Tydzień 19/2006 (08-14.05.2006)
2006-05-13 23:07
Przeczytaj także: Tydzień 18/2006 (01-07.05.2006)
- Według GUS deficyt w handlu zagranicznym w I kw. 2006 roku wyniósł 2,1 mld euro (1,9 mld euro w 2005 roku). W tym okresie eksport wyniósł ok. 20 mld euro (wzrost o 22,3% r/r) a import był na poziomie ok. 22 mld euro (wzrost o 20,8% r/r). Głównym naszym partnerem jest unia, do której eksport stanowił 78,3% całego eksportu, a import 62,8%. Udział Niemiec w naszym eksporcie wyniósł 28,3%, a w imporcie 23,5%.
- Według MF w tym roku Polska ma otrzymać z Unii 25,2 mld zł a wpłaci do budżetu unijnego 10,3 mld zł (w 2005 roku Polska otrzymała 3,95 mld euro, a wpłaciła do UE 2,38 mld euro i zwróciła 22,13 mln euro niewykorzystanych środków).
- W zatwierdzonym budżecie na 2006 zaplanowano przychody z prywatyzacji w wysokości 5,5 mld zł. Dziś wiadomo, że nie przekroczą one 3,1 mld zł. Wygląda na to, że w latach 2006-07 przychody z prywatyzacji wyniosą nie więcej niz 3-4 mld zł. Ten spadek wpływów ma być częściowo zrekompensowany dywidendami z firm, w których udziały ma skarb państwa. Resort szacuje, że w 2006 roku wyniosą one ok. 3 mld zł. Mniejsze wplywy z prywatyzacji będą musiały być pokryte wyemitowaniem przez rząd papierów dłużnych o większej wartości.
- Bank Światowy zaleca, by Polska określiła docelowy kształt sektora publicznego oraz zakres zaangażowania państwa w gospodarkę.
- Polska uzyskała w Komisji Europejskiej zgodę na zakaz używania w Polsce 16 rodzajów nasion kukurydzy zmodyfikowanych genetycznie (GMO). Mamy także zgodę na stosowania pewnej ilości z 700 odmian kukurydzy niezmienionej genetycznie, które nie nadają się do uprawy w naszym klimacie.
- Polacy mają zobowiazania kredytowe w bankach na ok. 150 mld złotych i wartość ta rośnie w tempie ponad 20% w roku. Statystyczny Czech ma zadłużenie wyższe o 20%, a Węgier nawet o 50%. Mniej zadłużeni od nas są tylko Słowacy
- W opinii Z. Gilowskiej Polska musi podjąć pilne działania w celu obniżki deficytu budżetowego. Komisja Europejska ma poważne zastrzeżenia co do wysokości deficytu sektora rządowego i samorządowego. To warunek uniknięcia niebezpieczeństwa utraty 19,5 mld euro z funduszu spójności w nowym budżecie na 2007-13.
- Mimo zaprzeczeń premiera Marcinkiewicza, z różnych źródeł nadchodzą informacje, że polski rząd byłby zainteresowany uczestnictwem w budowie gazociągu pod Bałtykiem (także kapitałowo). Taką propozycję miał podobno premier złożyć p. kanclerz Merkel i jej reakcja była pozytywna.
- Według Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej stopa bezrobocia w grudniu 2006 wyniesie 16,2% (poprzednio zakładano 16,4%). W kwietniu bezrobocie spadło do 17,2% z 17,8% w marcu.
- W latach 2004-2006 ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego na szkolenia bezrobotnych przeznaczono ponad 10mld zł. w tym roku środkami EFS zostanie objętych ok. 800 tysięcy osób.
- Według NetTrack w Polsce liczba użytkowników internetu wynosi ok. 9 mln. To 23% mieszkańców naszego kraju.
- W III dekadzie polscy producenci mięsa wznowią eksport na Ukrainę.
Komentarz do wydarzeń gospodarczych
CZY JEST PRAWDĄ, ŻE U NAS BARDZIEJ NIŻ ZAAWANSOWANE KOMPETENCJE LICZY SIĘ REWOLUCYJNY ENTUZJAZM WE WPROWADZANIU ZMIAN ?
Uważam, że warto wiedzieć jak nas oceniają inni, w tym także jak nas widzą nasi unijni partnerzy. Warto wiedzieć co o nas myślą, ale sądzę, że nie mniej ważne jest zastanowienie się, dlaczego właśnie tak jesteśmy przez nich postrzegani.
Ostatnio nadrabiałem zaległości i zrobiłem przegląd tego, co pisze się o nas w poważnych, francuskich gazetach. Odniosłem wrażenie, że wielu tamtejszych publicystów nie pojmuje naszego kraju, nie mogąc połaczyć w jedną w całość Polski politycznej i Polski gospodarczej. Podkreślają oni, że z jednej strony mamy najwyższe w Unii bezrobocie, mało sprawną administrację publiczną, wolno działające sądy, a dodatkowo mamy bardzo dziwnych polityków, którzy mają niespotykane w innych unijnych krajach poglądy (bo cechuje ich konserwatyzm, a także niechęć do gejów i feministek oraz do zwolenników świeckości i liberalizmu). Z drugiej strony w ciągu ostatnich 15 lat polska gospodarka odniosła prawdziwy sukces, bo eksport dynamicznie wzrasta, szybko modernizuje się produkcja, rozwijają się usługi, wzrasta PKB (w tempie ok. 5% rocznie), a obecne, już półroczne zawieruchy polityczne nie mają istotnego wpływy na wyniki gospodarcze (jeszcze dziś, bo nie wiadomo jakie będą tego skutki jutro).
Zapoznałem się też z jednym z artykułów o naszym kraju w prestiżowym „The Economist”. Tam piszą podobnie. Uważają, że mimo obecnych konfliktów i kłopotów politycznych w polskiej gospodarce postęp jest widoczny, jednak zwracają uwagę na to, że obecny stan gospodarki zawdzięczamy poprzednim rządowym ekipom, a przede wszystkim skutecznej działalności polskich firm.
To, co brytyjskich i francuskich publicystów niepokoi, to ugruntowujący się w Europie pogląd, że jesteśmy wewnętrznie skonfliktowani bardziej niż jakikolwiek inny unijny kraj i nie robimy nic, by to zmienić, że nie udaje się nam utrwalać i podnosić na wyższy poziom dobrych stosunków z sąsiadnimi krajami. Podkreślają, że w czołówce politycznej w dzisiejszej Polski bardziej niż wysokie kompetencje liczy się rewolucyjny entuzjazm i gotowość do uczestnictwa w szybkim zmienianiu rzeczywistości. Przestrzegają, że po każdej takiej wojence zawsze pozostają jakieś ślady (nie zawsze takie jakich oczekują inicjatorzy), a nawet zgliszcza. Sugerują, że uwaga naszych rządzących winna być skierowana na największe polskie problemy, a więc na zmniejszenie większej niż w innych krajach niepewności ekonomicznej, na doskonalenie pracy administracji podatkowej, doprecyzowywanie nieklarownego dzisiaj prawa gospodarczego oraz gruntowne zreformowanie edukacji.
Problematyką biznesową interesowałem się od początku studiów. Konsekwencją tych zainteresowań było wiele lat funkcjonowania w zawodzie menedżerskim. Dziś mam sporo obserwacji i przemyśleń dotyczących tego fascynującego zawodu oraz wiele osobistych doświadczeń. Mam też świadomość, jak wiele zawdzięczam tym, od których i u których uczyłem się. A byli nimi moi przełożeni, a także współpracownicy, którzy na różnych etapach mojej kariery zawodowej uznawali mnie za swojego lidera. Teraz mam możliwość dzielenia się z innymi swoją wiedzą, chociaż będąc w nieco innej roli poznaję kolejne, nieznane mi dotąd przypadki biznesowe.
Ostatnio miałem możliwość wymiany poglądów z szefem jednej z firm. Zdałem sobie sprawę z problemów przed jakimi stają dziś menedżerowie, którzy mają za sobą pierwsze doświadczenia i są na początkowym etapie swojej menedżerskiej kariery. Z całą pewnością w większości są oni otwarci na poznawanie świata biznesu. Chcą też go zrozumieć, bo wiedzą, że od tego zależy ich sukces. Niestety, jak to pokazują liczne przypadki nie wszyscy wykorzystają swoje potencjalne możliwości i osiągną sukces, bo tak właśnie nie tylko w menedżerskim życiu bywa...
Zastanawiam się często, co ostatecznie decyduje o sukcesie lub o porażce każdego z nich. Ciekawi mnie, jak oni starają się zwiększyć swoje szanse na sukces. Zadaję też sobie pytanie, co robią ich przełożeni, by tacy młodzi kandydaci na menedżerów wykorzystali swoje możliwości i odniesli sukcesy, które są w ich interesie, bo mogą zwiększyć korzyści i perspektywy ich firm.
Młodzi ludzie mają świadomość, że kierowanie firmą wymaga coraz to większej wiedzy i coraz większego doswiadczenia. Dlatego uczestniczą w kursach i szkoleniach, czytają książki i publikacje. Ja także z dużą uwagą obserwuję coraz to nowsze, literaturowe pozycje, w których przez kolejnych proroków współczesnego zarządzania prezentowane są coraz to nowsze koncepcje. Ich autorzy fascynują się teoretycznymi modelami, z wielkim entuzjazmem przedstawiają cudowne recepty na biznesowy sukces. Z przykrościa zauważam coraz to liczniejsze przykłady potwierdzające tezę o coraz bardziej oddalających się drogach ludzi piszących i mówiących o zarządzaniu, a tymi, którzy z powodzeniem zarządzają. Mam niekiedy wrażenie, że wielu autorom dla sprawnie pisanych rozpraw nie jest potrzebna znajomość praktyki biznesowej. W powodzi słów, formalizmów i skomplikowanych definicji coraz bardziej gubi sie główna istota tego wspaniałego zawodu, niestety zbyt rzadko odnajduję w tych publikacjach oczywistą dla mnie tezę, że zawód menedżera to zawód na wskroś intelektualny, bo jak rzadko który zawód ten oparty jest na sytuacjach praktycznie niepowtarzalnych.
Każdego dnia ci młodzi ludzie na swojej biznesowej drodze spotykają innych, którzy też posiadają wiedzę, chociaż na pewno inną, a rozwiązując codzienne swoje problemy zdobywają kolejne doświadczenia. Jednak by wnioski z tych codziennych kontaktów biznesowych dały właściwy efekt, by zwiększyły kapitał wiedzy kandydata na wysokiej klasy menedżera, musi on mieć umiejętność ich analizowania i zrozumienia. Musi umieć to co nowe, aktualne i przemyślane wprowadzać do swojej filozofii uprawiania zawodu menedżera. Ta umiejętność nie przychodzi sama, trzeba ją budować, niekiedy długo i cierpliwie. Powstaje pytanie: czy można ten proces przyspieszyć, zwiększyć jego efektywność?
Zbyt często firmy ze względu na zaawansowany wiek pozbywają się doświadczonych specjalistów, w tym menedżerów średniego i wyższego szczebla. Zadaję sobie pytanie, czy nie mogliby oni jeszcze przez jakiś czas skutecznie pomagać w rozwoju młodych, obiecujących ludzi. Znają bowiem branżę, znają otoczenie biznesowe, mają kontakty i mają to, czego nie da się kupić, bo mają sprawdzony styl działania. Na pewno nie wszyscy, ale przynajmniej niektórzy z nich mogliby pełnić role doradców menedżerów, a także przewodników „młodych wilków” na drodze do wyższych kompetencji. Zastanówcie się sami, czy ci „staruszkowie” (chociaż jeszcze do rzeczy) muszą odchodzić z firmy, czy nie widzicie sensu w wykorzystywaniu jeszcze przez jakiś czas ich zaawansowanej wiedzy i doświadczenia?
Zapytasz, co skłoniło mnie do takiej wypowiedzi? Odpowiem Ci: obserwacja świata. W Polsce zrobiliśmy duży krok w celu masowego kształcenia młodych ludzi, ale mam wątpliwości, czy ten ilościowy postęp spełnia jakościowe kryteria globalizujacego się świata. Edukacje, uczenie się to nie tylko szkoła, studia, czy jakiś kurs! Sylwetkę specjalisty szlifuje się dopiero w pracy zawodowej i to w każdym zawodzie! Nie zapominaj o tym! A tak przy okazji czy wiesz, że w Unii zajmujemy ostatnie miejsce w stopniu wykorzystania możliwości pracy ludzi pomiędzy 50 a 65 rokiem życia...
Pierwsza część tego komentarza przedłużyła się zbytnio. Cóż, jestem gadułą, więc z cyklu „zajmijmy się naszymi baranami” zaprezentuję tylko jedna, raczej dobrą wiadomość.
W opinii AT Kearney przygotowanej dla światowych korporacji Polska jest atrakcyjnym miejscem do inwestowania w centra różnego rodzaju usług, jak centra księgowe korporacji czy call centers. Ten raport sporządzono na podstawie ankiety wśród menedżerów firm generujących 70% światowych inwestycji bezpośrednich. Polska znalazła się na piątym miejscu (za Chinami, Indiami, USA i Wielką Brytanią) wśród krajów, które cieszą się największym zaufaniem wśród światowych inwestorów (w poprzednim raporcie byliśmy na 12 miejscu). Według tego raportu do pierwszych pięciu krajów na liście trafia w ciągu roku 35% wszystkich inwestycji na świecie, do 10 pierwszych krajów 40% inwestycji, a do czołowych 25 krajów ponad 70%. Według tego raportu Polska jest w Europie trzecią preferowaną lokalizacją dla centrów badawczo-rozwojowych po Wielkiej Brytanii i Niemczech. W opinii europejskich inwestorów jesteśmy w ich klasyfikacji na trzecim miejscu, a większym ich zaufaniem darzone są tylko Chiny oraz Indie, natomiast inwestorzy z USA i Kanady klasyfikuja nas w tym zakresie na dziesiatym miejscu.
oprac. : Magdalena Kolka / Global Economy