Coface: globalna wymiana handlowa zagrożona, ale jest światło w tunelu
2020-06-02 12:52
Handel © COSPV - Fotolia.com
Przeczytaj także: Euler Hermes: handel światowy poniżej wyników sprzed pandemii, kiedy odbicie?
Jak czytamy w komunikacie opublikowanym przez Coface, należy się spodziewać, że globalnej recesji towarzyszyć będzie wyraźne osłabienie międzynarodowej wymiany handlowej. Jest to tym bardziej prawdopodobne, że w kryzysowych realiach ma ona większą tendencję do kurczenia się niż PKB. Trudno jest jednak oszacować jej możliwą skalę.Zdaniem Światowej Organizacji Handlu (WTO), jej spadki sięgną od 13 do 32 proc. To pozwala podejrzewać, że dwucyfrowe spadki obrotów w handlu będą widoczne we wszystkich zakątkach globu.
Według modelu prognostycznego Coface – w którym zmiennymi objaśniającymi są ceny ropy naftowej, zaufanie w biznesie w amerykańskim sektorze produkcyjnym, eksport z Korei Południowej oraz indeks Baltic Dry – oczekiwany spadek w światowym handlu ma wynieść 7 proc. w trzecim kwartale 2020 r. w porównaniu z poprzednim rokiem. Niestety rzeczywistość może okazać się znacznie gorsza, ponieważ zwykła korelacja mierzona w modelach liniowych niekoniecznie kształtuje się tak samo w czasach kryzysu. W okresach niekorzystnych warunków w gospodarce gwałtowny wzrost niepewności jest jedną z przyczyn nadmiernej reakcji poziomu wymiany handlowej w stosunku do zmian PKB. Dziś skala tej przesadzonej reakcji bije rekordy wszechczasów.
fot. COSPV - Fotolia.com
Handel
Nowy protekcjonizm wymierzony w dostawy żywności i zaopatrzenia w artykuły medyczne o krytycznym znaczeniu również wpływa na poziom światowego handlu
Protekcjonizm jest kolejnym czynnikiem pogarszającym sytuację. Od początku globalnego kryzysu zdrowotnego protekcjonizm handlowy wydaje się koncentrować na zapewnieniu krajom zaopatrzenia w żywność i podstawowe produkty medyczne. Na dzień 22 kwietnia 2020 r. 56 proc. środków protekcjonizmu handlowego zarejestrowanych w Global Trade Alert (193) było związanych z powyższym celem. Najwięcej środków (110) dotyczyło zakazu eksportu masek i innego sprzętu ochronnego, respiratorów oraz chemikaliów wymaganych do produkcji różnych leków.
O ile kraje importujące ułatwiały wwóz produktów medycznych, o tyle eksporterzy starali się utrudnić ich sprzedaż za granicę. W tym kontekście przypadek Chin jest szczególny: mimo że ich eksport medyczny zmniejszył się w lutym 2020 r. o 15 proc., czyli w okresie lokalnego kryzysu zdrowotnego, dominujący udział Chin w globalnym eksporcie masek (53,3 proc.) oznacza, że współpraca z tym krajem na zasadnicze znaczenie dla zaopatrzenia świata. Dzienna produkcja w Chinach zwiększyła się do 116 mln masek, a więc 12-krotnie w porównaniu z czasami sprzed pandemii.
Jak podkreśla Coface, kryzys doprowadził także do zwiększonego protekcjonizmu w sektorze rolno-spożywczym. Fale panicznych zakupów wyzwolone perspektywą blokady gospodarki nie ograniczały się wyłącznie do gospodarstw domowych – niektóre kraje narażone na niedobory starają się gromadzić zapasy zbóż, aby zapewnić ciągłość zaopatrzenia obywateli w żywność. Obecnie jedna trzecia podaży pszenicy jest objęta rygorystycznymi środkami ostrożnościowymi przez jej największych eksporterów, na czele z Rosją. Na tym etapie skutkiem zakazów jest nie tyle deficyt zaopatrzenia co przesunięcie popytu na kraje europejskie, takie jak Francja.
W tym wyjątkowym okresie kolejnym bardzo poszukiwanym towarem oprócz pszenicy jest ryż. Indie, które są największym na świecie producentem ryżu, nie mogą już zagwarantować dostaw: blokada gospodarki spowodowała przerwanie krajowych łańcuchów dostaw, ograniczyła dostępność siły roboczej i utrudniła dostęp do portów eksportowych. Tajlandia, będąca głównym konkurentem Indii, ma pokaźne zapasy ryżu. Jednak i tam eksport został zahamowany z powodu blokady wprowadzonej w Kambodży i ograniczenia dopływu pracowników sezonowych niezbędnych w tym sektorze. W tej sytuacji pod koniec marca ceny ryżu osiągnęły 7 letnie maksimum.
Jedyna dobra wiadomość jest taka, że kontrole graniczne wprowadzone w okresie blokady gospodarki mają ograniczony wpływ na wymianę handlową. Obecnie są one stopniowo łagodzone w Europie, aby ożywić branżę turystyczną i zmniejszyć niedobory siły roboczej, zwłaszcza w sektorze rolniczym.
Ochrona produkcji przed wpływem szoków podażowych z zagranicy wydaje się niewykonalną misją
W dłuższym okresie kolejnym czynnikiem ryzyka dla światowej wymiany handlowej staje się koncepcja przenoszenia etapów produkcji do kraju. W pierwszej fazie kryzysu w Chinach firmy z całego świata zdały sobie sprawę z narażenia ich łańcuchów dostaw na sytuację w Państwie Środka. Obecnie starają się one zwiększyć odporność tych łańcuchów dostaw na szok podażowy mający źródło za granicą. Może się to odbywać na dwa sposoby: pełne przeniesienie produkcji na rynek krajowy lub radykalna globalna strategia w zakresie dywersyfikacji dostawców.
W obecnym kontekście łatwo sobie wyobrazić, że pełna relokacja procesów produkcji do danego kraju lub regionu wywołałaby problemy w postaci wzrostu kosztów produkcji i deficytu wykwalifikowanych kadr. Nawet gdyby udało się rozwiązać obie te kwestie, zakłady produkcyjne w nowych lokalizacjach wciąż potrzebowałyby surowców – a ich źródeł nie da się przenieść.
Uodpornienie łańcuchów dostaw może również wymagać ograniczenia zależności od konkretnych krajów poprzez dywersyfikację dostawców. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że obecnie można znaleźć alternatywy dla największego dostawcy, którym w większość sektorów są Chiny. Jednak z uwagi na fakt, że najwięksi wytwórcy czynników produkcji w branży są ze sobą ściśle powiązani, uzależnienie od Chin nie zniknie nawet jeżeli dostawy tych czynników produkcji do innych dużych ośrodków w sektorze zostaną bardziej zdywersyfikowane.
To oznacza, że globalne łańcuchy dostaw wciąż mają przed sobą świetlaną przyszłość.
oprac. : eGospodarka.pl
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)