Derywaty pogodowe chronią zysk firmy
2009-12-01 09:26
© fot. mat. prasowe
W lipcu 1997 r. południową Polskę, Czechy oraz część Austrii nawiedziła powódź, którą nieprzypadkowo media nazwały powodzią tysiąclecia. Pochłonęła ona w sumie 114 istnień, a straty, jakie wywołały tak obfite opady deszczu, oszacowano łącznie na 4,5 mld euro. W głębokiej wodzie legły nie tylko domostwa, ale również firmy. Szacuje się, że w lipcu 1997 r. majątek straciło ponad 9000 przedsiębiorstw.
Przeczytaj także: Faktoring a forfaiting - wady i zalety
Powyższy przykład pokazuje, jak wielki wpływ na biznes może mieć pogoda. Każda z firm, która straciła majątek, miała plany, zobowiązania, kontrahentów. Aby matka natura mocno namieszała w firmowym budżecie, a nawet doprowadziła biznes na krawędź bankructwa, wcale nie potrzeba powodzi, czasem wystarczy niespodziewanie niska bądź wysoka temperatura lub dłuższe od planowanych opady deszczu.Plus znaczy minus
Szczególnie dotkliwie wszelkie anomalie pogodowe odczuwa branża energetyczna. W zeszłym roku mieliśmy do czynienia z wyjątkowo ciepłą zimą. Dla mieszkańców oznaczało to możliwość skrócenia czasu ogrzewania mieszkań i domów, było cieplej, więc nie mieli potrzeby dogrzewać mieszkań tak intensywnie jak w latach wcześniejszych. Dla elektorociepłowni oznaczało to jednak niezrealizowanie założonego w budżecie planu, a co za tym idzie – poważne straty finansowe. Branża elektrociepłownicza nie jest jedyną, dla której plusy na termometrze oznaczają minusy w budżecie. Również cały sektor turystyczny uważnie śledzi wskazania termometru i prognozy pogody. Jeśli pensjonaty i gospodarstwa agroturystyczne spodziewają się dużego ruchu, to często jeszcze przed rozpoczęciem sezonu inwestują w swoje obiekty i ofertę turystyczną. Niestety bywa jednak tak, że zima jest zbyt ciepła i nie ma wystarczającej ilości śniegu, co automatycznie powoduje spadek zainteresowania daną lokalizacją, a przez to znaczne obniżenie spodziewanych dochodów. W takich przypadkach, nie tylko nie można mówić o odpowiednich zarobkach, ale często nawet o zwrocie poniesionych kosztów.
fot. mat. prasowe
Przyjmuje się, że prawie 70 proc. gospodarki jest powiązane z pogodą. Trudno znaleźć branżę, na którą anomalie klimatyczne nie wpływałyby choćby w sposób pośredni. Restauratorzy z powodu deszczu mniej zarabiają na tzw. ogródkach piwnych, dla rolników długotrwałe susze oznaczają kiepskie zbiory, właściciele pól golfowych w czasie wiatru czy opadów też nie mogą liczyć na duże zainteresowanie. Szczególnie trudną sytuację mają organizatorzy imprez masowych: koncertów, wydarzeń sportowych. Dla nich silny wiatr i/lub zacinający deszcz może oznaczać nawet odwołanie imprezy, czytaj: straty finansowe idące nawet w dziesiątki milionów złotych.
(Nie)przeminęło z wiatrem
Często niestety jest tak, że oferty ubezpieczeń dotyczą jedynie klęsk żywiołowych, a przecież choćby zmiany w temperaturze czy niezbyt silny wiatr też potrafią popsuć biznesowe plany. Na szczęście, obok klasycznych ubezpieczeń, obecnie na rynku dostępne są instrumenty finansowe, pozwalające zabezpieczyć wahania przychodów ze sprzedaży, generowane anomaliami pogodowymi. Mowa tutaj o coraz popularniejszych w naszym kraju derywatach pogodowych - instrumentach pochodnych, które bazują na warunkach atmosferycznych. Derywaty pogodowe to dwustronne kontrakty terminowe, które rozliczane są na podstawie indeksów temperatury, opadów czy prędkości wiatru. Są to instrumenty najczęściej stosowane w zarządzaniu ryzykiem pogodowym o charakterze niekatastroficznym, ale coraz częściej stosuje się je w celach inwestycyjnych, jako atrakcyjny element dywersyfikacji portfela – tłumaczy Paweł Piejak Specjalista ds. derywatów pogodowych Consus S.A.
W praktyce wykorzystanie takiego rozwiązania oznacza, że firma korzystająca z zabezpieczeń pogodowych otrzymuje płatność w momencie, gdy wystąpią określone w umowie warunki. Mogą nimi być ustalone wcześniej poziomy opadów deszczu czy śniegu, większa lub mniejsza temperatura czy też prędkość wiatru. Przykład zastosowania derywatów pogodowych podaje Maciej Jeziorski Starszy Analityk w Zespole ds. Energetyki w warszawskim oddziale firmy doradczej Frost & Sullivan: Załóżmy, że właściciel farmy wiatrowej obawia się niewystarczającej produkcji energii elektrycznej wynikającej ze zmiennej prędkości wiatru, a co za tym idzie nieprzewidywalności wykorzystania zainstalowanej mocy. Sytuacja taka może znacząco wpłynąć na wyniki finansowe danego podmiotu oraz spowodować trudności związane ze spłatą kredytów instytucjom finansującym daną inwestycję. Dlatego właściciel farmy, nabywając zabezpieczenie przed niekatastroficznym ryzykiem pogodowym - w formie derywatu lub ubezpieczenia – zapewni sobie oczekiwany poziom przychodów. Warunkiem uzyskania płatności z tytułu nabytego zabezpieczenia jest np. odnotowanie prędkości wiatru na poziomie niższym niż określony w umowie poziom aktywacji zabezpieczenia.
Przeczytaj także:
Jak sprawdzić kontrahenta? 3 przydatne triki księgowego
oprac. : eGospodarka.pl
Więcej na ten temat:
anomalie pogodowe, derywaty pogodowe, pogoda, derywaty, zabezpieczenie działalności, zabezpieczenie finansowe