eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plWiadomościPublikacjeInnowacje. Klucz do techno-potęgi

Innowacje. Klucz do techno-potęgi

2017-06-20 00:40

Innowacje. Klucz do techno-potęgi

Innowacje © WrightStudio - Fotolia.com

Czy kraj rozwijający się może zostać innowacyjnym tygrysem? Doświadczenia Korei Południowej, a także Danii, Finlandii czy Izraela dowodzą, że tak. Ale wymaga to czasu, pieniędzy i wyobraźni.

Przeczytaj także: Rośnie innowacyjność przedsiębiorstw. Liderem ciągle Apple

Słowo „innowacyjny” powiewa dziś na sztandarach polityków, pojawia się w folderach reklamowych firm, przez wszystkie przypadki jest odmieniane w mediach. Słuchając i czytając o opracowanych nad Wisłą innowacyjnych programach do obsługi sektora finansowego, monitorach oddechu, wykrywaczach bakterii czy superszybkich laserach, można odnieść wrażenie, że Polska już jest jednym z technologicznych tygrysów. Tyle że na razie to tylko czysty PR i marketing, bo dane statystyczne, a także raporty międzynarodowych organizacji temu przeczą.

Z raportów Community Innovation Survey (CIS), które od 1993 r. obrazują poziom innowacyjności krajów Unii Europejskiej, wynika, że Polska znajduje się w ogonie, jeżeli chodzi o nakłady na działalność innowacyjną, liczbę zgłaszanych patentów, wartość eksportu tzw. towarów wysokiej technologii czy odsetek przedsiębiorstw aktywnych innowacyjnie. W latach 2012-2014 wyniósł on w Polsce 17,7 proc. i był jednym z najniższych w krajach Unii Europejskiej.

Innowacyjna elita


Owszem, jest elita, która wykłada na B+R (badania i rozwój) nie mniej niż ich konkurenci unijni, i to ona najczęściej tworzy tzw. innowacyjne cuda, ale to niespełna 1 proc. z 43 tys. podmiotów. Głównie są to firmy duże, inwestujące za granicą lub eksportujące, takie jak np. KHGM, PGE, Adamed, Polpharma, Solaris, Ursus. Firmy małe i średnie (MSP), które stanowią większość w polskiej gospodarce, o nakładach na innowacje raczej nie myślą (wyjątkiem są start-upy).

Przyczyn tego zjawiska jest kilka, ale najważniejszą z nich jest niski poziom innowacyjności bezpośrednich konkurentów.
– Większość polskich przedsiębiorców po prostu nie widzi sensu w wykładaniu pieniędzy na unowocześnienie swoich towarów czy usług, skoro ich biznesowi rywale nie oferują lepszych – mówi Mateusz Walewski, ekspert Deloitte. – A jeżeli już decydują się wyłożyć pieniądze, to po to, by kupić nowe maszyny, które będą produkowały więcej, szybciej i taniej.

Dowód? W 2013 r. nakłady na inwestycje w maszyny i urządzenia stanowiły 54 proc. ogółu wydatków na działalność innowacyjną przedsiębiorstw przemysłowych, podczas gdy na badania rozwojowe tylko 19,3 proc. (raport CIS).

fot. WrightStudio - Fotolia.com

Innowacje

Ostatni raport Bloomberga umieścił Polskę na 22. miejscu wśród najbardziej innowacyjnych gospodarek świata.


Ale są pierwsze sygnały zmian. Po pierwsze, weszła w życie tzw. mała ustawa innowacyjna, która wprowadza ulgi podatkowe dla firm inwestujących w B+R, a także umożliwia odpisywanie kosztów przeznaczonych na innowacje przez sześć lat (były trzy). Poza tym uruchomione zostały nowe formy finansowania, wprowadzono zachęty motywujące przedsiębiorców do współpracy z naukowcami.

W oficjalnych statystykach efektów jeszcze nie widać, ale np. z przeprowadzonej wiosną 2015 r. ankiety NBP wynika, że innowacje procesowe bądź produktowe wprowadziło lub zamierza wprowadzić niemal 45 proc. przebadanych firm, co oznacza silny wzrost w stosunku do poprzedniego roku. Najczęściej innowatorami są firmy z branż przetwórstwa przemysłowego (60 proc.) i energetyki (58 proc.). Wyraźnie rzadziej dotyczyło to usług (34 proc.), a najrzadziej budownictwa (28 proc.).

Optymizmem napawa też ostatni raport Bloomberga, który umieścił Polskę na 22. miejscu wśród najbardziej innowacyjnych gospodarek świata. Taki wynik to awans o jedną pozycję w porównaniu z rokiem 2016. Wyprzedzają nas Chiny, które zajęły 21. miejsce. Co ciekawe, Polska jest najwyżej w rankingu ze wszystkich państw naszego regionu. Na 27. miejscu znalazły się Węgry, a za nimi Czechy. Z raportu Bloomberga wynika, że najbardziej innowacyjnym państwem świata jest Korea Południowa, a w pierwszej dziesiątce, oprócz takich technologicznych gigantów jak Niemcy (3), Szwajcaria (4), Singapur (6) czy USA (9), znalazły się takie kraje jak Szwecja (miejsce 2), Finlandia (5), Izrael (10). A jeszcze 20-30 lat temu były to gospodarki, o których nikt by nie powiedział, że staną się innowacyjnymi tygrysami.

Koreański cud


Patrząc na obecne technologiczne bogactwo Korei Południowej, trudno uwierzyć, że jeszcze 50 lat temu był to jeden z najbiedniejszych regionów na Ziemi. Dziś ma najnowocześniejszą gospodarkę i w wielu dziedzinach z powodzeniem rywalizuje z Japonią, USA, Niemcami czy Francją. Jak to się stało?

Koniec XIX i pierwsza połowa XX w. nie były dla Korei łaskawe: liczne wojny, podział kraju, dyktatury doprowadziły społeczeństwo do nędzy. W 1961 w wyniku zamachu wojskowego władzę przejął generał Park Chung Hee, który postawił na gospodarkę planową, kontrolowaną przez państwo. Wprowadzono ustawy wspierające rozwój przemysłu stoczniowego i maszynowego, potem do tzw. priorytetowych sektorów doszły branże elektromaszynowa, elektroniczna, samochodowa, hutnictwo. Powstały gigantyczne koncerny, zwane czebolami, które dzięki wspierającej polityce państwa szybko się rozwijały, zwiększały produkcję i eksport. Efekty pojawiły się szybko i były niebywałe: produkcja przemysłowa w latach 1960-1966 wzrosła o 12,6 proc., a w latach 1967-1971 o 20 proc. Wzrost gospodarczy, poza eksportem, napędzała konsumpcja wewnętrzna, bo wśród Koreańczyków kupowanie produktów krajowych stało się patriotycznym obowiązkiem.

Drugi skok rozwojowy nastąpił w latach 80. po śmierci generała Parka, gdy w Korei pojawili się ekonomiści kształceni w USA. Wtedy gospodarka zaczęła się liberalizować, obok czeboli pojawiły się małe i średnie firmy. Kraj otworzył się też szerzej na inwestorów zagranicznych, ale na rynek dopuszczane były głównie firmy i rozwiązania technologiczne, których gospodarka koreańska potrzebowała. Poza tym Koreańscy przedsiębiorcy przez pierwsze dekady koncentrowali się na kopiowaniu zagranicznych wzorów, ale potem na ich udoskonalaniu. Rząd przeznaczał mnóstwo pieniędzy na rozwój nauki, finansując B+R, system ulg podatkowych dla innowatorów i program zachęcający koreańskich naukowców do powrotów zza granicy. Wspierano też eksport, jednocześnie chroniąc rynek własny np. wysokimi cłami m.in. na mikrokomputery. W wyniku tych wszystkich działań współczynnik całkowitych nakładów na badania i rozwój względem PKB, który w pierwszej połowie lat 80. wynosił ok 1 proc., w drugiej połowie przekraczał już 3 proc. (wyższy wskaźnik notowano wówczas tylko w Japonii). Warto też zaznaczyć, że już w 2006 r. 70 proc. krajowych wydatków na B+R finansował przemysł, z czego trzy czwarte wykłada sektor prywatny. Efekt? Wysokie nakłady na naukę i badania oraz konsekwentna polityka w zakresie budowy ośrodków badawczo-rozwojowych pozwoliły Korei Południowej przejść drogę od gospodarki opartej na taniej sile roboczej i dużym wolumenie inwestycji do gospodarki opartej na innowacjach.

Duńska cierpliwość


Duńska droga do światowej czołówki innowacyjnej wyglądała zupełnie inaczej niż koreańska. Po pierwsze, Dania już w latach 50. była krajem bogatym. Po drugie – zawsze była krajem wolnorynkowym. Po trzecie – swoją pozycję w rankingach osiągnęła nie dzięki wysokim nakładom na B+R, ale dzięki specyficznej mentalności Duńczyków. W dużym uproszczeniu opiera się na uporze i potrzebie udoskonalania rzeczy prostych, tak by nadać im bardziej doskonałą formę, usprawnić marketing, poprawić działanie i strategię firmy. Przykładem takiej duńskiej innowacyjności jest design, który zwiększył na rynkach światowych konkurencyjność produktów wyprodukowanych w kraju. Wiele innowacji powstało również w rolnictwie i sektorach o niskiej wartości dodanej, jak np. rolnictwo. Co ciekawe, postęp organizacyjny i innowacyjność w rolnictwie stymulowały przemiany w innych sektorach, m.in. produkcji maszyn i urządzeń dla przetwórstwa mleka i mięsa, technologii zamrażania i przechowywania żywności, produkcji stali nierdzewnej oraz produkcji insuliny. Przykładem występowania pozytywnych efektów zewnętrznych jest również transport morski, który tworzył zapotrzebowanie na technologie ICT.

Przez dekady w Danii nie było żadnego systemu koordynującego czy wspierającego innowacje. Dopiero w 2006 r. powstała Duńska Agencja ds. Nauki, Technologii i Innowacji (DASTI), która podlega Ministerstwu Nauki i Szkolnictwa Wyższego, będącemu głównym organem programującym politykę innowacyjności. W 2014 powstał Duński Fundusz Innowacji skupiający liczne instytucje publiczne i prywatne.

Istotnym elementem wspierania małych i średnich firm są tzw. klastry kompetencji. Ważnym czynnikiem ich rozwoju było partnerstwo publiczno-prywatne (PPP) oraz popyt sektora publicznego. Pierwsze klastry powstawały w sektorze rolnym i przetwórstwie żywności. Pozwoliły one na pojawienie się dużych międzynarodowych graczy oraz specjalizację drobnych poddostawców w różnych obszarach łańcucha wartości dodanej całego sektora. Dojrzałe klastry funkcjonują również w przypadku energii wiatrowej, dostaw wody i oczyszczania ścieków oraz sprzętu medycznego i farmaceutycznego.

Fiński upór


Impulsem dla zwiększenia innowacyjności Finlandii był głęboki kryzys gospodarczy na początku lat 90. XX w., który wyzwolił potrzebę zwiększania konkurencyjności. W proces ten zaangażowały się zarówno władze, jak i przedsiębiorcy. To pozwoliło wykształcić swoistą kulturę innowacyjności, dodatkowo wspieraną przez typową dla Skandynawów skłonność do współpracy, wysoki kapitał zaufania społecznego, otwartość na zmiany i odwagę w myśleniu, a także – działaniu. Po trzecie, w Finlandii udało się stworzyć instytucjonalne ramy dla rozwoju innowacyjności, poczynając od kwestii organizacyjnych, a na finansowaniu kończąc. Tym ostatnim zajmuje się Finnish Funding Agency for Technology and Innovation, nazywana Tekes. Każdego roku finansuje ona setki działań zarówno w sektorze nauki, jak i przedsiębiorstw. Wspierane projekty muszą jednak opierać się na łączeniu potencjałów obu tych środowisk. Fińskie wydatki na sektor B+R wynoszą ok. 4 proc. w stosunku do PKB.

Jakie są efekty fińskiej innowacyjności? Poza Nokią, która stała się symbolem kraju i dała impuls do rozwoju wielu firm związanych z telekomunikacją i IT, jest też wiele rozwiązań przemysłowych, architektonicznych czy związanych z infrastrukturą. Jest tu np. droga przez środek jeziora, która łączy dwie części stolicy Laponii – Rovaniemi. Biorąc pod uwagę blisko 40-stopniowy mróz panujący w tym kraju w czasie zimy, działanie to dobrze pokazuje skalę wyzwań technologicznych, jakie podejmuje się w tej części Europy. Zdolność do przełamywania schematów w myśleniu i odwaga oraz zdecydowanie w działaniu wyróżniają Finów i stanowią najlepszy grunt dla innowacyjnego wzrostu gospodarczego.

Izraelska waleczność


Jeszcze w latach 60. XX w. Izrael był krajem słabo rozwiniętym, a jego gospodarka była oparta na trzech filarach: rolnictwie, produkcji tekstyliów i wyrobów skórzanych oraz wydobyciu i obróbce diamentów. Wydatki państwa na badania i rozwój nie przekraczały 1 proc. PKB.

Motorem zmian stało się poczucie zagrożenia i konieczność zbudowania silnego sektora zbrojeniowego. Zadanie to wzięło na siebie państwo, które stworzyło agencję RAFAEL. Była to pierwsza jednostka badawcza skupiająca się na tworzeniu zaawansowanej technologii dla potrzeb wojska i zatrudniająca najwybitniejszych izraelskich uczonych. Katalizatorem innowacyjności okazała się tzw. wojna sześciodniowa z 1967 r., kiedy Izrael pokonał uzbrojoną przez ZSRR armię Egiptu. Jednym ze skutków ubocznych było jednak embargo Francji na eksport broni do Izraela. Rząd w Tel Avivie został zmuszony do rozbudowy produkcji militariów w kraju. Na początku lat 70. powstała nowa strategia przemysłowa oparta o zdobycze nauki i techniki. Jej celem było promowanie i wspieranie badań komercyjnych realizowanych przez podmioty prywatne raz spółki joint venture podmiotów publiczno-prywatnych.

Dużą rolę w tworzeniu innowacyjnej potęgi Izraela odegrały Stany Zjednoczone, które finansowały część badań prowadzonych np. przez spółki izraelsko-amerykańskie. Zaowocowało to powstaniem silnych związków biznesowych między krajami, a w efekcie do powstania pierwszych na świecie amerykańskich centrów badań i rozwoju technologii informacyjnych poza granicami USA. Do dziś głównym importerem izraelskich produktów są Stany Zjednoczone.

Kolejnym wydarzeniem zwiększającym potencjał innowacyjny izraelskiej gospodarki była fala imigracyjna z byłych republik Związku Radzieckiego w początku lat 90. Wśród niemal miliona imigrantów znalazło się wielu inżynierów i naukowców gotowych zasilić centra badań nad technologią komercyjną i wojskową. W latach 90. rząd wprowadził kilka programów wspierania innowacyjności: powstał m.in. system inkubatorów przedsiębiorczości, rządowy fundusz venture capital oraz program Magnet, którego celem było zachęcanie prywatnych firm do tworzenia konsorcjów z ośrodkami akademickimi. Rząd zwracał do 66 proc. kosztów przeznaczonych na badania i rozwój, które poniosły firmy, oraz 80 proc. całkowitych kosztów ośrodków akademickich.

Izrael należy dzisiaj do ścisłej światowej czołówki krajów inwestujących w badania i rozwój. W okresie od 2000 r. do 2014 r. przeznaczał na ten cel ok. 4 proc. PKB, podczas gdy średnia dla OECD nie przekraczała 2,4 proc. Obecnie produkty zaawansowanej technologii generują 50 proc. wartości eksportu (nie licząc eksportu diamentów), zaś produkty średnio-wysokiej technologii – 31 proc. Do najbardziej dochodowych branż należą: farmaceutyczna, chemiczna, układów scalonych, lotnicza oraz informatyczna i komunikacyjna.

Skopiowanie przez Polskę koreańskiej, duńskiej, fińskiej czy izraelskiej drogi dojścia do technologicznej potęgi nie wchodzi w grę. Każdy z tych krajów rozwijał się bowiem w innych realiach politycznych, gospodarczych, obyczajowych. Ale jest wspólny element ich historii: każdy z nich potrafił znaleźć i rozwinąć w swoich obywatelach i biznesie to, co najlepsze.

Czy nam to się uda?

Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ

Komentarze (0)

DODAJ SWÓJ KOMENTARZ

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: