Komórki pomogą ratownikom
2003-06-28 00:11
Naukowcy z laboratorium badawczego Toshiby w Bristolu uważają, że telefon komórkowy może ratować życie ofiar kataklizmów i pomagać w sytuacjach kryzysowych.
Przeczytaj także: Czy smartfony i aplikacje rządzą życiem młodych Polaków?
Pomysł jest prosty: opracować sposób, który pozwoli na uruchomienie sygnałów alarmowych we wszystkich „komórkach” znajdujących się na terenie dotkniętym trzęsieniem ziemi czy w miejscu, gdzie zeszła lawina. Dźwięk telefonu pozwoli ratownikom szybko zlokalizować ofiary katastrofy, co może uratować życie wielu osób. Aby uniknąć zamieszania, uratowani będą wyłączać sygnały w swoich telefonach – tak więc dźwięk dzwonka może zaprowadzić ratowników do zasypanych.„Jeśli dzieje się coś złego, ludzie częściej niż cokolwiek innego zabierają ze sobą telefon” – mówi Joe McGeehan, dyrektor telekomunikacyjnego laboratorium Toshiby. Dlatego jego podwładni pracują nad systemem, który mógłby aktywizować dzwonki telefonów na dużym obszarze. Na pomysł takiego systemu alarmowego wpadł jeden z pracowników Toshiby wybierając się z deską snowboardową w góry.
Przygotowywany przez Toshibę system jest przystosowany do włączania dzwonków telefonów GSM – ten standard jest bowiem stosowany w przeszło 170 krajach na świecie. Za GSM przemawia jednak nie tylko popularność, ale i cechy technologiczne. Oprogramowanie sieci GSM zapisuje dane o ostatnim połączeniu, dzięki czemu dotarcie do numeru telefonu osoby znajdującej się na konkretnym obszarze jest relatywnie łatwe. Jedyna modyfikacja, jakiej muszą zostać poddane telefony by współpracować z systemem alarmowym, to niewielka aplikacja umieszczana w pamięci aparatu.
Przeczytaj także:
Telefony komórkowe: zwyczaje, opłaty i oszczędności