Rynek pracownika w czasach epidemii koronawirusa
2020-05-12 09:28
Jak długo rynek pracy będzie rynkiem pracownika? © Sergey Nivens - Fotolia.com
Przeczytaj także: Pracuj.pl: boimy się bezrobocia, ale na niższe wynagrodzenie zgodzą się nieliczni
Dodatkowymi czynnikami, które osłabiały pozycję pracodawców był emigracja Polaków na zachód po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej oraz odchodzenie na emerytury pracowników z pokolenia powojennego wyżu demograficznego – zapaść demograficzna po roku 1990 sprawiała, że osób wchodzących na rynek pracy było znacznie mniej niż przechodzących na emerytury. Sytuację do pewnego momentu ratował napływ pracowników z krajów b. ZSRR (przede wszystkim Ukraińców, ale również Mołdawian i Białorusinów), mimo to jednak niedobór na rynku pracy wywoływał presję płacową i ciągłe podwyżki pensji. W efekcie możemy przyjąć, że rynek pracy w Polsce jeszcze w lutym 2020 był doskonałym przykładem rynku pracownika.Sytuację gwałtownie zmieniło dotarcie do Polski epidemii koronawirusa SARS-CoV-2, wywołującego chorobę COVID-19. W następstwie pandemii doszło do bezprecedensowego zatrzymania gospodarki nie tylko w Polsce, ale także u większości naszych partnerów handlowych. W efekcie świat stanął w obliczu największej recesji od czasu kryzysu w 1929 (a według niektórych badaczy, większej także od tego kryzysu). Do obrazu zapaści gospodarczej w niemal wszystkich branżach (poza branżą spożywczą i okołomedyczną) doszło także zamknięcie granic w większości krajów Unii Europejskiej i ograniczenie do minimum ruchu lotniczego, jak również wszelkich form migracji i wymiany gospodarczej między krajami (a niekiedy nawet – jak w przypadku Włoch) między regionami danego kraju. Wywołana tym światowa recesja doprowadziła do bezprecedensowych zwolnień na całym świecie. Tylko w Stanach Zjednoczonych w kwietniu 2020 przybyło 22 miliony bezrobotnych – czyli tyle, ile miejsc pracy powstało w USA w latach 2010-2020.
fot. mat. prasowe
Odsetek firm planujących...
Taka sytuacja na świecie nie mogła pozostać bez wpływu na rynek pracy w Polsce, choć w przeciwieństwie do liberalnej polityki rządu w USA, zapisy kolejnych Tarcz Antykryzysowych rządu miały zniechęcać pracodawców do redukowania etatów, m.in. poprzez przejęcie przez państwo części kosztów pracy i próbę uelastycznienia stosunków pracy w sektorach dotkniętych kryzysem. Zmniejszyło to tempo wzrostu bezrobocia, ale działania te mają charakter doraźny – kiedy firmy dotknięte kryzysem zaczną masowo upadać (gdyż np. tak jak w branży turystycznej, kryzys zniszczył ich rynek), przestaną zatrudniać ludzi, nawet gdyby rząd chciał płacić 100 proc. pensji ich pracownikom.
W marcu i kwietniu 2020 r. nie mieliśmy zatem masowych zwolnień, ale kryzys na rynku pracownika był już widoczny, przede wszystkim w liczbie naborów na nowe stanowiska. Jak wynika z analizy Państwowego Instytutu Ekonomicznego, w marcu 2020 liczba nowych ofert pracy na portalu pracuj.pl spadła o 35 procent w stosunku do analogicznego okresu w zeszłym roku, zaś w kwietniu 2020 – o 39 procent. Największe spadki dotyczyły sektorów gospodarki najbardziej dotkniętych restrykcjami rządu: turystyki, gastronomii, transportu, zdrowia, branży hotelowej oraz branży fitness. Przypomnijmy, że w sektorach tych pracuje ponad 4 miliony osób, czyli jedna czwarta wszystkich aktywnych zawodowo Polaków.
fot. mat. prasowe
Redukcja pensji
Ale kryzys nie ogranicza się do wspomnianych sektorów. Jak wynika z badania nastrojów wśród firm, przeprowadzonego przez IBRiS na zlecenie Państwowego Instytutu Ekonomicznego i Polskiego Funduszu Rozwoju, w kwietniu niemal dwie trzecie polskich firm odnotowało spadek przychodów. Najmocniej kryzys odczuła branża handlowa, w najmniejszym stopniu – firmy produkcyjne (ale tam również nie ma powodów do radości). W efekcie 60 proc. firm boi się, że w ciągu najbliższego kwartału może nie być w stanie utrzymać płynności finansowej. W konsekwencji znaczna część firm planuje w najbliższym czasie zmniejszenie wynagrodzeń lub redukcję siły roboczej: jak wynika z badania kondycji przedsiębiorstw, przeprowadzonego przez Polski Instytut Ekonomiczny (PIE) i Polski Fundusz Rozwoju (PFR) w kwietniu 2020, 14 procent polskich firm planuje w najbliższym czasie zredukować zatrudnienie, a 32 procent obniżyć płace swoim pracownikom. Równocześnie, jak doniósł GUS, już w marcu 2020 wyparowało z polskiej gospodarki 34 tysiące etatów. To największa miesięczna redukcja etatów w Polsce w tym tysiącleciu.
Nic dziwnego, że równocześnie pogorszyły się nastroje wśród osób zatrudnionych. Jak pokazuje sondaż United Surveys dla Dziennika Gazety Prawnej i radia RMF FM z 22.04.2020, niemal jedna trzecia ankietowanych pracowników boi się zwolnień w swoim zakładzie pracy. Nastrojów nie poprawiają zapowiedzi rządu ponownego otwierania gospodarki, ani nawet informacje o tym, że duża część Ukraińców konkurująca do tej pory z Polakami o pracę, wyjechała do siebie. Nikt dziś nie ukrywa, że Polska gospodarka, dotąd silnie zintegrowana z innymi gospodarkami Europy i świata, wchodzi w ostrą recesję, która prawdopodobnie skończy się masowymi bankructwami firm i gwałtownym wzrostem bezrobocia, a co za tym idzie, końcem rynku pracownika.
Iwona Paszkiewicz-Biznes z pasją
oprac. : eGospodarka.pl
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)