Bank of China wesprze polskich przedsiębiorców?
2015-07-23 00:20
Przeczytaj także: Chiny obiecane
Myśli pan, że Polska jest w stanie spełnić oczekiwania chińskich inwestorów?
Z mojego punktu widzenia Polska to kraj z dużą przyszłością, jeśli chodzi o stronę biznesowo- ekonomiczną. Macie bardzo duży potencjał infrastrukturalny, który wciąż nie jest w 100 proc. wykorzystany. Tutaj będzie się jeszcze budować autostrady, tory kolejowe etc. Potrzebujecie pieniędzy na te wszystkie inwestycje, a my je mamy. Polska jest też dużym rynkiem rolniczym. I to rolnictwo jest dla nas także niezwykle ważne. Ludzie w Chinach są niezadowoleni z jakości żywności, a wy w Polsce macie przecież bardzo dobre jedzenie! Naprawdę myślę, że Polska to wielki rynek i musimy razem wykorzystać okazję do wypracowania ścieżki rozwoju.
Taką ścieżką mogłyby być produkty rolne?
Tak. Owoce, napoje, sery, mięso i mleko! Macie świetne mleko! To wszystko macie, tylko teraz potrzeba odpowiedniej promocji w Chinach. Dlatego na przykład dwa miesiące temu chiński rząd obiecał przysłać tutaj 40 firm, żeby poznały realia polskiego rynku.
Czyli te procesy zachodzą powoli, ale zmierzają w dobrym kierunku?
Tak, one są pomocne. Przynajmniej chińscy przedsiębiorcy już wiedzą, że polski rynek jest ważny. Z mojego punktu widzenia, to oczywiste, ale dla wielu innych ludzi nie. Gdy pracowałem jeszcze w Londynie i powiedziałem moim kolegom, że jadę do Polski to jeden z nich – Brytyjczyk, stwierdził, że musiałem kogoś bardzo mocno wkurzyć, że mnie za karę wysłano na placówkę do Polski.
Tak mi się coś wydaje, że możemy sobie chcieć kooperować z Chinami, wysyłać tam swoje firmy, czy jedzenie, ale jesteśmy związani dość restrykcyjnym ustawodawstwem Unii Europejskiej. Myśli pan, że da się jedno z drugim pogodzić?
Myślę, że ani dla polskich, ani dla chińskich firm prawo unijne nie stanowi żadnego ograniczenia. Unia Europejska może regulować zasady, ale nie uniemożliwiać współpracę. Cała sztuka polega na znalezieniu odpowiedniego partnera. My możemy inwestować tutaj, wy możecie w Chinach – nie widzę żadnego problemu z europejskimi ograniczeniami. Oczywiście poza kwestiami stricte strategicznymi, jak zaawansowane technologie czy broń.
Rozmawiamy o chińskich inwestycjach w Polsce, a co z takimi rynkami jak Węgry, Czechy, Słowacja?
Wszystkie te kraje znajdują się w obszarze „One Belt, One Road”. Z tego co wiem, to czeski rząd i tamtejsze firmy są entuzjastycznie nastawione do kooperacji z chińskimi firmami, bankami. Czuję, że będą bardziej aktywni niż do tej pory. I Węgry – oczywiście też, choć to wszystko o wiele mniejsze kraje niż Polska.
A Ukraina?
W tym momencie jest tam bardzo ciężka sytuacja. To jeszcze nie nasz czas.
Kilka razy przywoływał pan przykład Londynu jako miasta otwartego na zagraniczne instytucje finansowe, a przecież kilka tygodni temu bank HSBC ogłosił, że wyprowadza się stamtąd i wraca do Azji, zapewne do Hongkongu. Bankierzy z całego świata coraz chętniej spoglądają na Daleki Wschód. To prawda, że za kilka lat światową stolicą finansów będzie Szanghaj, a nie Londyn?
Bank HSBC wyprowadził się z Londynu ze względu na problemy z brytyjską administracją…
Oczywiście, i przez zbyt wysokie podatki. Jedno drugiemu nie przeczy. Nie pytam pana o problemy HSBC, lecz o megatrendy. Chińska bankowość chyba jeszcze nigdy nie cieszyła się na świecie tak dużą popularnością jak dzisiaj? Odczuwa pan globalną modę na Chiny?
Tak, to prawda. To wielka szansa nie tylko dla chińskich banków, ale także dla chińskich firm, żeby wyjść z ofertą na zewnątrz, do krajów takich jak Polska – z dużym potencjałem gospodarczym. Ale z drugiej strony to jest także idealny czas dla polskich przedsiębiorstw, żeby znaleźć się na rynku chińskim. To też jest dla nas bardzo ważne i myślę, że Polska jest na dobrej drodze. Polska wyraziła intencję przystąpienia do grona założycieli Azjatyckiego Banku Inwestycji Infrastrukturalnych (AIIB). To bardzo dobry ruch.
No, to na koniec trochę przewrotne pytanie z gatunku science-fiction, a może niekoniecznie. Kiedy chiński juan pokona amerykańskiego dolara? Bo wie pan, są eksperci, którzy twierdzą (a mam tu w szczególności na myśli Jamesa Richardsa, autora słynnego bestsellera „The Death of the Money”), że Chiny będą chciały w najbliższym czasie związać juana ze złotem, co w dłuższej perspektywie będzie oznaczało upadek dolara. Co pan o tym myśli?
Bardzo skomplikowana kwestia i jeszcze długa droga…
Ale chyba dość precyzyjnie zaplanowana i konsekwentnie realizowana?
Tak. Powoli, krok po kroku zmierzamy do celu. Ale nie zapominajmy, że Stany Zjednoczone są nadal największą gospodarką, a dolar najważniejszą walutą na świecie. Myślę, że jest zbyt wcześnie, żeby mówić o tym, że juan może zająć miejsce dolara. Nawet nie sądzę, żeby dzisiaj był w stanie zastąpić euro.
Współpraca Maria Szurowska
Wenbo Hou
Dyrektor generalny Bank of China w Europie Środkowo-Wschodniej. Od 6 czerwca 2012 dyrektor generalny polskiego oddziału Bank of China W latach 2003-2011 pracował w londyńskiej filii Bank of China, związany głównie z działem finansów korporacyjnych. Od momentu rozpoczęcia swojej kariery w Bank of China w 1994 r. Wenbo Hou pracował w różnych obszarach działalności Banku – w departamentach Rynku Globalnego, Kredytów Walutowych, Księgowości oraz Bankowości Detalicznej.
Przeczytaj także:
Technologia blockchain w biznesie. Kto na niej skorzysta?
![Technologia blockchain w biznesie. Kto na niej skorzysta? [© pixabay.com] Technologia blockchain w biznesie. Kto na niej skorzysta?](https://s3.egospodarka.pl/grafika2/blockchain/Technologia-blockchain-w-biznesie-Kto-na-niej-skorzysta-251424-150x100crop.jpg)
1 2
oprac. : Wojciech Surmacz / Gazeta Bankowa
Więcej na ten temat:
Bank of China, Chiny, przedsiębiorcy, wsparcie dla firm, Nowy Jedwabny Szlak, współpraca polsko-chińska
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)