PGE z Energą i Enea z Tauronem? Ceny energii w górę
2015-04-03 09:42
Przeczytaj także: Prywatyzacja energetyki nabiera tempa
Udzielne królestwa energetyczne
Reasumując, wszystko wskazuje na to, że powody, dla których rząd chce połączyć PGE z Energą, a Tauron z Eneą, są inne od tych oficjalnie przedstawianych. Możliwych jest kilka motywów. Oto dwa najważniejsze. Pierwszym może być ukrywana na razie przez rząd chęć sprzedaży państwowych koncernów energetycznych. Np. w celu doraźnego poprawienia stanu finansów publicznych (tak, jak było w przypadku OFE). Po konsolidacji tych koncernów, która bardzo wzmocni ich pozycję na polskim rynku, będzie można je bowiem sprzedać za dużo większe pieniądze.
Bardziej prawdopodobny jest jednak inny motyw, na który wskazuje prof. Mielczarski. Motyw, który wiąże się z ogłoszonym przez rząd pomysłem, żeby śląskie kopalnie węglowe uratować poprzez połączenie ich właśnie z naszymi państwowymi koncernami energetycznymi. Te koncerny bardzo tego nie chcą, bo ratowanie kopalń dużo by je kosztowało. Prof. Mielczarski twierdzi, że za pomysłem konsolidacji naszego sektora energetycznego kryje się założenie, iż jeśli do niej dojdzie, to tak połączone państwowe koncerny energetyczne – jako silniejsze niż dotąd – chętniej pomogą śląskiemu górnictwu. Znając jednak realia polskiej energetyki można przyjąć jeszcze inną hipotezę. Szefowie PGE czy Enei nie kryją się z tym, że są zdecydowanymi zwolennikami połączenia ich firm z Tauronem i Energą. Bo to jest w interesie tych koncernów. Więc mogło być tak (i prawdopodobnie było), że szefowie państwowych koncernów energetycznych powiedzieli rządowi: „Dobrze, przejmiemy kopalnie, ale pod warunkiem, że nas połączycie, skonsolidujecie, PGE z Energą, a Eneę z Tauronem. Bo inaczej to my nie damy rady wyprowadzić śląskiego górnictwa na prostą, nie udźwigniemy tego finansowo”. Choć takie stanowisko jest bardzo dyskusyjne, biorąc choćby ogromne zyski, jakie już teraz wypracowują te koncerny – tylko PGE zarobił w 2014 r. 3,6 mld zł.
Tę tezę uprawdopodabnia jeszcze jeden element. Państwowe koncerny energetyczne i ich menedżerowie mają w Polsce bardzo silny wpływ na politykę energetyczną państwa, na decyzje rządu w tej dziedzinie. Czasem można odnieść wrażenie, że o kształcie rządowej polityki w tym zakresie przesądza właśnie stanowisko i lobbing tychże koncernów. Czyli że to ogon macha psem a nie pies ogonem. Nie byłoby w tym nic zdrożnego, gdyby tak podejmowane decyzje służyły całemu naszemu państwu i naszej gospodarce, a nie tylko tym koncernom. Jednak nie zawsze tak jest. Oto przykład. W Polsce połowa produkcji energii odnawialnej, korzystającej z bardzo sutego systemu wsparcia przez państwo, przypada na spalanie biomasy. Problem w tym, że do niedawna większość, a obecnie nie mniej niż 30 proc. tej biomasy, pochodzi z importu, także z Rosji. Choć mogłaby pochodzić w całości z krajowych dostaw. Główny udział w tym bardzo niekorzystnym dla naszej gospodarki procederze (nie chodzi tylko o deficyt w handlu zagranicznym) mają właśnie nasze państwowe koncerny energetyczne. Rząd im na to pozwala, dając się przekonać, że skoro one są państwowe, to ich interes jest tożsamy z interesem państwa. Konsolidacja PGE z Energą i Tauronu z Eneą, wzmacniając ich pozycję, jeszcze bardziej pogłębiłaby ten stan patologicznej zależności.
oprac. : Jacek Krzemiński / Gazeta Bankowa
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)