Edukacja ekonomiczna Polaków, czyli misja Gatnara
2015-11-24 10:00
Misja Gatnara © ALDECAstudio - Fotolia.com
Przeczytaj także: NBP nabył franki szwajcarskie
Gazeta Bankowa: Panie profesorze, otrzymał pan od redakcji „Gazety Bankowej” nagrodę „Polski Kompas 2015” za budowanie fundamentów polskiej gospodarki, za ekonomiczną edukację Polaków... Kończy pan prace nad otwarciem Centrum Pieniądza im. Sławomira Skrzypka. Mógłby pan przybliżyć ideę tego projektu?Prof. Eugeniusz Gatnar, członek zarządu NBP: Idea zrodziła się w głowie Sławka Skrzypka, który przykładał wielką wagę do edukacji w ogóle. Jego działalność opozycyjna utrudniła mu drogę do wymarzonej ekonomii. Maturę zrobił, ale później dostał od Służby Bezpieczeństwa wilczy bilet. Żadna uczelnia na Śląsku nie chciała go przyjąć, a on bardzo chciał studiować ekonomię. Ostatecznie dostał się na Wydział Budownictwa Politechniki Śląskiej w Gliwicach, bo tylko tam dziekan (zresztą partyjny), który nie bał się i go przyjął. Chyba dlatego Sławek potem tak doceniał edukację ekonomiczną i pewnie stąd też ta koncepcja Centrum Pieniądza. Zresztą większość banków centralnych ma takie muzea numizmatyczne z elementem edukacyjnym.
Myśli pan, że Polakom bardzo brakuje edukacji ekonomicznej?
Zrobiliśmy ostatnio w NBP badania, w których Polacy sami przyznawali, że wiedza ekonomiczna jest im szalenie potrzebna, ale jednocześnie jest trudna do pozyskania, niezrozumiała, trochę abstrakcyjna. Okazało się, że tylko 10 proc. Polaków jest usatysfakcjonowana z poziomu swojej wiedzy ekonomicznej. Na przykład na pytanie: jak podzielić 1 tys. złotych między pięciu braci tak, aby każdy dostał tę samą kwotę, blisko 30 proc. badanych nie było w stanie udzielić odpowiedzi. A to przecież podstawowa wiedza z matematyki!
fot. ALDECAstudio - Fotolia.com
Misja Gatnara
Takiej wiedzy chyba się nie zdobywa w muzeach tylko w szkołach...
Ale poprzez pieniądze można tę wiedzę bardzo atrakcyjnie przekazać. W monetach i banknotach jest coś pasjonującego, tajemniczego. Poza tym, NBP ma największą kolekcję numizmatyczną w Polsce. Około 300 tys. egzemplarzy starych monet, niektóre z czasów rzymskich. Sławek kochał historię i kiedyś powiedział „pokażmy historię i ekonomię przez pryzmat tych monet”. I tak właśnie będzie w Centrum Pieniądza. Będzie na przykład PRL gdy rolę pieniądza pełniły bony towarowe, czy kartki. Będzie okres wojny, okres transformacji. Cała historia Polski i częściowo też świata pokazana przez pryzmat pieniędzy. Zakończymy na obrocie bezgotówkowym. Wyeksponujemy karty, otworzymy bankomat, żeby pokazać młodzieży jak to wszystko działa w środku. Realizacja projektu kończy się w połowie marca 2016 roku. Wtedy też odbędzie się oficjalne, uroczyste otwarcie Centrum Pieniądza im. Sławomira Skrzypka.
Dość symbolicznie... Ludzie na rynku finansowym mówią o panu „ostatni człowiek Sławomira Skrzypka w Narodowym Banku Polskim”.
Funkcję członka zarządu NBP objąłem dwa tygodnie przed katastrofą smoleńską. Gdy Sławek został prezesem w dniu 10 stycznia 2007 roku, był w NBP całkowicie sam, nie miał tutaj nikogo. Wszyscy byli do niego nastawieni raczej niechętnie. Szukał więc ludzi, którzy by mu pomogli. W kwietniu 2007 roku przyjechał do Katowic. Byłem wtedy w trudnej sytuacji. Prowadziłem badania naukowe, miałem przyznane granty, byłem prodziekanem, miałem mnóstwo zobowiązań i nie mogłem sobie pozwolić na przyjęcie jego propozycji. Zgodziłem się tylko na doradztwo. W lipcu 2009 roku pan Prezydent Lech Kaczyński wręczył mi profesurę. Sławek był na tej ceremonii i wtedy powiedział: »obiecałeś«. Słowa musiałem dotrzymać. Kilka miesięcy później zająłem gabinet w NBP. Ale do jego śmierci zdążyłem być tylko na jednym posiedzeniu zarządu i jednym posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej. Nie miałem więc okazji z nim współpracować w Zarządzie NBP, ale znałem wszystkie jego plany na przyszłość, dużo dyskutowaliśmy o tym.
W jakim zakresie doradzał pan prezesowi Skrzypkowi?
Głównie w zakresie zarządzania departamentami analitycznymi. Przed przyjściem Sławka do NBP były takie trzy – Departament Statystyki, Departament Analiz Makroekonomicznych i Systemowych oraz Departament Badań. Na podstawie prognoz z tych departamentów Rada Polityki Pieniężnej podejmowała decyzje. Połączyliśmy więc te dwa ostatnie departamenty i powołaliśmy do życia Instytut Ekonomiczny. Dzięki temu mogliśmy osiągnąć efekt synergii i podnieść poziom naukowy prac analitycznych.
Gdy Sławomir Skrzypek został prezesem NBP zderzył się z ogromnym ostracyzmem w środowisku finansowym, prawda? Z czego to pańskim zdaniem wynikało?
Normalnie wiadomość, że jest się w gronie kandydatów na takie stanowisko otrzymuje się dużo wcześniej, aby mieć czas na przygotowanie. Sławek został postawiony w trudnej sytuacji, jego nominacja była dosyć nieoczekiwana. Potencjalni kandydaci, którzy jakoś wcześniej byli rozważani do pełnienia tej funkcji, nie mogli zostać powołani ze względu na ich postawę w okresie PRL. To ich dyskwalifikowało.... Kiedyś nawet razem ze Sławkiem się zastanawialiśmy nad tym, dlaczego był on tak atakowany przez znanych ekonomistów i przez media. Ci, którzy to robili, w latach 80. jeździli na stypendia do najlepszych zagranicznych uczelni, podczas gdy my wtedy siedzieliśmy po więzieniach. Ja na przykład, jako działacz opozycji antykomunistycznej, podziemnego NZS-u, miałem zakaz wyjazdów za granicę. Sławek też. A oni się kształcili, nauczyli się języków, zdobyli kontakty…
oprac. : Wojciech Surmacz / Gazeta Bankowa
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)