Tydzień 36/2006 (04-10.09.2006)
2006-09-10 00:01
Przeczytaj także: Tydzień 35/2006 (28.08-03.09.2006)
- Bruksela ma poważne wątpliwości co do zgodności z prawem pomocy publicznej udzielanej przez polski rząd stoczni Gdyńskiej, Gdańskiej i Szczecińskiej. Rząd przesłał do Komisji Europejskiej pisemne wyjaśnienia. Jeśli nie zostaną one uznane za wystarczające dla usunięcia wątpliwości, to stocznie będą musiały tę pomoc zwrócić (dotąd wyniosła ona ok. 4 mld zł). Stocznie Gdańska oraz Gdynia otrzymały też rządową pomoc w formie gwarancji kredytowych wartości ok. 1 mld USD. Stocznia Szczecińska także otrzymała pomoc w wysokości 634 mln USD (w formie poręczeń i środków na dokapitalizowanie).
- Polska mimo ponagleń Brukseli jako jedyny kraj z unijnej „10” nie określił jeszcze terminu, kiedy zamierza wprowadzić euro.
- Według GUS w II kwartale inwestycje wzrosły o 14,4% r/r.
- Według GUS eksport w I półroczu 2006 r. wzrósł o 17,1% r/r, lecz po raz pierwszy od 5 lat zmniejszył się odsetek firm, które eksportują (w 2005 r. było to 45,4% firm zatrudniających powyżej 50 osób, w I półroczu 2006 r. było ich tylko 44,7%).
- Forum Gospodarcze w Krynicy w trakcie specjalnego panelu omówiło sprawę bezpieczeństwa energetycznego. Wnioski nie były odkrywcze: „kraje Starego Kontynentu muszą znaleźć nowe źródła zaopatrzenia w gaz i ropę, a także powinny w szerszym stopniu niż dotychczas wykorzystywać te nośniki energii, które same posiadają”. Mówiono o inwestycjach w pozyskiwanie energii ze źródeł odnawialnych i o renesansie zainteresowania energetyka jądrową. Powrócił też temat wykorzystania węgla.
- Według Komisji Europejskiej tegoroczny wzrost PKB w Polsce wyniesie ok. 5%.
- Według Związku Banków Polskich instytucje publiczne w Polsce są zadłużone w polskich bankach na 113,4 mld zł (jest to 19,3% aktywów całego sektora bankowego (w krajach unijnych wynosi to 14,8%). Z tego 92,9 mld zł to bony skarbowe i obligacje, 8,5 mld zł stanowią kredyty dla instytucji rządowych i Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, a 11,9 mld to kredyty dla instytucji samorządowych.
- W planie NFZ na 2007 rok przyjęto, że dopłaty do leków wyniosą ponad 7 mld zł (jest to o 400 mln zł więcej niż w 2006 roku). Pacjenci z własnej kieszeni za leki zapłacą ok. 13 mld zł. Na podstawową opiekę zdrowotną NFZ przeznaczy 39,5 mld zł.
- Ministerstwo Finansów szacuje szarą strefę w Polsce na 13-27% PKB. Koncentruje się ona głównie w handlu paliwami, alkoholem i wyrobami tytoniowymi, a także w nielegalnym hazardzie, transferze dochodów za granicę, nielegalnym zatrudnieniu oraz w nie rejestrowanym obrocie towarami i usługami. W ciągu ostatnich 7 lat skontrolowano ponad 4,1 tys. firm, w których stwierdzono, że nie zapłaciły one podatków na sumę ponad 5,7 mld zł (w 2005 r. wyniosła ona 2,1 mld zł).
- W latach 2007-13 rząd przeznaczy ponad 15 mld euro na rozwój obszarów wiejskich, a przede wszystkim na modernizację gospodarstw wiejskich. To duża szansa na unowocześnienie rolnictwa, ale także na wspieranie działalności pozarolniczej.
- Grupa Lotos w natarciu na źródła ropy naftowej. Jeszcze nie umilkły komentarze związane z odkryciem przez Petrobaltic (firma kontrolowana przez Lotos) złóż ropy pod dnem Bałtyku, a już poinformowano, że firma przymierza się do możliwości wejścia kapitałowego w eksploatację złóż ropy w Kazachstanie. Aktualnie Lotos stara się o koncesje na wydobycie ropy z Morza Bałtyckiego u wybrzeży Litwy i Łotwy, a także podpisał kontrakt na dostawę 1 mln baryłek z Kuwait Petroleum Corporation. W polityce zaopatrzeniowej na lata 2006-2012 Lotos zakłada, że z jednego kierunku dostaw będzie kupować maksymalnie 60% surowca.
- Według ekspertów zasoby ropy odkryte w Bałtyku eksploatowane przez Petrobaltic (Grupę Lotos) są szacowane są na około 16 mln m³ i są wstępnie wyceniane na 8 mld USD. Przewidywany termin eksploatacji złóż 2008-2011.
Komentarz do wydarzeń gospodarczych
POLSKA GOSPODARKA, CZYLI O POLITYKACH, KTÓRZY NIE ZAWSZE SZANUJĄ INTELIGENCJĘ ZWYKŁYCH OBYWALELI
Dzisiejszy komentarz będzie nieco inny niż poprzednie, ale chcę zaznaczyć, że chociaż tym razem spora ilość ważnych informacji gospodarczych skłoniła mnie do chwilowego odstępstwa od koncepcji realizowanej w trzech poprzednich tygodniach, to jednak generalnie nie rezygnuję z pomysłu omawiania problematyki sukcesu w biznesie. A więc zaczynamy...
1. Irytujące są niektóre wypowiedzi medialne dotyczące postępów w naszej gospodarce. Przyznaję się Wam, że mam już dosyć wielokrotnie powtarzanych deklaracji o „30-miliardowej kotwicy budżetowej” (chodzi tu o graniczną wielkość deficytu na 2007 rok) i radosnych komunikatów pokazujących jak szybko maleje stopa bezrobocia. Poziom deficytu jest ważny i tegoroczny będzie chyba niższy niż planowano i to nie dlatego, że tak pilnujemy wydatków, ale z powodu znacznie większych wpływów do budżetu, co jest zasługą przede wszystkim (a nawet prawie wyłącznie) podatników, w tym tysięcy polskich firm. Warto tu dodać, że pozom deficytu jest ważny, ale dla rynków finansowych oceniających nas, ważniejszy jest przyszłoroczny poziom naszych potrzeb kredytowych, a te wyniosą 45 mld zł (i będą wyższe o ok. 5 mld zł). Ale kto przy przekazach medialnych zwracał uwagę na takie drobiazgi...
Drugi z zasygnalizowanych problemów zirytował mnie jeszcze bardziej, bo odniosłem wrażenie, że zupełnie nie szanuje się inteligencji Polaków. Oczywiście maleje wyrażona procentowo stopa bezrobocia, ale główną przyczyną jest liczba polskich emigrantów pracujących za granicą. Według European Citizen Action Service (ECAS) ich liczba przekroczyła 1,12 mln osób i stanowi to 3% wszystkich Polaków i prawie 5% tych w wieku produkcyjnym!!!
I to zmusza do poważniejszej refleksji. Ten raport wskazuje, że oprócz naszych rodaków tylko Włosi tak chętnie pracują poza granicą. Mówi on też, że to nie Wielka Brytania, czy Irlandia są głównym kierunkiem wyjazdu naszych rodaków, ale Niemcy, gdzie pracuje ponad 0,5 mln Polaków. Te szacunki obejmują tak osoby zatrudnione na stałe, jak i pracowników sezonowych. Mój niepokój jest tym większy, że ACAS zwraca uwagę na to, że wśród emigrantów dominuje młody wiek, stosunkowo wysoki poziom wykształcenia i zatrudniają się oni bardzo często nie w wyuczonym zawodzie i znacznie poniżej kwalifikacji (za wynagrodzenie znacznie poniżej tego, za jakie pracują miejscowi pracownicy).
To prawda, że dlatego otwarto rynki pracy, by była możliwość migrowania pracowników. Obywatele 10 nowych państw UE mogą dziś bez przeszkód pracować w ośmiu państwach „15”, czyli w Wielkiej Brytanii, Irlandii, Szwecji, Finlandii, Hiszpanii, Portugalii, Grecji oraz we Włoszech. Holandia ma w tym zakresie podjąć decyzję jeszcze tego roku, ale Niemcy i Austria już zadeklarowały chęć maksymalnego wykorzystania ograniczenia tego prawa do migracji zarobkowej do 1 maja 2011 roku.
2. Drugim ważnym problemem w kończącym się tygodniu było 16 Forum Ekonomiczne w Krynicy, w którym wzięli udział przedstawiciele kilkudziesięciu państw Europy, Azji i Ameryki, a także silna delegacja Komisji Europejskiej. Z satysfakcją zauważyłem, że jednym z głównych problemów omawianych w różnych zespołach była budowa konkurencyjności europejskiej gospodarki. Często w wypowiedziach przypominano założenia Strategii Lizbońskiej i to, że obecny etap rozwoju gospodarki światowej nazywa się Gospodarką Oparta na Wiedzy (GOW), czyli to, o czym nasi politycy w rewolucyjnym zapale zapominają. Mówiono o strategii rozwoju naszego kontynentu i sposobach podziału posiadanych (a ograniczonych) środków na różne działy gospodarki i przedsięwzięcia, które zdecydują o naszej przyszłości. Zwracano uwagę na to, że realizację przedsięwzięć związanych ze Strategią Lizbońską (a chodzi tu o inwestycje w badania i rozwój) winno się zacząć dokończenia podstawowych reform systemów gospodarczych. Sugerowano więc pilne prace nad szybkim udoskonaleniem, a nawet nad zasadniczymi zmianami w rozwiązaniach, które w tej chwili normują nasze życie gospodarcze, dyskutowano nad sposobem wspierania rolnictwa, systemem opieki społecznej (w tym w zakresie mówiono o powszechnej opiece medycznej i w systemach emerytalnych), mówiono też o niezbędności zmian w systemach edukacyjnych, w sposobach finansowania nauki i informatyzacji krajów.
Wygląda też na to, że powoli do świadomości europejskich polityków dochodzi to, że w przyszłości nie będzie kwestii, czy rywalizację o światowy prymat wygra unijna Europa, czy USA, bo coraz szybciej rozwijają się Chiny i Indie, a liczna rzesza specjalistów w tych krajach coraz bardziej zwiększa ich konkurencyjność, która dotąd była oparta głównie na taniości siły roboczej. Podano też informację, że Komisja Europejska przewiduje, iż w najbliższych 3 latach w Europie zabraknie 600 tysięcy inżynierów i wysoko wykwalifikowanych techników.
Ważnym tematem obrad były sprawy bezpieczeństwa energetycznego. Zorganizowano specjalny panel dyskusyjny, a wynikające z niego wnioski nie były odkrywcze: „kraje Starego Kontynentu muszą znaleźć nowe źródła zaopatrzenia w gaz i ropę, a także powinny w szerszym stopniu niż dotychczas wykorzystywać te nośniki energii, które same posiadają”. Mówiono o inwestycjach w pozyskiwanie energii ze źródeł odnawialnych i o renesansie zainteresowania energetyka jądrową. W dyskusji powrócił też temat wykorzystania węgla. Mówiono na temat rurociągu Odessa-Brody-Płock, jednak poza ogólnikami, którymi politycy karmią nas od kilku lat, nie stało się nic, co wskazywałoby na istotna zmianę, sprzyjającą realizacji zamiarów polskiego rządu.
Liczna rzesza polityków z krajów Europy Wschodniej aktywnie uczestniczyła w pracach Forum. Stwierdzili oni, że zrobiono już sporo dla rozwinięcia współpracy Unii z krajami tego regionu. Wniosek z tej wymiany poglądów w tej części dyskusji był jeden: już dziś nie wystarcza „jakaś polityka wschodnia UE, a potrzebna jest prawdziwa długoterminowa strategia dotycząca stosunków z Rosją, Białorusią, Ukrainą i nie tylko z tymi państwami”. Jej skutki będą miały istotny wpływ tak dla przyszłości Unii, jak i krajów za wschodnia granicą Polski.
3. Rząd przedstawia obecne tempo wzrostu gospodarczego jako swój sukces mimo, że dotąd w niewielkim stopniu miał możliwość wpłynięcia na jego poziom. Nie zamierzam stawiać tego zarzutu zbyt ostro, bo w polityce światowej przyjęło się, że każdy rząd nawet po kilku miesiącach rządzenia dobre wyniki gospodarki przypisuje swojej polityce, a niepowodzenia tłumaczy przyczynami obiektywnymi lub skutkiem działania poprzedników.
W takiej propagandzie uprawianej przez rządy nie ma niczego zasadniczo złego, pod warunkiem że propagandyści nie zaczynają wierzyć we własne słowa. Na ogół polityka gospodarcza rządów wpływa na realną gospodarkę z większym opóźnieniem. Zwykle mija więcej niż rok, zanim rządowe działania prowzrostowe przyniosą skutek w postaci szybszego wzrostu. Dziś rząd nie kontroluje wielu czynników (polityki pieniężnej, cen eksportowanych i importowanych surowców, kursów walut, czynników demograficznych, skłonności do oszczędzania) wpływających na stan gospodarki, więc polityka gospodarcza ma ograniczoną skuteczność. To oczywiście nie znaczy, by rząd może sobie pozwolić sobie na politykę złą.
Trzeba też przyznać, że znacznie lepsze skutki niż zakładano przynosi integracja z UE. A te korzyści to nie tylko możliwość pozyskiwania funduszy strukturalnych. Przez przynależność do UE zyskaliśmy większe zaufanie rynków finansowych i awansowaliśmy w międzynarodowych ratingach wiarygodności inwestycyjnej. Szerzej otwarły się przed naszymi produktami europejskie rynki. Jednak praktycznie w ostatnich latach niewiele zmieniło się w naszej polityce gospodarczej. Brak dowodów na walkę z nadmiernym deficytem budżetowym i długiem publicznym, niewiele zmian jest w obszarze racjonalizacji wydatków budżetowych, a w obszarze zarządzania majątkiem publicznym można mówić nawet o zatrzymaniu dotychczasowych procesów (zablokowano prywatyzację). W dalszym ciągu olbrzymimi środkami subwencjonuje się takie nieefektywne branże jak wydobywanie węgla i produkcję statków.
Nie oznacza to, że nie doceniam pozytywów w dzisiejszym wysokim wzroście gospodarczym. Jednak byłoby źle, gdyby przy obecnym działaniu politycy uwierzyli, że obecny stan to ich zasługa, bo błędy i zaniechania w polityce gospodarczej na ogół nie przynoszą skutków krótkookresowych, a są one widoczne najczęściej w dłuższym horyzoncie czasowym. Nie jest też tajemnicą, że bolesne i kłopotliwe reformy lepiej i łatwiej robić w okresie dobrej koniunktury. Zatrzymanie reformowania finansów publicznych, przy wzroście wydatków budżetowych i poczynionych obietnicach na przyszłość stawia pod znakiem zapytania realny termin obniżenia stawek podatkowych...
Przyjęty bezwzględny priorytet bezpieczeństwa energetycznego (chodzi o dostawy surowców energetycznych) w działaniach rządowych oczywiście będzie kosztował. Za to zapłaci cała gospodarka, a niewątpliwie wpłynie to także na obniżenie jej konkurencyjności i spadku tempa wzrostu gospodarczego. Można tu mieć na przykład wątpliwości co do ostatniej decyzji o zakupie gazu z niemieckiej sieci po rezygnacji dostaw bezpośrednio z Gazpromu, skoro nie jest tajemnicą, że z Niemiec otrzymamy... rosyjski gaz, ale po znacznie wyższych cenach!
Podkreślę to jeszcze jeden raz: nie byłoby dobrze, gdyby u naszych decydentów powstało przekonanie, że można podejmować zobowiązania o kolejnych wydatkach (nawet słusznych), a gospodarka to przeżyje, że cokolwiek się zrobi i czego się zaniecha, to polskie przedsiębiorstwa dadzą sobie radę na polskim, ale i na globalnym rynku. Bo istnieje tu jakaś granica.
oprac. : Magdalena Kolka / Global Economy