Kredyt do śmierci i jeszcze dłużej
2014-03-06 13:43
Kredyt do śmierci i jeszcze dłużej © Fantasista - Fotolia.com
Przeczytaj także: Śmierć kredytobiorcy: co dalej z kredytem?
– Wobec iluzoryczności instytucji prawnej „upadłości konsumenckiej” dług będzie ciążył na kredytobiorcy aż do jego śmierci. W polskim systemie prawnym po śmierci kredytobiorcy jego dług może obciążyć dzieci i rodzinę. Przykro to powiedzieć, ale stosunki prawne w tym zakresie prowadzą często do zjawiska „przemocy finansowej”. Część sektora finansowego generuje zyski, wykorzystując ludzkie nieszczęścia i wyzyskując przymusową sytuację. Wątpliwe jest istnienie w Polsce: równowagi sił pomiędzy wierzycielem i dłużnikiem, sprawiedliwej odpowiedzialności za problem braku możliwości spłacania długu. Państwo wspiera prawnie stronę silniejszą. Ciężar i koszty sądowego dochodzenia sprawiedliwości są przerzucone na słabszego – mówi Stanisław Adamczyk, makler, niezależny badacz rynku finansowego, autor analizy „Społeczna odpowiedzialność sektora bankowego z perspektywy kredytów w CHF udzielanych w latach 2004-2008”. Uważa on, że część banków może być współodpowiedzialna za problemy ze spłatą kredytów we frankach szwajcarskich osób, które zawierały umowy w okresie największej popularności tego produktu.– Jeśli dojdzie do zdarzeń losowych uniemożliwiających spłatę kredytu, a bank komorniczo przejmie nieruchomość, to różnica pomiędzy wartością zobowiązania frankowego a kwotą uzyskaną ze sprzedaży nieruchomości i dotychczasowymi spłatami, na mocy BTE będzie egzekwowana z innego majątku kredytobiorcy – dodaje.
Bankowy tytuł egzekucyjny został ustanowiony po to, aby chronić interesy wierzycieli (banków) i przyspieszyć windykację na wypadek niespłacania długu. Jest to jaskrawy przykład asymetrii sił. A co z konsumentami?
Rząd planuje znowelizować dotychczasowe Prawo upadłościowe i naprawcze i przyjąć nową regulację – Prawo restrukturyzacyjne. Projekt założeń projektu ustawy Ministerstwo Sprawiedliwości przekazało do konsultacji społecznych. Zakłada on „udrożnienie” postępowania upadłościowego i poszerzenie kręgu podmiotów, które będą mogły skorzystać z nowych przepisów. Może to zmniejszyć skalę „wypychania na margines” życia społecznego osób, które w przeszłości podjęły błędne decyzje finansowe. W projekcie zapisano, że „w postępowaniu obejmującym likwidację majątku dłużnika przy likwidacji mieszkania upadłemu zostanie na jego wniosek wydzielona kwota odpowiadająca przeciętnemu czynszowi najmu lokalu mieszkalnego za okres od 12 do 24 miesięcy”.
fot. Fantasista - Fotolia.com
Kredyt do śmierci i jeszcze dłużej
Jak wynika z dokumentu, zmiany mają „zmierzać do uregulowania sytuacji ekonomicznej konsumenta w sposób, który umożliwi mu powrót do normalnego funkcjonowania w społeczeństwie (tzw. nowy start)”. Wygląda więc na to, że zdesperowani dłużnicy otrzymaliby „deskę ratunku” od państwa. Ustawodawca proponuje też wprowadzenie możliwości tymczasowego pokrywania kosztów postępowania przez Skarb Państwa w przypadku, gdy majątek dłużnika ani jego bieżące wynagrodzenie nie wystarczają na pokrycie tych kosztów. Takie są założenia projektu, który po konsultacjach społecznych w styczniu został skierowany pod obrady Rady Ministrów. Do Sejmu ma trafić jesienią.
Nie wszyscy wierzą w dobre intencje autorów zmian. Niektórzy z ubolewaniem zauważają, że „dopiero jak problemu nie udało się ukryć, rząd zaczął wykonywać jakieś pozorowane ruchy”. Jak to się stało, że po całych latach ignorowania problemu frankowych kredytobiorców teraz dopiero pojawiają się próby zmiany prawa czy wypełniania obowiązków przez nadzór finansowy? Niektórzy obserwatorzy przypominają o zbliżających się wyborach. Projekt ma wyciszyć niesprzyjające nastroje społeczne, markując działania podjęte na rzecz pomocy kredytobiorcom. Jednak zdaniem ekspertów czytając ten akt, nie można oprzeć się wrażeniu, że jest on tworzony tak naprawdę do ochrony nie tyle dłużnika, ile banku, który tego kredytu udzielał.
Zapytany przez „Gazetę Bankową” Związek Banków Polskich niestety nie udzielił odpowiedzi na pytanie o swoje zaangażowanie w konsultacje prawne przy tworzeniu projektu, Komisja Nadzoru Finansowego również. O ile postawa ZBP może być zrozumiała, pytanie o to, kogo chroni polski nadzór finansowy, wciąż powraca. Co robiła KNF podczas boomu na kredyty frankowe, ostrzegany dwukrotnie o wysokim ryzyku przez Szwajcarski Bank Narodowy? Tak i teraz, już po czasie, KNF dogląda raczej interesu banków i ich akcjonariuszy niż kredytobiorców. W Polsce brakuje silnego, niezależnego politycznie, niedziałającego z pozycji konfliktu interesów organu chroniącego wyłącznie interesy konsumentów usług finansowych.
Należy tu podkreślić, że na rynkach rozwiniętych istnieją wyspecjalizowane agendy rządowe, których wyłącznym celem jest ochrona konsumenta przed siłą gigantycznych korporacji wykorzystujących stosunki finansowe do generowania nadprzeciętnych zysków. Najlepszym przykładem są Stany Zjednoczone Ameryki Północnej, gdzie po kryzysie „sub-prime” wywołanym w 2008 r. m.in. właśnie przez agresywne „sprzedawanie” kredytów hipotecznych osobom gorzej sytuowanym i nieposiadających wystarczającej wiedzy finansowej powołano Biuro ds. Ochrony Finansowej Konsumenta (Bureau of Consumer Financial Protection).
oprac. : Ewa Tylus, Anna Raciniewska / Gazeta Bankowa
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (1)
-
Asik / 2014-03-06 17:46:53
Upadłość w Polsce to najczęściej fikcja. Ile osób próbowało w polskich sądach i zawsze odmowa, a pieniądze na proces poszły i to nie malo. Mój brat robił upadłość konsumencką w anglii i takich panow z wyjsczdlugow.pl tam znalazl informacje o tym ze mozna tez upadłość zrobić zagranicą i wszystkie długi w polsce wtedy znikają, a sądy w komornicy nie mają nic do gadania. Nie ma co się załamywać, ważne że jest rozwiązanie. [ odpowiedz ] [ cytuj ]