Wyroby włókiennicze budzą zastrzeżenia UOKiK
2010-06-22 13:25
Przeczytaj także: Branża odzieżowa w tarapatach
Najstarsze ubrania tworzone były ze skóry, futer, liści oraz trawy i miały przede wszystkim zapewnić ochronę przed zimnem. Dziś nie tylko lista dostępnych materiałów się wydłużyła, ale również wymagań stawianych przez konsumentów, a przede wszystkim przez prawo. Produkty włókiennicze muszą być zatem bezpieczne i odpowiednio oznakowane. Jak wynika z najnowszego raportu UOKiK, z kontroli przeprowadzonych przez Inspekcję Handlową, różnego rodzaju nieprawidłowości zostały stwierdzone w 1455 (34,8 proc.) z 4187 partii produktów: ubrań dla dorosłych i dzieci, bielizny, wyrobów metrażowych, pończoszniczych oraz apaszek i szali. Najwięcej zastrzeżeń dotyczyło oznakowania – aż 1359 z 4024 skontrolowanych partii.Bezpieczeństwo
Kontrola dotyczyła obecności w produktach włókienniczych dopuszczonych przez prawo, w określonych ilościach, związków chemicznych: amin aromatycznych i formaldehydu oraz zakazanych: niklu, kadmu i ołowiu, które wykazują m.in. działania rakotwórcze i wywołują reakcje uczuleniowe. Najczęstszą nieprawidłowością w tym zakresie była obecność niklu i ołowiu. Wymagań nie spełniały m.in. nadruki na koszulce męskiej „Superdziadek” zawierające ołów, metalowe nity w spódnicy zawierające nikiel. Dodatkowo, w przypadku wyrobów przeznaczonych dla dzieci do lat trzech sprawdzano sposób przymocowania ozdób do ubrań czy bielizny, a także sznurki np. przy kapturach bluz. Powód? Niewielkie nawet elementy oderwane od ubrania lub sznurki niewłaściwej długości mogą bowiem stać się przyczyną uduszenia. Dlatego np. ubrania dla dzieci do lat siedmiu i 134 cm wzrostu nie powinny posiadać sznurków przy kapturze i na elementach osłaniających szyję. Łącznie Inspekcja Handlowa zakwestionowała 34 partie z 2039 skontrolowanych (1,7 proc.).
Jakość
Kontrola polegała głównie na ocenie zgodności deklarowanego składu surowcowego z rzeczywistym, określonym w wyniku badań laboratoryjnych, zewnętrznych cech wyrobu oraz sprawdzeniu zgodności deklarowanego wymiaru z rzeczywistym. Ogółem ocenie poddano wyroby z 2129 partii, z czego zakwestionowano 132 partie (6,2 proc). Informacje o rodzaju użytego materiału, np. 100 proc. bawełny, pozwalają na odpowiednią konserwację, w tym pranie i suszenie. Poza tym jest to niezwykle istotne dla konsumentów uczulonych na określone włókna czy preferujących określone materiały. Ze względu na inny skład niż deklarowany zakwestionowano 122 z 371 partii (32,9 proc.) poddanych specjalistycznym badaniom laboratoryjnym. Niezgodne z zadeklarowanym składem okazały się m.in. spódnica – zamiast 100 proc. bawełny zawierała wełnę, wiskozę, akryl i poliester czy piżama damska w 100 proc. poliestrowa, a nie bawełniana, jak zapewniał przedsiębiorca na opakowaniach. Wątpliwości kontrolerów wzbudziły także skarpety z włókna bambusowego, które, jak się okazało, zawierały to włókno jedynie na etykiecie.
Prawidłowość oznakowania
Zgodnie z przepisami na każdym wyrobie włókienniczym powinna znajdować się informacja o składzie surowcowym i sposobie konserwacji – określenie m.in. metod prania, suszenia i prasowania – napisana jednolitym, czytelnym wyraźnie widocznym drukiem. Informacje te powinny być w języku polskim. Nieprawidłowości stwierdzono w 1359 z 4024 skontrolowanych partii (33,8 proc.). Dotyczyły m.in. braku, niepełnej lub sprzecznej informacji o składzie i sposobie konserwacji – na etykiecie podano 100 proc. bawełna, a na wszywce 100 proc. poliester, na etykiecie podano pranie w temp. 95°C, a na wszywce pranie w temp. do 40°C, a także nieumieszczania poprawnych nazw włókien.
oprac. : Regina Anam / eGospodarka.pl