Tydzień 41/2003 (06-12.10.2003)
2003-10-12 19:53
- W Unii trwa dyskusja na temat sposobów pobudzenia spowolnionej dziś gospodarki. Wydaje się, że UE będzie zmniejszać wydatki z budżetu wspólnotowego na wyrównywanie różnic rozwoju między regionami, zwiększając wydatki na nowoczesne czynniki wzrostu gospodarczego.
- Wiele wskazuje na to, że tegoroczny niemiecki deficyt wyniesie ok. 41mld euro. Oznacza to, że przekroczy 4% PKB.
- UE zagroziła sankcjami wobec USA o rocznej wartości 4mld USD za stosowanie przepisów o ulgach dla eksporterów. Sprawa była już rozpatrywana przez WTO.
- FRANCJA już w roku 2003 przekroczyła ustalony dla krajów strefy euro w Mastricht poziom dopuszczalnego deficytu. Podobnie będzie i w tym roku. Powrót deficytu budżetowego do poziomu poniżej 3% przewiduje dopiero na 2005 rok. Komisja Europejska zarzuciła Francji, że nie podjęła w przepisowym czasie żadnych skutecznych działań, jako odpowiedź na zalecenia Komisji Europejskiej z 3 czerwca 2003 roku.
- Rosja jest winna klubowi paryskiemu 41mld USD. Ogłosiła, że jest zainteresowana spłatą kolejnej raty swojego zadłużenia 5 miesięcy przed terminem.
- Prestiżowa agencja Moody's podniosła rating Rosji z Ba2 do Baa3 do poziomu inwestycyjnego. To duży sukces.
- Czesi poinformowali, że najwcześniejszym terminem wejścia do strefy euro jest dla nich rok 2009.
- Dania to kolejny unijny kraj, który w tym roku notuje spadek PKB. W drugim kwartale wyniósł on minus 1% r/r. Prognozę wzrostu PKB na 2003 rok obniżono z 1,3% do 1% PKB.
- W Czechach spadła inflacja. We wrześniu wskaźnik ten wyniósł 0%r/r oraz (-0,5%) m/m. Jednak Bank Centralny uważa, że inflacja będzie rosła.
- Francja prawdopodobnie wycofa się z 35 godzinnego tygodnia pracy. Według rządu kosztuje on ok. 15mld euro rocznie.
- Rosja zezwoliła Shellowi na zainwestowanie 1mld USA w syberyjskie inwestycje w wydobycie ropy naftowej.
- Najniższe płace w Europie są na Litwie, Łotwie i w Estonii. Kraje te mają też najwyższe roczne tempo wzrostu PKB.
- Słowacja konkuruje z Polską o inwestycje w dziedzinie produkcji samochodów. Rover zainteresowany jest inwestycją w jednym z krajów Europy Środkowo -Wschodniej. Podobną koncepcję ma koreański Hyundai.
Mikrokomentarz do wydarzeń gospodarczych
Niełatwy jest dziś czas dla pisania komentarzy o unijnych korzyściach dla Polski.
Mówi się, że kłopoty i nieszczęścia zazwyczaj "chodzą parami". Patrząc na wieści z Brukseli można mieć wątpliwości co do trafności tego "optymistycznego" powiedzenia...
Niezbyt dobrze idzie nam obrona naszego stanowiska wobec propozycji unijnej konstytucji przedstawionej przez Konwent. Mamy kłopoty ze znalezieniem wsparcia od innych krajów w podtrzymaniu przyjętych w Nicei sposobów kształtowania władz unijnych. Zmiany tych zasad doprowadzą nie tylko do zmniejszenia siły głosu naszego kraju przy podejmowaniu unijnych decyzji, ale także zwiększą wpływ dotychczas najsilniejszych gospodarczo krajów na sposób funkcjonowania Unii oraz na kierunki jej rozwoju. Są też kłopoty we wprowadzeniu preambuły odwołującej się między innymi do chrześcijaństwa i nie znajdujemy silnego poparcia dla zablokowania europejskich koncepcji obronnych, którym jesteśmy przeciwni. To dobrze, że artykułujemy swoje stanowisko w sposób czytelny. Źle, że prezentujemy go w połączeniu z hałaśliwą propagandą ("Nicea, albo śmierć"- proponuję polskiego nobla dla autora) i jawnym nawoływaniem w Sejmie do veta. Źle też, bo jeszcze nie jesteśmy w Unii, a już zaczynamy być postrzegani jako ci, którzy chcą dyktować warunki innym. Zapominamy, że w Unii podstawową formą wypracowania decyzji jest dążenie do kompromisu. Mam nadzieję, że o tym sobie przypomnimy. Dziś w Unii jest taki układ sił, że małe są szanse wygrania wszystkich trzech spraw.
Jakby tego było mało nadeszły niepokojące informacje związane z przygotowywaniem nowych planów budżetowych. W Brukseli odbywają się obecnie dyskusje na ten temat. Bazą dla nich jest dokument KE o "perspektywie finansowej" na lata po roku 2007. Wstęp do tego dokumentu jest politycznie poprawny. Mówi się o wspieraniu gospodarki, socjalnej i prawnej spójności w jednoczącej się Europie itp. itd. Szczegóły są jednak niepokojące.
Już teraz widać, że skurczą się tzw. fundusze strukturalne i spójnościowe. Z założenia mają do niego prawo ci, których dochód przekroczy limit 75% średniej unijnej. Niestety ta średnia obniży się z powodu przyjęcia do UE słabej gospodarczo "10" krajów kandydackich i do korzystania z tego funduszu zgłoszą się teraz regiony "starej Unii", które w dotychczasowych warunkach nie były brane pod uwagę...
Unia w Lizbonie w 2000 roku postawiła sobie za cel uzyskanie w ciągu dziesięciolecia poziomu gospodarczego konkurencyjnego nawet dla USA. Już teraz widać, że bez dużych nakładów ukierunkowanych na ten cel nie będzie możliwości jego zrealizowania. Bruksela planuje te środki zainwestować przede wszystkim tam, gdzie mają one szanse dać największe efekty gospodarcze, czyli w krajach Unii o najwyższym poziomie gospodarczym! Te środki to 8,5mld euro rocznie zgrupowane w nowym "funduszu wzrostu i konkurencyjności". Z niego finansowane będą m.in. badania naukowe, nowe technologie, ale też wielkie przedsięwzięcia (np. autostrady i koleje).
Unia musi też utrzymać wysoki budżet rolny, bo to zostało ustalone w porozumieniu rządów Francji i Niemiec - krajów dających największe wpłaty do unijnego budżetu. Na ten cel przeznaczy się prawie połowę pieniędzy z budżetu.
Brak jest dziś zgody na zwiększenie stawki wpłat do Unii, a do uzyskania rabatów tworzy się kolejka. Taki rabat w wysokości 4,5mld euro we wpłacie do unijnej kasy ma już Wielka Brytania. Teraz od 2007 roku starać się o niego zamierzają Niemcy, Francja i Holandia - kraje przeżywające dziś kłopoty gospodarcze. Mówi się też o Szwecji...
Zatem jaka będzie przyszła Unia? Jakie będą jej końcowe decyzje budżetowe? Na co może liczyć Polska? Dziś jeszcze trudno powiedzieć.
Tymczasem my od początku proponujemy: bierzmy się do roboty! Może od innych nie otrzymamy tyle, ile chcielibyśmy, ale jak uporządkujemy własne podwórko gospodarcze, będziemy realnie oceniać swoje możliwości oraz mądrze i konsekwentnie pracować, tego nikt nam nie zabierze, a i szacunek zyskamy większy...
oprac. : Magdalena Kolka / Global Economy