Norweski Wariant 3.0. Wywiad z Piotrem Woźniakiem, prezesem PGNiG
2016-03-15 00:16
Gazociąg © PHOTOERICK - Fotolia.com
Rozważamy połączenie z Norwegią szelfem północnym przez system duński od zachodu, a dalej przez Baltic Pipe do Polski. Sondażowe rozmowy wskazują, że powinno się udać – mówi Piotr Woźniak, prezes PGNiG, i kreśli nową architekturę dla Polski i Europy.
Przeczytaj także: PGNiG idzie do sądu z Gazpromem. Chodzi o ceny gazu
„Gazeta Bankowa”: Panie prezesie, co będzie dalej z inwestycjami Gazpromu? Jak one będą wpływać na Polskę?Piotr Woźniak, prezes PGNiG: Monitorujemy tylko te, które są najważniejsze z naszego punktu widzenia, czyli gazociąg Nord Stream i inwestycje w gazową infrastrukturę niemiecką. Zwłaszcza tę, która jest najbliżej naszej zachodniej granicy. Od około trzech lat zaangażowanie kapitałowe Gazpromu w Europie rośnie właściwie w całym łańcuchu wartości – od sprzedaży przez przesył i magazynowanie po dystrybucję. Inne spółki rosyjskie zainwestowały w upstream na Morzu Norweskim. Stałe tempo, w którym Gazprom powiększa swój zasięg operacji w Europie zwraca uwagę na tle słabszej kondycji wszystkich spółek sektora paliwowego, spowodowanej wyjątkowo głęboką bessą surowcową na całym świecie. Nie potwierdziły się natomiast plany ekspansji Gazpromu na Dalekim Wschodzie czy w Chinach.
Myśli pan, że Nord Stream spina się pod względem ekonomicznym? To jest w ogóle przedsięwzięcie biznesowe?
Oczywiście, że nie jest. Po pierwsze, nie ma uzasadnienia dla nowej zdolności przesyłowej na dodatkowe 55 mld m3 gazu do Europy (tyle ma projektowanej przepustowości Nord Stream 2) w sytuacji kiedy ani teraz, ani w przewidywalnej przyszłości nie będą wykorzystane istniejące gazociągi Nord Stream 1 i Braterstwo. Po drugie, nie trzeba szczególnej dociekliwości, żeby połączyć publiczne zapowiedzi wyłączenia przez Gazprom od 2019 r. przesyłu przez Ukrainę z planami budowy Nord Stream 2. Wszystko wskazuje na to, że za zgodą najważniejszych klientów w Europie Gazprom zaplanował zasadniczą zmianę trasy dostaw na Zachód i ma ona przebiegać przez Bałtyk, mimo ogromnych nakładów inwestycyjnych i większych kosztów operacyjnych dla odbiorców w Europie Centralnej i Wschodniej. Obawiam się, że nie mamy na to bezpośredniego wpływu, ponieważ w rosyjskiej polityce energetycznej przemysł gazowy został podporządkowany celom polityki zagranicznej Federacji Rosyjskiej – właśnie w Europie Centralnej i w zachodniej Azji. Warto zacytować tu fragment oficjalnego dokumentu opublikowanego ponad 10 lat temu przez rosyjskie władze na stronie internetowej Federalnego Ministerstwa Energetyki. Mimo kilku modyfikacji tego dokumentu w ciągu ostatnich lat, cel pozostał ten sam i jest konsekwentnie realizowany: „eksport i handel gazem jest narzędziem polityki zagranicznej Federacji Rosyjskiej”. To jest rzeczywistość, z którą należy się mierzyć bez żadnych złudzeń. Dlatego zamiast przewidywać przyszłość, co, jak wiadomo jest dość ryzykowne, lepiej i bezpieczniej jest ją zaplanować po swojemu i wcielić te plany w życie. Mamy dobre warunki, żeby zmienić proporcje i kierunki importu w taki sposób, żeby na stałe wyeliminować ryzyka nieprzewidzianych przerw w dostawach gazu i nie być przedmiotem cudzej polityki zagranicznej.
fot. PHOTOERICK - Fotolia.com
Gazociąg
To w ogóle możliwe?
Tak, i będziemy do tego dążyć. Pierwszym krokiem jest projekt budowy połączenia gazociągowego z Morzem Północnym, do którego zresztą przymierzamy się już po raz trzeci.
No, niby do trzech razy sztuka… Pierwszy raz był w 2001 r., gdy zasiadał pan w zarządzie PGNiG. Wtedy się nie udało.
Tak, i wielka szkoda, bo tamten projekt był bardzo korzystny i dla rynku wewnętrznego, i dla naszej spółki. Niestety ten sam wariant jest już raczej niemożliwy do odtworzenia. Negocjowaliśmy wtedy kontrakt przez 16 miesięcy. Częścią inwestycyjną – gazociągiem – miała zająć się wyłącznie strona norweska. Koszt infrastruktury był wliczony w cenę gazu, która z kolei bardzo niewiele odbiegała od cen gazu z Rosji. Chcę tu wyraźnie podkreślić – przede wszystkim ówczesny kontrakt na zakup gazu zawierał warunki dostaw co najmniej porównywalne do warunków dostaw od Gazprom, a dodatkowo był wolny od ryzyk przerw w dostawach.
Wielu analityków rynku energetycznego pisało wówczas, że tamten wariant był dla Polski najkorzystniejszy nie tylko dlatego, że w pewnym sensie zwalniał nas z inwestycji. To był ponoć projekt wizjonerski. Z czego to wynikało?
Proszę zwrócić uwagę, że w naszej części Europy główny kierunek dostaw gazu biegnie ciągle ze Wschodu na Zachód. Tymczasem tam była zupełnie inna konstrukcja: Północ – Południe, która przecinała rosyjską „pętlę”. Dawało to zupełnie nowe możliwości rozwoju dalej w kierunku południowym i konkurowania z dostawcami ze Wschodu. Poza tym norweski kontrakt był symetryczny. Uwzględniał w dobrej proporcji interesy PGNiG i interesy dostawców norweskich. Norwegowie dbali i dbają nadal o to, żeby warunki kontraktowe, zwłaszcza ceny, nie przekraczały możliwości kontrahenta. To dobre, pragmatyczne podejście przy zawieraniu kontraktów handlowych. Poza tym Norwegia nie stawia przed swoim przemysłem gazowym zadań politycznych.
Co zaważyło na tym, że pierwszy wariant norweski nie wszedł w życie?
Decyzja premiera Millera z SLD. Wyłącznie.
Jak argumentowana?
Ceną i wolumenem, tzw. „przekontraktowaniem”. Pan Miller zadekretował ten kontrakt jako niekorzystny, dlatego że cena za gaz była rzekomo za wysoka. Deklarował to zanim jeszcze miał możliwość poznać warunki kontraktu; twierdził, że norweski gaz był o 30 proc. droższy od rosyjskiego. Otóż, nieprawda. Norweska oferta mieściła się w paśmie +/- 7 proc. w porównaniu do ceny gazu rosyjskiego, dostarczanego za pośrednictwem gazociągu jamalskiego. Oczywiście według ówczesnej formuły cenowej w kontrakcie.
Zarzut „przekontraktowania” był paradoksalny. Rząd SLD-PSL twierdził, że gazu będzie w Polsce za dużo. Po czym po dwóch latach wicepremier Marek Pol rozpoczął negocjacje o dodatkowe dostawy ze Wschodu i doprowadził do zawarcia kontraktu z RosUkrEnergo, dostawcą wschodnim o wątpliwej proweniencji.
Przeczytaj także:
PGNiG chce mniej płacić za gaz od Gazpromu
oprac. : Wojciech Surmacz / Gazeta Bankowa
Więcej na ten temat:
PGNiG, Piotr Woźniak, gaz, gazociągi, gazociąg Nord Stream 2, gazociąg, dostawy gazu, Gazprom, gaz łupkowy
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)