eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plWiadomościPublikacjeWyłudzenia VAT. Nie chcę być okradany

Wyłudzenia VAT. Nie chcę być okradany

2017-04-03 14:36

Wyłudzenia VAT. Nie chcę być okradany

VAT © gustavofrazao - Fotolia.com

Jeśli luka VAT-owska to 45 mld zł, to znaczy, że każdy z nas, od oseska do starca, okradany jest na ponad 1000 zł rocznie – mówi Tomasz Kassel, ekspert i partner PwC.

Przeczytaj także: Każdy przedsiębiorca jest z natury przestępcą?

Mateusz Morawiecki twierdzi, że wzrost PKB w latach 2014 i 2015 był zawyżony, bo w statystykach dotyczących eksportu uwzględniono tzw. puste faktury wystawiane przez firmy specjalizujące się w wyłudzaniu VAT. Czy pana zdaniem jest to możliwe?
Tomasz Kassel, PwC: Wszystko zależy od tego, skąd GUS bierze dane do swoich statystyk i jaką metodologię stosuje przy wyliczaniu. Obecnie powołano zespół roboczy, który ma przeanalizować, jaki wpływ mają karuzele VAT-owskie i fikcyjna sprawozdawczość na szacunki i dane makroekonomiczne. Podstawowe statystyki w handlu wewnątrzunijnym pochodzą z deklaracji INTRASTAT, którą przedsiębiorcy muszą składać do Izby Celnej w Szczecinie. W tej deklaracji określa się, jakim towarem handlują, jakim środkiem transportu go przewożą, podają kod taryfy celnej itp. System INTRASTAT działa we wszystkich krajach Unii Europejskiej i teoretycznie pokazuje obrót towarowy we Wspólnocie.

Tylko że jest niedoskonały.
To prawda, system nie wyłapuje drobnych transakcji, bo poniżej pewnego progu przedsiębiorcy nie muszą składać deklaracji.

A od jakiej kwoty muszą?
W Polsce (według progów statystycznych dla 2017 r.) jest to 2 mln zł dla wywozu i 3 mln zł dla przywozu. Jeśli firma wystawi fakturę dokumentującą dostawę wewnątrzwspólnotową (dokona wewnątrzwspólnotowego nabycia) na taką kwotę, to musi złożyć deklarację. W każdym kraju te progi są inne. Jak ma się firmy powiązane, np. w Czechach, na Słowacji czy w Szwajcarii, to można sprytnie żonglować towarem, nie składając INTRASTAT-u. Poza tym sprzedaż usług też nie jest objęta obowiązkiem deklaracyjnym. Np. sprzedaż filmu reklamowego czy wyników badań klinicznych.

Na podstawie danych INTRASTAT można stwierdzić, czy towar faktycznie został wysłany za granicę, czy też został gdzieś sprzedany w kraju?
Moim zdaniem – nie. Jeśli np. kupiłem cukier i wystawiłem fakturę na Czechy na 100 tys. euro, a faktycznie nic nie wysyłam, to z samych deklaracji prawdy nie da się wyczytać. Zwłaszcza że firmy, które oszukują, bardzo dbają o pozory, pilnują, żeby w papierach był porządek. Jeśli takich pustych faktur jest dużo, to mogą one zafałszować wyniki makroekonomiczne.
W ogóle bazując tylko na oficjalnych deklaracjach, dokumentach czy danych, bardzo trudno jest wyłapać nadużycia. Myślę, że w Polsce sporo było i jest takiego fikcyjnego eksportu, wyłudzeń VAT, zwłaszcza na tzw. słupa.


Ile jest takich słupów w tej machinie wyłudzeniowej?
Może ich być kilka, kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt. Te „słupy” są często wymieniane. Wiele firm-oszustów bezczelnie daje ogłoszenia typu „zatrudnię prezesa zarządu spółki”.

fot. gustavofrazao - Fotolia.com

VAT

Jeśli luka VAT-owska to 45 mld zł, to znaczy, że każdy z nas, od oseska do starca, okradany jest na ponad 1000 zł rocznie.


Jak to działa?
Taki „słup” jest zapraszany na rozmowę, zostaje poinstruowany, zakłada spółkę u notariusza, rejestruje ją w KRS, zdarza się, że zaciąga kredyt na dofinansowanie biznesu. Potem odsprzedaje 100 proc. udziałów wskazanej przez przedsiębiorcę-oszusta osobie. Często „słup” zostaje z długami, które będzie musiał spłacić własnym majątkiem, w dodatku licząc się z odpowiedzialnością karną…

To czemu ludzie w to wchodzą?
Bo nie mają innej możliwości zarabiania pieniędzy. Wśród „słupów” byli i bezrobotni, i pensjonariusze domów opieki, i osoby z problemami psychicznymi…

Resort finansów od kilku lat stara się walczyć z rosnącą dziurą VAT. W kilku branżach wprowadzono tzw. VAT odwrócony. Efekty jednak do tej pory były raczej skromne.
Mówi się, że najlepszym sposobem na zlikwidowanie takich wyłudzeń jest likwidacja VAT (śmiech). Ale tak na poważnie, uszczelnianie w jednej czy drugiej branży nie przynosi efektów, bo przestępcy natychmiast przenoszą się do sektorów, w którym takich uszczelnień nie ma. Kilka lat temu omal nie wykończyli działających w Polsce producentów stali, wprowadzając na rynek tańsze pręty, sprowadzane z zagranicy bez VAT. Gdy urzędnicy uszczelnili przepisy, wielu z nich przerzuciło się na handel elektroniką, olejem rzepakowym, śrutą sojową. Ja uważam, że jak się chce uszczelnić gospodarkę, zmniejszyć dziurę VAT-owską, to trzeba objąć wszystkie firmy i branże podobnymi obostrzeniami. Nie zapominajmy, że dla przestępców towarem, którym handlują, jest VAT. Obojętne jest im, czy ten VAT wyłudzają na telefonach komórkowych, czy śrucie sojowej.

A co jest teraz hitem wśród wyłudzaczy?
Maszynki i żyletki do golenia, kosmetyki. Zajmują się tym nie tylko Polacy, ale całe międzynarodowe grupy przestępcze. Przenoszą się z kraju do kraju.

Jak to działa?
Firma kupuje maszynki bez VAT, a następnie przepuszcza je przez kilka firm buforowych. Te firmy powinny zapłacić VAT, ale tego nie robią. Transakcje następują zwykle bardzo szybko, jedna po drugiej, żeby urzędnicy kontroli skarbowej stracili trop. Następnie kolejna firma kupuje trefne maszynki i deklaruje, że wyeksportuje je np. do Czech, składa deklarację VAT, informację podsumowującą, zgłasza transakcję do INTRASTATU, po czym występuje o zwrot podatku VAT, który jakoby zapłacili. Dostają od państwa 23 proc. Mają więc kolosalną marżę, której żaden z producentów takich maszynek u nas nie ma. Zarobili więc już tak dużo, że mogliby te maszynki zniszczyć, ale po co? Mogą je sprzedać w kraju za 50 czy 60 proc. ich wartości rynkowej, zarabiając dodatkowe pieniądze. To towar chodliwy, bo maszynki wszyscy kupują. Wystarczy pojechać do wiejskiego sklepiku, do bazarowego sprzedawcy, kioskarza. A jak nie, to można je zmagazynować w wynajętej na kilka miesięcy stodole. Maszynki mają też jedną genialną dla wyłudzaczy cechę: szybko się zużywają, trafiają na wysypisko, ślad po nich znika. Tak samo jest z piankami do golenia, dezodorantami, mydłem.

Czyli najbardziej opłaca się wyłudzać VAT na towarach szybko zbywalnych i nie psujących się?
Tak, i dodatkowo na tych, które mają wysoki, czyli 23-proc. VAT. Dlatego tak dużo jest wyłudzeń na śrucie sojowej. Można ją sprzedać małym producentom, rolnikom.

Jak pan ocenia skuteczność działania pakietu paliwowego, który rząd wprowadził latem ubiegłego roku?
Moim zdaniem skala wyłudzeń VAT spadła. Świadczy o tym chociażby lawinowy wzrost sprzedaży paliwa przez Orlen i Lotos po wprowadzeniu pakietu. Nawet o ponad 15 proc. A przez ostanie trzy lata mieliśmy oficjalny spadek konsumpcji tego paliwa przy jednoczesnym wzroście PKB. Absurd, bo to tak, jakbyśmy przesiedli się nagle na konie! Po prostu tysiące litrów paliwa pochodziło z czarnej strefy, kręcenia na VAT. Przez lata wystarczyło wpisać w wyszukiwarkę Google hasło: „tanie paliwo” i wyskakiwało mnóstwo ofert za nawet 50-60 proc. ceny, którą oferowali oficjalni producenci.

Skąd napływało do Polski to tanie paliwo?
Głównie ze Wschodu, ale był też bardzo duży import z Niemiec. Z Meklemburgii, gdzie jest rafineria, do Szczecina jest ok. 100 km. Ceny produkcji w rafinerii w Niemczech i w Polsce są podobne. I u nas, i u nich jest końcówka rurociągu „Przyjaźń”. Różnice w cenie powodują podatki, głównie VAT i akcyza. W Polsce wynoszą one ponad 45 proc. Jak się kupuje paliwo w Niemczech i deklaruje się, że jedzie ono do Polski, to nie płaci się niemieckich podatków. U nas kupuje je firma słup, która powinna zapłacić VAT. Ale tego nie robi. Tak jak w przypadku maszynek do golenia, odsprzedaje je innemu słupowi, który po pewnym czasie zamyka działalność. Słupów może być nawet kilkadziesiąt, przez co całość jest prawie nie do wytropienia w Polsce.

Ile na tym mogą zarobić przestępcy?
Nawet 2,50 zł na każdym litrze, w którego skład wchodzi: opłata z akcyzy, opłata paliwowa, VAT. Czyli na jednej cysternie paliwowej można zarobić nawet 75 tys. zł. Na jednym pociągu paliwowym nawet 3,7 mln zł! Koszt kupna cysterny zwraca się już po trzech kursach. Więc proszę sobie wyobrazić, jak oni mogli być „konkurencyjni” wobec Lotosu czy Orlenu. Średnia rentowność w branży wynosi 2-3 proc., a oni mieli 23 proc. tzw. buforu finansowego. Paradoks polegał na tym, że polskie rafinerie, żeby przeżyć, musiały zacząć eksportować. I nagle, gdy tylko wprowadzono pakiet paliwowy, zobowiązujący firmy do płacenia VAT przy pierwszej transakcji importowej do Polski, cysterny przestały wjeżdżać.

Były też głosy sugerujące, że zmiana zwiększy obowiązki administracyjne uczciwie działających firm.
To jest tak zwane zło konieczne. Nie da się wprowadzić rozwiązania, które z jednej strony będzie skuteczne i pozwoli zwalczać oszustwa w obrocie paliwami, a z drugiej nie będzie wiązać się z żadnymi utrudnieniami o charakterze administracyjnym dla uczciwie działających podatników. Dziś większość z nich dostosowała się do nowych przepisów.

Sejm przyjął niedawno nowelizację kodeksu karnego, która wprowadza nawet 25 lat więzienia dla oszukujących na VAT. Czy to dobre rozwiązanie?
Jeśli luka VAT to 45 mld zł, to znaczy, że każdy z nas, od oseska do starca, okradany jest na ponad 1000 zł rocznie. Ja nie chcę być okradany. Wołałbym, żeby państwo mogło te pieniądze przechwycić. Jeżeli tak wysoka kara ma w tym pomóc, to dlaczego nie? Za fałszerstwo pieniędzy też jest do 25 lat więzienia. Wyłudzenie VAT jest w skutkach podobne, bo też się państwo okrada. Trochę nie rozumiem tych, którzy krzyczą, że kara jest za ostra. Przecież jeżeli sprzedam narkotyki za milion złotych i zostanę złapany, to pójdę co najmniej na kilka lat do więzienia, bo taka jest linia orzecznictwa. A jeżeli wyłudzę milion złotych VAT i zostanę złapany, to dostanę wyrok „w zawiasach” albo i nic. To nieproporcjonalne.

Jest możliwe, żeby urzędnik wysnuł nieprawdziwe wnioski na podstawie dokumentacji?
Przepisy podatkowe są niejasne i faktycznie przedsiębiorcy mogą mieć obawy, że ktoś złamie interpretację przepisów. Nie można wykluczyć, że ktoś wystawi fakturę z VAT, działając w dobrej wierze, i że organy podatkowe czy prokuratura wyciągną złe wnioski. Nad tym trzeba się zastanowić i jakoś to rozwiązać.

Czyli można być uczciwym przedsiębiorcą i niechcący trafić w mechanizm karuzeli VAT?
Bardzo bym sobie nie życzył, żeby tak się stało. To byłoby paradoksalne, żeby przepis, który ma tępić wyłudzaczy, obrócił się przeciwko komuś, kto miał inne rozumienie przepisów niż urzędnik skarbowy.

A może to być kwestia gapiostwa, indolencji rachunkowej?
Raczej nie. To są za duże kwoty, żeby ktoś wpisał je omyłkowo.

Czy utworzenie Krajowej Administracji Skarbowej przyczyni się do zmniejszenia skali wyłudzeń?
To krok w dobrym kierunku. Ale zobaczymy, jak zadziała w praktyce. Są jeszcze inne służby: ABW, CBŚP, CBA, prokuratura… Mają różne uprawnienia i kompetencje. Np. jedni mają prawo śledzić i zakładać podsłuchy, ale nie mają wglądu do tajemnicy skarbowej. I odwrotnie. Moim zdaniem, żeby system dobrze działał, ktoś musi go koordynować. Poza tym potrzebna jest specjalizacja Urzędów Kontroli Skarbowej. Przykładem jest chociażby UKS w Zielonej Górze, który ma świetnych specjalistów od wyłudzeń i przekrętów na oleju rzepakowym, czy bydgoski UKS mający ekspertów od rynku oleju napędowego. Taki ekspert musi wiedzieć, jak wygląda certyfikat, jakimi cysternami towar jeździ, kto go może kupić, gdzie może być składowany. Musi mieć kontakty. To są drobiazgi, ale to trzeba wiedzieć, bo tak jak mówiłem, z dokumentów i deklaracji wszystkiego się nie wyczyta. Bez sensu jest, by urzędnicy zajmowali się wszystkimi rodzajami wyłudzeń, bo będą nieskuteczni, będą popełniali błędy.

Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ

Komentarze (0)

DODAJ SWÓJ KOMENTARZ

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: