Upadłości firm VI 2016
2016-07-04 10:55
Od początku roku upadły 362 działające w Polsce firmy © BillionPhotos.com - Fotolia.com
Przeczytaj także: Upadłości firm w Polsce I poł. 2016 r.
Na skróty:- W szóstym miesiącu bieżącego roku zbankrutowało 61 polskich przedsiębiorstw, co względem minionego roku oznacza jedynie nieznaczną poprawę (-2%). Z kolei w całym pierwszym półroczu upadłość dotknęła 362 firmy, a więc o 9% mniej niż w analogicznym okresie poprzedniego roku.
- Spodziewana poprawa w handlu nie nastąpiła – okazuje się, że program 500+ póki co nie poprawił jego sytuacji pomimo przewidywanego wzrostu konsumpcji
- Pierwsze półrocze, podobnie zresztą jak drugi kwartał, przyniósł wzrost upadłości w budownictwie, przeważnie wśród firm, które specjalizują się w inwestycjach infrastrukturalnych. Budownictwo mieszkaniowe ma się nieźle, ale średnioterminowe prognozy nie należą do najbardziej obiecujących.
- Największą poprawę odnotował transport (rośnie eksport, a więc i przewozy), jednak nie można przejść obojętnie na niespotykanym w innych sektorach pogorszeniem perspektyw – masowe obniżenie ratingu przewoźników
- W usługach problemy dotykają zwłaszcza firm nowych technologii z województwa mazowieckiego i małopolskiego.
Maleje tempo poprawy?
Liczba upadłości już nie spada tak dynamicznie (w tempie dwucyfrowym) w tym roku, a wręcz przeciwnie – zmniejszać się będzie przewidywany spadek liczby upadłości, docelowo spodziewamy się 6% spadku ich liczby w tym roku. Przede wszystkim – inny jest punkt wyjścia: znaczne zmniejszenie liczby upadłości nastąpiło pod tym względem już w latach ubiegłych, w tym w 2015 roku, gdy w czerwcu upadłości było o 20% niż w czerwcu 2014 roku. Zmienia się też oczywiście sytuacja gospodarcza – po raz pierwszy od 2013 r. wyhamowały m.in. inwestycje, nie tylko publiczne (co jest przejściowe, ale obecnie ewidentne), ale także przedsiębiorstw w wyniku niepewności (czynniki wewnętrzne, jak i zewnętrzne – trudno spodziewać się szybkiej zmiany w tym względzie).
Jak mówi Tomasz Starus, Członek Zarządu Euler Hermes odpowiedzialny za ocenę ryzyka:
„Szczyt poprawy mamy już za sobą. Trudno to może zauważyć, a niektórym zaakceptować – nie mamy bowiem symptomów kryzysu, odwrócenia trendu o 180 stopni. Przecież tempo wzrostu PKB jest niezłe głównie dzięki dobremu poziomowi eksportu, a osiągnięta w tym roku nadwyżka w handlu zagranicznym rekompensuje m.in. spadek inwestycji. Jednak ta sama niepewność, skłaniająca polskich przedsiębiorców do ostrożności inwestycyjnej może zdecydować o zmniejszaniu popytu na głównych rynkach eksportowych, w tym niemieckim – dla którego prognozy są ponadto ostatnio mniej łaskawe (oczekujemy pierwszego od 6 lat wzrost liczby upadłości firm niemieckich). Popyt konsumpcyjny rośnie, ale wolniej niż dochody – znowu echo niepewności, tym razem gospodarstw domowych. Budownictwo – w oczekiwaniu na rozpisanie, a przede wszystkim rozstrzygnięcie przetargów i uruchomienie inwestycji następuje w nim powolna konsolidacja i mimo wszystko wypychanie z rynku firm mniejszych, chociaż niekoniecznie małych (pozostaną bezkonkurencyjni cenowo duzi gracze plus grono małych podwykonawców – problemy mają firmy, które próbowały konkurować z nimi przynajmniej w skali regionalnej)”.
fot. mat. prasowe
Liczba upadłości opublikowanych w czerwcu 2016 r.
Handel nie korzysta na ogólnej poprawie na rynku – de facto przeżywa problemy. Dlaczego program 500+ nie poprawi jego sytuacji?
Gros handlu pracuje na bardzo niskich marżach, bardzo zatem trudno jest mu zachować płynność, generować gotówkę i inwestować w warunkach deflacji. Gdy ceny spadają zmniejsza się również masa zysku, nawet przy porównywalnej marży w ujęciu procentowym, a co dopiero gdy walka cenowa zmusza do jej obniżania... Co gorsze – jednocześnie koszty spadają wolniej i w mniejszym stopniu niż wynik, co powoduje niedobory gotówki i wzrost zadłużenia.
fot. mat. prasowe
Trend upadłości w poszczególnych sektorach - I-VI
Do tego należy dodać, że aby odnosić sukcesy w handlu, należy stale inwestować, zarówno we wzrost wielkości sieci jak i w jej jakość i wizerunek. W tym kontekście mniejsze sieci mają utrudnione zadanie, gdyż mają nie tylko mniejsza siłę negocjacji zakupowych, ale mniejsza skala to także mniejsze zdolności generowania środków na inwestycje. W efekcie wyższe jest ich ryzyko – np. nietrafiona lokalizacja nowej placówki jest większym problemem gdy operuje się kilkoma-kilkudziesięcioma sklepami niż gdy pracuje na nią kilkaset lub kilka tysięcy placówek.
oprac. : eGospodarka.pl
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)