Trendwatching w praktyce
2013-10-10 00:40
Trendwatching stał się ostatnio bardzo popularny © Reimer - Pixelvario - Fotolia.com
Mój wieloletni szef, Zygmunt Brzozowski, doświadczony socjolog, marzył kiedyś o skonstruowaniu „barometru trendów”. Teraz realizujemy coś podobnego, choć w innym kształcie, z Natalią Hatalską, która co roku od trzech lat wydaje najbardziej znany Trendbook w Polsce.
Przeczytaj także: Jak Internet wpływa na decyzje zakupowe klientów?
Trendwatching stał się ostatnio bardzo popularny. Zawsze był w modzie, ale od kilku lat to się nasiliło – odkąd w postępie geometrycznym zaczęły się zwiększać możliwości działania i kierunki rozwoju.Dlaczego barometr trendów był kiedyś taki trudny do skonstruowania? Dlatego, że zmieniają się megatrendy, czyli „trendy-matki” trendów. Książkę pod takim tytułem wydał kiedyś John Naisbitt, niegdyś doradca prezydenta USA, a później badacz trendów społecznych. Założył pracownię badań trendów, w której analizował wraz ze współpracownikami po prostu bardzo dokładnie codzienną prasę, nawet prasę lokalną. Dziennikarze zawsze musieli mieć rękę na pulsie. To oni wyczuwali i wyczuwają, co będzie interesowało czytelników, na co będzie popyt. Syntetyzując swoje obserwacje, Naisbitt i jego ekipa wpadali na trop tego, co będzie interesowało ludzi w następnych latach i dekadach.
Naisbitt następnie napisał świetną książkę „Megatrends”, a później „Mind Set”. W tej drugiej książce scharakteryzował ciąg dalszy megatrendów, i pamiętam z niej cytat „While many things change, most things remain constant” (Mimo że wiele rzeczy się zmienia, najwięcej pozostaje stałych). Chodziło mu o to, że w gruncie rzeczy ciągle cykl naszego życia wygląda tak samo. Rodzimy się, dorastamy, wstępujemy w związki, mamy dzieci i tak dalej… Biologicznie jesteśmy tacy sami, zmieniają się tylko narzędzia, które w życiu wykorzystujemy do zaspokojenia naszych potrzeb.
Niemożliwe staje się możliwe
Co prawda obecnie zmienia się też nasza biologia. Jeden z obserwatorów długofalowych trendów, Patryk Góralowski, zwraca uwagę na trzy najważniejsze obszary, w których następuje przełomowy rozwój na dużą skalę i to z kolei warunkuje kolejne trendy społeczne („niemożliwe stało się możliwe”). Te obszary to genetyka, nanotechnika i robotyka.
fot. Reimer - Pixelvario - Fotolia.com
Trendwatching stał się ostatnio bardzo popularny
Genetyka
Współczesna genetyka, farmacja i medycyna rozwijają się na tyle, że wydłuża się średni czas życia ludzkiego. Pojawiają się specyfiki, które utrzymują w dobrym zdrowiu organizm, skórę, spowalniają lub wręcz odwracają nawet procesy starzenia, a zatem może się zdarzyć, że życie ludzi będzie trwało 100 lat lub więcej. Nowe technologie, które trafiają na rynek, pozwalają modyfikować kod genetyczny. W dodatku będzie można zastępować uszkodzone lub zniszczone organy innymi, bo rozwinie się technika wytwarzania organów, nawet być może doskonalszych niż te, w które wyposażyła nas natura.
Nanotechnika
Następuje coraz większa miniaturyzacja elementów, które pracują na rzecz człowieka. Już teraz istnieją drukarki 3D i można wydrukować sobie coraz to większe przedmioty. Jeśli włączy się w to organizmy biologiczne, na przykład bakterie, może dojść do tego, że paliwo do samochodów czy samolotów będzie wytwarzane w fabrykach, a nie wydobywane z wnętrza ziemi – odkryto już bakterie, które mają zdolność wytwarzania alkoholu – paliwa z dwutlenku węgla.
Robotyka
Robotyka natomiast zmierza w kierunku dalszej personalizacji. To oznacza, że będziemy mogli mieć swojego „osobistego” robota, który będzie dopasowywał się do naszej osobowości. Przy tym maszyny będą coraz częściej wyposażone w moduł sztucznej inteligencji, pozwalający im na uczenie się i samodoskonalenie. Już teraz naukowcy stworzyli prototyp robota, który dopasowuje się do dziecka, z którym pracuje, pracuje z nim w zindywidualizowany sposób.
Niczym na huśtawce
W trendach mamy do czynienia najczęściej z sinusoidą – na przykład od prostoty do wyrafinowania i z powrotem. Patrząc na świat komputerów: w latach 90. ubiegłego wieku komputer stał się osobisty. Zapanowała moda na to, żeby jak najwięcej rzeczy w każdym komputerze można było skonfigurować według własnych życzeń. Dzięki otwartości systemu komputery osobiste (PC) przeżyły rozkwit. Można było skonstruować sobie dowolną konfigurację procesora, pamięci, dysku, karty graficznej, muzycznej, w zależności od preferencji odbiorcy i tego, do czego komputer miał służyć.
Stopniowo natomiast to, co na początku było zaletą – nieskończona liczba konfiguracji sprzętu – dla wielu użytkowników stało się uciążliwością. Coraz więcej osób potrzebowało komputera, ale nie wiedziało, jaką płytę, procesor i inne elementy wybrać, i od komputera zaczęli wymagać przede wszystkim prostoty w obsłudze i wyborze, żeby po prostu działał. Na ten grunt trafił MacBook, który wpisał się w to pragnienie prostoty obsługi komputera. Paradoksalnie pomimo że technicznie był słabszy od wielu laptopów innych producentów, to jednak Apple oferował w nim jeden zamknięty ekosystem, z jedynym działającym na tym sprzęcie systemem operacyjnym, nowym designem i podejściem skoncentrowanym na prostocie użytkownika i na tym, co może on w prosty sposób uzyskać na tymże komputerze. Wiele rozwiązań było przy tym albo rozwijanych jeszcze we współpracy z Microsoft, albo zreplikowanych – Word, Excel i Powerpoint mają swoje odpowiedniki w świecie Apple’a.
Przeczytaj także:
Czego pragną konsumenci? Kantar przedstawia trendy na 2024 rok
oprac. : Tadeusz Żórawski / Marketing w Praktyce
Więcej na ten temat:
trendwatching, barometr trendów, trendy społeczne, trendy konsumenckie, decyzje zakupowe, preferencje zakupowe, zachowania konsumentów
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)