Książki biznesowe
2005-03-12 13:11
Nikt chyba nie policzył ile wydaje się w naszym kraju książek na tematy biznesowe. Ja tego nie zrobiłem również, ale przeglądając aktualne oferty kilku czołowych wydawców tego rynku, chwyciłem się za głowę. To jest co najmniej sto pozycji rocznie! Przez piętnastolecie, musiało się uzbierać z półtora tysiąca. No, ale nie wiem tego na pewno, tylko szacuję...
Przeczytaj także: Zarządzanie ryzykiem. Hedging jako tarcza amortyzująca straty
Na rynku królują dwa, trzy wiodące podmioty. Należą do nich z cała pewnością: Studio Emka z Warszawy oraz Wydawnictwo OnePress z Gliwic, które – biorąc pod uwagę, zbieżność danych adresowych, musi mieć coś wspólnego z renomowaną oficyną publikacji komputerowych Helion. Jednak graczy jest znacznie więcej. Praktycznie, każdy duży, krajowy wydawca, kiedyś „popełnił” jakąś pozycję tego rodzaju, a niektórzy stworzyli z nich znaczący - czasami nawet rwący - nurt swej działalności. Należy do nich wydawnictwo Amber, które już na tych łamach wymieniałem, przy okazji recenzowania książki Ann Marie Sabath – „Savoir-vivre w biznesie”. Po przeglądnięciu witryny tej oficyny, okazało się, że ma ono w dorobku publikacji tego typu znacznie więcej. Niejednokrotnie są to bardzo wartościowe pozycje. Oczywiście, niemal w stu procentach tłumaczone, bo dobrych książek krajowych autorów u nas, jak na lekarstwo!Pierwszą książką biznesową jaką przeczytałem w latach dziewięćdziesiątych (i chyba pierwszą, tego typu w życiu) była „Autobiografia” Lee Iacocci, wydana w 1990 roku przez Książkę i Wiedzę. Mam tę książkę na półce do dziś i od czasu do czasu po nią sięgam - raz, po to, aby odnaleźć w niej jakiś znaczący fragment potrzebny do zacytowania w trakcie wykładów z marketingu, innym zaś, aby ją wypożyczyć, któremuś z nagle-zainspirowanych przedsiębiorczością znajomych. Dramatyczna historia wybitnego, amerykańskiego menedżera, który przebył osławioną – choć niezupełnie klasyczną - drogę od szeregowego sprzedawcy samochodów do generalnego dyrektora największych koncernów samochodowych świata, do dzisiaj budzi mój podziw i wzruszenie. Podziw jest łatwo wytłumaczalny. Iacocca odniósł wielki, praktycznie globalny, życiowy sukces. Wzruszenie zaś, ponieważ, dramatycznym punktem jego życia była, niespodziewana degradacja, przypominająca, jako żywo, przypadek Józefa K. ze znanej powieści Franza Kafki. Gdy czytałem „Autobiografię” po raz pierwszy, nie miałem zbyt wielu odniesień do autentycznych, znanych z autopsji przypadków. Obecnie, los Iacocci przypomina mi doświadczenia co najmniej kilku znajomych, którzy niemal z dnia na dzień zostali zrzuceni z prestiżowych stanowisk i skazani przez fatum na niebyt. Niektórzy z nich do dziś (a trwa to już kilka lat) nie podnieśli się. W naszym kraju, dość trudno jeszcze o ratunkową tratwę, jaką w ostatniej chwili, otrzymał Lee od konkurencyjnej dla Forda – firmy Chrysler.
Książka Iacocci utkwiła mi w pamięci jako niewyczerpane źródło anegdot i historii, o dużej mocy dydaktycznej dla nauki marketingu i zarządzania. W jednej z nich autor wspomina w jaki sposób Ford przeprowadzał badania marketingowe dotyczące klientów, którzy miesiąc, dwa wcześniej nabyli wozy tej marki (przypomnijmy, że jest to historia z lat sześćdziesiątych). Marketingowcy firmy obawiali się, że w przeprowadzanej ankiecie, można spodziewać się wielu nieprzychylnych odpowiedzi. Szukając rozwiązania, które godziło by aspekt poznawczy z promocyjnym, wpadli na iście szatański pomysł. Stwierdzili, że należy podarować sobie pytania wprost - „ czy jest Pan/Pani zadowolony/a z dokonanego zakupu”. Wiedzieli doskonale, że przysłowiowo wymagający, amerykański klient, niemal na pewno będzie „szukał dziury w całym” i wytoczy przeciw firmie kilka pięter, mniej lub bardziej zasadnych zarzutów. Wprowadzili więc do ankiety pytanie - „co sąsiedzi mówią o Państwa nowo zakupionym samochodzie?”. Przewidywali, że nawet jeśli nabywcy samochodów nie do końca będą zadowoleni ze swego nabytku, wobec obcych, szczególnie sąsiadów, co najmniej trochę podrasują opinie. Nie zawiedli się! Większość klientów na początku stwierdziła, że sąsiedzi okazywali podziw i zazdrość, że szeroko dopytywali się o szczegóły techniczne i walory użytkowe, w dalszej zaś części badania, wyrażanym wprost pochwałom nie było już końca. Badanie spełniło pokładane nadzieje. A czy wniosło coś nowego na temat zadowolenia klientów? Hm... Chyba na tym polu, nie za bardzo!
Książka Iacocci, była w 1990 roku wydarzeniem. Recenzje pojawiły się w prasie codziennej, nawet w ówczesnych regionalnych „tabloidach”. Dzisiaj, książki biznesowe pojawiające się na rynku pozostają praktycznie bez echa, tak jakby inteligentna, polska przedsiębiorczość zaszyła się w mysiej dziurze. Nakłady są znacznie mniejsze (sięgają co najwyżej kilku tysięcy egzemplarzy, średnio 2-3 tysięcy, i to po dwu- trzyletniej sprzedaży), trzeba jednak też dodać, że nie ma już okrzyczanych i naprawdę dobrych pozycji, jak to było dziesięć, piętnaście lat temu. W ofertach wydawniczych pojawiają się stopięćdziesiąte-któreś publikacje, o „doskonałym przywództwie”, o tym, że „wszystko zależy od ciebie”, doradzające ci, abyś się nie podłamywał, bo... „jutro na pewno będzie lepiej”. Aż dziw, że w tak egzotycznej dziedzinie jaką jest przedsiębiorczość i small-biznes, autorzy nie potrafią znaleźć, ciekawszych, bardziej intrygujących tematów. No, ale może takie książki jednak gdzieś powstają, a owa wylewająca się z półek księgarskich „propaganda sukcesu”, to zaledwie efekt pracy rodzimych wydawców. Uwarunkowany, tym, że wybierają do tłumaczeń akurat takie bezproblemowe pozycje...
Kontakt z autorem: waskodagama@autograf.pl
Przeczytaj także:
5 globalnych makrotrendów dla biznesu i konsumentów
oprac. : WaskodaGama / WaskodaGama
Więcej na ten temat:
zarządzanie, business, biznes, literatura biznesowa, Lee Iacocca, książki biznesowe