Norweski Wariant 3.0. Wywiad z Piotrem Woźniakiem, prezesem PGNiG
2016-03-15 00:16
Przeczytaj także: PGNiG idzie do sądu z Gazpromem. Chodzi o ceny gazu
Można poważnie rozważać trzecie podejście?
Tak, ale już w inny sposób niż w 2001 czy 2006 r. Rozważamy połączenie z szelfem północnym przez system duński od zachodu, a dalej przez Baltic Pipe do Polski. Od 2009 r. obowiązuje bowiem trzeci pakiet energetyczny UE, który ściśle rozgranicza działalność przesyłową od dystrybucji i handlu. Dlatego, jako PGNiG będziemy chcieli inwestować tylko na Morzu Północnym. Sondażowe rozmowy wskazują, że powinno się udać.
Słyszałem, że te „sondażowe rozmowy” toczyły się niedawno w Krakowie w trakcie meczu naszych szczypiornistów z reprezentacją Norwegii podczas Mistrzostw Europy w piłce ręcznej. To prawda?
(śmiech) Podczas meczu też. Nigdy wcześniej nie oglądałem na żywo tej dyscypliny sportu. Ale to jest bardzo poważna inwestycja, bo to „duża rura” i każda okazja do rozmów jest dobra. Ta była jeszcze lepsza, bo PGNiG jest strategicznym sponsorem polskiej piłki ręcznej.
Szacowaliście już mniej więcej koszty trzeciej wersji „norweskiego wariantu”?
Tak, wszystko jest w granicach naszych możliwości. Jeśli chodzi o finanse, to jesteśmy po „jasnej stronie mocy”. Nasza spółka PUI, którą bierzemy pod uwagę jako inwestora, ma szansę skorzystać z przyjaznych zasad podatkowych, obowiązujących na Morzu Północnym.
Jaka jest realna szansa, że tym razem projekt zostanie zrealizowany od początku do końca? Jaki jest horyzont czasowy?
Sama realizacja powinna przebiegać sprawnie, bo rurociągi morskie na wodach międzynarodowych kładzie się dość szybko i nie ma problemów z właścicielami gruntu. To jest dużo łatwiejszy proces niż w przypadku infrastruktury lądowej. Szacujemy realizację tej inwestycji na trzy lata, do czego trzeba dodać przynajmniej rok na kwestie formalno-prawne.
Wiadomo, że tym razem nie tylko Rosjanie, ale i Niemcy będą mieli coś do powiedzenia.
Sądzę, że na odcinku Norwegia-Dania strona niemiecka nie będzie ingerować, ale to przecież nie będzie koniec drogi. Później owszem, bo dalszy odcinek będzie już wpływał na interesy firm niemieckich. Chcemy jak najszybciej zaprezentować nasz projekt Komisji Europejskiej jako jedyną realną drogę dywersyfikacji dostaw gazu do Europy Środkowej i Wschodniej. Wsparcie Komisji byłoby dla nas oczywiście bardzo pożądane.
Jeśli ten projekt się powiedzie, to jaka przyszłość przed nami? Lecimy dalej na południe z siecią przesyłową?
Oczywiście warto, ale nie przed uruchomieniem połączenia z Morzem Północnym, bo korytarz Północ-Południe ma sens tylko wtedy, kiedy mamy do dyspozycji gaz konkurencyjny do rosyjskiego. Oczywiście, mamy teraz również gaz z tankowców, cumujących w terminalu LNG w Świnoujściu, ale to inna klasa bezpieczeństwa i inny rodzaj kontraktów. Rozwój importu LNG pozostaje w zainteresowaniu PGNIG, chociaż jesteśmy gorzej do niego przygotowani niż do sprowadzania gazu rurociągami. LNG i gaz z rurociągów mogą się dobrze zastępować w naszych warunkach. W zależności od postępów w projektach rurociągowych opcja LNG jest oczywista.
A co z wydobyciem gazu konwencjonalnego w Polsce? Kilka lat temu w jednym z wywiadów zwrócił pan uwagę, że przez długoterminowe kontrakty „take or pay” z Gazpromem nikomu nie kalkuluje się w Polsce wchodzenie w krajowe wydobycie.
To jest nadal prawda. Te kontrakty wpędzają nas w wielki kłopot. Nawet jeśli nie weźmiemy surowca, to i tak musimy za niego zapłacić. W warunkach wolno rosnącego rynku gaz krajowy ustępuje przed zobowiązaniem umownym do odbioru (lub zapłaty) od eksportera w dużych i wieloletnich kontraktach. Liczę tu na rozwój energetyki gazowej, o ile uda się zdywersyfikować portfel importowy.
Ale są jakieś plany eksploatacji tych naszych złóż?
Tak, oczywiście mamy takie plany, ale potrzeba na nie czasu. Jesteśmy jako duża spółka giełdowa zobowiązani tzw. planem działalności gospodarczej. Nie stać nas, żeby go dowolnie zmieniać. Z końcem marca spróbujemy go skorygować tak, żeby uwzględnić nowe akcenty w planach wydobywczych. Aczkolwiek to będzie w dużo mniejszym zakresie, niż myślałem wcześniej, bo światowe ceny ropy i gazu sięgają dna i znacznie pogorszyły się warunki inwestycyjne. Będziemy nasze plany dostosowywać w zależności od przewidywanych zmian na rynkach ropy i gazu.
Panie prezesie, muszę zapytać o łupki. Pomysł Tuska zrobienia z Polaków łupkowych szejków zupełnie spalił na panewce…
Mówiłem już wiele razy, że łupki to raczej hasło i nie w samych łupkach trzeba upatrywać perspektyw, tylko w metodzie stymulacji złóż i intensyfikacji wydobycia. W USA i Kanadzie doprowadzono do perfekcji metodę szczelinowania nie tylko w skałach łupkowych, ale w piaskowcowych i wapiennych.
Ale znamy tę metodę?
Właśnie zaczęliśmy uruchamiać specjalny program skierowany na pokłady węgla kamiennego. Będziemy próbowali usuwać metan z pokładów węgla na Górnym Śląsku. Zasoby w Polsce są duże, a kopalnie są w większości metanowe, więc mamy dobry poligon do opracowania projektu. Zamiast odmetanowywać kopalnie tradycyjnie, tzn. od dołu – przez wyrobiska, w których pracują ludzie, spróbujemy wierceń od powierzchni i szczelinowania hydraulicznego pokładów w celu uwolnienia metanu. Z całą pewnością można w ten sposób poprawić bezpieczeństwo pracy górników, ale musimy sprawdzić, czy jednocześnie uda się wyprodukować gaz w ilościach komercyjnych. Wybraliśmy już pierwszy pad na pokładzie węgla w miejscowości Gilowice. Chcemy wykonać zabieg szczelinowana i ocenić jego efekty. Wyniki prac powinny być znane przed końcem roku. Jeśli się powiedzie, będziemy starali się dopracować technikę i powtarzać zabiegi w innych miejscach.
Ale to jest polska technologia, rozwijana tutaj, u nas?
Tak, to się trochę zbyt ambitnie nazywa – technologia. W rzeczywistości to raczej technika i wymaga praktycznego zastosowania w terenie – na złożu. Dopracujemy tę metodę i jestem optymistą, bo spodziewam się niezłych wyników.
Tak czy inaczej prędko tymi szejkami łupkowymi nie zostaniemy.
Zgadzam się, pewnie nie prędko. Oczywiście gaz wydobywany w kraju jest z zasady tańszy niż importowany, ale nie ma nic złego w sprowadzaniu gazu z zagranicy, jeśli tylko sprowadzony jest według dobrego planu. A my swój plan mamy.
Współpraca: Maria Szurowska
Przeczytaj także:
PGNiG chce mniej płacić za gaz od Gazpromu
oprac. : Wojciech Surmacz / Gazeta Bankowa
Więcej na ten temat:
PGNiG, Piotr Woźniak, gaz, gazociągi, gazociąg Nord Stream 2, gazociąg, dostawy gazu, Gazprom, gaz łupkowy
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)