Jak chronić swoje zdjęcia w Internecie?
2014-12-31 09:57
Jak chronić swoje zdjęcia w Internecie? © ra2 studio - Fotolia.com
Przeczytaj także: Cyberprzestępczość niedoceniana
Na szczęście każda agresywna praktyka może zostać prewencyjnie zneutralizowana, oczywiście przy zachowaniu kilku podstawowych reguł. Wskażemy Ci je z przyjemnością, abyś nigdy nie podzielił losu Jennifer Lawrence bądź Kirsten Dunst, które miały niedawno wątpliwą przyjemność oglądania swoich rozbieranych selfies na łamach najbardziej poczytnych brukowców i serwisów plotkarskich, o stronach „tematycznych” nawet nie wspominając. Najpierw jednak, dla usystematyzowania dyskusji, warto powiedzieć, gdzie został popełniony błąd.W chmurze
iCloud to serwis oferujący kompleksowy zestaw usług i oprogramowania oraz synchronizujący urządzenia ze stajni Apple. „iCloud pozwala Twoim urządzeniom komunikować się ze sobą na wiele niesamowitych sposobów” – można przeczytać na stronie producenta. I faktycznie, 31 sierpnia 2014 r., urządzenia (a konkretnie iPhone’y) skomunikowały się na tyle skutecznie, że do Sieci wyciekło całe mnóstwo kompromitujących selfies znanych osobistości. Jak się wkrótce okazało, miał to być zaledwie przykład potwierdzający wiarygodność hakera, który rzekomo dokonał włamania na serwery Apple. Zgodnie z jego wpisem zamieszczonym na forum 4chan, na liście poszkodowanych przez niego z premedytacją osób znalazło się ok. 100 nazwisk, kojarzonych przeważnie z czerwonym dywanem i wielką estradą. Cała afera zyskała własną nazwę: Celebgate, a jej echa wybrzmiewają do dziś za sprawą wielu pikantnych ujęć (m.in. wspomnianej już Jennifer Lawrence), udostępnionych swego czasu przez hakera.
Sexting
Jeśli iCloud ma służyć chlubnemu usprawnieniu działania poszczególnych urządzeń spod znaku Apple, tak Snapchat stanowi przykład typowej aplikacji przeznaczonej sextingowi, czyli niezwykle ostatnio popularnemu wśród użytkowników smartfonów przesyłaniu sobie kontrowersyjnych lub wręcz kompromitujących seksualnie zdjęć lub filmów. Z założenia wiadomości przekazywane za pomocą komunikatora są „efemeryczne” i ulegają usunięciu po 10 sekundach od momentu odtworzenia, lecz to oczywiście tylko teoria. 10 października 2014 r. Business Insider poinformował o ogromnym wycieku prywatnych zdjęć oraz filmów użytkowników korzystających z aplikacji – przez jakiś czas były one nawet dostępne w liczbie ok. 200 000 na forum 4chan. Mówi się, że za tę katastrofę jest odpowiedzialny serwis SnapSaved, który pozwalał jeszcze jakiś czas temu otwierać i zapisywać pliki pochodzące ze Snapchata, ale to i tak nie zmienia postaci rzeczy. Po celebrytach przyszła najzwyczajniej w świecie pora na szarych zjadaczy chleba.
fot. ra2 studio - Fotolia.com
Jak chronić swoje zdjęcia w Internecie?
Samoobrona - podstawy
Jakkolwiek wina leży po stronie tych, którzy nie dopilnowali, by ich systemy były zdolne oprzeć się atakom hakerskim, rzeczywistość pozostaje niezmienna: należy dołożyć wszelkich starań, by samemu nie stać się ofiarą. Jak tego dokonać?
Nade wszystko, należy kierować się zasadą, że cokolwiek zostało przesłane za pośrednictwem Internetu, najprawdopodobniej zostało też zapisane na zewnętrznym serwerze, który w każdej chwili może być poddany skomasowanemu atakowi hakerskiemu. Nawet pozornie bezpieczne aplikacje typu Snapchat generują sporą możliwość zapisu, czyli jednocześnie potencjalnego wycieku. Zanim więc wyślesz kolejne pikantne zdjęcie swojej dziewczynie, zastanów się, czy chciałbyś je kiedyś zobaczyć w zupełnie niespodziewanym miejscu.
Niestety rzecz nie ogranicza się wyłącznie do przesyłania – również dane zawarte na Twoim komputerze, o ile ma on połączenie z Internetem, są narażone na przejęcie przez „agresora”. Jeżeli chcesz zachować je w formie cyfrowej, najlepiej przechowuj je na dyskach zewnętrznych albo przynajmniej zabezpiecz komputer stosownym hasłem.
Chwyty zaawansowane
Oczywiście istnieją metody przesyłania danych za pomocą Internetu, które w znaczący sposób obniżają ryzyko zhakowania. Opierają się one głównie na korzystaniu ze sprawdzonych serwisów, wyposażonych w rozbudowane systemy zabezpieczeń i popartych strukturą potężnej organizacji, jaką dla przykładu jest Google. Tak – przesyłanie skompresowanych wiadomości przy wsparciu popularnego Gmaila jest hipotetycznie bezpieczne, choć i tutaj zdarzają się niestety przypadki przejmowania kont oraz wykradania haseł. A jeśli o hasłach mowa, ich dobór nie powinien się nigdy ograniczać do własnego imienia lub ewentualnie daty urodzin. Im trudniejsze hasło, tym więcej czasu trwa jego rozszyfrowanie, dlatego przy każdorazowej rejestracji warto poświęcić mu chwilę namysłu. Dzięki temu możesz się ustrzec choćby od najbardziej klasycznej metody ataku hakerskiego, czyli tzw. „brute force”, która polega na jak najszybszym sprawdzeniu wszystkich możliwych kombinacji liter i cyfr, bez dokonywania głębszej analizy danego przypadku. Buduj długie, zróżnicowane hasła, by nie dać się pokonać najprostszym algorytmom!
Podobnie jak Gmail, również Microsoft Outlook posiada wszelkie predyspozycje ku temu, by służyć jako względnie bezpieczny przekaźnik newralgicznych plików, jednak i w tym przypadku należy zachować zdrowy dystans, cały czas pamiętając o odpowiedniej sile haseł.
Czyli najbezpieczniej byłoby…?
Najbezpieczniej oczywiście byłoby zrobić zdjęcie aparatem cyfrowym, wydrukować je, skasować z pamięci urządzenia, a następnie nadać pocztą tradycyjną do osoby, z którą chcielibyśmy podzielić się naszymi niewątpliwymi walorami. Naturalnie nie jest to najwygodniejszy i najszybszy sposób przekazywania selfies, jednakże gwarantuje on pełne zabezpieczenie przed wszelkimi atakami hakerskimi. Jako jeden z nielicznych, o zgrozo.
A pozostałe? Jak zostało już powiedziane, Gmail oraz Outlook (lub inne aplikacje o zbliżonym poziomie wsparcia organizacyjnego) gwarantują największe bezpieczeństwo transferu danych, pod warunkiem zabezpieczenia go długim, zawierającym duże i małe litery oraz cyfry, hasłem. Inne rozwiązania, pokroju synchronizacji lub przesyłu nieszyfrowanego, narażają nasze prywatne pliki na ryzyko przejęcia w znacznie większym stopniu. Czy warto narażać na szwank własną reputację? Ocena jak zwykle należy do Ciebie.
oprac. : Grupa TENSE
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)