eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plWiadomościPublikacjeStudia ekonomiczne: jakie perspektywy mają absolwenci?

Studia ekonomiczne: jakie perspektywy mają absolwenci?

2013-10-21 10:42

Przeczytaj także: Kryzys a praca w finansach


„Na ostatniej rozmowie o pracę usłyszałam, że wiadomo – jestem tuż po studiach, no ale przeszłość zupełnie «pusta», niby praktyki w Pekao SA i BGŻ, teoretycznie trzy języki, skończone studia, wymiana w Niemczech, ale to nic nie znaczy. W dodatku powiedziano mi, że jestem młoda, więc plany zmieniają mi się co pół roku i nie wiadomo, czy warto ze mną wchodzić we współpracę. Ciężko się przebić bez doświadczenia mówi Izabela Szpakowska, świeżo upieczona absolwentka Szkoły Głównej Handlowej. - Nie uważam, żeby uczelnie dobrze przygotowywały do pracy w banku, bo nie ma żadnych zadań praktycznych, a wszystko to sucha wiedza z książek. Przecież robienie zadań z analizy czy algebry, albo symulacji analitycznych w komputerze nic nie da, bo w pracy i tak robi się coś innego. Z drugiej strony pracodawcy wymagają umiejętności, których nie sposób posiąść na studiach. Wygląda to tak, jakby uczelnie nie komunikowały się z pracodawcami i w pewnym momencie się to rozjeżdża” – tłumaczy dalej.

W ocenie studentów głównym problemem w Polsce jest właśnie to oderwanie merytoryczne zajęć na uczelni od rynku. Podczas gdy studenci wychodzący z zagranicznych uniwersytetów są odpowiednio przygotowani i należy ich tylko wdrożyć, nasi rodzimi absolwenci to w zasadzie materiał do kilkuletniej nauki. W Niemczech rynek jest tak ukształtowany, że rekrutację przeprowadza się jeszcze na studiach. To banki przychodzą do studentów drugiego, trzeciego roku z ofertą pracy, stażu czy praktyk. Nad Wisłą sytuacja jest zupełnie inna i dla rodzimych banków kluczowe są inne czynniki niż sam tytuł magistra ekonomii, co potwierdza specjalistka HR w ING Banku Śląskim Joanna Domańska.

„Powszechna jest opinia, że sam dyplom uczelni wyższej już nie wystarcza, aby absolwent znalazł dobrą, zadowalającą go pracę. Podobnie jak inne firmy, swoje oczekiwania wobec absolwentów szkół wyższych formułujemy względem ukończonego kierunku studiów oraz posiadanych kompetencji. Cenimy absolwentów, którzy w czasie studiów podejmowali się wielu różnych zadań i aktywności: działali w organizacjach studenckich, kołach naukowych lub samorządach, wyjeżdżali na stypendia zagraniczne, brali udział w warsztatach, szkoleniach czy praktykach. Ważna jest dla nas otwartość na nowe doświadczenia, motywacja, inicjatywa, umiejętność organizacji własnej pracy, wykorzystania wiedzy w praktyce czy rozwiązywania problemów, a także zdolności analityczne. Od absolwentów aplikujących na stanowiska niższego szczebla nie oczekujemy doświadczenia zawodowego” – mówi Joanna Domańska.

Niektóre szkoły niepubliczne w walce o klienta postanowiły wprowadzać od dawna znane na zachodzie metody dostosowania treści modułów do oczekiwań rynku. Gdańska Wyższa Szkoła Bankowa powołała Radę Przedsiębiorczości, czyli instytucję, w której ścierają się potrzeby rynku pracy i oferta dydaktyczna szkoły. W skład Rady wchodzą przedstawiciele pomorskiego biznesu oraz kadra biegła w wymogach programowych, którzy mają sprowadzać na urzędniczą ziemię idealistyczne wizje przedsiębiorców. Dobrze by się stało, gdyby dialog z biznesem stał się codziennością polskich uczelni – tym bardziej że pomimo świetnej pozycji SGH, Koźmińskiego czy poznańskiego UE w kraju, na świecie nie prezentuje się to najlepiej. W większości rankingów uczelnie polskie w ogóle nie występują – zwyczajnie w rankingu nie ma tylu miejsc, jeśli się jednak pojawiają, to w „nobilitującej” pierwszej pięćsetce. Polskie szkoły najbardziej kuleją właśnie w obszarze kompatybilności programu nauczania z wymogami rynkowymi oraz w zakresie zajęć praktycznych.

Dlaczego nie banking

Innym problemem branży bankowej jest niechęć absolwentów szkół ekonomicznych do pójścia tą ścieżką. Główną tego przyczyną jest praktyczny brak segmentu bankowości inwestycyjnej, która jest dla wielu studentów jedyną „atrakcją”. W Polsce do wyboru mają albo kasę w oddziale, albo analizy na zapleczu.

„Kariera w bankowości kojarzy mi się głównie z analizami ryzyka kredytowego, wyższą matematyką i pracą z Excelem do końca życia. Ewentualnie, jeżeli bankowość – to tylko inwestycyjna, bo tutaj ma się styczność z doradztwem strategicznym, co jest ciekawe i rozwijające. Ponadto w bankowości inwestycyjnej ma się do czynienia z organizowaniem fuzji i przejęć, co jest zawsze dużym wyzwaniem. Niemniej kariera w bankowości może być bardzo wyboista i ciężko w niej dojść do upatrzonego celu” – mówi Michał Tkaczyk, student SGH.

Nie jest on odosobniony w swojej opinii, wielu absolwentów finansów i rachunkowości rezygnuje z pracy w zawodzie, kiedy zdają sobie sprawę, jak to w rzeczywistości wygląda.
„Najlepsze zarobki są w bankowości inwestycyjnej, która niestety w Polsce jest słabo rozwinięta, żeby nie powiedzieć, że nie istnieje. Jeśli się myśli o takiej ścieżce kariery, trzeba przygotować się na paroletnią przeprowadzkę do Londynu albo Nowego Jorku” – tłumaczy Michał Mazur, absolwent finansów i rachunkowości, który zarzucił trudną karierę w bankowości na rzecz rozwoju w branży lotniczej. „Tam są siedziby wszystkich liczących się banków inwestycyjnych, Morgan Stanley, Deutsche Bank, Bank of America, i aby pracować w ich polskich oddziałach, najpierw trzeba zasłużyć się w siedzibie głównej. Praca w tej branży jest ciężką harówą od bladego świtu, wiecznie pod telefonem, mailem, życie prywatne trzeba sobie odpuścić, przynajmniej na początku. Uczelnie ekonomiczne nie nakierowują domyślnie do pracy w bankowości, ponieważ to dość marginalna ścieżka kariery absolwentów takich szkół. Większość idzie w kierunku konsultingu albo szeroko pojętego zarządzania finansami” – dodaje.

A co na to rynek?

Niechęć najbardziej wartościowych jednostek do pracy w bankowości to problem w branży, zwłaszcza w dobie kryzysu. Instytucje finansowe starają się dbać o swój wizerunek i bardzo ostrożnie dobierają pracowników. Na problem zwraca uwagę Hubert Kifner, kierujący praktyką employer branding i komunikacji wewnętrznej w Ciszewski MSL Financial Communications.

„Pozyskanie najatrakcyjniejszych kandydatów wymaga wysiłku od banków. Dbanie o wizerunek pracodawcy może wydawać się niepotrzebnym wydatkiem w czasach spowolnienia gospodarczego. Warto jednak zastanowić się, dlaczego utalentowana osoba miała wybrać właśnie ten bank. Brak stałych działań ukierunkowanych na poszczególne grupy potencjalnych pracowników skutkuje brakiem wiedzy po ich stronie i wyrabianiem sobie zdania na podstawie forów internetowych, na których wypowiadają się obecni lub byli pracownicy. Potencjalni pracownicy mogą być klientami banku i czerpać wiedzę o instytucji z «drugiej strony lady» – podkreśla Hubert Kifner.

Również Joanna Domańska z ING Banku Śląskiego zauważa niedobór konkretnych kandydatów na rynku.

„Częstym problemem jest brak lub niedobór absolwentów posiadających określone kompetencje i umiejętności, których nabycie jest w dużym stopniu niezależne od kierunku studiów” – podsumowuje Domańska.

Czym to jest spowodowane? Przede wszystkim wynika z faktu, że ambitny, kreatywny, dobrze zapowiadający się student pójdzie bardziej wysublimowaną ścieżką zawodową albo wyjedzie za granicę, by pracować w sektorze bankowości inwestycyjnej. Struktura rynku w Polsce powoduje, że w szkołach ekonomicznych kształtuje się przyszłych obwoźnych sprzedawców produktów bankowych, kasjerów albo w najlepszym wypadku analityków ryzyka kredytowego, w dodatku z miernym przygotowaniem do rozpoczęcia pracy. Szkoły nie nadążają za rynkiem, a rynek za absolwentem, dlatego ci wolą rozwijać skrzydła w innych branżach lub za granicą. Chyba sporo musimy się nauczyć od naszych zachodnich sąsiadów.

poprzednia  

1 2

Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ

Komentarze (2)

  • Komentarz usunięty

  • milko994 / 2017-08-11 13:40:38

    nie dla końca jest tak źle po tych studiach. Można zawsze postarać się uderzyć do jakiejś większej firmy, na początek na praktyki, a potem zawsze mogą zostać otwarte większe perspektywy... Ja po studiach właśnie tak zrobiłam i już od 1,5 roku pracuję w Rödl & Partner. odpowiedz ] [ cytuj ]

  • milko994 / 2017-08-11 13:40:46

    nie dla końca jest tak źle po tych studiach. Można zawsze postarać się uderzyć do jakiejś większej firmy, na początek na praktyki, a potem zawsze mogą zostać otwarte większe perspektywy... Ja po studiach właśnie tak zrobiłam i już od 1,5 roku pracuję w Rödl & Partner. odpowiedz ] [ cytuj ]

DODAJ SWÓJ KOMENTARZ

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: