Tydzień 33/2008 (11-17.08.2008)
2008-08-16 22:57
Przeczytaj także: Tydzień 32/2008 (04-10.08.2008)
- Według NBP skumulowany eksport towarów w ciągu 12 miesięcy do czerwca br. wyniósł 115.8 mld euro (wzrost o 16,8%), zaś import sięgnął 128.6 mld euro (wzrost o 19,1%). W tym okresie ujemne saldo rachunku bieżącego wyniosło 15.152 mld euro (w poprzednim okresie od lipca 2006 do czerwca 2007 deficyt rachunku bieżącego wyniósł 10.135 mld euro).
- Według Ministerstwa Finansów wzrasta liczba firm, które są winne fiskusowi powyżej 1 mln zł. Na koniec 2007 roku takich firm było ponad 4 tysiące. Kwota ich zadłużenia (z odsetkami) na koniec ubiegłego roku wyniosła ponad 23 mld zł (na koniec 2005 roku było 3,6 tys. takich firm, a zadłużenie wynosiło 19,8 mld zł).
- Według danych GUS, dynamika cen konsumpcyjnych w lipcu wyniosła 4,8% r/r. Według MF inflacja w sierpniu wzrośnie, ale nie powinna przekroczyć 5%, a w kolejnych miesiącach roku może zacząć spadać.
- Złoty nieco osłabł, ale analitycy uważają, że poziom 3,3 zł/euro nie powinien zostać przebity, a Główny Urząd Statystyczny podał, że ceny towarów i usług konsumpcyjnych w lipcu wzrosły o 4,8% r/r, a w porównaniu z czerwcem nie zmieniły się.
- Departament Koordynacji i Zarządzania Podstawami Wsparcia Wspólnoty w MRR zgłosił do KE, że na 25,4 mld zł złotych wypłaconych do tej pory beneficjentom, prawie 170 mln zł można kwestionować ze względu na wykryte nieprawidłowości.
Komentarz do wydarzeń gospodarczych
MOJE OBSERWACJE (ZDZIWIENIA)
Już od wielu lat z ciekawością dziecka przyglądam się wydarzeniom i procesom w świecie polityki, gospodarki i biznesu, poświęcając tym sprawom wiele uwagi i czasu. Staram się zrozumieć, co i dlaczego tak się dzieje w tym obszarze chociaż przyznaję, że zdarzają się sprawy i sytuacje, których nie jestem w stanie pojąć, chociaż mam spore doświadczenie...
Mimo, że wiele z tych wydarzeń nawet mnie zadziwia, to jednak nie rezygnuję z kontynuacji prób zrozumienia mechanizmów, które kręcą tak „wielkim światem”, jak i naszym, „polskim światkiem”...
Kiedyś jeden z moich nauczycieli, który wprowadzał mnie w tajniki biznesu mawiał, że tak w życiu społecznym jak i gospodarczym również obowiązują prawidła na wzór tych, które znamy z fizyki. Jako przykład podał prawa grawitacji. Kto wie, może on miał rację...
Ostatnio obserwując wydarzenia na salonach polskiej polityki zdałem sobie sprawę z tego, że nawiązując do grawitacji mój mentor miał prawdopodobnie także na myśli ludzką mądrość, bo ona ma jakieś granice w przeciwieństwie do głupoty, która w zachowaniach wielu polityków w ostatnich tygodniach i miesiącach praktycznie nie miała granic...
Dobrze się stało, że nasi politycy wybrali się na wakacje. Niektórzy komentatorzy może w tym miejscu napisaliby „zasłużone wakacje”, co miałoby oznaczać, że uznaje się ich prawo do odpoczynku po okresie ciężkiej i efektywnej pracy. Nie kwestionuję zmęczenia polityków, bo niekiedy widać było ile energii dają z siebie, chociaż mam wrażenie, że nie zużytkowują oni tej energii w sposób ani efektywny, a nawet mądry, wiele też wysiłku idzie w „gwizdek”...
Niekiedy nawet mam tez wrażenie, że już sama decyzja o zajęciu się jakąś sprawą gospodarczą wywołuje u nich zmęczenie. Zamiast tego z pełnym zaangażowaniem zajmują się sobą i oceniają się wzajemnie, a poziom większości medialnych prezentacji jest niestety bardzo niski.
Nasze życie polityczne jeszcze na jakiś czas będzie się kręciło na niskich obrotach... Może to i dobrze, że są wakacje... Odpoczniemy od polityków, a i oni nabiorą sił, chociaż nie mam nadziei, że coś w ich działaniu zasadniczo sie zmieni...
Kłopoty europejskiej i światowej gospodarki są przedmiotem ciągłej obserwacji i analiz polskiego środowiska biznesowego. Menedżerowie są zaniepokojeni globalnym spowolnieniem w gospodarce, ale mam wrażenie, że ich niepokój jeszcze nie dotyczy naszego rynku wewnętrznego. W dalszym ciągu mamy wysokie tempo wzrostu gospodarczego, chociaż już nie tak duże jak w ubiegłym roku (tempo wzrostu PKB na koniec tego roku będzie na poziomie ok. 4%, chociaż na początku roku wynosiło ok. 6%). Motorem naszej gospodarki jest teraz boom na rynku konsumpcyjnym. Liczą się też inwestycje. W kraju wciąż popyt jest wysoki, a firmy liczą, że ta sytuacja w najbliższych miesiącach nie pogorszy się.
Nieco gorzej jest w eksporcie, który w dalszym ciągu wzrasta, chociaż już wolniej niż kiedyś, bo eksporterzy ponoszą przykre konsekwencje wysokiego kursu naszej złotówki. Dziś firmy eksportowe nie mają już tak dobrych wyników ekonomicznych jak kiedyś. Przyczyną są nie tylko niższe przychody wynikające z kursów walutowych, ale też wyższe koszty energii, surowców i pracy. Zmusza ich to do zmiany oferty asortymentowej, bo podnoszenie cen na zagranicznych rynkach nie jest łatwe.
Przeprowadzone badania (tak przez GUS jak i NBP) potwierdzają jednak to, że nastroje w środowisku menedżerskim siadają. Na rynku pojawiają się coraz to nowsze, konkurencyjne towary importowane nie tylko z krajów Dalekiego Wschodu, ale także ze strefy dolarowej (nawet z USA). Mimo, że wg GUS eksport polskich firm wciąż rośnie, to jednak jest on coraz wolniejszy. - Utrzymanie wysokiej dynamiki eksportu jest niemożliwe i trzeba się liczyć z tym, że popyt na nasze towary u zachodnich odbiorców będzie teraz słabł. Dobra jeszcze dziś sytuacja w polskich firmach to w dalszym ciągu dobry moment (choć chyba jest to już ostatnia chwila), by przygotować i wprowadzić takie zmiany, które pozwolą jak najmniej boleśnie odczuć globalne spowolnienie gospodarcze.
W ostatnim okresie wiele firm korzystając z dobrej koniunktury zaplanowało i rozpoczęło realizację kosztownych inwestycji. Teraz będą realizować kolejne ich etapy w pogarszających się warunkach. Słabością tych inwestycji było to, że plany nie zawsze obejmowały nowe technologie, czy innowacje produktowe. Mimo, że spowolnienie wzrostu gospodarczego w Polsce będzie widoczne, to jednak 4-procentowy wzrost gospodarczy to także dobry wynik. Jednak należy się liczyć ze spadkiem przychodów i zysków nawet o 30%. Przejście tego najbliższego okresu może okazać się trudne także z tego powodu, że firmy nie mają już prostych rezerw do uruchomienia. Trudno będzie znaleźć miejsce do cięcia kosztów, w tym do zmniejszenia zatrudnienia, redukcji zbędnego majątku itp., bo te zadania już w dużym stopniu zrealizowano.
Nadzieją dla gospodarki jest to, że na lata 2007-2013 gospodarka nasza otrzyma solidny zastrzyk środków unijnych, które według ekspertów w najbliższych latach będzie odpowiadało za wzrost gospodarczy na poziomie 1-1,5 punktu procentowego. Poważnym jednak problemem może być dla polskiej gospodarki sytuacja na rynku produktów spożywczych. Już w 2007 roku poważnie wzrosły ceny owoców, warzyw i zbóż i wzrastają dalej. To może okazać się istotnym czynnikiem objawiającym się presją na płace, a w konsekwencji może przełożyć się na wzrost inflacji.
oprac. : Magdalena Kolka / Global Economy