Domeny: cybersqatterzy zarabiają na homofonach
2015-06-10 12:12
Czym jest soundsquatting? © Oleksiy Mark - Fotolia.com.jpg
Soundsquatting – to nowa technika wykorzystywana przez cybersquatterów do zarabiania w Internecie. Polega ona na rejestracji i monetyzacji domen podobnych pod względem brzmienia do adresów www znanych marek.
Przeczytaj także: Cybersquatting 2.0
Zarabianie na „podróbkach” domenowych to praktyka sięgająca końca ubiegłego wieku. Polega ona na rejestracji adresów internetowych myląco podobnych do innych adresów, najczęściej należących do popularnych marek, z intencją osiągnięcia zysku (niekoniecznie w legalny sposób). Proceder ten określany jest mianem cybersquattingu – w nawiązaniu do squattingu, czyli zajmowania niezamieszkanych lub porzuconych przez właściciela nieruchomości. Nazwa ta ma charakter zbiorczy, kryje się bowiem pod nią szereg technik związanych z rejestracją domen, a także rozmaitość sposobów ich wykorzystania.Na czym polega cybersquatting?
Do najpopularniejszych odmian cybersquattingu należy tzw. typosquatting, czyli rejestrowanie „literówek” (od ang. „type” – pisać na klawiaturze). Są to domeny różniące się od innych, popularnych adresów błędem literowym: przestawioną literą, brakiem pojedynczego znaku, usuniętym dywizem (jeśli zawierał go „oryginalny” adres) itp. Przykładowo, literówką adresu eGospodarka.pl jest m.in. domena eGospdarka.pl. Typosquatter rejestrujący tego typu nazwę może przejąć część ruchu trafiającego pod adres, pod który się podszywa. Mechanizm jest prosty: internauci wpisujący domenę w pasek adresu często popełniają pomyłki, zwykle polegające na przestawieniu lub „zgubieniu” pojedynczych znaków. W efekcie, zamiast trafić do pożądanego celu, odwiedzają domenę cybersquattera.
Właściciele adresowych „podróbek” wykorzystują „skradziony” ruch na rozmaite sposoby. Mogą np. przekierować wejścia pod inny adres w celu zwiększenia oglądalności swojego serwisu. Mogą także zarabiać na reklamach, w które – często niechcący – klikają osoby przypadkowo wchodzące na ich strony. Zdarza się również, że literówkowe adresy wykorzystywane są do celów szkodliwych, a nawet przestępczych, jak rozsyłanie złośliwego oprogramowania lub phishing, czyli wyłudzanie danych przez podszywanie się pod właściciela marki.
Do tego ostatniego celu cybersquatterzy wykorzystują zwykle inne rozwiązanie: zamiast literówek rejestrują zastrzeżone znaki towarowe w mniej popularnych rozszerzeniach lub dodają do nazwy marki popularne oznaczenie lub słowo, w rodzaju „24” czy „online”. Tego typu działanie może być o tyle skuteczne, że z podobnych dodatków korzystają same marki. Przykładowo, jeden z działających w Polsce banków używa adresu w formacie [nazwabanku]24.pl.
W ostatnim czasie arsenał środków stosowanych przez cybersquatterów poszerzył się o nowe domeny. Końcówki adresowe wprowadzane na rynek od końca 2013 r. umożliwiają rejestrację nazw przypominających znane marki lub z nimi identycznych w całej gamie rozszerzeń. Internauta wchodzący pod taki adres może odnieść wrażenie, że ma do czynienia ze oficjalną stroną danej firmy i dokonać operacji ujawniającej jego dane osobowe lub numer karty kredytowej. Niestety jak na razie nie istnieją skuteczne mechanizmy chroniące użytkowników sieci przed tego typu pomyłkami.
fot. Oleksiy Mark - Fotolia.com.jpg
Czym jest soundsquatting?
Soundsquatting, czyli cybersquatting homofoniczny
O ile typosquatting jest dziedziną od dawna zagospodarowaną przez internetowych „piratów”, o tyle zjawisko soundsquattingu jest stosunkowo nowe. W odróżnieniu od innych technik cybersquatterskich proceder ten polega na podszywaniu się nie tyle pod zapis, ile pod brzmienie znanych adresów i nazw firm. W wariancie idealnym domena soundsquatterska jest homofonem swojego pierwowzoru – oznacza to, że oba adresy brzmią identycznie, choć zapisywane są inaczej. Zazwyczaj jednak dźwiękowe „podróbki” są po prostu bardzo podobne do oryginałów, ale różnią się od nich fonetycznymi niuansami. Przykładem pary homofonicznych adresów może być np. Facebook.com i Fejsbuk.com lub YouTube.pl i JuTjub.pl. Polski internauta znający język angielski oba zapisy powinien odczytać identycznie, choć oczywiście internauta anglojęzyczny odczytałby je inaczej.
Potwierdzenia rosnącej popularności soundsquattingu dostarcza m.in. tegoroczny raport „Soundsquatting: Uncovering the use of homophones in domain squatting” , opracowany przez badaczy z trzech jednostek naukowych i komercyjnych: Stony Brook University, instytutu iMinds-DistriNet i firmy TrendMicro. Z dokumentu wynika, że spośród wszystkich adresów internetowych z rankingu Alexa Top 10 000 aż 8476 posiada warianty homofoniczne, które stanowią potencjalne zagrożenie soundsquatterskie dla „oryginałów”. Co więcej, dla 1823, czyli 22 proc. z nich zarejestrowany został przynajmniej jeden wariant homofoniczny, a spośród tej liczby jedynie 155 (8,5 proc.) znajduje się w posiadaniu właścicieli adresów oryginalnych.
Przeczytaj także:
Cybersquatting wciąż popularny
oprac. : eGospodarka.pl
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)