Świat: wydarzenia tygodnia 47/2019
2019-11-24 22:20
Przeczytaj także: Świat: wydarzenia tygodnia 45/2019
-
Światowa demografia, czyli co nas czeka, co czeka świat? Obecnie w miastach na całym świecie żyje około 3,5 miliarda ludzi. Według wyliczeń ONZ w 2030 roku mieszkańcy miast stanowić będą prawie 60 procent populacji Ziemi. Żadne z 10 miast, które w 2030 roku będą najbardziej zaludnione na świecie nie będzie w Europie ani USA. Obecnie najbardziej zaludnionym miastem świata jest Tokio. Mieszka w nim około 38 milionów ludzi. W pierwszej dziesiątce wciąż plasuje się też Nowy Jork z 8,5 mln mieszkańców. Oto 10 miast, które w 2030 roku będą (zgodnie z prognozami ONZ) najbardziej zaludnione (podajemy prognozowaną liczbę ludności w 2030 roku):
10. Meksyk, Meksyk: 23,9 mln ludzi;
9. Lagos, Nigeria: 24,2 mln ludzi;
8. Kair, Egipt: 24,5 mln ludzi;
7. Karaczi, Pakistan: 24,8 mln ludzi;
6. Dhaka, Bangladesz: 27,4 mln ludzi;
5. Pekin, Chiny: 27,7 mln ludzi;
4. Mumbaj, Indie: 27,8 mln ludzi;
3. Szanghaj, Chiny: 30,8 mln ludzi;
2. Delhi, Indie: 36,1 mln ludzi ;
1. Tokio, Japonia: 37,2 mln ludzi.
Wzrost populacji Stanów Zjednoczonych i Europy obecnie zmienia się wolno, ale liczba ludności na Bliskim Wschodzie, w Azji i Afryce będzie wzrastać w niespotykanym dotąd tempie. Według Global Cities Institute w 2075 roku najludniejszym miastem będzie Kinszasa w Demokratycznej Republice Konga, a w 2100 roku wyprzedzi ją Lagos w Nigerii z prognozowanymi 88 milionami mieszkańców. Wiąże się to z poważnymi problemami: 828 mln osób mieszka obecnie w slumsach, są pozbawieni wody i energii, mają kłopoty z kanalizacją i dostępem do opieki medycznej. - "Świat jest pełen zaskoczeń" i przyznaję, że takie stwierdzenie nie jest oryginalne. Na ogół zaczyna ono zaciekawiać, gdy takie zaskoczenie ma charakter negatywny, a dodatkowo dotyczy spraw globalnych. Wówczas na ogół staramy się zrozumieć jego istotę i rządzący nim mechanizm. Takim zaskoczeniem była ostatnio informacja podana przez amerykański bank centralny, że w październiku produkcja przemysłowa w USA spadła o 0,8 proc. m/m. Co prawda analitycy spodziewali się tego spadku, ale okazał się on dwa razy większy niż konsensus rynkowy...
- Problemy gospodarki Chin pogłębiają się. Tam sprawy się pogarszają. Produkcja przemysłowa wzrosła w październiku tylko o 4,7 proc. r/r (konsensus: 5,5 proc. r/r), a sprzedaż detaliczna wzrosła o 7,2 proc. r/r (konsensus: 7,8 proc. r/r). W opinii analityków stoi to w sprzeczności z ostatnim odczytem Caixin PMI i oznacza w praktyce, że szanse na utrzymanie "oficjalnego" wzrostu w przyszłym roku powyżej 6 proc. stoją pod znakiem zapytania. Chińskim problemem jest wysoki stopień zadłużenia sektora prywatnego (co ogranicza możliwość stymulacji gospodarki przez politykę pieniężną). Te problemy powiększają sprawy handlowe (wojna celna z USA), a także przedłużający się zamieszki w Hong Kongu...
- Ameryka Południowa 1. Chile przeżywa bardzo trudny okres. Duże napięcia społeczne przeniosły się na wskaźniki ekonomiczne, a szczególnie na chilijską walutę, bo wartość peso spadło do rekordowo niskiego poziomu 784 pesos za dolara (tak słaba ta południowoamerykańska waluta nie była nigdy). Zasygnalizowane załamanie gospodarcze to skutek największych od 30 lat masowych protestów ulicznych przeciwko nierównościom społecznym. Te nierówności narosły po ultraliberalnej rewolucji za czasów generała Pinocheta. W wyniku na 10 proc. najbogatszych Chilijczyków przypada dziś 55 proc. dochodu narodowego, co nie akceptuje społeczeństwo i czego skutkiem są zamieszki w Chile. Masowo zaczęli buntować się najpierw studenci i osoby młode, a później dołączyły do nich inne grupy społeczne. Protest społeczny skupił się na prawicowym prezydencie milionerze Sebastiánie Piñerze. Prezydent broniąc swojej pozycji do stłumienia demonstracji skierował wojsko, ale też zaproponował wzrost zarobków. W zamieszkach zginęło 20 manifestantów, a tysiące odniosły rany bądź zostały aresztowane. Warto przypomnieć, że od przywrócenia demokracji po dyktaturze wojskowej upłynęło 29 lat, a od śmierci dyktatora gen. Augusto Pinocheta – 13 lat.
- Ameryka Południowa 2. Gospodarka argentyńska ma coraz większe kłopoty, PKB leci w dół, a inflacja niepokojąco wzrasta. Teraz nadzieje kierowane są w stronę nowego prezydenta i jego ekipy. Są nadzieje, ale czy prezydent ma pomysł na wyciągnięcie kraju z głębokiego kryzysu? W ostatnim czasie gospodarkę tego kraju trawi kryzys. Nie czekając na prezydencki program na pierwszym planie są teraz działania argentyńskiego banku centralnego. Decyzjami banku wprowadzono ograniczenia ratujące własne rezerwy, ogłoszono kolejne ograniczenia dla handlu walutami, teraz miesięcznie będzie można kupić tylko 200 USD.
- Ameryka Południowa 3. Od dłuższego czasu obserwujemy kryzys polityczny i gospodarczy w Wenezueli.
- Od stycznia w Wenezueli trwa kryzys polityczny i stan faktycznej dwuwładzy. Rozwijający się od początku roku kryzys polityczny i opór przeciwko prezydentowi Maduro (z kwestionowaniem wyników wyborów, które wygrał dotychczasowy prezydent Maduro) spowodował, że tymczasowym prezydentem kraju ogłosił się szef zdominowanego przez opozycję parlamentu Juan Guaido (jest popierany przez USA i uznawany przez kraje UE). Podstawą gospodarki tego kraju jest ropa . Wenezuela 96 proc. przychodów czerpie ze sprzedaży ropy naftowej. USA, chcąc pozbawić reżim Nicolasa Maduro wpływów, pod koniec stycznia nałożyły sankcje na eksport ropy przez wenezuelski państwowy koncern naftowy PDVSA. Amerykanie ostrzegają inne kraje, które są oskarżane o łamanie sankcji i potajemny eksport ropy. USA ostrzegły armatorów związanych z gospodarką rosyjską i chińską i zagroziły ostrymi konsekwencjami. Na czele firm pomagających jest rosyjski państwowy koncern Rosneft, rosyjski państwowy gigant naftowy, może pomagać Wenezueli potajemnie eksportować miliony baryłek ropy do Indii, Chin i Rosji. W ten sposób kraj Ameryki Łacińskiej próbuje omijać amerykańskie sankcje.
- Rewolucji w przemyśle motoryzacyjnym ciąg dalszy. Wg ostatnich informacji Elon Musk wybrał Berlin na lokalizację swojej gigafabryki. Tzw. "Gigafactory 4" będzie zlokalizowana niedaleko lotniska Berlin-Brandenburg, a w samym centrum Berlina ma powstać centrum inżynierii i projektowania. W nowej gigafabryce w Berlinie mają być produkowane baterie, układy napędowe i samochody. Inwestycja rozpocznie się w ciągu 12-18 miesięcy, a produkcja w nowym obiekcie ma rozpocząć się pod koniec 2021 roku.
- Koncerny motoryzacyjne łączą swoje siły, a kolejnym przykładem jest umacniający się sojusz Toyoty z Subaru. Toyota zwiększy do 20 proc. swój pakiet udziałów w Subaru (dotychczas miała 17 proc.). W rezultacie Subaru stanie się spółką zależną Toyoty, a Toyota jest największym udziałowcem.
Komentarz do wydarzeń gospodarczych
W KOLEJNYCH TYGODNIACH MOŻLIWE CZĄSTKOWE POROZUMIENIE MIĘDZY USA A CHINAMI. KONFLIKT HANDLOWY POTRWA JEDNAK JESZCZE KILKA LAT.
Ostatnie dane z Chin pokazują znaczący wpływ wzajemnej wojny celnej na chińską gospodarkę, ale cierpi na niej także amerykański rynek, bo firmy wstrzymują inwestycje. Stąd prezydent Donald Trump i chińskie władze będą dążyć do wycofania się z części obciążeń importowych, zwłaszcza że za rok kolejne wybory prezydenckie za oceanem. Zdaniem Rafała Beneckiego, głównego ekonomisty ING Banku Śląskiego, porozumienie dotyczące części produktów może nastąpić jeszcze nawet przed końcem roku, ale realne zakończenie konfliktu zajmie wiele lat.
– Do niedawna na wojnach handlowych najwięcej traciła Azja i Chiny. Wynika to z faktu, że Chiny eksportują do Stanów parokrotnie więcej niż Amerykanie do Azji i Chin, dlatego równomierne podnoszenie ceł bardziej uderzało w gospodarkę chińską niż w amerykańską – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego. – Jednak gospodarka USA wykazuje sygnały spowolnienia, taka protekcjonistyczna polityka handlowa zaczyna negatywnie wpływać na inwestycje, sentyment konsumentów i zachowania przedsiębiorstw w Ameryce, dlatego prezydent Trump trochę zmienił front. Zakładam, że całkiem realne jest podpisanie porozumienia chińsko-amerykańskiego przed końcem roku.
Z wyliczeń banku inwestycyjnego Goldman Sachs wynika, że wojna handlowa kosztuje oba kraje po ok. 0,5 pkt proc. PKB. Chińskie PKB spadło w III kwartale do 6 proc. i jest to najwolniejsze tempo od początku lat 90. Produkcja przemysłowa w październiku wzrosła tylko o 4,7 proc. wobec oczekiwanych 5,4 proc. Niższa od prognoz i wyniku z poprzednich miesięcy była także sprzedaż detaliczna oraz inwestycje w miastach. Nie najlepsze dane nadeszły także ze Stanów Zjednoczonych, gdzie zarówno sprzedaż detaliczna bez samochodów, jak i produkcja przemysłowa okazały się rozwijać wolniej, niż sądzili ekonomiści.
– To porozumienie jest potrzebne prezydentowi Trumpowi w kampanii wyborczej po to, żeby pokazać jego skuteczną walkę o interesy amerykańskie oraz elastyczność w momencie, kiedy gospodarka amerykańska zaczyna na tym tracić – wyjaśnia Rafał Benecki. – Porozumienie dotyczące produktów żywnościowych, może innej wąskiej grupy, jest możliwe, niemniej jednak konflikt chińsko-amerykański będzie trwał jeszcze wiele lat. Dużo kwestii wymaga wyjaśnienia i wynegocjowania, jak np. obrona praw autorskich, transfer technologii. Amerykanie nie czują się dobrze z rosnącą potęgą Chin. Dlatego niezależnie od tego, czy nowym prezydentem będzie demokrata, czy republikanin, kurs amerykański wobec Chin będzie wymagający i trudny.
Dodaje, że dla relacji amerykańsko-chińskich bardzo ważną kwestią będzie osoba kandydata Partii Demokratycznej w wyborach. Zostanie on wyłoniony w prawyborach dopiero w lutym 2020 roku. Zdaniem ekonomisty wybór Elizabeth Warren może oznaczać, że relacje między obu mocarstwami będą równie trudne jak obecnie. To z kolei przełoży się na nieufność inwestorów i ich obawy dotyczące globalnego spowolnienia.
Osiągnięcie porozumienia mogłoby skutkować odbiciem na rynkach. Skorzystają na tym przede wszystkim Chiny borykające się z inflacją cen żywności, głównie z powodu niedoboru wieprzowiny, ale też Stany Zjednoczone, bo poprawiłyby się nastroje i prognozy globalnej gospodarki.
Natomiast Polska odczuła wojnę gigantów mniej, niż się tego obawiano na jej początku. Niepokój budziła głównie kondycja niemieckiego przemysłu motoryzacyjnego, którego dużym dostawcą jest polska branża.
– To wpłynęło na pewne spowolnienie produkcji w Polsce, ale o wiele mniejsze niż to bywało w przeszłości – podsumowuje Rafał Benecki. – Polskie przedsiębiorstwa eksportują głównie na wewnętrzny rynek europejski, a bardzo mało jest reeksportowane poza strefę euro, czyli tam, gdzie nastąpiło największe spowolnienie. W gospodarce niemieckiej popyt wewnętrzny ma się dobrze, rynek pracy i płace rosną całkiem nieźle. Rynki azjatyckie straciły o wiele więcej, ale trafia tam o wiele mniejsza część polskiego eksportu. Dlatego nasza wrażliwość na spowolnienie handlu międzynarodowego i recesję w niemieckim przemyśle okazała się stosunkowo ograniczona.
Przeczytaj także:
Świat: wydarzenia tygodnia 49/2019
oprac. : Magdalena Kolka / Global Economy
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)