#myfirst7jobs, czyli jak zaczęła się twoja kariera zawodowa?
2016-09-04 00:41
Pierwszym zajęciem jest często wolontariat © marino - Fotolia.com
Przeczytaj także: Pokolenie Y - liderzy na rynku pracy
OD PUCYBUTA DO MILIONERA?
Literatura i film pełne są historii bohaterów, którzy poprzez ciężką pracę osiągają wymarzony cel i stają się ludźmi sukcesu. Kilkadziesiąt stron albo kilka kadrów pokazujących wysiłek i gotowe. Niestety, w prawdziwym życiu nie zawsze jest tak łatwo. Aby osiągnąć zawodowy sukces, często nie wystarczy jedna, niskopłatna i niesatysfakcjonująca praca. Oczywiście można rozdawać ulotki w centrum miasta i liczyć na łut szczęścia. Dojście do momentu, w którym jesteśmy zadowoleni z zawodowej sytuacji, jest zazwyczaj krętą drogą, pełną niezbyt przyjemnych obowiązków. Pierwszych pomysłów, pomyłek, małych sukcesów i porażek. W skrócie #myfirst7jobs, czyli moich 7 pierwszych prac.
Dzięki akcji #myfirst7jobs możemy poznać początki zawodowe i drogę, jaką przeszły osoby, które odniosły ogromny sukces. I tak dowiadujemy się, że Bill Gates był asystentem w dziale administracji oraz gońcem przy Kongresie w Waszyngtonie. Potrafił programować, ale poszedł do zwykłej pracy. Ciekawą przeszłość zawodową ma również Hillary Clinton, która podczas jednej z wakacyjnych przerw zatrudniła się w firmie patroszącej ryby. Steve Jobs wkręcał śrubki w Hewlett-Packard. Miał wtedy zaledwie 12 lat. Co ciekawe, sam znalazł tę pracę, dzwoniąc do Billa Hewletta, wówczas prezesa i założyciela HP, i prosząc go o zatrudnienie. Hewlett był pod wrażeniem rezolutnego chłopca, więc zaproponował mu pracę na wakacje.
WARTOŚĆ PIERWSZEJ PRACY ZAROBKOWEJ
Stwierdzenie, że niewymagające ogromnej wiedzy i doświadczenia prace dla młodzieży czy studentów to jedynie źródło pieniędzy, o którym chcemy jak najszybciej zapomnieć zaraz po rozpoczęciu pierwszej pracy „na serio”, jest błędne. Oczywiście okres rozdawania ulotek czy zbierania truskawek w celu zarobienia pieniędzy na wakacyjny wyjazd może wiązać się z lepszymi lub gorszymi wspomnieniami, lecz doświadczenia pierwszych zarobków niezaprzeczalnie stanowią wartość dodaną dla dalszych zawodowych poczynań.
Jak podkreślają eksperci Hays, każdą z pierwszych prac warto traktować jako źródło nieocenionego doświadczenia, które nas ukształtowało i wpłynęło na to, co robimy dzisiaj.
− Choć często wydaje się, że żadne z pierwszych zajęć nie wpłynęło na nasze dalsze życie zawodowe, to z pewnością nauczyło nas wytrwałości, samodyscypliny i szacunku do pieniędzy.− twierdzi Agnieszka Kazimierczak, Marketing Manager. – Gdyby nie pierwsza praca, jako bardzo młodzi ludzie nie wiedzielibyśmy jak trudno jest zarobić na własne potrzeby, co utrudniłoby lub znacznie odłożyło w czasie pojęcie decyzji o kierunku dalszego rozwoju zawodowego. – dodaje.
Jeszcze większe znaczenie mają kolejne prace – wciąż nie do końca „na poważnie”, ale odbiegające już od powtarzającego się zestawu standardowych zajęć wakacyjnych. Staże, praktyki oraz stanowiska asystenckie w znanych na rynku firmach, działalność których jest powiązana chociażby z kierunkiem studiów, są już pewnego rodzaju próbą własnych sił.
– Te zajęcia, choć czasem bezpłatne albo nisko płatne, są realną szansą na sprawdzenie czy obrany kierunek zawodowy odpowiada naszym wyobrażeniom i oczekiwaniom. Stąd też są jeszcze bardziej wartościowe od pierwszych prac, które od początku były traktowane jako źródło dochodu. – tłumaczy Agnieszka Kazimierczak.
fot. marino - Fotolia.com
Pierwszym zajęciem jest często wolontariat
JAK ZAROBILIŚMY PIERWSZE PIENIĄDZE?
Pierwsze zawodowe doświadczenia łączą ludzi. Wielu z nas doświadczyło zarabiania poprzez parzenie kawy, opiekę nad dziećmi czy smażenie frytek w nadmorskim kurorcie. Bywają też zajęcia nieoczywiste, takie jak pisanie stron na zamówienie czy sprzedawanie metalowych akcesoriów. Historie są różne, ale wnioski podobne. Każda praca, która jest wykonywana z zaangażowaniem, uczy samodzielności, odpowiedzialności i zaradności, a wyciągnięte na przyszłość wnioski dodają doświadczenia i budują zawodowy kapitał na przyszłość.
Niektórzy zaczynali wcześnie i już w szkole podstawowej mieli za sobą pierwsze zawodowe doświadczenia. Sprzedawali agrafki, zbierali makulaturę, pomagali innym ludziom. Wiele osób wspomina również zbiory wiśni, jabłek, malin, porzeczek. Do dziś pamiętają stawki i co można było kupić za dniówkę. Praca wymagająca i słabo płatna, ale pouczająca. Inni pracowali fizycznie, pomagali w stajniach albo gospodarstwach. Dziś zgodnie podkreślają, że wtedy po raz pierwszy poczuli, że naprawdę trzeba się napracować – często w bardzo nieprzyjemnych warunkach – żeby zdobyć coś cennego. Ale również, że pieniądze nie są najważniejsze, że nie zawsze trzeba iść na kompromis. Wiele pierwszych zajęć pokazało również, czego w przyszłości nie chcemy robić. Niektórzy dzięki podejmowaniu różnych wyzwań uświadamiali sobie, że praca, która w wyobrażeniach była spełnieniem marzeń, w praktyce mocno im nie odpowiada. To z kolei zawsze było impulsem do dalszych poszukiwań swojej drogi zawodowej.
#MYFIRST7JOBS
Czy moda na dzielenie się własnymi, czasem wstydliwymi lub zgoła niestandardowymi, doświadczeniami zawodowymi jest okazją do pochwalenia się własną zaradnością, szansą na podkreślenie dystansu do samego siebie czy też wspomnienia przykrych czasów zarabiania śmiesznych pieniędzy? Zdaniem ekspertów Hays, nie ma to nic wspólnego z potrzebą udowadniania własnej wartości. Akcja #myfirst7jobs jest raczej szansą na przypomnienie sobie i innym o tym, w jaki sposób znalazło się w obecnym miejscu kariery oraz że droga do sukcesu wcale nie jest łatwa. Punkt startowy oraz porażki wczesnego życia zawodowego nie muszą rzutować na całe życie, ale każda praca, mniej lub bardziej prestiżowa, uczy nas czegoś wartościowego.
oprac. : eGospodarka.pl
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)