Tydzień 25/2006 (19-25.06.2006)
2006-06-25 13:46
Przeczytaj także: Tydzień 24/2006 (12-18.06.2006)
- Jeśli w przyszłorocznym budżecie będzie deficyt na poziomie 30 mld zł, to cały deficyt sektora finansów liczony wg zasad Eurostatu wzrośnie do 4,2-4,7% PKB (w tym roku 2,8% PKB, a w 2005 - 2,5% PKB). Wynika to z wprowadzonej reformy emerytalnej i unijnych zasad liczenia deficytu, wg których nie wolno nam zaliczać transferów do OFE do finansów publicznych, a okres przejściowy uzgodniony z Brukselą kończy się w I kw 2007 roku. Wówczas nasz deficyt wzrośnie o 1,5-2,0 punkty procentowe. Wówczas zostaniemy też objęci unijną procedurą nadmiernego deficytu. Obniżka deficytu poniżej 3% PKB wymagać będzie dużego wysiłku, a jest niezbędna, by wyjść z tego zagrożenia i spełniając kryteria z Maastricht mieć szansę wejścia do strefy euro.
- Według GUS także w II kw. wzrost gospodarczy może zbliżyć się do 5% (w I kw. wyniósł 5,2%).
- W maju sprzedaż detaliczna wzrosła o 13,7% r/r (w kwietniu wzrost ten wyniósł 13,2% r/r).
- W I kw. 2006 roku do Polski napłynęło 3,3 mld USD bezpośrednich inwestycji zagranicznych (BIZ). W tym roku są szanse na inwesycje rzędu 10 mld USD (w 2005 wyniosły 7,7 mld USD, a w 2004 BIZ były na poziomie 12,8 mld USD)
- Według GUS stopa bezrobocia spadła w maju roku do 16,5%. wobec 17,2% w kwietniu i 17,8% w marcu. W maju 2005 roku stopa ta wyniosła 18,2%. Optymizm wynikający z tych wskaźników nie wynika tylko ze wzrostu liczby nowych miejsc pracy. Trzeba mieć świadomość tego, ile setek tysięcy młodych osób wyemigrowało z kraju w poszukiwaniu pracy.
- Maj był ósmym z kolei miesiącem realnego wzrostu wynagrodzeń w przedsiębiorstwach. Wzrosła też siła nabywcza rent i emerytur - o 7,3 proc. (to efekt waloryzacji świadczeń). Sprzedaż detaliczna wzrosła w maju o 13,7 % r/r. Szybko wzrasta sprzedaż mebli, sprzętu rtv i agd (o 26,4% r/r), farmaceutyków i kosmetyków (o 17,9 % r/r.). Do 5,9% r/r spadła dynamika sprzedaży samochodów. W tej sytuacji MF zapowiedziało tegoroczny wzrost gospodarczy w wysokości nie 4,6%, ale 4,7-4,8%.
- Orlen Deutschland posiada w Niemczech 480 stacji, przy czym 116 działa pod marką Orlenu, a 364 pod marką Star, co daje mu 3% udział w skali całego kraju. Po okresie słabych wyników Orlen Deutschland ma teraz szanse po raz pierwszy zakończyć półrocze pozytywnym wynikiem finansowym. Oznacza to, że polski koncern paliwowy odstąpi od koncepcji sprzedaży tych stacji, a nawet będzie rozpatrywana mżliwość pozostania na niemieckim rynku i dokupienia nowych stacji. Do dobrych wyników przyczyniła się polityka likwidacji nierentownych stacji. Mówi się, że płocki koncern ma zamiar dokupić na rynku niemieckim do końca 2009 roku ok. 250 stacji i uzyskać 10% udziału w rynku detalicznych w północnych Niemczech.
- Henryka Bochniarz obejmuje od lipca stanowisko wiceprezydenta Boeing International ds. Europy Środkowej i Wschodniej. Nie zmienia to jej zaangażowania w działalności w ramach Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan. Jesienią amerykański koncern lotniczy otworzy w Warszawie swoje regionalne przedstawicielstwo. Takich przedstawicielstw jest w świecie kilkanaście i sa one między innymi w Chinach, Niemczech, Azji Południowo-Wschodniej. Do ich zadań zalicza się m.in. wynajdywanie firm, które mogłyby współpracować z tym producentem samolotów. W Polsce dla amerykańskiego koncernu pracują już trzy zakłady
- W Sejmie dyskutuje się o ustawie o wielkopowierzchniowych sklepach, mającej ograniczyć ich działalność. Odpowiedzią hipermarketów jest koncepcja stworzenia sieci mniejszych punktów sprzedaży (o pow. do 300 m²). Liderami w tym zakresie są Leader Price i Albert, a z realizacją tej koncepcji startuje Tesco. Oznacza to jeszcze większe zagrożenie dla małych sklepów, które obecnie mają 54% udziału w handlu, a którym miała służyć przygotowywana ustawa.
Komentarz do wydarzeń gospodarczych
O FUNDAMENTACH STABILNEGO ROZWOJU GOSPODARCZEGO
Rola analityka, a dodatkowo komentatora wydarzeń gospodarczych nie jest łatwa. Jeśli ma on zaawansowaną wiedzę i doświadczenie oraz dużą zdolność postrzegania przemian w szeroko rozumianym gospodarczym otoczeniu, to na ogół zauważa on wcześniej i więcej symptomów nadchodzących zmian, a także nowych możliwości i potencjalnych zagrożeń. Taki ktoś na ogół lepiej rozumie też mechanizmy rządzące tymi zmianami i trafniej prognozuje dalszy rozwój sytuacji. Jednak taki człowiek nie zawsze w powszechnym odbiorze musi być pozytywnie odbierany, bo mówiąc to, co zauważa i co rozumie może zburzyć innym ich własne oceny i projekcje przyszłego rozwoju wydarzeń, które z natury swej są bardziej subiektywne (a zarazem korzystne dla ich własnych koncepcji). To zaś pogarsza ich samopoczucie, pewność siebie, stwarza wewnętrzny dyskomfort i niekiedy wywołuje wrogie reakcje. Z drugiej strony świat nie może się obejść bez tych, którzy taką zaawansowaną wiedzę posiadają. Ludzie dosyć często przekonują się o tym, do czego prowadzi w kierowaniu przedsięwzięciami gospodarczymi niewystarczający poziom kompetencji w kierowniczym teamie.
Czołówką światowych potęg gospodarczych kierują doskonale zorganizowane zespoły kompetentnych profesjonalistów, a świat obecnie tworzy nowy ład gospodarczy tak w sensie globalnym, jak i w różnych obszarach i sektorach życia gospodarczego. Jeśli w tym świecie jakiś kraj myśli o sukcesie, to podstawowym kryterium doboru ludzi muszą być kompetencje. Natomiast to, czy ktoś jest wysoki lub niski, gruby lub chudy, jest sportsmenem, czy niepełnosprawnym ma dużo mniejsze znaczenie. Liczy się przede wszystkim potencjał wiedzy, doświadczenia i wola aktywnego działania oraz zdolność do współpracy w teamie. Nie można też lekceważyć tego, że i my jesteśmy także na etapie tworzenia nowego ładu gospodarczego w naszym kraju! Tworzenie tego ładu wymaga od rządzących czegoś takiego, co zasługuje na miano zaawansowanej filozofii dalszego rozwoju gospodarczego kraju, która musi być połączona z umiejętnością przekonania do społeczeństwa do proponowanych sposobów przekształcania obecnych realiów gospodarczych. Tylko taka konsekwentnie realizowana i czytelna polityka gospodarcza ma możliwość stworzyć swoiste zaufanie szeroko rozumianego środowiska gospodarczego do sterników politycznych. Tylko w ten sposób jest szansa na zintegrowanie wokół krajowych programów rozwojowych przedsiębiorczych obywateli i stworzenia skutecznej siły zdolnej do przekształcania gospodarki państwa, przy wykorzystaniu tego, co powszechnie nazywa się efektem synergii.
Zanim przejdziemy do drugiej części naszego tygodniowego komentarza, czyli do tradycyjnych (już wakacyjnych) baranów, pozwólcie jedną uwagę o charakterze ogólnym. Zdolność do przewidywania przyszłości powinna być umiejętnością podstawową każdego z nas. Mówiąc to mam na myśli przewidywanie bezpośrednich skutków i prognozowanie perspektywicznych konsekwencji podejmowanych działań. Uważam, że w działalności gospodarczej na stosunkowo wysokim szczeblu proces ten ma nawet większe szanse, niż w wielu sprawach osobistych. Przejdźmy jednak do konkretów:
1. Posiadanie samochodu stało się w naszym kraju jedną z podstawowych potrzeb. Wejście do Unii otworzyło nasz rynek na import samochodów używanych przede wszystkim z Unii. Sprowadzając do Polski samochód musimy przed jego zarejestrowaniem zapłacić akcyzę. Do dziś sprowadzono do naszego kraju ok. 2 mln aut i od importerów pobrano ok. 2 mld zł, które zasiliły bydżet. Od początku naszej obecności w Unii było wiadomym to, że polska decyzja o akcyzie jest niezgodna z art. 90 prawa unijnego które, zakazuje dyskryminacji artykułów ze względu na kraj jego pochodzenia. Ta niezgodność potwierdziła Komisja Europejska w swoim piśmie. Spór w tej sprawie rozstrzygnie Europejski Trybunał Sprawiedliwości. Zdaniem ekspertów ETS uzna tę oczywistą niezgodność polskiego przepisu z obowiązującym nas prawem i decyzja ta będzie wiążąca. Smaczku tej sprawie dodaje ciekawa formuła polskiego pisma wyjaśniającego do ETS, które odczytano, jako swoisty (dyplomatyczny) szantaż. Napisano w nim, że zwrot akcyzy (2 mld zł) może utrudnić Polsce realizację pełnych wpłat do budżetu unijnego (!!!). Na to z Brukseli przyszła nieoficjalna odpowiedź, że jeśli tak się stanie, to może nawet dojść do zablokowania środków unijnych dla Polski, a nawet odebranie nam praw głosu w instytucjach unijnych,
2. Kontynuując nasze potyczki z unijnym prawem chce zasygnalizować kolejna sprawę. Już wydawało mi się, że wyciągnęliśmy wnioski z przeszłości. Wisi nam nad głową uregulowanie KDT, czyli kontraktów długoterminowych z energetyką (koszt kilkanaście mld zł), mamy też konflikt z Eureko o PZU SA (o wartości 8 mld zł), mieliśmy konflikt o fuzję PKO S.A. z UniCredito (szczęśliwie zażegnany, chociaż przewidujemy ciąg dalszy) trwaja unijne wyjaśnienia wątpliwości co udzielonej pomocy dla stoczni i hut. Jakby tych problemów było mało teraz w Sejmie przygotowujemy nową ustawę dedykowaną polskiej stoczni. Ma ona umorzyć długi polskich stoczni, a głównym jej beneficjentem ma być stocznie Gdańska i Gdyńska. Projekt zakłada: umorzenie zobowiązań stoczni wobec skarbu państwa i samorządów, odroczenie spłaty kredytów bankowych, oraz udzielenie państwowej dotacji na spłatę wymagalnych zobowiązań. Zgodnie z założeniami projektu ustawy z publicznych środków będą opłacanie przez dwa lata składki ubezpieczeniowe tysięcy stoczniowców. W 2007 roku stocznie mają wyemitować gwarantowane przez skarb państwa obligacje, które pójdą na spłatę części kredytów bankowych i długów u dostawców. Według szacunków może to kosztować budżet miliard złotych, a w przyszłości nawet jeszcze więcej. Autorzy ustawy twierdzą, że gdyby stocznie upadły, to państwo zapłaciłoby ok. 3 mld zł. Zaskakujące jest to, że projekt zakłada oddłużenie, ale nie równoważy tego nowymi obowiązkami wobec stoczni. Mówi się, że głównym inwestorem ma być koncern energetyczny Energa.
Trzy największe polskie stocznie zatrudniają dziś 20 tys. osób, a cała branża zatrudnia ok. 100 tys. osób. Zainteresowanie budzi to, jak do tej koncepcji ustosunkuje się Komisja Europejska. Na razie KE sprawdza dotychczasowa pomoc dla Stoczni Gdynia, bo Państwowa Agencja Rozwoju Przemysłu chce ją wspomóc kwotą 60 mln zł. Decyzja w całej tej sprawie jest spodziewana w listopadzie.
3. Dla przywrócenia równowagi teraz pozytywnie o sprawie, o której GE w swoich publikacjach. Ostatnio ustawowo zwiększono obszar Specjalnych Stref Ekonomicznych (SSE) o 4 tys. ha. Obecnie w Polsce działa 14 stref ekonomicznych, które zajmują 8 tys. ha, a średnie zagospodarowanie stref wynosi 60%. Z zapisów Traktatu Akcesyjnego Polska nie jest zobowiązana do ograniczenia powierzchni stref. Inwestorzy liczą na uzyskanie ziemi w strefach po cenach preferencyjnych podobnie jak w innych krajach. Nowe rozwiązania ustawowe umożliwiają możliwość nawet bezpłatnego przekazania ziemi z ANR (na wniosek ministra skarbu) na rzecz tych inwestycji. Przewidują też przejęcie od ministra skarbu nadzoru właścicielskiego nad SSE przez ministra gospodarki, który będzie teraz odpowiadał za ich funkcjonowanie. Wyjątkiem będą strefy mielecka i tarnobrzeska, nad którymi nadzór w dalszym ciągu będzie sprawowała Agencja Rozwoju Przemysłu. Zapowiedziano też zmiany wykorzystania w wykorzystaniu tzw. Funduszu Strefowego, który został stworzony "w celu przejściowego zrekompensowania tzw. utraconych korzyści przedsiębiorstwom, które podjęły inwestycje przed 2000". Korzystnie oceniamy wprowadzenie tych zmian. Polska ma przyznany przez KE limit pomocy dla firm inwestujących w SSE i należy mieć nadzieję, że rząd wystąpi o nowe limity dla stref na lata 2007-13 już dla SSE poszerzonych tym aktem prawnym. Przypominam, że u naszych południowych sąsiadów przepisy dotyczące SSE dotyczą inwestycji na terenie całego kraju.
oprac. : Magdalena Kolka / Global Economy