Tydzień 44/2005 (31.10-06.11.2005)
2005-11-05 18:40
Przeczytaj także: Tydzień 43/2005 (24-30.10.2005)
- W opinii Banku Światowego Polska mogłaby mieć większy PKB o 1,2 punktu procentowego i poziom bezrobocia niższy o 6,6 punktu procentowego. Kluczem do wykorzystania tej szansy jest usunięcie barier biurokratycznych, usprawnienie systemu sądowniczego i podatkowego. B.Ś. szacuje, że w latach 2000-2004 nasz średnioroczny wzrost PKB wyniósł 3,4%.
- W opinii D. Hubner – unijnego komisarza ds. polityki regionalnej Polska nie jest przygotowana, by wejść do strefy euro. W opinii ekspertów, bez reformy finansów publicznych trudno dziś mówić o konkretnym terminie wprowadzenia europejskiej waluty w Polsce.
- Produkty 20% polskich firm sprzedawane są w innych krajach po nieopłacalnych cenach. Dotyczy to 7% naszego eksportu. Według ekspertów dziś na ryzyko walutowe jest narażonych niemal 60% polskich firm. Rośnie zainteresowanie przedsiębiorców ubezpieczeniami transakcji handlowych z zagranicą.
- W pierwszych 3 kwartałach roku zbankrutowało ok. 600 firm (to spadek o niemal 30% w stosunku do 2004 roku).
- Według MF w październiku inflacja wyniosła 1,5% r/r i 0,3% m/m.
- Francja za 3 lata otworzy swój rynek dla polskich pracowników.
- W październiku bezrobocie w Polsce było na poziomie 17,3% (we wrześniu wyniosło 17,6%).
- Francuskie inwestycje w Polsce w tym roku wyniosą 2,5 mld euro.
- Coraz bardziej prawdopodobna staje się możliwość zakupu przez Orlen (w spółce z Rosjanami) udziałów w litewskiej rafinerii w Możejkach.
- Polska i Czechy rywalizowały o europejską inwestycję koreańskiego producenta opon, koncernu Hankook. Lecz tam, gdzie dwóch się bije, tam wygrywają.... Węgrzy, bo to na Węgrzech będzie wybudowana koreańska fabryka.
- Przez pierwsze trzy kwartały roku do Polski sprowadzono ok. 650 tys. używanych samochodów.
Komentarz do wydarzeń gospodarczych
ZACZYNAJĄ SIĘ SCHODY, CZYLI NAUKA TRUDNEJ SZTUKI CHODZENIA PO ZIEMI ORAZ O ZŁUDZENIACH
Dziś każda refleksja na tematy gospodarcze naszego kraju musi zacząć się od spojrzenia na kształtującą się polską scenę polityczną. Od jej konstrukcji będzie zależało gdzie jako kraj i społeczeństwo będziemy poszukiwać swoich nowych możliwości, co nam się uda, w jakim obszarze utracimy swoje szanse i w jakim miejscu za klika najbliższych lat będzie Polska, a gdzie będą inni.
W każdym działaniu dobrze jest zacząć od przysłowiowego „uchwycenia byka za rogi”.
W moim przekonaniu rządzący muszą zrozumieć, że dotychczasowa technologia, dzięki której zdobyli władzę nie może być kontynuowana, bo żadnego problemu naszej rzeczywistości nie da się rozwiązać potokami słów (niekiedy bez większej treści) rzucanych w mikrofony w stylu, który potocznie można nazwać polityczną nowomową. Trzeba też wiedzieć, że w życiu każda idea jest bardziej atrakcyjna, niż to, co jest realne i realizowalne. Trzeba też mieć świadomość, że kierowanie tak wielkim przedsięwzięciem jak rządzenie krajem to nie katorga i kajdany realizmu, bo jest w nim miejsce na fanta¬zję i wspaniałe pomysły (trzeba je mieć !), ale też nigdy nie należy ulegać złudzeniu prostej i ła¬twej drogi „na skróty” do trwałego sukcesu.
W naszym świecie liczy się najwyższej klasy profesjonalizm rządzących i poziom świadomości społeczeństwa! Jego podstawą musi być realne postrzeganie wyzwań, przed którymi stoi obecnie kraj i jego potencjalnych możliwości. O rezultatach decyduje jakość programów działania oraz zdolność do mobilizacji społeczeństwa, by wyzwoliło swoje rezerwy. Złudzeniem jest myślenie, że rządzący doskonale wiedząc co i jak należy zrobić (?), sami, bez udziału obywateli kraju dokonają cudu, rzucając im pod nogi rozwiązane z sukcesem poważne problemy społeczne. Społeczeństwo musi znać i rozumieć koncepcję rządzenia wspólnymi sprawami, musi być przekonane do niej. Musi też uwierzyć, że rządząca ekipa to fachowcy, których wiedza, doświadczenie i dotychczasowe dokonania dają gwarancje, że sprawy krajowe pójdą we właściwym kierunku, a swoimi kolejnymi działaniami będą to zaufanie do siebie utrwalać i umacniać. W innym przypadku nie wykorzystamy potencjalnych możliwości, przegramy swoje szanse.
Myślę, że pierwsza odsłona spektaklu pod tytułem SPRAWOWANIE WŁADZY wzbudza nie tylko mój niepokój.
W każdym działaniu najważniejszy jest jego pierwszy etap, faza przygotowawcza. Trzeba wyjść z założenia, że żyjemy w świecie konkurencyjnym, że sposób myślenia, wybór podejmowanych działań, a także kierunek rozwoju prawie każdego z nas odbywa się pod przemożnym wpływem przebiegu uczestnictwa w rywalizacji i jest uzależniony od uzyskanych w niej rezultatów. Pytanie: w jakim stopniu można jeszcze to współczesne konku¬rowanie, rywa¬lizację, współzawodnictwo nazwać subtelną, intelektualną grą, a w jakim stopniu jest to już coraz bar¬dziej brutalna mordownia chociaż w coraz bar¬dziej eleganc¬kiej scenerii, jest jednym z podstawowych dziś pytań, które coraz częściej bywa zaliczane do pytań retorycznych...
Chcę Cię jednak pocieszyć. Jeśli uznać za pewnik, że współczesny świat jest przesiąk¬nięty rywalizacją, to przykłady długotrwałego sukcesu po¬kazują, że udane uczestnictwo w tym procesie jest w zdecydowanie większym stopniu sztuką bazującą na wiedzy, doświadczeniu, wyobraźni, woli skutecznego działania i mądrości życiowej, niż na sprycie, emocjach czy odruchach ser¬ca.
Kierując jakimikolwiek przedsięwzięciami trzeba być świadomym tego, w jakim stopniu jest się uzależnionym od otoczenia, jaki to otoczenie daje nam margi¬nes swobody w dokonywaniu wyborów, ale też jaki dodatkowo obszar wol¬ności działania można bezpiecznie dla siebie zaanektować bez nad¬miernego ryzyka. Nigdy nie należy zapominać, że mądrość i roztropność to jedyna technologia osiągania dłu¬gotrwałych sukcesów zawo¬dowych oraz dobrego i bezpiecznego ży¬cia.
Ta mądrość i roztropność podpowiada, że w świecie dominuje rywalizacja zespołowa. Trzeba też mieć zawsze świadomość tego, że uczestnictwo w procesie, dziś, totalnej rywalizacji wcale nie oznacza konfrontacji, czy nawet walki z każdym konkurentem. W strategii poruszania się po światowej arenie, w sposobie wyboru partnerów i sojuszników, czy też w umiejętnym neutralizowaniu i przeciwstawianiu się konkurentom trzeba starać się osiągnąć jak najwyższy poziom, trzeba zmierzać do mistrzostwa.
Kierujący jakimikolwiek przedsięwzięciami (a tym bardziej kierując gospodarką kraju) winien też pomyśleć nieco szerzej o sobie i o „technologii” swojego działania. W pierwszej kolejno¬ści winien zastanowić się jak on może zbudować i wzmocnić swoją pozycję jako strażnika czystych reguł w rywalizacji w swoim bliższym i dalszym otoczeniu. W moim przekonaniu droga do tego celu prowadzi przez szczególną dbałość o to, by:
- przy rozstrzyganiu sporów, różnic zdań, ocenie wyników pracy i koncepcji działania decydo¬wały kryteria merytoryczne bazu¬jące na fachowości oraz interesy społeczne, a także by wypraco¬wanie każdego stanowiska w jakiejś sprawie odbywało się w at¬mosferze kultury przy minimalnym poziomie emocji,
- jako kierujący zbiorowym przedsięwzięciem osiągnął on odpowiedni styl spełniania swoich kierowniczych funkcji. Przykład szefa ma bowiem istotny wpływ na atmosferę w firmie, może stać się wzorcem i standardem...
A teraz już pora, by zająć się naszymi tradycyjnymi baranami…
1. Wbrew temu co niektórzy myślą i mówią, wybory w Polsce i jej rezultaty to nie jest tylko nasza sprawa. To, co się u nas dzieje jest przedmiotem solidnych i pogłębionych analiz tak w kołach politycznych, jak i w mediach. Przykładem jest szereg opinii prasowych, które w poprzednim tygodniu ukazały się w prestiżowych gazetach. Jedną z nich jest brytyjski "The Guardian". W swoich komentarzach podkreśla on, że "w ostatnich wyborach parlamentarnych i prezydenckich największe poparcie uzyskała partia, która chce silnego państwa i jest bardzo podejrzliwa wobec wolnorynkowych reform minionych 15 lat. Z dużym dystansem odnosi się także do Unii Europejskiej". Pisze on, że "największy nowy kraj członkowski UE jest tak samo przywiązany do starego modelu socjalnego oraz tak wystraszony niekontrolowaną globalizacją, jak obywatele Francji i Holandii, którzy odrzucili europejską konstytucję". Dziennik ocenia, że zwycięskie Prawo i Sprawiedliwość chce chronić wartości katolickie i narodowe, co raczej oznacza ochronę tradycyjnych wartości niż promowanie reform, a solidarność społeczna, silne państwo oraz rząd, który dąży do zmniejszenia nierówności są tym, czego chcieli polscy wyborcy....
2. W budżecie przyjętym na ten rok przewidywano deficyt na poziomie 35 mld zł. Dziś wygląda na to, że dochody będą o 6 mld zł wyższe, niż planowano, a deficyt będzie aż o 7 mld zł niższy. Wyniesie więc 28 mld zł. W naszym liczeniu wysokości długu publicznego obowiązują jeszcze stare reguły i według nich wynosi on ponad 50% PKB (według unijnych zasad liczenia długu publicznego respektowanych przez Eurostat wynosi on wyraźnie poniżej 50%PKB). Jednak z obowiązującej ustawy o finansach publicznych wynika, że jeśli dług publiczny przekroczy 50% to w projekcie budżetu musi być zaproponowany taki deficyt, aby jego stosunek do dochodów nie był większy niż w poprzednim roku. W tym roku relacja ta w projekcie budżetu wynosiła ok. 20%. Jednak przy założeniu, że tegoroczne dochody państwa wyniosą ponad 180 mld zł, a deficyt wyniesie 28 mld zł to będzie to stanowić 15,5% dochodu. Oznacza to, że w 2006 roku planowany deficyt nie będzie mógł przekroczyć 29,7 mld zł, więc realizacja wielu kosztownych zamiarów nowego rządu, które pociągały za sobą wzrost wydatków i deficytu natrafi teraz na poważną przeszkodę prawną.
oprac. : Magdalena Kolka / Global Economy