Tydzień 43/2009 (19-25.10.2009)
2009-10-24 22:48
Przeczytaj także: Tydzień 42/2009 (12-18.10.2009)
- Prognozy opublikowane przez Kongres i Biały Dom przewidują, że w ciągu najbliższego dziesięciolecia dług publiczny Stanów Zjednoczonych wzrośnie do blisko 23 bln USD osiągając wówczas równowartość 76,5% PKB. Jeżeli przewidywania na bieżący rok się sprawdzą, to deficyt przekroczy 11% PKB.
- Kurs złota rośnie pod wpływem obaw związanych z postępującą dewaluacją amerykańskiej waluty. Od 1 października złoto zyskało na wartości 5,1%.
- Na giełdzie w Nowym Jorku ceny ropy przekroczyły 80 USD za baryłkę. Ten wzrost cen jest skutkiem coraz słabszego dolara (jego wartość jest na najniższym poziomie od 14 miesięcy).
- W pierwszych kwartałach 2009 r. chińskie PKB wzrosło o ponad 7% i do końca roku na pewno przekroczy założony przez rząd cel poziom ponad 8-procentowego wzrostu. Wrześniowe dane pokazały, że poprawiła się sytuacja w handlu, wzrosła sprzedaż domów, samochodów i produkcja przemysłowa. Według przedstawiciela rządowej agencji Development Research Center chińska gospodarka w drugim półroczu wzrośnie o ponad 9%. Decydującą rolę w rozwoju chińskiej gospodarki odgrywa ogłoszony w ub.r. przez rząd pakiet stymulacyjny o wartości 586 mld USD.
- Tegoroczny deficyt budżetu USA (rok finansowy kończy się 30.09.) jest o 162 mld niższy niż przewidywali analitycy i osiągnął poziom 1,42 bln USD, co stanowi 10% PKB. Na jego wielkość wpłynął spadek dochodów z podatków (o 16,6% mniejsze niż w roku poprzednim) i wzrost federalnych wydatków (wzrosły natomiast o 18,2) głównie na stabilizację systemu finansowego.
- W kończącym się tygodniu po raz pierwszy od 14 miesięcy kurs euro pokonał poziom 1,5 USD/euro. Dolar słabnie, bo inwestorzy prognozują, że stopy procentowe w USA jeszcze przez jakiś czas będą na rekordowo niskim poziomie, więc pożyczają pieniądze w USA, a inwestują je np. w krajach strefy euro czy na rynkach wschodzących. Spadek wartości dolara wynika także z coraz częstszych wypowiedzi światowych przywódców, m.in. z Chin czy Rosji, o konieczności zmniejszenia roli dolara jako waluty międzynarodowej.
- Według danych rządowych w Japonii poniżej progu ubóstwa w Japonii żyje ponad 15,5% społeczeństwa (czwarty najwyższy wskaźnik wśród krajów OECD). To jeden z najgorszych wyników wśród krajów OECD. Eksperci zwracają uwagę na to, że tegoroczne wyniki mogą być jeszcze gorsze, co wynika z redukcji płac w firmach i fali zwolnień spowodowanej przez światowy kryzys.
- Biały Dom prognozuje, że USA w 2009 r. zakończy 2,8-procentowym spadkiem PKB, który w 2010 r. wzrośnie o 2% (przy bezrobociu na poziomie 9,8%) a w 2011 r. wzrośnie nawet o 3,8%.
- W Chinach już w tym roku wyprodukowano 10 mln pojazdów, a do grudnia z chińskich fabryk wyjedzie 12 mln aut. W ciągu pierwszych trzech kwartałów Chińczycy kupili 9,66 mln samochodów (w USA tylko 7,85 mln, a więc mniej o ok. 25% r/r). Dotąd tylko USA i Japonia przekroczyły 10 mln sztuk rocznej sprzedaży.
- Największy norweski koncern paliwowy StatoilHydro zamierza sprzedać część swoich amerykańskich złóż w Zatoce Meksykańskiej, a nabywcą ma być... chiński koncern CNOOC. Jeśli te informacje potwierdzą się, to CNOOC będzie pierwszą chińską firmą na amerykańskim rynku energetycznym. Poprzednia próba wejścia tego koncernu na amerykański rynek nie udała się (nie doszła do skutku transakcja zakupu przez Chińczyków za 18,5 mld USD amerykańskiego koncernu paliwowego Unocal), ze względów politycznych.
- Boeing w III kw. 2009 roku poniósł straty w wysokości 1,6 mld USD. Główną przyczyna sa opóźnienia w dostawie samolotów 787 Dreamliner i 747-8 Jumbo Jet.
Komentarz do wydarzeń gospodarczych
DO SZCZYTU W KOPENHADZE CORAZ BLIŻEJ...
ONZ-owski szczyt klimatyczny w Kopenhadze z założenia ma być początkiem nowego etapu starań o przyszłość ziemskiej cywilizacji. Jego celem jest doprowadzenie do zawarcia nowego międzynarodowego porozumienia o redukcji emisji gazów cieplarnianych. Ma on zastąpić wygasający już protokół z Kioto. Coraz większa jest świadomość możliwej do wystąpienia klimatycznej katastrofy, jeśli średnia temperatura globu podniesie się w ciągu następnej dekady o więcej niż 2 stopnie Celsjusza. Jak to podkreślają eksperci dla treści nowego porozumienia kopenhaskiego nie ma dziś żadnej alternatywy.
Atmosfera przygotowań do tego szczytu nie jest najlepsza, wzrasta też ryzyko, że prowadzone negocjacje zakończą się fiaskiem. Jak zwykle w takich sprawach problemem są pieniądze, a mówiąc precyzyjnie odpowiedź na pytanie, kto sfinansuje związane z tym koszty. Jak na razie najbogatsze państwa świata (Unia, USA, Japonia, Kanada, Australia i Rosja), które przez dziesięciolecia niszczyły środowisko i doprowadziły je do obecnego stanu, nie potrafią się dogadać z państwami najbiedniejszymi oraz ze wschodzącymi potęgami takimi jak Chiny, Indie i Brazylia. By do 2020 roku zredukować emisję CO2 o 20-30%, niezbędne są koszty rzędu 100-110 mld euro rocznie. Powszechne jest oczekiwanie, by koszty te poniosły najbogatsze centra gospodarcze świata, a więc kraje Unii, Ameryki Północnej i Japonia. Jednak dziś przeżywają one kryzys i do chwili obecnej brak jest jasnych deklaracji z ich strony.
Dotychczas Unia Europejska była głównym motorem napędzającym przygotowania do szczytu. Teraz co prawda żaden z krajów unijnych nie wycofuje się z popierania tej obiektywnie uzasadnionej, międzynarodowej inicjatywy, ale wszyscy unikają rozmowy o pieniądzach. Truizmem jest powiedzenie, że bez jednoznacznych deklaracji finansowych cały projekt ma niewielkie szanse na porozumienie, nie mówiąc już nic o jego realizacji.
W chwili przygotowywania tego komentarza w Luksemburgu trwają negocjacje ministrów finansów i środowiska nad przygotowaniem stanowiska, które Unia w imieniu 27 krajów przedstawi w grudniu w Kopenhadze. Nieoficjalnie mówi się, że w projekcie rozwiązań przed tym spotkaniem brak jest propozycji kwot pomocy, jaką UE miałaby oferować biedniejszym krajom na realizację planowanych działań (na początku miało to być 2,1 mld euro rocznie, potem nawet 15 mld euro). Dziś brak jeszcze unijnej koncepcji sposobu finansowania unijnego wkładu w walkę ze zmianami klimatycznymi. Niepokój naszego rządu wywołała ostatnia propozycja Holandii, aby ten wkład był uzależniony od wielkości obecnej emisji CO2...
Aktualny stan przygotowań do kopenhaskiego szczytu ostro krytykują organizacje pozarządowe. Ich eksperci szacują, że UE powinna przeznaczać ok. 35 mld euro rocznie na finansowanie tych reform gospodarczych w państwach rozwijających się, które są związane z redukcją emisji CO2. Jaki będzie wynik przekonamy się w grudniu, gdy przywódcy spotkają się w stolicy Danii...
Przeczytaj także:
Świat: wydarzenia tygodnia 49/2019
oprac. : Magdalena Kolka / Global Economy