Europa: wydarzenia tygodnia 33/2019
2019-08-18 17:17
Przeczytaj także: Europa: wydarzenia tygodnia 32/2019
- Zdaniem ekspertów gospodarka unijnej Europy jest w coraz trudniejszej sytuacji. Postanowiłem jednak zrezygnować z rozwinięcia tej tezy. W okresie przedwyborczym robią to inni. Mówiąc o polskiej gospodarce i jej unijnym otoczeniu zbyt często lekceważą fakty gospodarcze, często nie zwracają uwagi na reguły ekonomiczne i działające w gospodarce mechanizmy. Niech więc zamiast polemiki przemówi kilka faktów i liczb: - W czerwcu 2019 r. handel między państwami strefy euro zmniejszył się do 160,5 mld euro. Jest to wynik gorszy o 6,6 proc. porównując r/r. To najgorszy wynik od sześciu lat. Równocześnie spadł eksport z krajów eurolandu do reszty świata o 4,7 proc. r/r., do poziomu 189,9 mld euro i jest to najgorszy wynik od sierpnia 2016 r. Import do strefy euro zmniejszył się o 4,1 proc. r/r, do 169,3 mld euro. W efekcie euroland odnotował w czerwcu nadwyżkę handlową rzędu 20,6 mld euro z resztą świata, a jest to o 2,6 mld mniej niż w czerwcu 2018 r. - Handel pomiędzy członkami strefy euro zmniejszał się w największym tempie od marca 2013 roku. W całym pierwszym półroczu 2019 r. handel pomiędzy krajami strefy euro rósł tylko o 1,8 proc. r/r. Warto dodać, że mocno cierpi m.in. niemiecki eksport, którego odczyty w czerwcu były najsłabsze od 3 lat. Powyższe dane to "poważny powód do obaw". -Wyniki handlowe za czerwiec spadały również dla całej Unii Europejskiej. Eksport 28 państw do reszty świata spadł o 4,4 proc. r/r do 164,5 mld euro. Import także zmniejszył się o 4,2 proc., do 158,3 mld euro. UE odnotowała tym samym nadwyżkę w postaci 6,1 mld euro w czerwcu 2019 r., wobec 7 mld euro w 2018 roku. - Zwracam uwagę na sytuację w handlu ze znaczącymi partnerami europejskimi. Według "FT", za spadki eksportu eurolandu odpowiada m.in. handel z Turcją, który zmniejszył się o 12 proc. r/r (zresztą z powodu kurczenia się tureckiej gospodarki). Zmniejszyła się też wymiana z Chinami (o 3,4 proc. w ujęciu rocznym), chociaż jeszcze rosła na początku roku. W czerwcu ucierpiał też eksport strefy euro do USA - co prawda, rósł o 1,2 proc., ale zwraca uwagę znaczny spadek jego dynamiki.
- Konflikt handlowy USA-CHINY winduje na rekordowy ceny złota. Świat funkcjonuje dziś w okresie poważnego konfliktu pomiędzy dwiema dominującymi gospodarkami świata, a jego przełożenie na sytuację na całym świecie może być bardzo duże. Wzrastające obawy, że wojna handlowa USA-Chiny wymknie się spod kontroli spowodowały, że rynkowe ceny złota zostały wywindowane do najwyższego poziomu od sześciu lat. Kurs złota osiągnął poziom 1482 USD za uncję. Sygnalizowany proces jest dodatkowo wzmacniany opiniami ekspertów stawiających tezę, że ten konflikt będzie się ciągnął jeszcze przez wiele miesięcy. Rozwijaniu się tego procesu sprzyjają bardzo niskie, a niekiedy wręcz ujemne stopy procentowe jakie są teraz w większości rozwiniętych gospodarek na świecie. Zainteresowanie złotem w podobnych sytuacjach to nic nowego. Uzasadniona jest opinia, że złoto radzi sobie dobrze w okresach politycznych napięć, ponieważ jest ono uważane za tak zwaną bezpieczną przystań na rynkach finansowych. Dziś ceny złota napędzają obawy o globalny wzrost, wojny handlowe i niepewność co do twardego brexitu i jak długo te problemy nie znikną, inwestycje w złoto pozostaną wciąż opłacalne, a notowania złota prawdopodobnie będą kontynuowały ruch wzrostowy.
- Stan niemieckiej gospodarki wywołuje niepokój. W II kw. 2019 r. PKB Niemiec zmniejszył się w porównaniu z I kwartałem o 0,1 proc. kw/kw (w I kwartale br niemiecka gospodarka notowała wzrost o 0,4 proc. Ten wskaźnik bardzo niepokoi chociażby polskich przedsiębiorców bo gospodarka niemiecka jest największym odbiorcą naszego eksportu. Niemiecki eksport w czerwcu spadł o 8 proc. r/r. I jest to największy spadek od trzech lat. Podobnie jest z importem, który skurczył o import o 4,4 r/r. Niemcy utrzymują nadwyżkę handlową, która wyniosła w czerwcu 16,8 mld euro wobec 20,6 mld euro miesiąc wcześniej. W czerwcu Niemcy wyeksportowały towary i usługi o wartości 106,1 mld euro, czyli o 9 mld mniej niż przed rokiem. Według Federalnego Urzędu Statystycznego Destatis spowolnienie w gospodarce Niemiec ma kilka przyczyn. Przede wszystkim wynika ono z osłabienia koniunktury światowej, konfliktów handlowych (nie bez znaczenia jest wojna handlowa USA-Chiny) i niepewności co do warunków brexitu. Na uzależnionej od eksportu największej gospodarce Europy czynniki te odbijają się szczególnie wyraźnie. Zastanawiająca jest postawa A. Merkel, która nie ogłasza alertu, zaleca aby nie przesadzać z pesymistyczną oceną sytuacji gospodarczej...
- Wewnętrzne rewolucje w systemach kierowania wielkimi bankami. HSBC to jeden z największych holdingów finansowych na świecie. Opublikowano informację, że bank zwolni cztery tysiące osób, a dodatkowo poinformowano, że odchodzi dotychczasowy szef banku - John Flint. Ta druga informacja zaskoczyła rynek, bo tę pełnił dopiero półtora roku. Nie ulega wątpliwości, że zwolnienie dotkną tak szeregowych pracowników jak i kadry kierowniczej. Zarząd banku poinformował, że w tym roku koszty odpraw wyniosą od 650-700 mln USD, a dzięki tym redukcjom zatrudnienie ma być zaoszczędzone ok. cztery procent kosztów kadrowych banku.
- Nord Stream 2 ma problemy. Magistrala gazowa, (jej koszt szacowany jest na około 9,5 mld euro) otrzymała już zgody od kilku krajów bałtyckich, ale jeszcze nie otrzymała jej od Danii. Czas gra przeciwko temu projektowi. Komentatorzy wiążą politykę Danii z niedawną wizytą D. Trumpa w tym kraju. Jak wiadomo planowany termin zakończenia prac to koniec br., który zbiega się w czasie z wygaśnięciem umowy podpisanej przez rosyjski Gazprom z Ukrainą na tranzyt gazu przez terytorium tego państwa. Brak zgody Danii to silna presja na kraje unijne, by Rosja podpisała umowę z Ukrainą na tranzyt ropy do Europy Zachodniej, ale to też ułatwienie wejścia na unijny rynek firmom amerykańskim. Dla porządku dodam, że przeciw tej inwestycji występują Polska i kraje bałtyckie, a administracja USA zagroziła objęciem przedsięwzięcia sankcjami. Rosja utrzymuje, że Nord Stream 2 to przedsięwzięcie czysto komercyjne, stanowisko to popierają Niemcy.
Komentarz do wydarzeń gospodarczych
BLISKO 150 NAJWIĘKSZYCH FIRM TECHNOLOGICZNYCH ZAPŁACI W UE 3 PROC. PODATEK CYFROWY. TO MOŻE OZNACZAĆ NIE TYLKO KONIEC RAJÓW PODATKOWYCH, LECZ TAKŻE WYŻSZE CENY USŁUG I PRODUKTÓW.
– Giganci technologiczni, który działają w oparciu o cyfrowe modele biznesowe, monopolizują rynek. Prowadzą działalność, która wyklucza skutecznie pojawianie się innowacyjnych rozwiązań - podkreśla Katarzyna Królak-Wyszyńska, prezes Innovatika. Tylko w 2018 roku aż 60 firm z listy Fortune 500 nie płaciło podatków w USA. Raje podatkowe istnieją także w Unii Europejskiej, to m.in. Cypr czy Malta. Także przepisy w Belgii i Irlandii sprzyjają międzynarodowym firmom w unikaniu płacenia podatków. Wprowadzenie podatku cyfrowego dla m.in. Google’a, Apple’a, Facebooka i Amazona ma zmienić tę sytuację.
– Giganci technologiczni wykupują swoich konkurentów i starają się wszystko mieć pod kontrolą, a to powoduje spore ryzyka. Taki monopolista ma więcej niż tylko siłę rynkową i biznesową, ma siłę równoważną z siłą rządu państwa – podkreśla w rozmowie z agencją Newseria Innowacje Katarzyna Królak-Wyszyńska, prezes Innovatika.
W Stanach Zjednoczonych w 2018 roku co najmniej 60 firm z listy Fortune 500 zgłosiło, że od dochodów uzyskanych w USA nie zapłaciło nawet dolara (analiza opublikowana przez Institute on Taxation and Economic Policy, think tank z siedzibą w Waszyngtonie). Należą do nich m.in. gigant technologiczny Amazon, serwis streamingowy Netflix czy naftowy Chevron Corp., producent farmaceutyczny Eli Lilly & Co. oraz producent sprzętu rolniczego i handlowego Deere & Co. Firmy, w tym giganci technologiczni jak Amazon czy Netflix, powinny zapłacić 16,4 mld dol. podatku. Zamiast tego otrzymały ulgę podatkową (ponad 4 mld dol.).
– Regulacje podatkowe dotyczą granic geograficznych, natomiast działania biznesów cyfrowych wymykają się poza te granice. Dlatego jeżeli giganci technologiczni, jak Google, Amazon, Facebook, Netflix, Spotify czy Apple, są zarejestrowani w kraju, który jest rajem podatkowym, albo w kraju, gdzie jest im wygodnie prowadzić jakąś działalność, i tam mają swoją główną siedzibę, płacą podatki według stawek, które obowiązują w tych właśnie krajach. Natomiast większość ich przychodów generowana jest dzięki działaniom na zupełnie innych terytoriach – tłumaczy Katarzyna Królak-Wyszyńska.
Raje podatkowe to nie tylko egzotyczne kraje, istnieją także w Unii Europejskiej. Komisja Europejska i OECD określa np. Cypr, Maltę, a od niedawna także Belgię czy Irlandię, jako kraje, które pomagają największym firmom w unikaniu płacenia podatków. Tylko w 2016 roku Komisja Europejska nakazała Belgii odzyskać 700 mln euro od przedsiębiorstw, które skorzystały z ulg, m.in. BASF, Cellio czy obecny Proximus, a Luksemburgowi – 250 mln euro od Amazona. Wprowadzenie 3 proc. podatku cyfrowego dla największych firm technologicznych miałoby raczej symboliczne działanie, ale byłoby pierwszym krokiem do uporządkowania sytuacji.
– Wielkie firmy technologiczne niespecjalnie odczują ciężar tego podatku. Po pierwsze, jego wysokość jest dosyć symboliczna – 3 proc., po drugie, w standardzie każdego biznesu jest przerzucać wszelkie koszty na swoich klientów. W przypadku bigtechów to jesteśmy my, konsumenci, więc jeżeli już ktoś poczuje ciężar, to prawdopodobnie my będziemy płacić trochę więcej za usługi – ocenia ekspertka.
Zgodnie z zapowiedziami KE 150 największych firm internetowych (głównie amerykańskich) o globalnych przychodach wyższych niż 750 mln euro i europejskich wyższych niż 50 mln euro miałyby zapłacić w całej UE 3-proc. podatek od przychodów ze sprzedaży przestrzeni reklamowej w sieci, sprzedaży danych wygenerowanych dzięki informacjom o użytkownikach i od przychodów internetowych pośredników. Wprowadzenie unijnej daniny jednak znacznie się wydłuża. Wiadomo już, że na decyzję KE nie czekały Francja, Hiszpania, Włochy, Wielka Brytania, Austria i Czechy. Własny podatek cyfrowy chce też wprowadzić Polska, która jeszcze czeka na unijną zgodę.
– Ponieważ dyrektywa unijna nie została przyjęta, to poszczególne kraje mogą myśleć o wprowadzeniu pewnych działań czy podatków na swoim terytorium lokalnie. To zrobiła już Francja i zamierza zrobić Polska. Ministerstwo Finansów pracuje nad podatkiem cyfrowym, który ma mieć konstrukcję podobną do tej zaproponowanej przez Komisję Europejską. Plany są takie, żeby od początku 2020 roku obowiązywał 3-proc. podatek – przypomina Katarzyna Królak-Wyszyńska.
Przeczytaj także:
Europa: wydarzenia tygodnia 49/2019
oprac. : Magdalena Kolka / Global Economy
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)