Branża spawalnicza odczuje kryzys?
2009-02-28 13:40
Przeczytaj także: Rynek stalowy: optymistyczne prognozy
Jeszcze nie są zbilansowane wyniki za ubiegły rok, ale wiadomo, że nie osiągnęliśmy przychodu takiego jak w doskonałym 2007 roku - mówi Zbigniew Pawłowski, dyrektor handlowy Lincoln Electric Bester SA.
Rynek urządzeń spawalniczych z pewnością będzie się kurczył, prawdopodobnie erozja cen i marży będzie postępować szybciej.
Może to być poważnym zagrożeniem dla przedsiębiorstw o niskiej rentowności.
Według Pawłowskiego, w tym roku trzeba się liczyć z obniżeniem cen materiałów i urządzeń spawalniczych co najmniej o 10 proc. Niektórzy branżowi specjaliści szacują, że spadki cen mogą sięgać nawet 30 proc. Zdaniem Wiśniowskiego, należy szacować, że gdyby nie spowolnienie gospodarki w ostatnim kwartale ub. roku, to efekty ekonomiczne przedsiębiorstw produkujących oraz dystrybuujących materiały i urządzenia spawalnicze byłyby lepsze o około 15 procent. W ESAB-ie przygotowywano się nawet na gorsze scenariusze, ale nowy rok rozpoczął się bez większych zakłóceń. Ba, nawet powiało optymizmem w związku z zapowiadaną dalszą egzystencją produkcyjną stoczni.
Ta branża jest dużym odbiorcą materiałów i urządzeń z ESAB-u. Takim specyficznym produktem dla przemysłu stoczniowego jest drut rdzeniowo-proszkowy umożliwiający spawanie w różnych pozycjach.
Takich drutów sprzedaliśmy w ub. roku bardzo dużo - mówi Wiśniowski. - Zamówienia mamy, więc zakładamy, że w tym roku sprzedamy ich tyle samo. Gorzej, jego zdaniem, jest z sektorem automotive, w którym ograniczenia produkcyjne są najmocniejsze i ta branża jest największą zagadką, jeśli chodzi o przyszłość.
Wyhamowanie procesów inwestycyjnych, zmniejszenie zamówień, choćby właśnie w motoryzacji, będzie się musiało odcisnąć na dynamice produkcji i sprzedaży materiałów oraz urządzeń spawalniczych.
Ale popatrzmy na autostrady, ich budowy już się nie zatrzyma, będą powstawać, a wiadomo, że konsumują ogromną ilość konstrukcji spawanych - zauważa prof. Jan Pilarczyk, dyrektor Instytutu Spawalnictwa w Gliwicach. - No i następna sprawa, mamy mieć Euro 2012, a więc potrzebujemy nowoczesnej infrastruktury. Na razie, gdzie nie spojrzeć, coś się buduje. Nie wyobrażam sobie, aby z dnia na dzień to wszystko stanęło. Na pewno będzie spowolnienie dynamiki rozwoju, ale to nie może być gwałtowny spadek. Wspinaliśmy się wolno, ale spadać też będziemy wolno.
Czy jest jakiś wypróbowany sposób na zmniejszenie dolegliwości skutków dekoniunktury? - Na kryzys nie ma nowej konstrukcji.
"Jest za to kilka pewnych miejsc, w których będą duże inwestycje" - mówi Wiśniowski. "Wiemy, że będą potrzebne nasze wyroby."
"A posiadając tak bogatą ofertę i tak wielu klientów, możemy dywersyfikować dostawy bez poważnego zmniejszania produkcji i sprzedaży, możemy przegrupować wyroby. Taka elastyczność pozwoli nam przejść przez ten trudny okres."
Przeczytaj także:
Polski przemysł: co gryzie branżę metalową?
oprac. : Tadeusz Gańczarczyk / Nowy Przemysł