BIG InfoMonitor: motoryzacja długi miała już przed pandemią, będzie jeszcze gorzej
2020-05-11 13:07
Fabryka samochodów © Maroš Markovič - Fotolia.com
Hamująca sprzedaż samochodów, spadek rejestracji pojazdów, zmniejszania produkcji, a do tego bardzo możliwe podwyżki cen aut. To realia, w których działa obecnie branża motoryzacyjna. Jej sytuacja z dnia na dzień może się pogarszać, a niewesoło było już przed kryzysem. Z najnowszych doniesień Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor wynika, że po koniec marca zaległości automotive przewyższały już 1,2 mld zł, a dotyczyły co 17. spośród firm handlowych i co 15. spośród przedsiębiorstw zajmujących się produkcją.
Przeczytaj także: 10 największych firm motoryzacyjnych w Europie Wschodniej
Jak czytamy w komunikacie opublikowanym przez Rejestr Dłużników BIG InfoMonitor, w I kwartale br. rejestracji doczekało się 107 641 samochodów osobowych. Taki wynik oznacza, że w ujęciu rocznym mamy do czynienia z pokaźnym, bo aż 23-procentowym spadkiem (-32 163 szt.). Badania zrealizowane przez 4P Research Mix potwierdzają z kolei, że wybuch pandemii i obawy przed związanymi z nią zawirowaniami ekonomicznymi sprawiły, że z zakupu auta zrezygnowało 4 proc. badanych. Tymczasem długi automotive pną się w górę. W ciągu roku podskoczyły o 107 mln zł (9 proc.), przewyższając tym samym poziom 1,2 mld zł.Biorąc pod uwagę, że branża motoryzacyjna odpowiada za 3,4% polskiego PKB oraz zatrudnia 0,5 mln osób, skutki jej kłopotów mogą mieć silne oddziaływanie gospodarcze i społeczne. Kalkulacje Polskiego Instytutu Ekonomicznego wskazują, że spadek popytu krajowego i zagranicznego oznacza zmniejszenie wartości dodanej o 18,1 mld zł oraz redukcję 167 tys. etatów. W efekcie oznacza to spadek wartości PKB o około 1,3% i podobnego rzędu (1,1%) spadek zatrudnienia w całej gospodarce. W powyższych wyliczeniach uwzględniony został nie tylko przemysł motoryzacyjny, ale również powiązane z nim działy, w tym sprzedaż i naprawę samochodów oraz produkcję metali i tworzyw sztucznych
Motoryzacja w sytuacji, która nie napawa optymizmem
Jak czytamy w komunikacie, z danych zgromadzonych w Rejestrze Dłużników BIG InfoMonitor i bazie BIK wynika, że na koniec marca zaległości miało 6 proc. podmiotów zajmujących się handlem hurtowym i detalicznym pojazdami samochodowymi oraz naprawą pojazdów.
Wśród firm produkcyjnych niesolidnych dłużników było 6,7 proc. Oznacza to, że płatności opóźnione o co najmniej 30 dni na kwotę min. 500 zł wobec partnerów biznesowych i banków wykazywała co 17. firma handlowa i co 15. produkcyjna. Zaległe zobowiązania wobec banków i kontrahentów na koniec marca miało 13 554 firm z tych sektorów (w zestawieniu brane są pod uwagę firmy aktywne, zawieszone i zamknięte), a ich zaległości przekroczyły 1,2 mld zł i przypadają głównie na firmy zajmujące się sprzedażą.
Najwyższy odsetek firm z zaległościami odnotowali jednak producenci ciężarówek – 18,9 proc. i samochodów osobowych - 13,5 proc. W handlu najwięcej ryzykownych firm ma sprzedaż hurtowa i detaliczna pozostałych pojazdów samochodowych z wyłączeniem motocykli, oraz sprzedaż hurtowa i detaliczna samochodów osobowych i furgonetek, odpowiednio 11,2 proc. i 9,9 proc. O ile jednak przez rok o 4 proc. wzrosła liczba firm handlowych z problemami ze spłatą kredytów, bieżących rachunków oraz względem kontrahentów, to wśród producentów ubyło złych płatników o 7 proc. Za sprawą handlu pojazdami łączny dług branży powiększył się o 101,9 mln zł. Średnia zaległość przypadająca na firmę zajmującą się sprzedażą pojazdów wynosi obecnie prawie 83 tys. zł. Jednak gdy mowa o producentach, jest to już 577 tys. zł.
fot. mat. prasowe
Motoryzacja (PKD G45)
fot. mat. prasowe
Motoryzacja (PKD C29)
Dwie trzecie firm z branży motoryzacyjnej jest w raczej słabej i złej kondycji
Jeszcze przed pandemią kondycja finansowa firm handlowych związanych z motoryzacją była słaba. Dotyczy to wszystkich składowych motoryzacji: sprzedaży aut, części zamiennych, naprawy i konserwacji, sprzedaży hurtowej i detalicznej. Dzisiaj zaledwie 3 proc. ze zbadanych przez Bisnode firm z branży motoryzacyjnej jest w bardzo dobrej sytuacji finansowej, 31 proc. w dobrej. 6 proc. w bardzo złej i aż 60 proc. w słabej. To właśnie te ostatnie będą w najbliższej przyszłości decydować o tym, czy branża utrzyma się na powierzchni.
fot. mat. prasowe
Motoryzacja (G45)
Niepewne prognozy przewidują wzrost cen i liczą na szybki rozruch gospodarki
W opinii firmy zajmującej się wynajmem samochodów Carsmile, prawdopodobieństwo spadku cen nowych aut wynosi 5 proc., natomiast prawdopodobieństwo podwyżki, która ma pokryć rosnące koszty produkcji, a także koszty przestojów w fabrykach z powodu pandemii, to 60 proc. W marcu średnia cena nowego samochodu osobowego sprzedanego w Polsce wyniosła 124,7 tys. zł. W skali roku nowe samochody zdrożały średnio o 11,3 proc., a w stosunku do grudnia 2019 r. - o 3,8 proc. Gdyby w kolejnych miesiącach tego roku ceny rosły w takim samym tempie, jak w pierwszym kwartale, w całym 2020 r. mowa byłaby o podwyżkach średnio o 15,4 proc. Hamująca sprzedaż nowych samochodów, będąca skutkiem epidemii koronawirusa, teoretycznie powinna powstrzymać producentów od podnoszenia cen, a nawet spowodować, że ceny zaczną maleć, aby zachęcić klientów do zakupu. Jednak według analityków Carsmile producenci podniosą ceny, aby pokryć rosnące koszty produkcji aut, a także koszty przestojów w fabrykach, do których doszło z powodu koronawirusa. Pomimo spadku sprzedaży będą więc dążyli do tego, aby w miarę możliwości obronić swoje marże.
- Motoryzacja jest szczególnie podatna na zmiany koniunktury gospodarczej, bo w okresie kryzysu popyt na samochody gwałtownie maleje. Do tego dochodzą ograniczenia w przemieszczaniu się mieszkańców i obawy o pogorszenie się ich sytuacji finansowej w najbliższym czasie, a także utrudnienia w rejestrowaniu nowych pojazdów. Z kolei zamykanie fabryk samochodów w krajach UE doprowadziło do spadku produkcji pojazdów oraz coraz większych problemów poddostawców części i akcesoriów motoryzacyjnych, zarówno na potrzeby krajowych zakładów, jak i producentów za granicą – wskazuje Sławomir Grzelczak, prezes BIG InfoMonitor. – Sytuacji nie sprzyjają zaległości. Na jedną firmę handlową przypada już średnio 83 tys. zł, a produkcyjną niemal 577 tys. zł. Nasze analizy sytuacji finansowej szeroko pojętej motoryzacji pokazują jednak obraz jeszcze sprzed pandemii, bo statystyki dotyczące zaległości uwzględniają co najmniej 30 dniowe opóźnienia w rozliczeniach między firmami, stąd kłopoty wywołane koronawirusem dopiero będą widoczne w najbliższych miesiącach – wyjaśnia.
Przeczytaj także:
Przemysł motoryzacyjny już bez rekordów. Jak zakończy 2024 rok?
oprac. : eGospodarka.pl
Więcej na ten temat:
branża motoryzacyjna, automotive, przemysł motoryzacyjny, produkcja samochodów, zadłużenie firm
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)