Tydzień 26/2009 (22-28.06.2009)
2009-06-28 22:35
Przeczytaj także: Tydzień 25/2009 (15-21.06.2009)
- Po korekcie polski deficyt wyniósł w 2008 roku 3,9% PKB. Według majowych prognoz gospodarczych KE, tegoroczny deficyt w Polsce ma wzrosnąć do 6,6%PKB, a przyszłoroczny przekroczy 7%.
- By ratować dziurę budżetową Ministerstwo Skarbu zdecydowało się ściągnąć dywidendy z wszystkich polskich firm, w których państwo ma swoje udziały. (w tym z KGHM, PKO BP, z firm paliwowych i energetycznych...).
- Zadłużenie Skarbu Państwa na koniec kwietnia 2009 roku wzrosło do ponad 600 mld zł. Od początku roku zadłużenie Skarbu Państwa wzrosło o 5,6%. Zadłużenie krajowe wyniosło w kwietniu 446 mld zł. Zadłużenie zagraniczne w kwietniu wyniosło 155,6 mld zł.
- W opinii ekspertów OECD w 2009 roku polska gospodarka skurczy się o 0,4%, a w 2010 PKB Polski zwiększy się o 0,6%, a dług publiczny zbliży się w ciągu dwóch lat do 60% PKB.
- Produkcja przemysłowa w maju spadła o 5,2% r/r ("oczyszczona" produkcja w marcu była o niemal 11% niższa niż przed rokiem, a w kwietniu - o 8%). Z danych GUS wynika, że w maju produkcja spadła licząc r/r w aż 21 z 34 działów przemysłu. O 37,2% r/r była niższa produkcja metali, o 22,5% spadła produkcja węgla i o 13,5% w przemyśle motoryzacyjnym. O 30% wzrosła produkcja w elektronice i o 22,6% w przemyśle farmaceutycznym. W opinii ekspertów w całym roku wzrost gospodarczy może wynieść 0,2-0,5%.
- Według najnowszej prognozy rządowej tegoroczny wzrost PKB wyniesie 0,2%, niedobory dochodu państwa wyniosą 37 mld zł, wydatki budżetowe będą niższe o 22,7 mld zł, a deficyt budżetowy wzrośnie w stosunku do planowanego o 9 mld zł.
- Rada Polityki Pieniężnej obniżyła stopy procentowe o 0,25 pkt proc. i teraz główna stopa referencyjna sięga ledwie 3,5%. Od października 2008 r. główna stopa procentowa spadła z poziomu 6% do 3,5%.
- Według Eurostat-u PKB na jednego mieszkańca Polski obecnie wynosi 57% unijnej średniej, podczas gdy w 2004 roku było to tylko 50,6%. Z innych krajów gorsze wyniki mają Łotwa (56%) Rumunia (46%) i Bułgaria (40%), a lepsze Słowenia, Czechy i Cypr. Te dane są przygotowane z uwzględnieniem wskaźnika PPS, który niweluje różnice cen. Czołówkę w tym zakresie od lat stanowią Luksemburg, Irlandia, Holandia i Austria.
- W okresie styczeń-maj 2009 wydajność pracy w przemyśle była niższa o 5,2% r/r, przy mniejszym o 4,3% zatrudnieniu i wzroście przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia brutto o 5,3%. W maju zamówienia w przemyśle były mniejsze o 15,4% r/r (w kwietniu spadek wyniósł 20,3%).
- Według GUS stopa bezrobocia w maju 2009 roku wyniosła 10,8% (wobec 11% w kwietniu).
Komentarz do wydarzeń gospodarczych
O OSZCZĘDNYM GOSPODAROWANIU „PRAWDĄ”
Bardzo mi się spodobało stwierdzenie jednego z moich przyjaciół, że nasz premier jest farciarzem, bo partia rządząca ma w parlamencie taką opozycję jaką ma, a on sam ma też takiego przeciwnika do pałacu prezydenckiego w najbliższych wyborach, jakiego ma – słowem jest urodzony w przysłowiowym czepku. Zgadzam się z moim przyjacielem, że premier ma fart, chociaż mam nieco inną argumentację. Jak wiadomo, premier nie jest ekspertem od ekonomii, a na sprawach gospodarczych trzeba się znać szczególnie teraz, gdy światowa gospodarka jest w kryzysie. W takiej sytuacji mądrość polityka polega na doborze ludzi, na których wiedzy i doświadczeniu można się oprzeć. A on dobrał sobie team ludzi od gospodarki z MF Rostowskim na czele. Nie wiem jaką premier szykuje mu przyszłość, ale pierwsze pół roku w mojej ocenie rozegrano bardzo dobrze. W tym komentarzu postaram się to uzasadnić...
1. Nie ulega wątpliwości, że na tym światowym oceanie spraw gospodarczych potężną burzę wywołało USA - wówczas najmocniejszy gracz. Nie ulega też wątpliwości, że globalne straty już są bardzo duże i jeszcze w przyszłości będą równie poważne. Jak zwykle najbardziej odczują to najsłabsi. Do najsilniejszych my nie należymy, do najsłabszych też, ale warto zastanowić się od czego zależy to, ile na tym kryzysie stracimy i w jakiej kondycji będziemy, gdy zacznie się ożywienie gospodarcze.
Nieco upraszczając można powiedzieć, że z pomocą w tych trudnych miesiącach przyszła nam... struktura naszej gospodarki. Niektórzy mówią, że jest ona nieco zacofana, biorąc pod uwagę mniejszy niż u innych udział naszego handlu zagranicznego w PKB. Naszym największym partnerem handlowym są dziś Niemcy i recesja w ich gospodarce (zdominowanej przez eksport) musiała uderzyć także w polską gospodarkę i w konsekwencji musiał nastąpić spadek naszego PKB i wpływów budżetowych. W tych sprawach model gospodarczy nie jest aż tak złożony, jak się mówi i z powodu struktury wydatków budżetowych musiał wzrosnąć deficyt i w konsekwencji dług publiczny. Zatem stan naszej gospodarki na połowę roku można było z dużą dokładnością przewidzieć już na początku II kwartału, bo w gospodarce cudów nie ma i nie było żadnych szans realizacji założeń budżetowych przyjętych przez Sejm na 2009 r.
2. To, co robił minister finansów od początku roku powinno wejść do galerii wyróżniających się doświadczeń polskich polityków w ostatniej dekadzie. Można to skrótowo nazwać OSZCZĘDNYM GOSPODAROWANIEM POSIADANĄ INFORMACJĄ (w tym miejscu nie użyłem słowa „prawda”, bo trudno mi powiedzieć co to jest dziś prawdą w szeroko rozumianej gospodarce). I tak:
- Nie przekazując tego, co wiedział, działał w pierwszej kolejności na rzecz powstrzymania paniki wśród klientów banków i można dziś powiedzieć, że mu się udało! Wiedział, że nasz sektor bankowy (w dużym stopniu będący w rękach zagranicznych instytucji finansowych i podłączony do zagranicznych central) przetrwa bez większych problemów pierwsze uderzenie kryzysu na światowych rynkach finansowych. Jeśli będzie im potrzebne wsparcie, to zagraniczne centrale banków je otrzymają od swoich rządów. Po kilku nerwowych tygodniach założenie okazało się słuszne, banki polskie przeżyły, w zasadzie bez zaangażowania naszych dużych środków.
- Podobnie podszedł on do realnej gospodarki. Od wielu miesięcy mówi się o pakiecie kryzysowym, dyskutuje się go z pracodawcami i związkami zawodowymi. Jest oczywistym, że skutki kryzysu nie zamortyzuje budżet, a więc opóźnienie pakietu pomocowego dla naszej gospodarki jest w pewnym stopniu także sposobem na przerzucenie kosztów kryzysu na przedsiębiorców i pracowników. Broni w ten sposób budżetu i stara się, by zadłużenie nie przekroczyło konstytucyjnego progu, bo wówczas wymagane byłoby zastosowanie drastycznych środków sanacyjnych w gospodarce.
- Podobnie, bez hałasu wymusił na spółkach, w których skarb państwa ma swoje udziały, wypłatę dywidend, co da mu przeszło 5 mld zł dodatkowych wpływów do budżetu. Załogi tych firm dowiedziały się o tym, gdy wnioski były już zgłoszone do agendy zebrań organów właścicielskich.
Obecnie z absolutnym spokojem poinformował o zwiększeniu deficytu budżetowego o dodatkowe 9 mld zł wiedząc, że silne gospodarczo kraje takie jak np. Niemcy, Francja, Wielka Brytania wpompowały w swoje gospodarki setki miliardów euro i to musi dać jakieś efekty w bliskiej przyszłości. Wyszedł z założenia, że taka sama operacja u nas nie dałaby oczekiwanych skutków (poza wzrostem zadłużenia), o czym przekonały się inne, małe kraje (np. Słowacja). Wyszedł z założenia, że jak ruszy niemiecka gospodarka i nasz eksport do Niemiec ruszy... Oznacza to, że głównym kryterium jest dziś ochrona budżetu i opóźnienie wzrostu zadłużenia.
Zupełnie inną jest sprawą to, w jakim trybie będziemy poinformowani o zwiększeniu podatków. Jednak wydaje mi się, że ten problem nie zastąpi ogłoszenia nowej strategii gospodarczej. Martwię się także tym, w jakim stanie będzie nasza gospodarka, gdy zacznie się w Europie ożywienie... Tu nie wystarczy tylko sprawdzona technologia nazwana jak w tytule...
3. Jak to już napisałem ostatnie dni w polskiej polityce to próba pokazania nam, jakie są problemy w finansach publicznych i tego, co nas czeka w najbliższym półroczu. Jako pierwszy wyłożył karty MF, informując o tym, co było już wiadome od kilku miesięcy, że planowany deficyt budżetowy na ten rok (18,2 mld zł) jest nie do utrzymania, nawet mimo cięć w rządowych wydatkach na poziomie 19,7 mld zł dokonanych na początku roku. Teraz wiadomo, że kolejne cięcia w resortach mają dać jeszcze 3 mld zł oszczędności, z dywidend od firm, w których państwo ma swoje udziały do państwowej kasy wpłynie 5,3 mld zł. Mimo to wg MF Rostowskiego deficyt wzrośnie do 27 mld zł. Rząd zobowiązał się nie dopuścić, by deficyt przekroczył poziom 4,6% PKB, chociaż Komisja Europejska przewiduje, że ogólny deficyt naszego sektora finansów publicznych wzrośnie do 6,6%. Ponieważ obie te wielkości są powyżej 3-procentowego progu wymaganego przy wchodzeniu do strefy euro, więc odsuwa to na dalszy plan nasze chęci wprowadzenia unijnej waluty na co najmniej 2014 rok, a dodatkowo grozi nam unijną procedurą nadmiernego deficytu. Nie jest to zaskakujące, a warto wiedzieć, że w tej sytuacji nie będziemy sami, bo w towarzystwie ponad 20 unijnych krajów... Nie wiem, czy zaprezentowane wyżej zabiegi MF będą wystarczające, ale gdyby się udało, to byłby to wspaniały wynik, a koszty przeżycia tego roku najmniejsze z możliwych. Warto tu dodać, że MFW nie jest takim optymistą i jego eksperci zwracają uwagę na to, że Polska powinna ograniczyć swoje wydatki o 0,5% PKB, jeśli rzeczywiście chce utrzymać deficyt na poziomie 5,5%. Aktualnie MFW przewiduje dla Polski spadek tegorocznego PKB o 0,5% i sygnalizuje, że w roku przyszłym należy spodziewać się ożywienia. Polskie MF przewiduje tegoroczny wzrost PKB o 0,2%.
4. Widząc, jakie są już teraz koszty obecnego kryzysu w innych, podobnych nam krajach uważam, że warto spojrzeć nieco w tył, na decyzje poprzedniego rządu. Zacznę jednak od oczywistego stwierdzenia, że polityka jest uważana za sztukę zdobywania i sprawowania władzy, choć niekiedy rządzący zapominają o tym, że jest nią także korzystanie z niej z myślą o tych, w imieniu których się ją sprawuje, a to zawsze łączy się też z odpowiedzialnością. Polityka zawsze opiera się na rozumieniu świata i mechanizmów nią rządzących. Jest to baza do trafnego prognozowania przyszłości, bo każda rządowa decyzja dotyczy naszej tej bliższej i dalszej przyszłości. Nie tak dawno dostaliśmy od poprzednio rządzących zbiorowy prezent w postaci niższych podatków i korzystnej dla obywateli zmiany wpłat na fundusz emerytalny. Szum medialny był duży, przeciętny obywatel nie odczuł tego zbytnio na swoim koncie, a ktoś wyliczył, że dostaliśmy prezent zbiorowy wart ok. 17 mld zł. Było to w przeddzień początku kryzysu. Te pieniądze będą nam brakować w 2009, ale i w dwóch następnych latach, gdy będziemy starali się pokonać skutki kryzysu. Pozostaje pytanie, czy w perspektywy obecnej była to dobra decyzja...
oprac. : Magdalena Kolka / Global Economy