Niewłaściwa polityka migracyjna obniży PKB?
2018-11-14 09:55
Niewłaściwa polityka migracyjna obniży PKB? © stadtratte - Fotolia.com
O trudnej sytuacji demograficznej i związanej z nią luce podażowej na rynku pracy Związek Przedsiębiorców i Pracodawców mówi nie od dziś. Dziś sytuacja jest już na tyle delikatna, że brak pracowników to temat, który coraz częściej pojawia się w ogólnopolskich przekazach mediowych, stając się przyczynkiem konferencji, debat i wypowiedzi ekspertów.
Przeczytaj także: 3 zmiany w polityce migracyjnej, które przyciągną cudzoziemców
Pierwsze opinie na ten temat Związek Przedsiębiorców i Pracodawców publikował już w 2016 roku, wskazując jednocześnie na konieczność stworzenia spójnej polityki migracyjnej. Mowa tu o maksymalnym uproszczeniu procedur związanych z legalnym zatrudnianiem pracowników z Ukrainy i innych krajów, którzy już dziś w istotny sposób przyczyniają się do kreowania naszego PKB, a także o stworzeniu przejrzystej ścieżki uzyskania prawa stałego pobytu i - ostatecznie - obywatelstwa.Poza bowiem najbardziej aktualnym celem polityki migracyjnej, jakim jest uzupełnianie braków kadrowych, należy stworzyć długofalową koncepcję bazującą na napływających na bieżąco danych demograficznych. Szacunki Narodowej Rady Ludnościowej wskazują, że do 2050 roku Polska powinna przyjąć 5 milionów imigrantów zarobkowych, aby utrzymać dotychczasowe tempo rozwoju gospodarczego. W związku z powyższym, nie wystarczy nam już jedynie zaspokajanie aktualnych potrzeb i przyciąganie imigrantów na krótki czas, choćby w związku z sezonowym wzrostem popytu na pracę. Polska polityka powinna być zaprojektowana w taki sposób, by stwarzać tym ludziom również jasną, prostą ścieżkę umożliwiającą osiedlenie się w naszym kraju na stałe. Tylko w ten sposób będzie możliwe kontynuowanie gospodarczego scenariusza, w ramach którego PKB rośnie, powoli nadganiając zamożniejsze społeczeństwa zachodnie.
Niestety, mimo ponawianych co kilka miesięcy apeli, raportów, stanowisk i analiz, rekomendacje ZPP nie tylko nie zostały zrealizowane (udało się jedynie powstrzymać kilka groźnych inicjatyw, wprost sprzecznych z interesem polski, takich jak choćby likwidacja prostej ścieżki rejestrowania oświadczeń o zamiarze powierzenia wykonywania pracy cudzoziemcowi dla m.in. Ukraińców, umożliwiającej zatrudnianie ich bez potrzeby żmudnego wnioskowania o wydanie pozwolenia na pracę), ale nie stworzono żadnej spójnej polityki migracyjnej.
Opisujący ją dokument miał powstać już wiele miesięcy temu – do tej pory nie został jednak opublikowany, co więcej nie jesteśmy w stanie stwierdzić nawet jaki kształt przybierze. Zewnętrzne komunikaty rządu dotyczące imigracji cechują się dużą chaotycznością i nie rozróżniają w dostateczny sposób imigracji zarobkowej ze wschodu Europy oraz niektórych państw azjatyckich od masowej, nielegalnej imigracji z Bliskiego Wschodu i Afryki, co jest zresztą niejednokrotnie wykorzystywane jako argument przez totalnych przeciwników jakiegokolwiek stałego napływu do Polski obywateli innych państw.
W rezultacie, zamiast wypracowania korzystnego dla nas modelu polityki imigracyjnej, zakładającego odpowiadające potrzebom gospodarki udrożnienie imigracji zarobkowej ze sprawdzonych już kierunków (tj. państw, których obywatele stosunkowo łatwo się w Polsce asymilują i z reguły podejmują uczciwą pracę) i stworzenie przejrzystej ścieżki uzyskania prawa stałego pobytu, a w dłuższej perspektywie również obywatelstwa, mamy do czynienia z chaosem komunikacyjnym, legislacyjnym i operacyjnym.
Wymienione wyżej braki, do niedawna, nie przynosiły znacząco negatywnych konsekwencji. Dla pracowników z Ukrainy (którzy z przyczyn politycznych i gospodarczych emigrują często), stanowiliśmy przez długi czas naturalne państwo pierwszego wyboru. Bliskość geograficzna, wyższy poziom rozwoju gospodarczego (a więc i wyższe wynagrodzenia), w końcu brak bariery językowej i podobieństwa kulturowe – wszystko to sprawiało, że w pewnym momencie wolumen zarobkowej imigracji z Ukrainy zwiększał się w Polsce lawinowo. Szczytowy okres przypadł na rok 2017, w którym powiatowe urzędy pracy zarejestrowały ok. 1,8 mln oświadczeń o zamiarze powierzenia wykonywania pracy cudzoziemcowi, z czego ponad 95 proc. dotyczyło pracowników z Ukrainy. Naturalnie, liczba zarejestrowanych oświadczeń nie równa się liczbie pracujących cudzoziemców, jednak wziąwszy pod uwagę te dane, oraz liczbę wydanych zezwoleń na pracę, a także szacunki dot. liczby pracowników w szarej strefie, możemy z pewnością stwierdzić, że w 2017 roku pracowało w Polsce ponad milion, a być może i ponad półtora miliona Ukraińców.
Niestety, wszystko wskazuje na to, że czas wykorzystywania przez Polskę najprostszych przewag w konkurencji o pracowników z Ukrainy już minął. Na łamach publikowanych już dokumentów, Związek Przedsiębiorców i Pracodawców niejednokrotnie ostrzegał, że konsekwencje braku jasnej polityki migracyjnej zawierającej rozwiązania służące bardziej długotrwałemu osiedlaniu się Ukraińców w Polsce, a także coraz efektywniejszemu uzupełnianiu niedoborów w podaży pracy, będą bardzo poważne, jako że problemy demograficzne nie są – w skali Europy – w żadnym stopniu charakterystyczne dla Polski.
Z analogiczną sytuacją mierzą się praktycznie wszystkie państwa członkowskie Unii Europejskiej, w których również występują istotne niedobory ludności w wieku produkcyjnym. Jest to bardzo duże zagrożenie nie tylko dla aktualnego tempa rozwoju gospodarczego (które w sytuacji, w której coraz mniej osób pracuje, a coraz więcej pobiera świadczenia – musi zmaleć), ale również dla stabilności repartycyjnego systemu emerytalnego, a w konsekwencji – sytuacji budżetów. Z tego też powodu, również inne państwa europejskie są bardzo głęboko zainteresowane pozyskaniem licznej grupy łatwo asymilujących się imigrantów podejmujących pracę zarobkową, zakładających działalności gospodarcze, a w dłuższej perspektywie osiedlających się w ich państwach.
Jednym z pierwszych przejawów zjawiska, o którym mowa powyżej, tj. aktywnej konkurencji państw zachodnich o pracowników z Ukrainy, było wprowadzenie dla nich od 11 czerwca 2017 ruchu bezwizowego – obywatele Ukrainy nie potrzebują wiz, by wjechać na terytorium UE, przy czym uprawnienie to zostało ograniczone do 90 dni w ciągu pół roku, a wyjazdy można odbywać w celach biznesowych, turystycznych i rodzinnych. Już po pierwszym miesiącu funkcjonowania nowych przepisów, granicę UE przekroczyło bez wiz ponad 95 tysięcy Ukraińców.
Jednocześnie, dynamika imigracji zarobkowej do Polski z kierunku wschodniego istotnie spadła – z danych MRPiPS wynika, że w I półroczu 2018 roku zarejestrowano o 13 proc. mniej oświadczeń o zamiarze powierzenia wykonywania pracy cudzoziemcowi, niż w roku ubiegłym, co stanowi odwrócenie trendu, z którym mieliśmy do czynienia przez ostatnich kilka lat, tj. w zasadzie ciągłego wzrostu liczby rejestrowanych oświadczeń. Częściowo, zjawisko to można wytłumaczyć zmianą procedur i ograniczeniem możliwości rejestrowania fikcyjnych oświadczeń. Nie ulega jednak wątpliwości, że w grę wchodzić może również odpływ pracowników z Ukrainy na Zachód – już w ubiegłym roku znane były przypadki regionów, z których większość ukraińskich imigrantów przesiedlało się do Niemiec (np. z okolic Szczecina). Oznacza to, że motywacja finansowa (zdecydowanie wyższe wynagrodzenia, szczególnie w przypadku generalnie niskopłatnych, niewymagających wysokich kwalifikacji miejsc pracy), a także coraz większa otwartość zachodnich decydentów na pracowników z Ukrainy, zaczęły przeważać nad naturalnymi przewagami Polski, pokrótce omówionymi powyżej.
Wziąwszy pod uwagę wszystkie powyższe fakty, Związek Przedsiębiorców i Pracodawców z niepokojem odnotowuje, że część rekomendacji, które prezentował na łamach swoich opracowań przez wiele miesięcy, jest ostatecznie realizowana – ale nie przez rząd polski, tylko niemiecki. Niemcy przygotowują się bowiem do otwarcia swojego rynku dla pracowników spoza Unii Europejskiej. W ramach zaprezentowanego planu, omówiono pięć podstawowych kierunków polityki wobec imigrantów spoza UE.
Po pierwsze, Niemcy chcą zwiększyć napływ wykwalifikowanej siły roboczej i dostosować go do potrzeb rynku pracy. Generalnym celem ma być zabezpieczenie napływu pracowników z wykształceniem zawodowym. Zaproponowano zatem m.in. możliwość legalnego tymczasowego pobytu na czas poszukiwania zatrudnienia dla pracowników poszukujących pracy w zawodach, do wykonywania których uprawniają ich zdobyte kwalifikacje. Regulacje dot. napływu wykwalifikowanej siły roboczej mają być bardziej przejrzyste i jednolite, a dostęp do kształcenia zawodowego dla imigrantów spoza UE ułatwiony. Po drugie, kwalifikacje zdobyte poza Unią Europejską, mają być uznawane w Niemczech w toku szybkiej i prostej procedury. Po trzecie, Niemcy chcą przeprowadzić skoordynowaną inicjatywę marketingowo-gospodarczą, skupioną na pozyskiwaniu wykwalifikowanych pracowników z wybranych krajów – plan działań obejmuje m.in. stworzenie dedykowanego portalu, a także prowadzenie działań promocyjnych poza granicami Niemiec. Po czwarte, Niemcy planują eliminować jedną z istotniejszych barier wejścia na ich rynek pracy, tj. barierę językową, poprzez zwiększenie wsparcia dla kursów językowych organizowanych przez Instytut Goethego a także propagować naukę języka niemieckiego poza UE. Po piąte w końcu, procedury administracyjne mają być prostsze, szybsze i bardziej przejrzyste, m.in. dzięki digitalizacji i przeznaczeniu większych zasobów finansowych i osobowych.
Reasumując, rząd niemiecki przygotował pakiet rozwiązań, których celem jest absorpcja większej liczby imigrantów zarobkowych spoza Unii Europejskiej, przygotowanych do podjęcia pracy w ich kraju. Strategia polega na sprowadzaniu ludzi o potrzebnych w gospodarce kwalifikacjach, stworzeniu szybkiej ścieżki uznania kwalifikacji, prowadzeniu działań promocyjnych, w tym m.in. promocji nauki języka niemieckiego, a także uproszczeniu i przyspieszeniu procedur.
Niezależnie od tego, czy uznajemy że szczególne ułatwienia obejmujące konkretne, wyselekcjonowane na poziomie centralnym branże, stanowią rozwiązanie godne naśladowania, omawiane rozwiązania muszą budzić niepokój. Z dostępnych w tej chwili szacunków wynika, że w rezultacie wprowadzenia tych zmian w życie, Polskę może opuścić nawet ponad pół miliona pracowników z Ukrainy. Nie ulega wątpliwości, że dla gospodarki byłaby to fatalna wiadomość, której negatywne skutki w sposób szczególny odczułyby te branże, w których udział pracowników z Ukrainy jest najwyższy, czyli m.in. gastronomia, budownictwo, czy rolnictwo. Tak masowy odpływ siły roboczej będzie wiązał się ze spowolnieniem gospodarczym, coraz większymi problemami pracodawców ze znalezieniem pracowników, a ostatecznie także z istotnym wzrostem cen usług dla polskich konsumentów.
Wziąwszy pod uwagę powyższe dane i tezy, potrzeba aktywności rządu wydaje się być jeszcze pilniejsza. Może się bowiem okazać, że niedługo z rynku pracy zniknie w Polsce kilkaset tysięcy pracowników, co będzie wiązało się z dużymi problemami – najpierw po stronie przedsiębiorców, którzy będą mieli trudności z prowadzeniem swoich działalności przy tak dużej liczbie wakatów, a następnie po stronie konsumentów, którzy za te same usługi i produkty będą musieli płacić więcej. Ostatecznie, straci również państwo – nie możemy bowiem zapominać o tym, że mimo iż Ukraińcy dużą część zarabianych w Polsce pieniędzy transferują do swoich rodzin na Wschód, to jednak równie istotne sumy u nas wydają, a ich wynagrodzenia są opodatkowane na regularnych zasadach. W dłuższej perspektywie, może wiązać się to z dużym spowolnieniem gospodarczym, tym bardziej niebezpiecznym w warunkach recesji, która musi ostatecznie nastąpić po wielu latach doskonałej koniunktury.
Apelujemy zatem po raz kolejny, tym razem jeszcze mocniej, jako że pozostałe państwa już nas pod tym względem uprzedzają – stwórzmy polską politykę migracyjną, ukierunkowaną w dużej części na mądrą absorpcję imigrantów zarobkowych ze sprawdzonych kierunków. Nie trzeba przeprowadzać szczególnie nieszablonowych rozwiązań – w tym samym momencie, w którym Niemcy projektowali swój pakiet, polski rząd zajęty był negocjacjami dot. sprowadzania do polski imigrantów zarobkowych z Filip. Ciężko zrozumieć, dlaczego zamiast stworzyć jasne i atrakcyjne możliwości zarobkowania dla imigrantów, którzy do Polski przyjechali z własnej woli, odpowiadając niejako na potrzeby rodzimego rynku, rząd decyduje się na odgórne wybieranie nowych kierunków imigracji i tworzenie dla niej jakiegoś rodzaju specjalnych warunków. Wydaje się, że nie jest to ścieżka optymalna, dlatego też należy jak najszybciej stworzyć polską politykę migracyjną, w ramach której opisane będą podstawowe mechanizmy i narzędzia służące sprowadzaniu do Polski imigrantów zarobkowych, a także przejrzysta ścieżka prowadząca do ich stałego osiedlania się w naszym kraju. Wśród przeprowadzonych działań powinny znaleźć się m.in. działania promocyjne (wzorem niemieckim, ale również amerykańskim, można zastanowić się nad modelami promowania nauki języka polskiego, oferowania specjalnych kursów językowych w ramach nauki w szkołach etc.), regulacyjne (maksymalne uproszczenie procedur zw. z legalnym zatrudnianiem Ukraińców, w tym m.in. umożliwienie podejmowania pracy u dowolnego pracodawcy na podstawie oświadczenia o zamiarze powierzenia wykonywania pracy cudzoziemcowi, czy też zezwolenia na pracę), a także takie o charakterze strategicznym i pro-demograficznym, wiążące się ze stworzeniem prostej ścieżki uzyskania prawa stałego pobytu, a po pewnym czasie wykonywania legalnej pracy – również nabyciem obywatelstwa. Taki pakiet działań, połączony z dokumentem rządowym jasno wskazującym mądrą absorpcję imigracji zarobkowej jako jeden z głównych wektorów polskiej polityki, powinien przynieść efekty w postaci przynajmniej zredukowania negatywnych skutków spóźnionego startu Polski w europejskiej konkurencji o pracowników ze Wschodu.
Przeczytaj także:
Ukraińcy z obywatelstwem polskim raczej nie pójdą do urn
oprac. : eGospodarka.pl
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)