Bezpieczeństwo IT w 2030 roku
2012-12-21 10:51
Bezpieczeństwo IT w 2030 roku © fot. mat. prasowe
Przeczytaj także: Cyberbezpieczeństwo w firmach: brakuje spójności
Dwadzieścia trzy lata temu media donosiły o jednym z największych ataków hakerskich w historii Stanów Zjednoczonych. W tym kontekście Clifford Stoll opublikował swoją książkę „Kukułcze jajo”, którą obecnie zalicza się do klasyki literatury IT. W tym samym roku Tim Berners-Lee wynalazł WWW, Intel wprowadził swój nowy procesor 486 o częstotliwości 25 MHz i upadł Mur Berliński. Jednak w tamtych czasach komputery stanowiły domenę niewielkich grupek powszechnie wyśmiewanych geeków, dlatego 1989 rok pozostał w pamięci zbiorowej rokiem, w którym runął Mur Berliński. Wszystko inne poszło natychmiast w niepamięć.Minęły ponad dwie dekady i komputery nie tylko zdobyły akceptację społeczną, ale dzięki firmie Apple stanowią również symbol statusu. Jeżeli dzisiaj ktoś udaje się do biblioteki w celu znalezienia informacji, przelewa pieniądze w fizycznej placówce banku czy wysyła listy tradycyjną pocztą, robi to jedynie w sferze prywatnej – w środowisku zawodowym/biznesowym nie da się uniknąć korzystania z wyszukiwarek, bankowości online czy poczty e-mail.
fot. mat. prasowe
Bezpieczeństwo IT w 2030 roku
Jaki długofalowy skutek będzie to miało na nasze życie? Każda próba przewidzenia, jak będzie wyglądał krajobraz bezpieczeństwa IT w 2030 roku, będzie musiała ograniczać się do prognozy dotyczącej bezpieczeństwa i społeczności w sensie ogólnym. Technologia informatyczna jest dzisiaj niemal wszędzie, a w przyszłości jej zakres może się tylko rozszerzyć.
Duże kroki w przyszłość
Przyszłe pokolenia określą 2012 rok jako ten, w którym nastąpił kres hegemonii tradycyjnego komputera osobistego – jak na ironię za sprawą tej samej firmy, która kiedyś była nierozerwalnie związana z PC-tem - Microsoftu. Podobnie jak Apple i Google, producent Windowsa skłania się ku podejściu multiplatformowemu: telefony komórkowe, tablety i coraz częściej telewizory z wbudowanym systemem operacyjnym nieustannie zagrażają tradycyjnej dominacji komputera PC. Przechowywanie danych w chmurze zamiast na dysku twardym komputera stacjonarnego, aplikacje ze sklepu App Store zamiast pobieranych z podejrzanych stron internetowych – czasy się zmieniają. Kiedyś analogowy aparat fotograficzny został zastąpiony cyfrowym. Ten z kolei jest stopniowo wypierany przez zaawansowane telefony z wbudowanym aparatem cyfrowym. Nie ma wątpliwości, że za dziesięć lat nadal będą istniały filmy analogowe, aparaty cyfrowe oraz komputery osobiste, jednak swoje dni chwały mają już za sobą. W tej sytuacji nie byłoby zaskoczeniem, gdyby już w ciągu najbliższych pięciu lat smartfony straciły swój obecny status obowiązkowego gadżetu, ponieważ wschodząca gwiazdą stają się okulary rzeczywistości rozszerzonej.
Są to specjalne „pomoce optyczne” – łączące wbudowaną kamerę, wyświetlacz i komputer. Cechą charakterystyczną rzeczywistości rozszerzonej jest stopienie się realnego świata z komputerowo wygenerowanymi obrazami. Dzięki stale włączonej kamerze oraz funkcji rozpoznawania twarzy słaba pamięć do nazwisk nie będzie stanowić już problemu, ponieważ nazwisko, wiek i zawód osoby, z którą rozmawiamy, zostaną automatycznie wyświetlone obok jej twarzy. Podczas wakacji za granicą menu w języku obcym zostanie po prostu zastąpione wersją w rodzimym języku. Jeżeli się zgubisz, z pomocą przyjdzie system nawigacji dla pieszych. Ponadto, automatycznie będzie tworzony dziennik multimedialny w oparciu o stały strumień danych z kamery, mikrofonu i technologii GPS. Co więcej, wcale nie trzeba będzie długo czekać na to wszystko: w 2013 roku Google planuje przekazać swoje Google Glasses deweloperom, a w ślad za nim pójdą zapewne inni producenci. Ta fuzja świata realnego i wirtualnego zmieni tak wiele rzeczy w nadchodzących latach, że po prostu nie można nie doceniać znaczenia tego wynalazku.
oprac. : Katarzyna Sikorska / eGospodarka.pl
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)