Google: nowy model rzeczywistości?
2009-09-11 01:10
Przeczytaj także: Rynek reklamy warty blisko 9 mld zł
Absurdalne, skoncentrowane wokół mass mediów funkcjonowanie branży reklamowej przeniosło się również na internet. Aż krzyknąłem ze zdziwienia, kiedy „Advertising Age” napisał, że agencje narzekały na brak miejsca reklamowego na stronach głównych portali, w tym też na Yahoo!. Agencje kreowały fałszywy obraz sytuacji. Na miliardach stron internetowych znajduje się nieskończona ilość niesprzedanych powierzchni reklamowych. Wiele z tych stron ma publikę dużo lepiej dobraną do ich potrzeb i z pewnością byłyby tańsze i bardziej efektywne niż strona główna Yahoo!.
Poza tym nie dzieje się przecież tak, że wiadomość od danego reklamodawcy zostanie odczytana przez każdego, kto wejdzie na Yahoo!, gdyż nie każdy trafia na ich stronę główną. W druku i emisji telewizyjnej reklamodawcy płacą za całą publiczność – zakłada się, że każdy, kto czyta gazetę, zobaczy też i reklamę. Online reklamodawcy płacą tylko za strony, na których pojawiają się ich reklamy – lub, z Google AdSense, płacą tylko wtedy, gdy czytelnik kliknie na reklamę. Internet jest bardziej rentownym i wymiernym medium reklamowym, ale jego wydajność nie leży w interesie agencji, pamiętajcie bowiem: im więcej one wydają, tym więcej zarabiają.
Czy jest zatem jeszcze jakiś niedostatek w mediach? Niektórzy twierdzą, ze nasza uwaga maleje, ale mnie to nie przekonuje. Moja uwaga jest stała - moja doba liczy 24 godziny, 18 z nich jestem na chodzie, z których przez 17 godzin jestem trzeźwy. I to ja wybieram, na czym skupię uwagę w tym czasie. Uważam, że moja uwaga jest bardziej niż kiedykolwiek efektywna i skupiona na treściach o wyższej jakości. Właśnie teraz, kiedy mam większy wybór i więcej kontroli nad własnym czasem. Niektórzy uważają, że zaufanie powoli staje się rzadkością. Cóż, to akurat od zawsze jest prawdą, ale dzisiaj mam więcej źródeł informacji niż kiedykolwiek wcześniej - nie tylko moją lokalną gazetę, lecz także: „The Washington Post”, „The Guardian”, BBC, blogerów, których szanuję i czytuję, i wiele, wiele więcej.
Czy jakość nadal jest rzadkością? Tak, oczywiście. Powstaje jednak coraz więcej materiałów, jest też więcej możliwości, że istnieje więcej ludzi, którzy stworzą dobry materiał. Wyzwanie polega na selekcji wszystkich materiałów, aby ten dobry odnaleźć. Tam, gdzie my widzimy wyzwania, Google uczy nas, by szukać możliwości. Przedsiębiorstwa można budować na bazie potrzeby selekcji: strony handlowe, które znajdują najlepszy towar, strony informacyjne, które czytają tak, byśmy my już nie musieli, oraz serwisy rozrywkowe, które zbierają krytyczne opinie z tłumu. Internet zabija niedostatek i tworzy pod dostatkiem możliwości.
Google odnalazł model biznesowy oparty na tworzeniu, wykorzystywaniu i zarządzaniu obfitością: im więcej treści ma do zorganizowania, tym lepiej, gdyż więcej będzie miejsc na umieszczenie tam swoich reklam. Jeśli wasz biznes zbudowany został na niedostatku - a większość jest takich - musicie zadać sobie pytanie, jak wy możecie zarządzać i wykorzystywać dostatek.
fot. mat. prasowe
Powyższy artykuł jest fragmentem książki Jeffa Jarvisa „Co na to Google?” (Wolters Kluwer Polska, Warszawa 2009). Autor stara się dowieść, że Google to nie tylko amerykańska firma internetowa, to nie tylko produkt tej firmy, czyli najsłynniejsza na świecie wyszukiwarka, lecz także nowy model rzeczywistości. Według Jarvisa nie moglibyśmy już dzisiaj funkcjonować bez Google, który przeniknął do naszego życia i stał się jego nieodłącznym elementem. Odpowiedzi na pytanie postawione w tytule należy szukać niemal wszędzie, w każdej sferze, branży czy instytucji. Publikacja jest dostępna w wielu księgarniach internetowych m.in. w www.profinfo.pl.
1 2
oprac. : Wolters Kluwer Polska