Tydzień 50/2003 (08-14.12.2003)
2003-12-14 03:34
- NBP przewiduje wpłatę z zysku do budżetu w 2004 roku rzędu 4mld zł. Podobna suma trafi do budżetu w tym roku.
- Trzy miesiące temu RPP obniżyła stopy rezerw obowiązkowych z 4,5% do 3,5%. W krajach należących do Unii Monetarnej i Walutowej wskaźnik ten jest na poziomie 2%. Ostatnio NBP nie wykluczył, że w przyszłym roku nowy skład RPP może zdecydować się na dalszą obniżkę stopy rezerw obowiązkowych.
- W listopadzie Polska spłaciła 62,8mln USD i 41mln euro długu.
- Według Ministerstwa Finansów inflacja w listopadzie wyniesie 1,6% r/r, na koniec roku 1,75%, a na koniec 2004 roku 2,47%.
- Według PAIIZ jest szansa, by w 2003 roku bezpośrednie inwestycje zagraniczne były na poziomie ok. 6mld USD. W poprzednich latach wyniosły: w 2002 - 6,06mld USD, w 2001 - 7,1mld USD. Od 1990 roku do końca 2002 roku zagraniczne inwestycje bezpośrednie wyniosły 65,11mld USD.
- Ministerstwa Infrastruktury poinformowało, że na koniec 2003 roku w trakcie budowy będzie 178 km autostrad, 15 obwodnic miast i 99,7km dróg ekspresowych.
- Spółka Air Polonia uruchomiła regularne, niskokosztowe połączenia lotnicze w kraju, a 15 grudnia rozpocznie loty zagraniczne. Przewiduje się, że w przyszłym roku z usług nowego przewoźnika skorzysta kilkaset tysięcy pasażerów.
- Opel Polska w Gliwicach w tym roku obniżyła swoją produkcję, ale w 2004 roku planuje wyprodukować o 42% więcej, niż w roku bieżącym (to oznacza wzrost produkcji do 110 tys. szt.). W związku z uruchomieniem produkcji nowego modelu Astry II, w fabryce wzrośnie zatrudnienie o 200 osób.
Mikrokomentarz do wydarzeń gospodarczych
WŁAŚCIWIE, O CO CHODZI W TYM SPORZE.
Nieuchronnie zbliża się dzień, kiedy to ostatecznie zostanie zamknięty proces formalnego włączania się dziesiątki nowych krajów w struktury Unii Europejskiej. W tym dniu politycy brukselscy i przywódcy 25 państw na pewno będą tryskać urzędowym optymizmem, eksponując jako swój niewątpliwy sukces przyjęcie do Unii nowych członków. Jednak już teraz widać, że cieniem na ten dzień będą się kładły wątpliwości spotęgowane burzliwymi wydarzeniami kończącego się roku oraz świadomość tak nie rozstrzygniętych jeszcze spraw, jak i nowych, potencjalnych zagrożeń.
Dziś finalny sukces procesu integracyjnego w Europie nie jest już tak oczywisty jak go prezentowano w trakcie procesu negocjacyjnego, a ostatnie problemy z przyjęciem konstytucji wywołują niepokój tak u ekspertów, jak i u coraz większej części opinii publicznej.
Wydaje się, że w obecnym, bardzo nagłośnionym medialnie sporze o treść projektu unijnej konstytucji nie chodzi tylko o treść kilku kwestionowanych zapisów, a już błędem jest sprowadzanie tego sporu tylko do utrzymania nicejskiego systemu głosowania lub zastąpienia go nową formułą. Tu chodzi o coś więcej! Chodzi o to, czym Unia ma być w przyszłości, jak będą wyznaczane jej cele i sposoby ich realizacji, kto będzie "przywódcą stada" i jak nowi członkowie Unii będą respektować sprawdzoną w ramach "15" wewnątrzunijną hierarchię. Podejrzewam, że w tym obszarze należy się doszukiwać podstawowych dzisiaj różnic w poglądach pomiędzy czołówką "15" i jeszcze kandydacką "10". To są dziś sprawy zasadnicze i z ich rozstrzygnięciem nie można czekać. Od nich zależy czy Unia ostatecznie przyjmie pozostałe europejskie kraje i stanie się tylko strefą wolnego handlu, czy też zintegruje się w dynamiczną organizację łączącą gospodarkę, politykę zagraniczną i sprawy bezpieczeństwa, i będzie zdolna do konkurowania o pozycję liczącego się w świecie centrum polityczno gospodarczego, mającego partnerską pozycję w stosunkach z USA.
W trakcie przedakcesyjnych negocjacji tak Bruksela jak i kandydaci unijni starannie unikali trudnych problemów dotyczących przyszłości Unii, w których strony mogły się zasadniczo różnić. A wątpliwości były i zdawano sobie sprawę z tego, że trzeba je będzie kiedyś wyjaśnić i przyjąć odpowiednie reguły postępowania. Po euforii kopenhaskiej zaczęły się robocze dyskusje gabinetowe z kandydatami, w których dyplomacja brukselska ma dużą wprawę. Udało się wiele spraw wyjaśnić w tym także zawsze trudne sprawy rolne (nawet w przeddzień szczytu WTO w Cancun).
Gdyby utrzymano ten stonowany, gabinetowy styl doprecyzowywania reguł gry dla poszerzonej Unii, bylibyśmy dziś chyba w innej sytuacji. Lecz pojawiła się amerykańska interwencja w Iraku, która pokazała to, czego się obawiano: mali i biedni mieli w tej sprawie inne zdanie, niż zapraszający ich na europejskie salony gospodarze. I mimo presji unijnej czołówki nie chcieli go zmienić! To wyostrzyło ukrywane dotąd obawy jednych i zwiększyło podejrzliwość drugich. Padło też wiele niepotrzebnych, ostrych słów, które dopełniły reszty. Partnerzy usztywnili swoje stanowiska do tego stopnia, że teraz nie widać realnego pola manewru w negocjacjach, a i nie ma sensownego wyjścia z tej ślepej uliczki.
Co z tego sporu wynikło i jakim rezultatem zakończył się kolejny szczyt w Brukseli wiedzą już nasi czytelnicy. My pisząc ten komentarz niestety nie...
oprac. : Magdalena Kolka / Global Economy