Pokolenie P2P - czyli wszechobecna wymiana plików
2007-09-23 12:27
Internauta, czyli złodziej? Więcej niż połowa korzystających z sieci ściąga pliki naruszając prawo autorskie. P2P stało się stylem życia. Jeszcze jakieś pięć lat temu każdy większy stadion, giełda RTV czy hala targowa podczas weekendu tętniły życiem. Młodzi i starsi przyjeżdżali co tydzień kupować nowe filmy, sprawdzać gry i wybierać świeże płyty. Po co jednak płacić za i tak kradzione materiały, skoro można wszystko ściągnąć z sieci?
Przeczytaj także: Lista (pirackich) przebojów
- Nie mógłbym zasnąć bez pracującego w tle komputera. Wręcz słyszę każdy zapisywany na twardym dysku kilobajt, który ściągnę z sieci - żartuje regularnie korzystający z wymiany plików P2P (peer-to-peer) internauta. Nie jest on odosobniony w swoim hobby - wraz z nim co noc miliony użytkowników globalnej sieci pobierają z niej najnowsze filmy, gry i muzykę. Dlaczego ściągamy i gdzie to może nas zaprowadzić?Pokolenie P2P
Jeszcze jakieś pięć lat temu każdy większy stadion, giełda RTV czy hala targowa podczas weekendu tętniły życiem. Młodzi i starsi przyjeżdżali co tydzień kupować nowe filmy, sprawdzać gry i wybierać świeże płyty. Po co jednak płacić za i tak kradzione materiały, skoro można wszystko ściągnąć z sieci? Jak się okazuje, wymiana plików godzi nie tylko w wielkie koncerny czy w hollywoodzkich producentów, ale także w naszych lokalnych piratów.
W sieciach peer-to-peer dochodzi do nielegalnej wymiany niemal 20 miliardów nagrań muzycznych rocznie. Tygodniowo pobieranych jest około 5 milionów utworów. Branża muzyczna traci rocznie niemal 4,5 miliarda dolarów, filmowa - ok. 6 miliardów. Ponad połowa użytkowników P2P to ludzie młodzi, także dzieci, których rodzice w większości przypadków nie wiedzą, co robią ich pociechy. Są jednak tacy, którzy ściągają pliki wraz z dziećmi, prosząc o "załatwienie" najnowszych filmów czy gier. Bo "pokolenie P2P" nie zna tak naprawdę podziału na wiek.
Kiedy na początku roku Telekomunikacja Polska zlikwidowała limity ilości ściągniętych danych, większość abonentów zaczęła mieć problemy z szybkością transferu, a nawet z samym uruchomieniem usługi. Powód? Zbyt wielu fanów wymiany plików postanowiło skorzystać z "gestu" Telekomunikacji, rozpoczynając jednocześnie ściąganie z sieci. Łącza wykorzystywane do obsługi neostrady tp nie wytrzymały takiego przeciążenia. Dopiero po kilku dniach, kiedy gorączka P2P opadła, sytuacja wróciła do normy. O ile można to nazwać normą.
Różnego rodzaju limity na transfer danych, szczególnie w godzinach nocnych, stały się standardem u małych, lokalnych operatorów, dostarczających zazwyczaj Internet jedynie do kilku osiedli. To także tego typu osiedlowe sieci znalazły się jako pierwsze na celowniku policji, kiedy rozpoczęły się naloty cyber-patroli mające ukrócić proceder nielegalnego pobierania materiałów z sieci. "Osiedlówki", przy pomocy takich programów, jak DC+ (aplikacja używana do przesyłania plików), tworzyły lokalne społeczności, wymieniające dopiero co zdobyte filmy i gry. Ich namierzenie, a potem zamknięcie, nie stanowiło dla policji większego problemu.
Przeczytaj także:
Polscy przedsiębiorcy a nielegalne oprogramowanie
oprac. : INTERIA.PL