Polityka klimatyczna a gospodarka
2013-02-06 12:18
Przeczytaj także: Jak certyfikaty węglowe pomagają tworzyć zieloną przyszłość?
Jednak wedle szacunków przywoływanych przez „Solidarność”, zdecydowanie warto zmienić lub zawiesić pakiet. „Według wyliczeń ekspertów z powodu wdrożenia rozwiązań pakietu w 2013 roku ceny prądu wzrosną o 30 proc., a ceny ciepła o 22 proc. W kolejnych latach te ceny wzrosną o 60 proc. Skokowy wzrost cen energii negatywnie wpłynie na konkurencyjność i kondycję polskiego przemysłu i polskiej gospodarki. Skutkiem wdrożenia rozwiązań pakietu będzie też m.in. utrata od 250 tys. do nawet 500 tys. miejsc pracy w przemyśle” – czytamy w oświadczeniu „S” zamieszczonym na portalu wGospodarce.pl. Z kolei zdaniem Pawła Szałamachy, byłego wiceministra skarbu państwa, jednego z założycieli Instytutu Sobieskiego, a obecnie posła PiS, skutki realizacji pakietu dla polskiej gospodarki będą większe niż w pozostałych krajach UE z racji oparcia gospodarki na energetyce węglowej, która jest wysokoemisyjna. Przedstawiając bilans skutków pakietu, Szałamacha wskazuje: „Wzrost średnich kosztów wytwarzania energii wyniesie 65-80% w latach 2015-2020 i będzie 2-3 razy wyższy od średniego wzrostu kosztów w UE; w liczbach bezwzględnych wzrost rocznych kosztów wytwarzania energii wyniesie ok. 8-12 mld zł rocznie (ze względu na koszty zakupu praw emisji); wzrost cen energii spowoduje wzrost udziału kosztów energii w budżetach domowych z 11% w roku 2005 do ok. 14,1-14,4% w latach 2020-2030; wydatki roczne za kwoty emisji CO2 po roku 2020, czyli po wprowadzeniu pełnego aukcjoningu w wysokości 34 mld zł; szacowany jest także ubytek PKB w wysokości 7,5%, czyli ok. 150 mld zł do 2020 roku. Z drugiej strony, Polska może uzyskać wsparcie finansowe inwestycji w sektorze elektroenergetycznym o wartości 60 mld zł w latach 2013-2020 (tzw. mechanizm solidarnościowy)”. Szałamacha wskazuje, że jego szacunki są wiarygodne i dokładne.
Dokładne szacunki i konkretne wyliczenia skutków obowiązywania pakietu mogą podlegać dyskusji, nie zmienia to jednak ogólnej oceny dokumentu. Rzeczywiście spowoduje on ogromne problemy polskiej gospodarki. Wynika to wprost z samej idei pakietu klimatyczno - energetycznego. Zgodnie z jego zapisami, w Unii Europejskiej do roku 2020 ma dojść do 20-procentowej redukcji emisji gazów cieplarnianych, 20-procentowego zwiększenia efektywności wykorzystania energii oraz 20- procentowego wzrostu wykorzystania energii ze źródeł odnawialnych. To oznacza, że firmy emitujące CO2 czekają inwestycje zmniejszające emisję. Jednak to nie jedyne wydatki. Zasady działania pakietu tłumaczył ekspert ds. energetycznych Tomasz Chmal. Wskazywał on w jednym z wywiadów, że po roku 2013 firmy emitujące CO2 będą musiały nabywać prawa do emisji na aukcjach. „Zaczyna się dyskusja, ile i na jakich zasadach. W 2013 roku Polska ma możliwość bezpłatnych emisji tylko na poziomie 70 procent, a 30 procent musi być nabyte na aukcjach. Ten poziom bezpłatnych pozwoleń na emisje będzie malał do zera w 2020 roku. To jest już prawem, zostało przyjęte w 2008 roku i od tego nie mamy już odwrotu” – tłumaczył Chmal. Jego słowa pozwalają zidentyfikować jednoznacznie źródło podwyżek i problemów. Pakiet energetyczno-klimatyczny nakłada obowiązek płacenia przez firmy, które chcą emitować dwutlenek węgla. Ich koszty działalności wzrosną, ponieważ dochodzą im nowe wydatki. Wiceminister środowiska Beata Jaczewska w sejmowej wypowiedzi zaznaczała, że w III okresie rozliczeniowym pakietu, czyli w latach 2013-2020, polska energetyka dostanie część uprawnień za darmo, w ramach tzw. derogacji. Jednak warunkiem tego jest zainwestowanie zaoszczędzonych pieniędzy w nowoczesne technologie. Wydaje się więc, że derogacje te nie są w stanie osłabić negatywnych skutków działań pakietu. Dokument prowadzi do wzrostu kosztów wytwarzania towarów i usług przez wszystkie zakłady emitujące CO2, w tym te wytwarzające prąd.
Pakiet klimatyczno-energetyczny uderza w podstawy działalności wielu obszarów gospodarki Polski. Podobnie jak wzrost ceny paliwa odbija się na wielu gałęziach oraz ostatecznie na budżecie konsumentów, tak i wejście w życie pakietu będzie w ostateczności skutkowało wzrostem cen produkcji energii elektrycznej, produkcji wielu towarów i usług, a w rezultacie odbije się na możliwościach konsumpcyjnych polskich rodzin. Wiele wskazuje na to, że pakiet niestety uderzy w popyt wewnętrzny w Polsce, który w ostatnich latach działał stabilizująco na sytuację gospodarczą oraz wyniki makroekonomiczne Polski. Cios w podstawę polskiej gospodarki, jakim będzie pakiet klimatyczny, może bardzo osłabić sytuację Polski i Polaków. Jednak rządzący zdają się tego obecnie nie widzieć. Oni nie podejmują żadnej aktywności w tej sprawie. Mogliby się bowiem narazić na konflikt z najważniejszymi krajami Unii. To one bowiem zdają się być beneficjentem pakietu klimatycznego. Kraje takie jak Niemcy czy Francja będą zyskiwać na pakiecie.
Po pierwsze ich gospodarki są oparte na nowocześniejszych technologiach. Ich energetyka w znacznie mniejszym stopniu niż w Polsce opiera się na węglu. One więc nie będą musiały inwestować wielkich sum w modernizację przemysłu. Ich przemysł jest tańszy w przystosowaniu do wymogów pakietu. Co więcej, to Paryż i Berlin dysponują nowoczesną technologią związaną z ograniczaniem emisji, zieloną ekologią oraz zwiększaniem efektywności energetycznej. To firmy z tych krajów zapewne staną się kontrahentami krajów UE, które będą chciały zmniejszyć emisję CO2. Kraje bogatsze mają do modernizowania znacznie mniej niż kraje biedniejsze, a dodatku ich rodzime firmy mogą zyskiwać na realizacji pakietu w krajach tzw. Nowej Unii. Przykładowo Niemcy dzięki wysokiemu wskaźnikowi eksportu towarów mogą przerzucać skutki wzrostu cen na zagranicznych odbiorców wytworzonych w ich kraju towarów. Pakiet daje im więc spore możliwości dodatkowego zarobienia na biedniejszych państwach.
Po co to wszystko? Czy pakiet ma sens? Wydaje się, że nie, że mamy w tym przypadku do czynienia z zaślepieniem ideologicznym, próbą walki o zwiększenie dystansu między krajami tzw. nowej Unii oraz krajami Zachodu. Eksperci wskazują bowiem, że cele pakietu klimatycznego są czysto polityczne i nie mają żadnego uzasadnienia merytorycznego. Oficjalnie chodzi o walkę z globalnym ociepleniem oraz ograniczenie emisji CO2, która ma zagrażać ludzkości. Jednak w tym stwierdzeniu znajduje się wiele manipulacji. Jak wskazują analitycy, zmiana emisji CO2 zakładana w pakiecie nie zmieni wiele w skali globalnej. Tomasz Chmal w wywiadzie dla Polskiego Radia przypominał, że „największymi emitentami, odpowiedzialnymi za prawie 30 procent emisji CO2 są Chiny, które w żaden sposób nie zamierzają ograniczać swoich emisji, produkują energię z tego, co jest najtańsze, i na takich zasadach, jakie uznają za najbardziej efektywne.
Przeczytaj także:
Ostatnie Pokolenie w mediach
oprac. : Stanisław Żaryn / Gazeta Bankowa
Więcej na ten temat:
gospodarka polska, polityka klimatyczna, problem zmian klimatycznych, pakiet klimatyczno-energetyczny, redukcja emisji CO2
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)