Europa: wydarzenia tygodnia 28/2019
2019-07-16 22:12
Przeczytaj także: Europa: wydarzenia tygodnia 27/2019
- Ekopodatek na lotnictwo. Dziś prawie każdy europejski rząd ma w swoim programie przedsięwzięcia zmierzające do ograniczenia gazów cieplarnianych. Jak dotąd stosunkowo mało mówiło się o lotnictwie, które ma w tym swój duży i coraz większy udział. Nic więc dziwnego, że rząd holenderski zaczął wywierać presję na władze Unii Europejskiej, by na obszarze unijnym wprowadzony został podatek od lotnictwa obejmujący wszystkie kraje członkowskie. Przezorni Holendrzy chcą też, aby unijna decyzja uniemożliwiła liniom lotniczym zmianę tras w celu uniknięcia tych podatków. Inicjatywa Holendrów zbiegła się w czasie z decyzją francuskiego rządu o obłożeniu ekopodatkiem linii lotniczych korzystających z francuskiej przestrzeni powietrznej. Rząd chce w ten sposób zebrać ok.180 mln euro i zainwestować je w rozwój transportu przyjaznemu klimatowi, np. w kolej. Podatek ten zostanie nałożony w 2020 roku na te loty, które są wykonywane z terytorium Francji. Sprawa ta zyskała spory rozgłos, bo przeciwko podatkowi ostro wypowiada się Air France (z wyliczeń wynika, że zwiększy to koszty tej firmy o 60 mln euro). Warto jednak dodać, że ta decyzja nie jest w pełni oryginalna. Wielka Brytania zdecydowała się na niego już w 1994 roku, a jedną z przyczyn wprowadzenia go były właśnie kwestie klimatyczne. W 2018 roku wysokość tego podatku została podniesiona. Na taki ruch zdecydowała się też Szwecja w 2018 roku.
- Czy im się podoba, czy nie, polscy politycy muszą zastanawiać się nad tym, jakim rezultatem zakończy się wojna handlowa pomiędzy Stanami Zjednoczonymi i Chinami... Już na początku prezydenckiej kadencji D. Trump doszedł do wniosku, że jest to ostatni moment, aby powalczyć z chińskim pretendentem na płaszczyźnie gospodarczej o przedłużenie amerykańskiej dominacji. Doszedł też do wniosku, że nie ma możliwości stworzenia nowego porządku światowego drogą ewolucji, z równoczesnym uwzględnieniem oczekiwań (żądań) Białego Domu. Więc postanowił zdekomponować dotychczasowy układ powiązań politycznych i gospodarczych w świecie i zmusić Chiny do podporządkowania się amerykańskiemu prymatowi (dyktatowi). Użyłem pojęcia "przedłużenie dominacji", bo w opinii wielu ekspertów w dłuższym horyzoncie czasowym rezultat wydaje się być przesądzony.... Równocześnie warto zauważyć, że D. Trump już praktycznie od początku swojej kadencji prowadzi polityczną "wojenkę" z Europą, chcąc podporządkować ją swojej polityce. Biały Dom zakładał, że USA razem z krajami podporządkowanymi amerykańskiej polityce wygrają z Chinami. Ostatni tydzień na politycznej arenie Europy to chińska próba zmniejszenia wagi polityki amerykańskiej w postawie krajów Europy Środkowowschodniej. Są podstawy by postawić tezę, że głównie temu służyła wizyta ministra spraw zagranicznych Chin Wang Yi w Polsce, na Słowacji i na Węgrzech. Z komentarzy po tych rozmowach można wywnioskować, że omawiano stosunki dwustronne gospodarcze z Pekinem, starannie omijając strategiczne powiązania z Stanami Zjednoczonymi. W Polsce szef chińskiej dyplomacji Wang Yi prowadził rozmowy z szefem polskiej dyplomacji i prezydentem Oceniając rozmowy w Warszawie prowadzono je w duchu zaproponowanym przez Chiny: stosunki z USA mają dla nas znaczenie strategiczne, co jednak nie wyklucza możliwości pragmatycznej współpracy z Chinami, z którymi łączy nas 70 lat przyjaznych relacji". Rozmowy oparto na decyzji chińskiej z września 2018 roku kiedy Chiny otworzyły swój rynek na polski drób i "w ciągu kilku miesięcy zdążył on już stać się drugą najważniejszą pozycją w polskim eksporcie rolno-spożywczy do Chin". Warto przypomnieć, że w 2018 roku obroty handlowe między naszymi krajami osiągnęły 33 mld USD, ale tylko 2,5 mld USD to polski eksport do Chin. "Saldo ujemne strony polskiej wynosiło ponad 28 mld i wzrosło o 14 proc. w stosunku do poprzedniego roku". Zobaczymy, jakie będą skutki tej wizyty. Dodam, że omawiano chińskie inwestycje w Polsce, rozmawiano m.in. o możliwościach wdrożenia rozwiązań 5G opartych na chińskiej technologii w Polsce...
- No cóż... stało się i prawdopodobnie czeka nas kolejny front walki z prezydentem D. Trumpem. Ten spór zainicjowali Francuzi uchwalając przepisy nakładające podatek w wysokości 3 proc. na wielkie firmy technologiczne jak Google, Amazon, Facebook czy Apple. Ma to być sposób na walkę z unikaniem płacenia podatków przez technologiczne korporacje (amerykańskie). Ustawa przeszła już przez obie izby francuskiego parlamentu. Podatek będzie miał zastosowanie do firm świadczących usługi cyfrowe, z globalnymi przychodami przekraczającymi 750 mln euro rocznie i przychodami we Francji powyżej 25 mln euro rocznie. Obejmie on około 30 podmiotów, w tym oprócz już wymienionych, jeszcze m.in. firmy Meetic, Airbnb, Instagram, czy francuską Criteo. W 2019 r. podatek ma przynieść 400 mln euro wpływów do budżetu, a w 2020 r. - 650 mln euro. W ostatnich dniach Biały Dom ogłosił wszczęcie śledztwa w sprawie planowanego przez Francję obłożenia podatkiem "GAFA" takich amerykańskich koncernów jak Google, Amazon czy Facebook. Poinformowano, że władze USA "są bardzo zaniepokojone tym, że podatek od usług cyfrowych (...) w istocie uderzy w amerykańskie przedsiębiorstwa". Na polecenie prezydenta USA Donalda Trumpa zbadane mają zostać skutki planowanych przepisów oraz m.in. ich ewentualny wpływ na wymianę handlową USA-Francja.
- Choroba bardzo osłabiła Deutsche Bank, teraz zdecydowano się na kolejny etap terapii, która ma zakończyć się przywróceniem dawnej świetności największego niemieckiego banku. Zarząd chce do końca 2022 roku zwolnić około 18 tys. osób. Ma to związek z koniecznością restrukturyzacji tego do dziś największego niemieckiego banku, który od dłuższego czasu ma kłopoty z rentownością. Dodaję, że bank zatrudnia obecnie około 91 tys. pracowników na całym świecie (z czego 41 tys. w RFN). Do 2022 roku liczba ta ma spaść do 74 tys. Restrukturyzacja będzie kosztować 7,4 mld euro. Przypominam, że jednym z ostatnich etapów zmierzających do uratowania DB była planowana fuzja z Commerzbankiem na początku 2019 roku, która jednak nie doszła do skutku. Równocześnie z informacją o redukcji zatrudnienia zarząd banku ogłosił kluczowe punkty planu naprawczego banku Warto przypomnieć ostatnią dekadę w historii największego banku Niemiec. W 2008 roku DB był mocno zaangażowany w handel instrumentami pochodnymi i było to jedną z jedną z głównych przyczyn wybuchu kryzysu finansowego. Do dziś bank płaci odszkodowania i walczy o odbudowanie dawnego wizerunku. Pierwszy krok już zrobiono, bo w 2018 roku udało mu się wypracować zysk po trzech latach strat.
- Kto najczęściej kupuje mieszkania w Polsce? Wg Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji są to Ukraińcy, Niemcy i Brytyjczycy. Najszybciej wzrasta liczba Ukraińców, którzy kupują u nas już prawie dwa razy więcej niż Niemcy. Według tych danych w 2018 roku cudzoziemcy kupili w Polsce 7043 mieszkań. To oznacza wzrost o 46 proc. licząc r/r), a łączna powierzchnia mieszkań to 426,2 tys. m kw. Przeciętnie mieszkanie nabyte przez cudzoziemców miało 60,5 m kw. W 2018 roku Ukraińcy kupili w Polsce około 2,3 – 2,4 tys. mieszkań o przeciętnej powierzchni około 45-50 m kw.
Komentarz do wydarzeń gospodarczych
DRUK 3D TO PRZYSZŁOŚĆ BRANŻY BUDOWLANEJ. DZIĘKI NIEMU MOŻNA BUDOWAĆ MODUŁOWE DOMY Z PLASTIKOWYCH BUTELEK CZY ELEMENTY MOSTÓW.
W ostatnich latach coraz głośniej mówi się o konieczności wykorzystania metody druku 3D w branży budowlanej. Nowoczesne drukarki są w stanie wykorzystywać w procesie druku nie tylko klasyczne polimerowe filamenty, ale także materiały powszechnie stosowane w budownictwie, a nawet plastikowe butelki. Dzięki temu mają szansę zredukować koszty operacyjne i zautomatyzować część prac na placu budowy. Powstały już pierwsze prototypy maszyn do drukowania budżetowych domów modułowych, a nawet urządzenia zdolne do drukowania metalowych mostów.
– Drukowanie 3D w branży budowlanej jest przyszłością. Zwłaszcza jeżeli pomyślimy o materiałach wielokrotnego użytku. Komponentem takiego budulca będą np. butelki plastikowe. Jest to przyszłość, ale niekoniecznie będziemy drukowali wieżowce albo skomplikowane urządzenia. Natomiast proste budownictwo modułowe być może będzie właśnie produkowane przy pomocy druku 3D – mówi agencji informacyjnej Newseria Innowacje Artiom Komardin, współzałożyciel i wiceprezes firmy Sense Monitoring.
Wiele przełomowych technologii zawdzięcza swój rozwój branży wojskowej, nie inaczej może być w przypadku drukarek 3D przeznaczonych na rynek budowlany. Amerykańscy Marines udowodnili, że tego typu urządzenia mogą doskonale sprawdzić się na froncie. W ramach testów nowych, innowacyjnych technologii przeprowadzono próby wybudowania baraków przy wykorzystaniu drukarek 3D na terenie U.S. Army Engineer Research and Development Center. W czasie pojedynczej, 40-godzinnej próby udało się postawić barak o powierzchni 46 m2.
Drukarka firmy Icon z kolei jest w stanie skonstruować 60-metrowy budynek w czasie zaledwie 24 godzin. Koszt wzniesienia budowli oszacowano na 33 tys. dolarów. Przedstawiciele Icon liczą na to, że we współpracy z organizacją New Story uda się wykorzystać tę technologię do wzniesienia 100 budżetowych domów na terenie Salwadoru.
Na wdrożenie drukarek 3D na szeroką skalę w branży budowlanej trzeba będzie jednak poczekać. Ich upowszechnienie wymagałoby wypracowania procedur gwarantujących wysoką jakość drukowanych elementów.
– Na pewno musielibyśmy zacząć od małych elementów, ponieważ sama drukarka musiałaby być tak naprawdę większa lub podobnej wielkości do tego elementu, który potrzebujemy. Następnie przeszlibyśmy do fazy jakichś modułów, być może kompleksowych budynków. Pamiętajmy o tym, że jeżeli drukarka nie drukuje tego w miejscu wybudowania, potrzebny jest także transport na budowę. Aby produkcja drukiem 3D była efektywna, raczej będzie to prefabrykacja poza miejscem wybudowania – mówi ekspert.
Potencjał drukarek 3D dostrzegli naukowcy z Uniwersytetu Technicznego w Eindhoven, którzy w ramach Project Milestone wznoszą eksperymentalne osiedle pięciu drukowanych domów jednorodzinnych. Przedsięwzięcie ma na celu zapoznanie się z samą technologią oraz wypracowanie procesów druku 3D o wysokiej, powtarzalnej jakości. Jest także próbą wypracowania rozwiązań, które pozwolą tworzyć domy przyjazne dla środowiska naturalnego i łatwe w modyfikacji.
Z budowlanym drukiem 3D eksperymentuje się także na polskich uczelniach. Pierwszą maszynę tego typu opracowali naukowcy z Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego w Szczecinie. Prototypowy model drukarki funkcjonuje wyłącznie w warunkach laboratoryjnych i jest zdolny do drukowania niewielkich elementów, takich jak modele betonowych słupów i ścian czy elementy małej architektury. W przyszłości sprzęt może jednak zostać wykorzystany do wznoszenia znacznie bardziej skomplikowanych konstrukcji, w tym pełnowymiarowych elementów konstrukcyjnych.
Naukowcy z holenderskiego start-upu MX3D opracowali z kolei maszynę, która potrafi drukować stalowe elementy. Wykonali w tej technologii prototypowe przęsło mostu, który docelowo zostanie zamontowany nad jednym z amsterdamskich kanałów. Konstrukcja testowa została już w pełni ukończona, nie trafiła jednak na swoje miejsce wyłącznie z powodów formalnych, gdyż prawo budowlane nie dopuszcza do użytku publicznego elementów ze stali, które zostały stworzone metodą druku 3D.
– Druk 3D tak naprawdę to są pierwsze projekty pilotażowe. Perspektywa jest długa, do tego potrzeba tak naprawdę czasu i dojrzałej technologii, żeby móc ją wprowadzić do takiej odpowiedzialnej branży, jaką jest budownictwo – twierdzi Artiom Komardin.
Według firmy badawczej IndustryARC wartość globalnego rynku technologii druku 3D na potrzeby branży budowlanej do 2023 roku wzrośnie do 314 mln dol. W najbliższych latach ma się rozwijać w tempie blisko 16 proc. w skali roku.
Przeczytaj także:
Europa: wydarzenia tygodnia 49/2019
oprac. : Magdalena Kolka / Global Economy
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)