Historia Czerwonej Torebki
2014-12-04 00:59
Przeczytaj także: Wychodzimy z własnej skorupy. Wywiad z Michałem Chyczewskim, p.o. prezesa zarządu Alior Banku
Pierwszy gambit Świtalskiego
W grudniu 2012 r. Czerwona Torebka zadebiutowała na giełdzie. Inwestorzy mieli kupić akcje za ok. 300 mln zł, ale kupili tylko za 19 mln zł. Nie uwierzyli w pomysł pasaży handlowych, do tego doszły problemy wizerunkowe Świtalskiego, unikającego mediów jak ognia, dekoniunktura na parkiecie oraz afery związane z biznesmenem w przeszłości (nawet w prospekcie emisyjnym spółki wśród ryzyk niepowodzenia oferty wymieniana była upadłość Banku Posnania, który kontrolował holding Świtalskiego – Elektromis).
W strukturze udziałowców Czerwonej Torebki 74 proc. papierów stanowiły akcje należące do Świtalskiego, ale tylko w 3 proc. bezpośrednio. Pozostałe udziały kontrolowało 15 spółek komandytowo-akcyjnych, w których właścicielem był fundusz Sowiniec FIZ. Spółki komandytowo-akcyjne to popularne rozwiązanie prawne w sieciach handlowych. Korzystne ze względu na podatki i ochronę przed wierzycielami. Około 25 proc. należało do luksemburskiej spółki Forteam Investments, należącej do funduszu Pinebridge (dawniej AIG). Cztery serie akcji (A, B, C, D), które wyemitowała Czerwona Torebka były zróżnicowane w zależności np. od uprzywilejowania czy zaspokajania roszczeń przy likwidacji spółki.
Komisja Nadzoru Finansowego była zaniepokojona tym, że Czerwona Torebka zmieniała radykalnie profi l działalności: z deweloperskiej na handlową. W 2013 r. Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych zażądało wyjaśnień w sprawie przejęcia przez Czerwoną Torebkę sieci Małpka (odpowiednik Żabki) należącej do syna Świtalskiego – Mateusza. Sieć Małpka wyceniono bowiem na 280 mln zł w momencie, gdy przynosiła straty, a kapitały własne miała na poziomie 30 mln zł.
Jednak największe kontrowersje wywołał program „8 proc. Czerwonej Torebki”. Reklam promujących akcję było w mediach bardzo dużo, na ulicach widać było czerwone samochody, którymi poruszali się sprzedawcy tego nowatorskiego produktu finansowego. Spółka obiecywała stałą roczną stopę zwrotu na poziomie 8 proc. przez 15 lat. Minimalna kwota inwestycji wynosiła 350 tys. zł. Inwestując, trzeba brać jednak pod uwagę, że w ciągu 15 lat mogą wystąpić rozmaite okoliczności: spółka może popaść w tarapaty finansowe, zostać przejęta przez inną spółkę, a wtedy z 8 proc. zysku w skali roku może nie zostać nic. Inna sprawa, że tyle nie zarabia się w Polsce ani na lokatach bankowych, ani nawet na wynajmie mieszkań.
Z formalnego punktu widzenia oferta była bez zarzutu, bo nie „podpadała” pod art. 171 Prawa bankowego (z tego artykułu odpowiada m.in. Amber Gold). W myśl tego zapisu inwestor staje się właścicielem nieruchomości. Czerwona Torebka pozyskała w ten sposób już blisko 70 mln zł. A co będzie jak firma padnie? Spółka deklaruje, że do 2021 r. chce zainwestować 4,5 mld zł w rozwój sieci Małpek, dyskontów, oraz e-commerce (przejęła Merlin.pl za 50 mln zł, płacąc głównie swoimi akcjami). To jednak raczej mało realne, by takie środki pozyskała z rynku. Na razie wygląda na to, że firma szuka wciąż swej strategii, a Świtalski inwestuje własne i pożyczone pieniądze, w tym od Alior Banku i inwestorów z ulicy.
Prawnicy, czyli plan B?
Sam Mariusz Świtalski jest zapewne doskonale zabezpieczony. Przekonało się o tym już wiele firm oraz ajenci Żabki, którzy podpisywali weksle in blanco i często popadli w długi prowadząc na zasadzie franczyzy sklepy jego sieci (sprawa była głośna kilka lat temu). W sprawozdaniach finansowych Czerwona Torebka stwierdza, że zadłużenie na poziomie 300 mln zł jest wciąż bezpieczne w stosunku do kapitałów własnych. Ale przyglądając się bliżej biznesom Świtalskiego z przeszłości widać, że zawsze cechowała je skomplikowana struktura właścicielska czy powiązania krzyżowe. Jeśli więc Czerwonej Torebce jest pisany analogiczny scenariusz z problemami w kulminacji, to finalnie rzecz oprze się o prawników i sądy. A Świtalski nigdy nie szczędził wydatków na prawników, dział prawny jego firmy jest bardzo silny. Udziałowcem Czerwonej Torebki (posiada ponad 4 tys. akcji) oraz członkiem rady nadzorczej spółki jest mecenas Wiesław Michalski, który wraz z córką Agatą Michalską (broniła prezydenta Grobelnego w procesie Kulczyk Parku) od lat obsługuje Świtalskiego (m.in. bronił go w procesie związanym z Elektromisem).
1 2
oprac. : Jacek Stelmachowski / Gazeta Bankowa
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)