Ciemna strona IoT (Internet of Things)
2017-04-24 10:31
IoT © zapp2photo - Fotolia.com
O jakimkolwiek kontekście byśmy nie mówili, każdy kto miał okazję obcować z jakimś poziomem technologicznej innowacji, nauczył się pewnego modelu jej przyjmowania. Na każdym etapie cyklu życia produktu, grupa konsumencka ma podobne oczekiwania: niechęć do ryzyka i rolę jaką odgrywa marka produktu w procesie jego przyjęcia.
Przeczytaj także: Które urządzenia IoT cyberprzestępcy lubią najbardziej?
Tradycyjnie „innowatorami” nazywamy pierwszą grupę przyjmujących, która napędza hasło „najnowszy i najwspanialszy” (w odniesieniu do produktu). Dla tej grupy, ryzyko jest bez znaczenia, a marki odgrywają pomniejszą rolę.Jeśli by pójść dalej, napotykamy „wcześnie przyjmujących”, „wczesną i późną większość” oraz „spóźnialskich”– czyli tych, którzy przyswajają nowość na końcu, gdy już nie ma innego wyjścia jak „dołączenie do klubu”.
Podczas gdy na początku było jasne, że nie wszystkie produkty przyjmowane przez innowatorów, mogą dotrzeć do „wcześnie przyjmujących”, dopiero niedawno ustalono, że istnieje „przepaść” między „wcześnie przyjmującymi” a „wczesną większością” - w wyniku czego produkty o szczególnych cechach, są w stanie przeskoczyć do kolejnego etapu procesu przyjmowania.
George Moore w książce „Przechodząc przez Przepaść” analizuje i modeluje tę dynamikę. Obydwu czynności podejmuje się rygorystycznie i dołączając praktyczne uwagi. Podsumowuje on w skrócie tendencję, która objawia się tym, że konsumenci, którzy nie przyjęli odpowiednio wcześnie produktu – pasywnie czekają co wydarzy się w jego kategorii – i cokolwiek się wydarzy, staje się częścią ich procesu przyjęcia.
„ Pozostała część stada (…) swobodnie przygląda się, jak świetnie radzi sobie technologia bez konieczności podejmowania żadnego nagłego ryzyka.”
To bardzo istotne, ponieważ w tak niespokojnych okolicznościach, wiele firm zachowuje się tak, jakby nie było jutra, a potem dziwi się, dlaczego konsument im nie ufa.
IoT i „pionowe powiązania”
Spójrzmy na przykład, co dzieje się w IoT. Wcześniej nazywanym „inteligencją otoczenia”, a obecnie często opisywanym etykietką „smart” przedmiotów. IoT to ramowa sieć pomiędzy obiektami materialnymi uruchamiająca infrastrukturę przedmiotów, która może być monitorowana, zdalnie sterowana, zautomatyzowana oraz które mogą dostarczać dane, które możemy gromadzić, analizować w „Chmurze”. Według Beecham Research jest 9 rodzajów pionowych powiązań, w zależności czy mówimy o smart przedmiotach w naszych domach, w systemie zdrowotnym czy podłączonym samochodzie.
Jednym z obszerniejszych zagadnień, stanowiących sedno tego postu, są pionowe zależności istniejące w urządzeniach domowych, które pozwalają naszym urządzeniom, żarówkom być połączonymi dla efektu wizualnego, bezpieczeństwa bądź oszczędności energii.
fot. zapp2photo - Fotolia.com
IoT
Gracze koncepcji „podłączonego domu”
Pionowe zależności „podłączonego domu”, to jeden z obszerniejszych segmentów zagadnienia, które przyciąga graczy ze wszystkich przyległych branży przemysłu. Są nimi oczywiście tysiące start-upów i nowych przedsięwzięć – jak również marki od lat doskonale prosperujące. Wielcy gracze próbują opracować „strategie pionowych zależności”, dzięki której dostarczają wszystkich elementów – oprócz inteligentnych urządzeń - oferują inteligentne kontrolery koncentratory, łączność wewnątrz obiektów i usługi w „Chmurze”. Od firmy Samsung, GE, Phillips, Apple do Google i Amazon – każdy próbuje uszczknąć „kawałka tego tortu”. Stąd też zasadna ekscytacja o "podłączonym domu" w mediach, gdyż ta przestrzeń działań jest rzeczywiście bardzo ekscytująca.
Czego nie mówią?
Są oczywiście tematy, których nikt nie chce poruszać. Niektóre z tych wad są wliczone w opracowywanie nowych standardów technologicznych. Niektóre z nich są wyłącznie związane z naturalną charakterystyką „podłączonych domów”. Przede wszystkim bezpieczeństwo jest mocno złożone i niepoukładane. Większość produktów - z powodów, które będą jasne w następnym akapicie - są nieaktualne w dniu, w którym zostały zakupione w sklepie. Ponieważ są niedoskonałe – są wrażliwą luką. Z tego powodu wiele urządzeń wymaga wcześniejszej aktualizacji oprogramowania. Bezpieczeństwo to gra dynamiczna, im bardziej aktualne są inteligentne urządzenia, tym więcej wymagają systemów ochronnych. Oczywiście aktualizacje oprogramowania tylko częściowo rozwiązują problem i stanowią tymczasowe rozwiązanie. Zastanów się tylko nad swoim starym smartfonem, którego system operacyjny nie jest już obsługiwany i z którego musisz usunąć muzykę i aplikacje, aby móc przeprowadzić odpowiednią aktualizację.
Co więcej, obecnie nie ma sztywnych standardów. Istnieje wiele norm, konkurujących ze sobą. Dlatego też duża część graczy ma „strategię pionowych zależności”: aby mieć minimum gwarancji, że to co kupimy będzie aktualne przez jakieś czasowe minimum. Ilustrując ten stan rzeczy: MiniDisc konkuruje z cyfrowymi taśmami audio (DAT) , blue ray i płytami CD. Było wiele standardów i urządzeń do nagrywania i odtwarzania zawartości cyfrowej. Po uruchomieniu odtwarzacza iPod - USB stał się standardem, a wszyscy zaczęli przechowywać muzykę cyfrową na dyskach twardych.
Brak standardów stanowi problem dla konsumentów, ale także dla producentów. W rzeczywistości mają one również wpływ na produkty, których celem jest maksymalne rozpowszechnienie. Więc jeśli wprowadzasz nową lampę Smart Lightbulb, chcesz być podłączony do większości standardowych urządzeń tego typu. Chcesz, aby żarówka współpracowała z wszystkimi możliwymi koncentratorami i kontrolerami. Oznacza to, że będziesz musiał obsługiwać wiele z tych systemów i ich protokołów rejestracyjnych. To oczywiście nieefektywne, kosztowne i wciąż nie rozwiązuje problemu aktualizowania produktu do najnowszej wersji standardu. Wiele inteligentnych urządzeń nie może być aktualizowanych tak szybko jak standardy. I po kilku latach „odłączają się” - następuje powrót do przeszłości, przez co "inteligentny i połączony" cykl życia jest krótszy niż „niepodłączony” odpowiednik. Ponadto większość ludzi nie ma luksusu czasu niezbędnego do utrzymania wszystkich tych urządzeń. Więc przychodzi dzień , gdy aktualizujesz kontroler IoT Home, a następnie nie można już włączać światła w łazience. To prowadzi nas do ostatniego elementu „ciemnej strony mocy”: prywatności. W niedalekiej przyszłości weźmiemy pod uwagę zainstalowaną aplikację w naszych samochodach, która rozpozna nam system nawigacyjny, którędy jedziemy do domu, a 20 minut przed naszym wejściem, wysyła sygnał do podłączonego termostatu, aby schłodzić lub wstępnie podgrzać nasze mieszkanie. Jest to możliwe dzięki platformom takim jak IFTTT (If This Then Than), które są wbudowane w płynne zintegrowanie części naszych inteligentnych urządzeń. Jest to jednak możliwe głównie dzięki interfejsowi „Chmury” oraz interfejsom API, które umożliwiają, wszechobecne i dostosowane do indywidualnych potrzeb, usługi.
Ale „Chmura” również redefiniuje znaczenie prywatności. Szczególnie dlatego, że z połączenia ogromu danych, głębokiego uczenia się i sztucznej inteligencji(AI), stosowanych do inteligentnych obiektów w domu, można wnioskować o wielu aktualnych informacjach o zachowaniu. W jaki sposób? Spójrzmy na ten przykład, w którym opisujemy inteligentne przedmioty; Czy możesz wywnioskować, co się dzieje?
- Dwa smartfony podłączone do lokalnego systemu WIFI w mieszkaniu. W sypialni przygasły światła. Muzyka włączona. Wzrost temperatury w pomieszczeniu.
- Dwa smartfony podłączone do lokalnego systemu WIFI w mieszkaniu. Dwa telewizory, jeden w sypialni, jeden w salonie.
- Kilka smartfonów podłączonych do lokalnego systemu WIFI w mieszkaniu. Telewizor. Smartphone otrzymuje SMS z statusem dostawy pizzy.
Jeśli możesz wywnioskować, co się dzieje, czy nie myślisz, że ktoś inny miałby z tym problem? A co z kimś, kto uzyskuje dostęp do swojej „Chmury” i korzysta z któregokolwiek z tych zdarzeń w celu uruchomienia reklamy i / lub promocji?
Podsumowanie
Podczas gdy IOT jest stanem rzeczywistym, rynek jest wciąż niegotowy do przekroczenia tej technologicznej przepaści. Co więcej, przyszli konsumenci oglądają nowinki i zdają sobie sprawę, że droga pełnej „smartyfikacji” życia jest długa, wyboista i pełna zagrożeń. Przede wszystkim ze względu na koszty i wysiłek w utrzymaniu bezpieczeństwa: większość konsumentów nie jest gotowa na taką dynamikę zmian bez pomocy eksperta, wskazówek, instrukcji lub zaufanego mechanizmu. Ponadto ze względu na brak wspólnych standardów, powstaje ryzyko dezaktualizacji urządzeń, które w krótkim czasie potrafią stać się przestarzałe i bezużyteczne. I wreszcie z powodu obaw związanych z prywatnością związanych ze specyfiką „Chmury” oraz pojawieniem się ogromu danych, zgłębianej nauki oraz sztucznej inteligencji.
Filiberto Amati, ekspert ds innowacji, brandingu, rozwoju,
Przeczytaj także:
Masz inteligentne urządzenia i zabawki? Uważaj na cyberprzestępców
oprac. : eGospodarka.pl
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)