Dylemat EBC: inflacja a wzrost gospodarczy
2008-09-11 13:22
Przeczytaj także: Światowy handel spowalnia
Obecnie, choć turbulencje wokół rynków kredytowych nie ustają, wg analityków doświadczamy drugiego kryzysu, w postaci ciężkiej do okiełznania inflacji. Kto wie, czy nie jest on jeszcze bardziej niebezpieczny.Zdaniem NWAI przyczyną rosnącej inflacji, której jesteśmy świadkami są tzw. czynniki podażowe. Zaliczają się do nich przede wszystkim ceny surowców energetycznych z ropą naftową na czele Dynamika zmian cen „czarnego złota” w ostatnich miesiącach zaskoczyła wielu analityków. Pod koniec 2007 roku przewidywali ceny w zakresie 80 – 100 USD za baryłkę, podkreślając, że to górna granica psychologiczna z niewielkimi szansami na przebicie. Stało się inaczej, a zależność gospodarek całego świata od ropy naftowej po raz kolejny została potwierdzona. „Przedpole” energetycznej katastrofy zostało osiągnięte, gdy cena baryłki osiągnęła okolice 150 USD. Ceny pozostałych paliw kopalnych również rosły, dlatego w wielu krajach, ochrona administracji rządowych przed drożejącą energią (głównie elektryczną) nie wytrzymała naporu cen gazu ziemnego i węgla, które zasilają elektrownie. W ten sposób inflacja przekroczyła progi niemal każdego domu. Efekt wzmocniony został przez rajd cen żywności, który również zaskoczył dynamiką.
W tym wypadku nakłada się wiele czynników: drożejąca energia znaczny popyt krajów rozwijających się, z Chinami i Indiami na czele, a także problemy z podażą, których tłem są katastrofalne zmiany klimatu i chęć producentów rolnych do skupienia się na roślinach energetycznych. Jak podaje NWAI wydatki na żywność stanowią znaczny odsetek koszyka konsumpcyjnego, szczególnie w państwach rozwijających się. Dlatego w tych krajach bardzo łatwo uzyskać znaczną dynamikę inflacji. Jeżeli wkalkuluje się ceny energii, które z porównywalną swobodą „wchodzą” w ceny wielu dóbr i usług, nie dziwi dynamika cen w globalnym ujęciu o dwucyfrowym wymiarze. Pomijając tu katastrofalną sytuację, jaka ma miejsce m.in. w Zimbabwe, przyzwyczailiśmy się już niemal do odczytów na poziomie 15 proc. w krajach Bliskiego Wschodu, czy w okolicach 25 proc. w Wietnamie.
Jak zauważają analitycy, inflacja wymyka się spod kontroli, ponieważ władze monetarne mają do niej utrudniony „dostęp”. Dla większości banków centralnych priorytet to utrzymywanie stabilności cen. Podstawowe narzędzia do walki z inflacją, czyli ograniczanie dostępu do pieniądza działa dobrze, gdy ma wpływ na decyzje konsumentów. W modelowym ujęciu, droższy kredyt zniechęca do zakupów i powoduje spadek popytu na różne dobra i usługi. W obecnej sytuacji wyższe ceny są niejako narzucane i ograniczenie popytu niewiele tu zdziała. Poza tym nie jest racjonalne dążenie do tłumienia popytu na żywność.
oprac. : Regina Anam / eGospodarka.pl