Kradzież danych - jak się ustrzec
2005-03-06 11:43
W atmosferze skandalu media od czasu do czasu publikują informacje o znalezieniu na wysypiskach śmieci różnych dokumentów zawierających dane osobowe. Gromy sypią się na głowy zarządów banków, spółdzielni mieszkaniowych czy operatorów sieci komórkowych. Słusznie zarzuca się im brak dbałości o poufne informacje dotyczące ich klientów. Tymczasem mało kto wspomina o tym, że na tych samych wysypiskach z łatwością można znaleźć podobne dane zawarte w dokumentach wyrzucanych przez ich właścicieli. Dotyczy to zarówno osób prywatnych, jak większych czy mniejszych firm.
Przeczytaj także: Phishing - kradzież danych w Internecie
Brytyjska firma monitorowania kredytów Experian przeprowadziła niedawno badanie, jakie rzeczy ludzie wyrzucają na śmietnik. Z raportu zatytułowanego „Co kryje się za kradzieżami tożsamości i fałszerstwami kart kredytowych” możemy się dowiedzieć, że:• w 40 % śmietników znaleziono numery kart kredytowych lub płatniczych, co gorsza w większości przypadków były tam także daty ważności kart;
• w 75 % śmietników znaleziono dokumenty zawierające dane osobowe;
• w 20 % śmietników znaleziono numery rachunków bankowych i kody powiązane z adresami;
• w jednym przypadku znaleziono nawet podpisany czek in blanco!
Z raportu jasno wynika, że ludzie usuwający dokumenty potrafią być bardzo nieostrożni. W prawie każdym śmietniku znaleziono informacje, które mogłyby zostać wykorzystane przez oszustów.
Bądź czujny – konkurencja nie śpi!
Co robić, żeby nie paść ofiarą kradzieży danych? Okazuje się, że nie wystarczą wyrafinowane systemy ochrony sieci komputerowych. Czujnym trzeba być na każdym kroku. Pomijając ostrożność w ich udostępnianiu różnym firmom lub osobom warto poświęcić chwilę uwagi temu, co robimy z dokumentami, na których dane te są umieszczone. Faktury, wyciągi bankowe, zestawienia transakcji kartami kredytowymi, PIT-y czy polisy ubezpieczeniowe mogą być dla złodzieja kluczem do naszych pieniędzy. Każda osoba prowadząca biznes orientuje się, czy może stanowić obiekt zainteresowania wywiadowni gospodarczych. Choć ta metoda pozyskiwania informacji o konkurencji nie jest jeszcze u nas rozpowszechniona, to trzeba pamiętać, że gonimy świat z zadziwiającą prędkością i można się spodziewać, że już wkrótce się tak stanie. W Stanach Zjednoczonych stosunkowo niedawno pojawił się termin COMPETITIVE INTELLIGENCE. Tak określa się działania mające na celu gromadzenie i analizowanie informacji o konkurencji. W większości są one dostępne oficjalnie, albo bez naruszania przepisów prawa.
Z badań przeprowadzonych w USA wynika, iż najbardziej na takie działania narażone są firmy małe i średnie. Okazuje się, że do zebrania wartościowych informacji wcale nie musi się używać metod Jamesa Bonda. Wprawny analityk używa w tym celu źródeł dostępnych praktycznie bez żadnego wysiłku. Są to np. informacje prasowe i wywiady kierownictwa firmy, prezentacje na konferencjach i targach, czy sprawozdania publikowane zgodnie z obowiązującymi przepisami. Baczne śledzenie ogłoszeń o naborze pracowników, lektura instrukcji obsługi i ulotek do produktów czy regularne odwiedziny na stronie WWW mogą doprowadzić do bardzo interesujących wniosków. Przy odrobinie starań wiele informacji da się uzyskać rozmawiając z naszymi kontrahentami (szczególnie byłymi) albo podsłuchując w miejscach publicznych rozmowy pracowników.
Obfite plony mogą przynieść wycieczki po zakładzie albo telefony z prośbą o pomoc w rozwiązaniu jakiegoś problemu. Osobną specjalnością jest obecnie grzebanie w śmietnikach, gdzie niestarannie zniszczony np. formularz informacji dla banku może wystarczyć jako źródło wszystkich potrzebnych naszej konkurencji informacji.
Śmiertelne zagrożenie
Choć świadomość niebezpieczeństw związanych z przeciekiem danych stopniowo rośnie, to przeważająca większość właścicieli małych i średnich firm oraz menedżerów nie zdaje sobie sprawy z tego, co można znaleźć w koszach na śmieci działów takich jak Księgowość czy Sprzedaż. Błędny wydruk trafia tam niemal odruchowo. Tymczasem takie materiały jak rankingi klientów, zestawienia należności, projekty akcji promocyjnych czy choćby listy płac stanowią niezwykle niebezpieczne narzędzie w rękach konkurentów. Każdy sprawny szef działu sprzedaży posiadający bazę klientów swych rynkowych przeciwników ma nad nimi kolosalną przewagę nawet jeśli teoretycznie dysponują oni większymi zasobami. Co gorsza, wycieku „wrażliwych danych” firmy nie zauważają, a pracownicy marketingu zachodzą później w głowę, jak to się stało, że konkurenci wprowadzają bardzo podobną akcję promocyjną... o dzień wcześniej. Trudno również powiązać z wyciekiem danych zmniejszanie się obrotów z kluczowymi klientami, choć często taka właśnie jest tego przyczyna. Posiadanie odpowiednich informacji daje możliwość składania specjalnych ofert tylko wąskiej grupie odbiorców konkurenta. W Polsce źródłem informacji są najczęściej handlowcy przejęci przez konkurencyjne firmy. Ale wejść w ich posiadanie można także tańszą drogą - wystarczy zajrzeć do śmietników.
Przeczytaj także:
Czy AI pomoże ograniczyć oszustwa finansowe?
oprac. : eGospodarka.pl
Więcej na ten temat:
niszczenie dokumentów, kradzież danych, wyciek poufnych danych, kradzież tożsamości, dane firmowe