eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plWiadomościGospodarkaRaporty i prognozyUpadłość firmy 2019. Wzrost PKB nie poprawia sytuacji

Upadłość firmy 2019. Wzrost PKB nie poprawia sytuacji

2020-01-28 11:54

Upadłość firmy 2019. Wzrost PKB nie poprawia sytuacji

Upadłość © _.shock - Fotolia.com

PRZEJDŹ DO GALERII ZDJĘĆ (4)

Euler Hermes zaprezentował podsumowanie 2019 roku w zakresie niewypłacalności polskich firm. Wynika z niego, że na przestrzeni minionych 12 miesięcy w Monitorach Sądowych i Gospodarczych opublikowano informacje o 977 przypadkach niewypłacalnych przedsiębiorstw. Dla porównania, w 2018 roku z niewypłacalnością musiało zmierzyć się 990 firm. Mamy zatem kosmetyczną poprawę (-1,3% r/r), ale jest ona jeszcze zbyt mała, by móc mówić o jakimkolwiek przełomie. Nie należy się też spodziewać, że nadchodzące miesiące przyniosą radykalne uszczuplenie niewypłacalności.

Przeczytaj także: Upadłość firmy 2019. Wzrost o 4,5 proc., widać oznaki spowolnienia

Słowem przypomnienia, analizowane przez Euler Hermes przypadki niewypłacalności odnoszą się do niezdolności do regulowania zobowiązań wobec dostawców, której efektem jest upadłość firmy bądź też któraś z form postępowania restrukturyzacyjnego.

Jak czytamy w najnowszym komunikacie Euler Hermes, decydujący wpływ na skalę niewypłacalności przedsiębiorstw w naszym kraju wywiera nie otoczenie rynkowe, czy niesprzyjająca koniunktura, ale ciągle utrzymująca się niska rentowność dużej rzeszy firm. Przedsiębiorców przed problemami nie uchroniła ani rosnąca konsumpcja, ani też nakłady na inwestycje czy dodatni wynik w handlu zagranicznym, które w rezultacie zadecydowały o wzroście polskiego PKB. Liczba firm mających problemy z wypłacalnością pozostawała na niezmiennie wysokim poziomie. W wysokorozwiniętych gospodarkach zachodnich z reguły tempo wzrostu PKB na poziomie 1,5% jest wystarczające dla zrównoważenia, a nawet spadku liczby niewypłacalności tamtejszych przedsiębiorstw.

Budownictwo, sektor produkcyjny i handel niewiele korzystają wysokim wzroście obrotów


Wzrost konsumpcji – w tym sprzedaży detalicznej nie zapobiegł jednak problemom sektora handlowego, przynajmniej nie całego. Nie zapobiegł on postępującej koncentracji i kłopotom nie tylko małych, ale także największych dystrybutorów detalicznych. Efektem jest rosnąca liczba niewypłacalności hurtowni, zarówno tych towarów pierwszej potrzeby, jak i tych dóbr trwałego użytku czy inwestycyjnych (pomimo wzrostu rynku budowlanego – kolejny paradoks…)

fot. mat. prasowe

Dynamika sprzedaży produkcji budowlano-montażowej a niewypłacalności w budownictwie

W budownictwie wzrost wartości rynku przyniósł wzrost liczby niewypłacalności w branży.


Jak czytamy w komunikacie Euler Hermes, w budownictwie zaznaczają się pewne korekty względem szczytu inwestycyjnego na Euro 2012 - mamy zatem wzrost wartości rynku przy jednoczesnym wzroście liczby niewypłacalności w branży. Mniejszy zakres prac to z kolei jak na razie mniejsza liczba niewypłacalności. Ewidentny dowód na niewystarczającą rentowność prowadzonych prac budowlano-montażowych.

fot. mat. prasowe

Dynamika eksportu a niewypłacalności firm produkcyjnych

Firmy produkcyjne upadają pomimo trwale wysokiego tempa wzrostu eksportu.


Firmy produkcyjne upadają pomimo trwale wysokiego tempa wzrostu eksportu – wytłumaczeniem może być jego niewystarczająca (do skali ryzyka – częstszych problemów z opóźnionymi należnościami) rentowność, jak również rynek wewnętrzny, problemy zaopatrujących go firm (niewypłacalność rodzimych odbiorców – handlu i budownictwa).

Niska rentowność – dobra koniunktura nie trwa wiecznie, ale uśpiła wiele firm…


Skoro niewypłacalności nie mają związku z czynnikami koniunktury gospodarczej, to co jest ich przyczyną? Niska rentowność bardzo dużej części polskich przedsiębiorstw, a w wielu z branż związana z charakterystycznymi dla nich bieżącymi czynnikami koniunkturalnymi. Nie sprzyjają jej m.in. zmiany podatkowe, społeczne (rosnące koszty pracy) czy cywilizacyjne (handel w sieci, także transgraniczny). Ale nie one są głównym czynnikiem sprawczym. Polskie firmy przez wiele lat korzystały z przewag konkurencyjnych, takich jak niskie koszty pracy czy podatkowe. Mimo wszystko nie poprawiły one w tym czasie swojej pozycji konkurencyjnej – nie wspięły się wyżej w łańcuchu dostaw gospodarki światowej, wytwarzając większą wartość dodaną, co wymaga większych wydatków na badania i rozwój. Obecnie odpowiadają one tylko 1% PKB w Polsce, czyli znacznie poniżej 1,8% odnotowanego w Czechach i 1,9% w Słowenii, nie mówiąc już o średniej OECD wynoszącej 2,4% lub o 3% w Niemczech.

Ewidentnie więc zarówno część przedsiębiorców, jak i politycy zaspali, poprzestając na "tu i teraz" zamiast działań w dłuższej perspektywie. Nie przygotowało to firm na zmieniające się warunki rynkowe, na spadki, których można oczekiwać po okresach wzrostu.

Spadek marż jako efekt wyższego wzrostu kosztów niż wydajności


W rezultacie tak dotkliwa była podwyżka kosztów pracy w Polsce, średnio +2,4% co roku w latach 2016-2018 – mimo że znacznie powyżej średniej dla strefy euro, to wciąż mniej, niż w innych krajach Grupy Wyszehradzkiej. Ale wzrost płacy nominalnej nie szedł w parze ze wzrostem produktywności. Utrzymał się stosunkowo niski poziom wydajności ogółem, dane Eurostatu pokazują, że wydajność pracy w Polsce wynosiła w 2017 r. zaledwie 75% średniej UE.

Co najistotniejsze – nie pociągnęło to za sobą adekwatnego wzrostu cen produktów i usług polskich firm (o czym świadczy brak inflacji cen producentów), a tym samym rosnące koszty pracy zmniejszyły ich rentowność. W efekcie marże zysku spadły z rekordowo wysokiej średniej 51,4% w IV kwartale 2015 r. do 10-letniego minimum na poziomie średnio 47% na koniec 2018 r. (a po III kwartale 2019 – nawet do 46%!), pomimo poprawy zysków operacyjnych w latach 2017-2019.

Pozytywne sygnały


To nie jest jednostronna krytyka – skala niewypłacalności polskich firm jest bowiem także pochodną ich dużego sukcesu w minionych latach i dekadach po transformacji ustrojowej, gdy tak wiele firm powstało i stanowiło o sukcesie polskiej gospodarki. Inicjowało to pozytywną w wielu względach konkurencję, ale czasami prowadzącą do morderczej wojny cenowej, zamiast rywalizacji produktowej, w tym na ich innowacje. Dynamizm i inwencja polskich przedsiębiorców nie wyczerpała się, a obecna lekcja jaką daje nam rynek pomoże wielu z nich jeszcze nie raz odnieść sukces czy to z bieżącymi, czy z kolejnymi projektami. Takie wnioski płyną z gospodarek o dłuższym wolnorynkowym stażu, jak np. amerykańska czy niemiecka, gdzie przedsiębiorcy powracający na rynek cieszą się kredytem zaufania jako ci, którzy na własnej skórze poznali o co chodzi w biznesie. Tam daje się im drugą szansę (oczywiście tym, którzy na nią zasługują - nie doprowadzili do upadłości w świadomy sposób ze szkodą dla wierzycieli). O dobrych perspektywach świadczy także wynik polskiego eksportu - jego wzrost o 6% r/r (po 11 miesiącach - za GUS) potwierdza, że potrafimy utrzymać konkurencyjność na arenie międzynarodowej, nawet bez tak ewidentnego atutu niskich kosztów pracy (czy podatkowych). Podobnie napływ bezpośrednich inwestycji zagranicznych – ich rekordowa wartość w 2019 roku (2,9 mld euro za PAIH), wyższa aż o 36% r/r świadczy o tym, że wzrost kosztów pracy nie odstraszył inwestorów i Polska wciąż może być i jest atrakcyjnym miejscem inwestycji, które przecież generują kolejne i tworzą nowe zamówienia u lokalnych, krajowych kooperantów.

Spadek liczby niewypłacalności – jeszcze nie teraz


Czy ta zmiana będzie miała miejsce już w bieżącym, 2020 roku? Bez wątpienia jeszcze nie – to nie będzie rok przełomu dla przedsiębiorców. Skala dotychczasowych kłopotów wielu firm i efekt domina jaki to pociąga wśród ich kontrahentów długo jeszcze będzie kształtować rynek.

Tomasz Starus, Członek Zarządu Euler Hermes odpowiedzialny za ocenę ryzyka zauważa: Polski segment MSP ulega polaryzacji:
niektóre firmy rozwijają się, także dzięki finansowaniu zewnętrznemu, podczas gdy część nie zdołała zmodernizować swojego modelu biznesowego. Mają one bowiem niską kapitalizację – niewielkie środki własne i jednocześnie małe szanse na uzyskanie finansowania zewnętrznego, są więc na rosnącą skalę uzależnione od kredytu kupieckiego dostawców (stąd wydłużenie się wskaźnika DSO o tydzień na przestrzeni ostatniej dekady). Jest to tym bardziej niebezpieczne, że wiele z tych firm nie “odbije się” i nie zmieni skutecznie swojego modelu działalności, a tym samym nie spłaci swoich zobowiązań wobec dostawców.

Polskim firmom nie będzie sprzyjać także koniunktura zewnętrzna – obarczony ryzykami natury politycznej handel światowy (w tym Brexit - wyjście z UE trzeciego pod względem wielkości polskiego rynku eksportowego). Będzie to dla wielu polskich firm rok dalszego mozolnego budowania zdrowych podstaw (a niekoniecznie skali) biznesu, zwłaszcza w branżach spożywczej, motoryzacyjnej czy budowlanej. I w wielu innych – w tym transportowej, meblowej czy stalowej i wyrobów maszynowych. Czyli wiodących (nomen omen) w polskim eksporcie! Lub będących jednymi z głównych beneficjentów członkostwa w UE, funduszy z niej płynących (jak budownictwo czy sektor rolno-spożywczy).

Jak podsumowuje Tomasz Starus:
„Oceniając perspektywy poszczególnych branż w Polsce analitycy kredytowi wciąż częściej je obniżają, niż podnoszą. Nawet np. szczyt napływu środków wspólnotowych na inwestycje infrastrukturalne czy trwający boom mieszkaniowy nie odmieniły kondycji finansowej całego sektora budowlanego – skala produkcji sprzedanej nie świadczy bowiem o sukcesie w sytuacji braku rekompensaty wzrostu kosztów (przez co marża zysku w budownictwie jest i tak średnio o 1/3 niższa od wspomnianej, rekordowo niskiej w skali dekady średniej dla wszystkich firm). Gdy mechanizm wspomnianej rekompensaty zacznie realnie obowiązywać, może dodatkowo uderzyć w wykonawców, a nie ich wspomóc przez przyjęta jego symetryczność (gdy rynek spowalnia – spadają ceny i koszty, czego wykorzystać nie omieszkają zamawiający ze szkodą dla głównych wykonawców). Wskaźniki produkcji betonu, ilości pozwoleń budowlanych, oddanych mieszkań czy powierzchni biurowych świadczą więc przede wszystkim tylko i wyłącznie o tych wąskich kategoriach, a nie koniecznie o kondycji finansowej firm budowlanych… Podobnie w skali całej gospodarki – rosnące obroty nie są synonimem płynności finansowej, gdyż firmy nie korzystają z owoców wzrostu gospodarczego po równo, jest on najhojniejszy dla największych przedsiębiorstw, niespecjalnie wpływając na kondycję tych mniejszych”.

oprac. : eGospodarka.pl eGospodarka.pl

Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ

Komentarze (0)

DODAJ SWÓJ KOMENTARZ

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: