Tydzień 3/2007 (15-21.01.2007)
2007-01-20 22:57
Przeczytaj także: Tydzień 2/2007 (08-14.01.2007)
- Według GUS w październiku produkcja przemysłowa wzrosła o 14,6%r/r, w listopadzie wzrost wyniósł 11,7% r/r, a w grudniu był już tylko na poziomie 5,7% r/r.
- Rząd przyjął założenia programu operacyjnego Innowacyjna Gospodarka. Jego celem jest podniesienie innowacyjności naszej gospodarki. Zainwestowane będą spore środki w rozwój energetyki atomowej, centra technologiczne, dotacje dla firm wysokich technologii. Wśród zadań finansowanych z programu będą takie projekty, jak rozwój wynalazczości i zwiększenie efektywności badań naukowych, rozwój nowych technologii i budowa społeczeństwa informacyjnego.
- Według NBP w najbliższych dwóch latach (2007-8) należy liczyć się ze wzrostem wskaźnika CPI do poziomu 2,5-3% (wskaźnik CPI czyli Consumer Price Index, to najpopularniejsza na świecie miara inflacji, to indeks wzrostu cen towarów i usług konsumpcyjnych, jest średnią ważoną cen towarów i usług nabywanych przez przeciętne gospodarstwo domowe).
- Ogłoszona na początku roku unijna strategia w dziedzinie energetyki będzie trudna w realizacji. Już teraz mówi się, że nie wszystkie cele w niej zawarte są możliwe do zrealizowania. Chodzi tu o „ znaczącą poprawa efektywności i aż trzykrotne zwiększenie produkcji energii ze źródeł odnawialnych (wiatru, wody, biomasy itp.), a także ograniczenie emisji dwutlenku węgla do atmosfery, by złagodzić skutki efektu cieplarnianego”. Szczególne kłopoty z realizacją tych celów będzie miała Polska, gdzie do produkcji energii wykorzystywany jest węgiel (90% energii uzyskujemy z węgla kamiennego i brunatnego). Będziemy też mieli kłopoty z rozwojem źródeł odnawialnych, oraz ze zmniejszeniem emisji gazów cieplarnianych.
- Po zmianach w systemie nadzoru nad instytucjami bankowymi i ubezpieczeniowymi, po dyskusyjnej zmianie na stanowisku prezesa NBP, teraz z kręgów rządowych nadchodzą sygnały o planowanej zmianie ustawy o NBP. Krytykowana jest kadencyjność członków RPP i wiceprezesów NBP.
- Dotacja budżetowa do systemu ubezpieczeń wynosi obecnie 26 mld zł. Z ocen MF wynika, że ogólne nakłady na służbę zdrowia sięgają w Polsce 60 - 65 mld zł.
- W ubiegłym roku było o 27% upadłości firm mniej, niż w 2005. To skutek lepszej koniunktury i poprawy sytuacji finansowej firm. Firmy mają teraz mniej problemów z pozyskaniem niezbędnego dla rozwoju kapitału (z funduszy private equity czy w postaci kredytów bankowych, które są coraz tańsze). Najwięcej bankructw (21%) miało miejsce w handlu hurtowym. Drugie miejsce na tej liście zajmuje przemysł budowlany. Głównym problemem jest brak płynności finansowej. W Europie Środkowo-Wschodniej nasz kraj ma najniższy procent firm bankrutujących w stosunku do aktywnych. Według statystyk GUS w Polsce zostało zarejestrowanych ok. 3,5 mln firm, z czego 3 mln prowadzi aktywną działalność. W tej liczbie ok. 500 tys. z nich to osoby prawne (spółki kapitałowe).
- W Polsce dynamicznie rozwija się rynek faktoringowy. Faktoring umożliwia zwiększenie płynności. W 2006 roku przedsiębiorcy sprzedali faktury za 20 mld zł, jest to niemal wzrost o 32% r/r. Najszybciej usługi faktoringowe rozwijały Factor in Bank, Fortis Commercial Finance oraz Bank BGŻ. Udział obrotów faktoringowych w PKB w 2006 roku jest szacowany na ok. 1,5%. Tzw. faktoring pełny w 2006 roku stanowił 27% obrotów faktoringowych, a resztę stanowił faktoring niepełny, czyli bez przejęcia ryzyka niewypłacalności dłużnika. Udział faktoringu eksportowego w obrotach firm wzrósł z 6% w 2005 r., do 11,4% w 2006. W Niemczech faktoring wynosi on 6 – 7% PKB, a we Włoszech i Anglii jeszcze więcej.
- Przez najbliższe 5 lat PKN Orlen będzie kupował ropę naftową od rosyjskiego koncernu Rosnieft. Partnerem handlowym będzie firma Petraco. Dostawy bedą realizowane rurociągiem Przyjaźń. Kontrakt przewiduje, ze w przypadku awarii rurociągu, dostawy będą realizowane tankowcami. Roczne dostawy wyniosą 3,36 mln ton. Wartość kontraktu szacuje się na ok. 6 mld USD. Poprzednio kupowaliśmy ropę od koncernu Jukos, a partnerem handlowym był J&S.
Komentarz do wydarzeń gospodarczych
O SZTUCE PODEJMOWANIA DECYZJI ale też o ODPOWIEDZIALNOŚCI ZA PODJĘTE DECYZJE
Mam niekiedy wrażenie, że nie wszyscy mają świadomość tego, że rządzenie to nie tylko posiadanie władzy i przewagi nad innymi, a także łatwiejsza możliwość forsowania swojego zdania i realizowania własnych koncepcji. Myślę, że nie zawadzi przypominać rządzącym na każdym szczeblu, że to rządzenie zawiera w sobie także (a może przede wszystkim) odpowiedzialność wobec innych za skutki podejmowanych decyzji. Niektórzy mówią, że im wyższa pozycja na drabinie społecznej, tym ta odpowiedzialność jest większa. Nie do końca zgadzam się z tym. Odpowiedzialności nie powinno się mierzyć stanowiskiem, czy wielkością potencjalnych skutków decyzji. Między odpowiedzialnością i jej brakiem jest przestrzeń, w której działa tak zwykły robotnik, matka wychowująca swoje dzieci, lekarz i nauczyciel, szef firmy, jak i członek rządu.
Zamiast od początku roku mówić o przyszłości polskiej gospodarki, musimy zmierzyć się z konsekwencjami niezbyt przemyślanych decyzji z przeszłości. Zmuszeni jesteśmy do poruszania tych spraw, bo wszystko wskazuje na to, że będą nas one kosztować miliardy, a to na pewno spowoduje, że w budżecie braknie pieniędzy na inne, ważne projekty. W ostatnich dniach przegraliśmy spór przed unijnym Trybunałem Sprawiedliwości w Luksemburgu o wysokość nieprawnie pobieranej akcyzy na sprowadzane samochody z krajów unijnych. Zrobiony też został dalszy krok w sporze z Eureko o prywatyzację PZU i coraz bliżej jesteśmy niekorzystnego i bardzo kosztownego dla nas dla nas werdyktu precyzującego wielkość strat, które będziemy musieli pokryć. Za błędy i niekompetencje oraz za arogancki stosunek do prawa trzeba płacić. Ale po kolei. Zacznijmy jednak od omówienia obecnego etapu spory z Eureko i prywatyzacji PZU.
W ubiegłym roku zespół międzynarodowych arbitrów przyznał rację Eureko i uznał nas za winnych niedotrzymania umów prywatyzacyjnych dotyczących PZU. W grudniu przegraliśmy też dwa procesy przed brukselskimi sądami, które miały na celu podważenie prawnych podstaw działania arbitrażu i prawomocności jego werdyktu. Teraz arbitrzy wznawiają swoją pracę, a ich zadaniem jest wycena wysokości strat Holendrów, które będziemy musieli pokryć. Prace tego zespołu były wstrzymane do czasu rozstrzygnięcia obu polskich pozwów. Teraz już i ta przeszkoda została usunięta. Eksperci twierdzą, że obecnie już nic nas nie uchroni przed koniecznością zapłaty kilkumiliardowego odszkodowania, za opóźnienie prywatyzacji PZU. Mówią też, że Polsce nie opłaci się dalsze przeciąganie tej sprawy, bo im dłużej będzie ona trwać, tym wyższe mogą być kary i odsetki za opóźnianie. Pozornie sprawa przed sądami w Brukseli trwa, bo Polska złożyła apelację. Jednak to nie wstrzymuje prac arbitrów i na wniosek Holendrów będą teraz pracować nad ostatnim etapem swojej pracy. Wiele wskazuje na to, że wyroku o ewentualnym odszkodowaniu można się spodziewać najwcześniej pod koniec bieżącego roku lub w pierwszej połowie 2008 roku.
Warto w tym miejscu przypomnieć nie wszystkim znany, podobny przypadek wstrzymanej inwestycji Laudera w czeską TV Nova w wysokości niespełna 30 mln USD. Po arbitrażu Czesi zapłacili odszkodowanie w wysokości 355 mln USD, z czego połowa wynikła z kar za opóźnienie! Arbitrzy nakazali rządowi Czech wypłatę odszkodowania do określonego dnia. W werdykcie zaznaczyli, że gdyby to nie nastąpiło, to kara będzie zwiększona o 20 mln USD, a za każdy dzień zwłoki będą płacić 74 tys. USD odsetek. Trzeba tu dodać, że mimo iż rząd czeski złożył odwołanie od wyroku, to żądaną kwotę musiał zdeponować w wyznaczonym, jednym ze szwedzkich banków.
W roku ubiegłym nowy prezes PZU Jaromir Netzel liczył na „zmiękczenie” Holendrów i rozpoczął z ich przedstawicielami w kierownictwie "małą wojenkę". Zarzucił im, że PZU poniosło straty w inwestycjach na Litwie i Ukrainie, w których oni aktywnie działali. Na to Holendrzy odpowiedzieli... propozycją odkupienia od PZU tych inwestycji. Więc praktycznie nic z tego ataku nie wyszło.
Holendrzy niezmiennie żądają dokończenia prywatyzacji PZU na warunkach sprzed siedmiu lat i chcą sprzedaży dodatkowego pakietu akcji, który da im kontrolę nad polskim ubezpieczycielem, co zresztą od lat mają zagwarantowane przez nasz rząd na piśmie. Dziś MSP posiada 55%, a Eureko ma 33% akcji. Holendrzy żądają też odszkodowania. Na początku 2006 roku holenderski inwestor określał swoje straty na ponad 8 mld zł zaznaczając przy tym, że ich wartość wzrasta o miliard złotych rocznie. Jednak jakby tego było mało holenderska firma ubezpieczeniowa Achmea (jest akcjonariuszem Eureko), złożyła w sądzie w Utrechcie dodatkowy pozew przeciwko Polsce, żądając 725 mln euro odszkodowania....
W zasygnalizowanej drugiej sprawie jest już po werdykcie. Unijny Trybunał Sprawiedliwości w Luksemburgu uznał, że akcyza na sprowadzane z innych krajów UE samochody była sprzeczna z unijnym prawem. Jego zdaniem polskie prawo dyskryminowało osoby sprowadzające używane auta starsze niż dwa lata. W rezultacie auta sprowadzane były wyżej opodatkowane i przez to droższe od powtórnie sprzedawanych samochodów, które były już zarejestrowanych w Polsce. Z akcyzy na sprowadzane z Unii samochody budżet uzyskał w 2004 roku - 934 mln zł, w 2005 - 843 mln zł, a w 2006 - 725 mln zł. To otwiera drogę dla podatników, którzy teraz będą mogli żądać zwrotu nadpłaconej akcyzy. Sprawa była rozpatrywana z inicjatywy Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, który zwrócił się do Trybunału Sprawiedliwości UE o wyjaśnienie zgodności polskich przepisów z unijnym prawem.
Werdykt TS podkreślił, że "dane opodatkowanie można uznać za zgodne z art. 90 (Traktatu UE - PAP) tylko gdy wyklucza w każdym przypadku opodatkowanie przywożonych produktów w wyższym stopniu niż produktów krajowych oraz w związku z tym nie wywołuje ono w żadnym razie dyskryminujących skutków", a "prawo wspólnotowe sprzeciwia się podatkowi akcyzowemu w zakresie, w jakim kwota podatku nakładana na pojazdy używane starsze niż dwa lata, nabyte w państwie członkowskim innym niż Polska, przewyższa rezydualną kwotę tego podatku zawartą w wartości rynkowej podobnych pojazdów, które zostały zarejestrowane wcześniej w Polsce". Wyrok TS nie powinien być zaskoczeniem, wiadomo było, że od chwili naszego wejścia do Unii stosowane przepisy o akcyzie były niezgodne z prawem unijnym. Jakie będą jego skutki dla budżetu dziś trudno ocenić. Na pewno ci, którzy akcyzę zapłacili, będą mogli wystąpić o jej zwrot. MF straszy, że w takim przypadku w stosunku do żądających zwrotu nielegalnie pobranej akcyzy przyglądnie się dokładniej rzeczywistej, rynkowej wartości sprowadzonych aut. Prawnicy stwierdzają, że w tym przypadku jest bardzo prawdopodobne, że i w tym przypadku sprawa wróci do TS i znowu mamy szansę przegrać. Jest prawdą, że deklarowane ceny zakupu często wzbudzały wątpliwości, ale po zatwierdzeniu deklaracji przez urząd celny na granicy, trudno ją teraz kwestionować. Na pewno ten komentarz MF ma na celu zniechęcenie zainteresowanych do żądania zwrotu akcyzy. Jednak można mieć też spore zastrzeżenia co do powrotu do rewizji deklarowanych przy przekraczaniu granicy cen. Prawnicy zdecydowanie stwierdzają , że MF powinno szybko i bezwarunkowo zwrócić nadpłatę z odsetkami.
A teraz poświęćmy chwilę naszym tradycyjnym baranom...
1. W III kw. wzrost PKB wyniósł 5,8% r/r, a wg MF czwarty kwartał zakończył się wzrostem rzędu 6,3% r/r. To skutek dużej aktywności firm na rynkach międzynarodowych (eksport) i wzrostu nakładów na inwestycje, a także wzrostu wydatków konsumpcyjnych. W ocenie MF w 2006 roku wzrost gospodarczy wyniósł 5,7%. W opinii Z. Gilowskiej „przyszłoroczny wzrost gospodarczy pozwoli sfinansować obiecywane od dawna i odkładane reformy”. Od przyszłego roku planuje obniżyć koszty pracy, a od 2009 r. również podatki. Bardziej ostrożni są eksperci. Przewidują oni, że obecny wzrost gospodarczy pobudzi żądania płacowe tak w firmach, jak i w instytucjach budżetowych. Przewidują także zwolnienie tempa wzrostu gospodarczego wynikające z pogorszenia się koniunktury światowej. Zatem niewiele zostanie na koszty zapowiadanych reform...
2. Hasło "gazoport" będzie kosztowne. Program działania związany z nim będzie kosztował ok. 1 mld euro i ma być zrealizowany do 2011 roku. W założeniach ma on zmniejszyć zależność Polski od dostaw rosyjskich, ma zwiększyć nasze bezpieczeństwo energetyczne, a to zawsze dużo kosztuje. By jednak tak się stało terminal w Świnoujściu będzie musiał być "dozbrojony" w sieć ok. 600 km nowych rurociągów. Będzie też niezbędne zawarcie długofalowych porozumień z dostawcami skroplonego gazu. Obecnie kroki polskich przedstawicieli są skierowane do Algierii, do narodowego koncernu Sonatrach. Rozmowy na temat współpracy trwają już jakiś czas. Mówi się też o polskim udziale w budowie nowego rurociągu łączącego Nigerię i Algierię. Póki co gaz kupujemy w Rosji, a dostawcą jest Gazprom.
3. Gazprom oraz PGNiG są udziałowcami EuRoPolGazu (mają w nim po 48%), a 4% udziałów należy do Gas-Tradingu w którym swoje udziały ma także Bartimpex - firma Gudzowatego. Statutowo szefem zarządu spółki jest przedstawiciel Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa, a rady nadzorczej - reprezentant Gazpromu. Jednak w spółce od dłuższego czasu trwa ostry spór, który jest przede wszystkim wynikiem złych stosunków na szczeblu międzyrządowym. Jego istotą jest kwestia przyszłości spółki, a szczegóły dotyczą sposobu kierowania nią, chociaż oficjalnie obecny spór dotyczy tylko cen za tranzyt przez terytorium Polski. Nie można jednak zapominać, że od dłuższego czasu są problemy z zatwierdzaniem rocznych sprawozdań zarządu i z akceptacja kolejnych zmian na stanowiskach kierowniczych.
oprac. : Magdalena Kolka / Global Economy