Projektowanie stron WWW: co irytuje internautów
2005-12-08 12:47
Przeczytaj także: Jakie webmaster robi błędy
Większość obecnych działań internetowych, w tym reklama internetowa, pozycjonowanie stron w wyszukiwarkach(search engine optimatization), rejestracje w internetowych katalogach i bazach danych etc., ukierunkowanych jest na pozyskanie nowych użytkowników-klientów. Działania te mogą jednak być nieskuteczne, jeśli zdenerwujemy użytkownika.NAJBARDZIEJ INWAZYJNE SPOSOBY REKLAMOWANIA
Pop-up'y i toplayery
Rola największego irytatora przypadła pop-upom – formie reklamy prezentowanej w nowym oknie. Blisko 35 proc. badanych użytkowników wskazało właśnie na pop-upy jako „największe zło internetu”. Ta inwazyjna forma reklamy, zdaniem przedstawicieli branży, jest jednak często mylona z innymi, równie drażniącymi sposobami e-promocji np. toplayerami.
Najlepszym sposobem jest rezygnacja z tej formy komunikowania się z potencjalnymi klientami i ograniczenie się co najwyżej do wykorzystania jej w nadzwyczajnych sytuacjach (np. ważny komunikat związany z naszym systemem transakcyjnym). Z pewnością w szerokim spektrum możliwości internetowej promocji znajdą się mniej inwazyjne sposoby reklamowania. A obowiązuje tu niezmiennie trudny w realizacji złoty środek – zaskakująca, innowacyjna forma i przekaz, który inspiruje odbiorcę do „podzielenia się” komunikatem z innymi internautami.
Konieczność rejestracji i logowania
Kolejny problem wskazany przez blisko 17 proc. respondentów, to konieczność rejestracji i logowania. Rzecz jasna kłóci się to z dążeniem każdego marketingowca do budowania lub aktualizacji bazy danych potencjalnych czy też obecnych klientów. Trudno sobie także wyobrazić system transakcyjny (np. sklep internetowy, poczta elektroniczna via www, a w szczególności bankowość elektroniczna) pozbawiony obowiązku uwiarygodnienia użytkownika.
W aspekcie bezpieczeństwa samego użytkownika nie ma możliwości eliminacji takiej formy autoryzacji (biometryka identyfikująca siatkówkę oka czy też linie papilarne wciąż czekają na swoją kolej), więc ten rzekomy irytator jest niezbędny. Natomiast w projektach o mniejszej randze i ryzyku możemy zrezygnować z tej formy pozyskiwania danych/identyfikacji użytkownika bądź też ograniczyć się jedynie do pierwszej rejestracji, umożliwiając zapamiętanie ustawień użytkownika (wykorzystanie cookie) choćby na określony czas. Obowiązkiem naszym jest także udostępnienie opcji przypomnienia loginu i hasła, choćby z tego powodu, by uniknąć ponownej rejestracji tego samego użytkownika, a tym samym przekłamania w naszej bazie danych.
Wymóg instalacji nowego oprogramowania
Jako trzeci w hierarchii problemów internautów wymieniony został przez 15,7 proc. respondentów wymóg instalowania dodatkowego oprogramowania. Warunkowe udostępnienie treści polegające na prostej zasadzie – „zobaczysz, jak zainstalujesz dodatkowy program” – świadczyć może o:
• braku poszanowania czasu odwiedzających nasz serwis,
• innowacyjnym projekcie, gdzie niezbędne, ale i uzasadnione, było użycie mniej standardowego zestawu narzędzi,
• mało doświadczonej grupie naszych odbiorców, a każda instalacja dodatkowego oprogramowania nastręczać może wielu problemów lub nawet okazać się bezskuteczna,
• naszej ignorancji – zważywszy na fakt, iż znaczna część pracowników w firmach wykorzystująca oprogramowanie Microsoft Windows została pozbawiona uprawnień administratora własnego komputera, co w konsekwencji uniemożliwia instalowanie jakichkolwiek programów. Panaceum na tę bolesną dla użytkowników sieci dolegliwość może okazać się trzymanie uznanych standardów oprogramowania (pliki do pobrania w formacie PDF – Adobe Acrobat Reader czy animacji udostępnianych w formacie Macromedia Flash). Jeżeli już uparliśmy się na zastosowanie mniej znanego oprogramowania, to przynajmniej wskażmy bezpośrednie łącze do pobrania software’u umożliwiającego zapoznanie się z przygotowanym przekazem.
POZOSTAŁE IRYTATORY WSKAZANE PRZEZ INTERNAUTÓW
TNS w swoim raporcie wskazuje na zestaw kilkunastu pozycji mających wpływ na dyskomfort korzystania z sieci. Wśród nich, prócz wymienionych powyżej, wskazuje te o mniejszym „kalibrze” irytacji.
Ponadto zostały wskazane jeszcze inne denerwujące problemy, które jednak nie przekroczyły 1 proc. udzielanych odpowiedzi, w tym:
• ruchomy tekst (0,9 proc.) – prócz tego wyświetlanego w dolnym „pasku stanu” przeglądarki internetowej, być może mylony także ze „scrollem” – reklamowym paskiem reklamowym z przewijanym tekstem. Z kolei trudno eliminować ze stron WWW tzw. tickery, szeroko stosowane na serwisach ekonomicznych prezentujących notowania giełdowych papierów wartościowych czy walut,
oprac. : Artur Maciorowski / Marketing w Praktyce