Wypić reklamowane piwo
2006-07-13 13:22
Przeczytaj także: Reklamy piwa IV kw. 2015
HASŁA ZADOMOWIONE
W niektórych reklamach padały slogany, które zostały tak dobrze przyjęte przez konsumentów, iż na stałe weszły do języka potocznego. Te hasła zaczęły żyć własnym życiem. Kampanie dawno skończone, a wielu konsumentów używa tych powiedzeń, nie mając nawet pojęcia o ich pochodzeniu. Tak było z serią spotów w kampanii Redd’s Etniczny.
Każda historia osadzona była w innej kulturze. W pierwszym filmie nawiązano do klimatów Ameryki Południowej. Bohaterem był aztecki bóg. Przewodni motyw muzyczny - zdecydowanie orientalny, a hasło "Maćku pić kup" nawiązywało do nazwy peruwiańskiego miasta Machu Picchu. Kolejna reklamówka czerpała z Afryki. Rytm wygrany na tamtamie mówił "Wanda kup dwa". Następnie niczym w transie powtarzane hasło "Lane nalane" dominuje reklamę, która odnosi się do państw arabskich. Wszystkie te spoty wykorzystują charakterystyczne elementy danych kultur: ich barwy, rytmy, mozaiki, maski itp.
Ale prawdziwym majstersztykiem była reklama, która powstała w okresie, kiedy obowiązywał zakaz reklamowania alkoholu w ogóle. Chodzi mi o wierszyk stworzony dla reklamy piwa Okocim:
"Mariola ma oczy piwne, Mariola Okocim spojrzeniu,
a w oczach błyski przedziwne, jak słońce brzęczące w jęczmieniu.
Cienie zielonych pnączy na włosach jej się ścielą,
Słońca się kropla sączy przez gęste liście chmielu.
Mariola cię tym zaskoczy, że taka słoneczna jest w cieniu.
Mariola ma piwne oczy, Okocim, Okocim spojrzeniu"
KONTROWERSJE I AWANGARDA
Kompania Piwowarska SA była pomysłodawcą niestandardowej kampanii marki piwa Lech. Na początku najdłuższych bloków reklamowych mogliśmy przeczytać: "Teraz przez 10 minut nie będzie się działo. Możesz spokojnie wstać i pójść po Lecha". TVN nie zgodził się na emisję, tłumacząc, że reklamówka godzi w interesy stacji. Polsat nie podał przyczyny.
Sprzeciw środowisk profeministycznych wzbudziła kampania piwa marki Okocim. Mężczyzna, który ma dosyć partnerki, która mówi, mówi i mówi, nakleja na ścianę czarną kropkę i dzięki niej przenosi się do pubu. Już nikt nie zrzędzi, jest wesoło!
Albo... Zaczęło się tajemniczo - od ludzi spacerujących po ulicach ze smyczami, ale bez psów. Ludzie witali się ze sobą, zachowywali zwyczajnie. Wywołało to prawdziwą lawinę domysłów w internecie i nie tylko. Zagadkowa sytuacja była nawet poruszana w poważnych programach informacyjnych w telewizji. Buzz marketing zadziałał rewelacyjnie, tym bardziej że na spacerach się nie skończyło - niewidzialne psy były głaskane, czasem nawet ciągnęły właścicieli w tylko sobie znane miejsca. Kolejnym etapem promocji były flash-moby. Marketingowcy rozesłali do internautów listy elektroniczne z zaproszeniem do wzięcia udziału w pewnych akcjach. Internauci, którzy odpowiedzieli pozytywnie, spotkali się w wybranych miejscach na kilka minut, podyskutowali o swoich niewidzialnych pupilach i rozeszli - każdy w swoją stronę. Reklamodawcy Dog in the Fog wykorzystali w kampanii teasery. Na billboardach pojawiły się hasła, takie jak: "Łap cztery", "Szukaj, szukaj", "Szukaj, przynieś, podaj".
oprac. : Monika Wasilewska-Węgrzyn / Marketing w Praktyce