Pat frankowy
2016-04-15 00:20
Co dalej z frankowiczami? © dessauer - Fotolia.com
Kredytobiorcy frankowi są grupą niejednorodną, a ich sytuacja jest zależna od wielu czynników i waha się od pełnego komfortu do spirali zadłużenia. Dlatego sprowadzenie do wspólnego mianownika formuły pomocy finansowej wciąż sprawia nie lada problem.
Przeczytaj także: Co się stanie gdy prezydent Duda przewalutuje kredyty we frankach?
Podczas kampanii wyborczej kandydat na prezydenta, Andrzej Duda, obiecał w ciągu pierwszych miesięcy swojej prezydentury przedstawić projekt ustawy mającej systemowo rozwiązać problem tzw. frankowiczów. Okazało się, że stworzenie takiego kompleksowego rozwiązania nie jest takie łatwe.– Za trzy czwarte kredytów indeksowanych do franka szwajcarskiego odpowiada zaledwie sześć banków. Prezydencka propozycja prowadziłaby do upadku przynajmniej dwóch z nich. Dlatego jestem przekonany, że ustawa frankowa ma niemal zerowe szanse na wejście w życie w obecnym kształcie – zauważa Krzysztof Kolany, główny analityk serwisu Bankier.pl.
Ale nie tylko ewentualność nadmiernego obciążenia wypłatami systemu bankowego powoduje, że prezydencki projekt ugrzązł.
Ustawa dla wybranych
Kredytobiorcy produktów indeksowanych do obcych walut są grupą niejednorodną, a ich sytuacja jest zależna od kilku czynników i waha się od pełnego komfortu do spirali zadłużenia. Problemami frankowiczów zajmują się różne instytucje, w zależności od natury przypadku. Nie wynika to z unikania odpowiedzialności, a właśnie z trudnego do zdefiniowania i instytucjonalnego scentralizowania problemu. Na polskich frankowiczów trudno patrzeć przez pryzmat samego tylko faktu posiadania produktu waloryzowanego w obcej walucie.
Kredyty indeksowane do waluty obcej spłacają się dobrze. Z najnowszych danych wynika, że w przybliżeniu jedynie 3 proc. z ok. 700 tys. takich produktów pozostających na rynku klasyfikuje się jako zagrożone. Nic też nie wskazuje na to, aby sytuacja miała się zmienić. Zdaniem dr. Mieczysława Groszka, wiceprezesa zarządu Związku Banków Polskich (ZBP), uwarunkowania rynkowe pozostaną względnie stabilne, a sytuacja materialna polskich gospodarstw domowych poprawi się. Czyli obecny odsetek regularnych spłat powinien się utrzymać.
– Czynników wpływających na to, jak kredyty walutowe są spłacane, jest wiele – tłumaczy wiceprezes ZBP. – Należy wziąć pod uwagę zarówno otoczenie globalne, europejskie, jak i krajowe. Przyjmując, że w ciągu najbliższych kilku lat kurs franka szwajcarskiego i wysokość stóp procentowych – mam tu na myśli WIBOR wyższy o 1-1,5 pkt. proc. od LIBOR-u – pozostaną w obecnym paśmie wahań, to warunki kredytowe się nie zmienią. Spoglądając od strony makroekonomicznej – wzrost na poziomie zbliżonym do 4 proc. PKB i nowe świadczenia socjalne w postaci programu „Rodzina 500 plus” będą wzmacniać zdolność gospodarstw domowych do obsługi rat. Dlatego nie przewiduję większych zmian i kredyty frankowe będą spłacane na obecnym poziomie – podsumowuje dr Groszek.
fot. dessauer - Fotolia.com
Co dalej z frankowiczami?
Zatem zdecydowana większość kredytobiorców uzależnionych od kursu złotego nadal będzie spłacać swoje zadłużenie, a ich produkty nie będą stanowić zagrożenia dla systemu bankowego. Pozostają więc problemy jednostek, dla których regularna spłata kredytu jest obiektywnie ciężarem nie do uniesienia.
Komu pomóc, komu?
Tę kwestię starał się rozwiązać prezydent Andrzej Duda, który zaproponował, aby pomagać tylko tym kredytobiorcom, których wskaźnik DTI (debt to income) przewyższa 20 proc. Pułap dosyć niski, bowiem szacuje się, że obejmie aż trzy czwarte zadłużonych w obcej walucie. W dodatku, po bardziej wnikliwej analizie okazuje się, że znowu stykamy się z niejednorodnością. W innej sytuacji jest kredytobiorca ze wskaźnikiem DTI powyżej 20 proc., ale zarabiający 20 tys. zł, a w innej ten, który zarabia 3 tys. zł.
Do tego dochodzi pytanie o proporcje wartości zaciągniętego kredytu do wartości nieruchomości – wskaźnik LTV. Są grupy konsumentów, których wysokość zaciągniętego kredytu wynosiła więcej niż 100 proc. wartości nieruchomości. W momencie bessy na rynku mieszkaniowym i jednoczesnym wzroście wartości kredytu wskaźnik LTV stał się jeszcze bardziej niekorzystny.
– Obniżka stóp procentowych zneutralizowała w ogromnym stopniu zmiany kursowe i w konsekwencji wysokość miesięcznych obciążeń ratą spłaty kredytu w większości przypadków istotnie się nie zmieniła – tłumaczą Kazimierz Kirejczyk i Katarzyna Kuniewicz z firmy doradczej REAS. – Natomiast w przypadku kredytów udzielonych na kwoty bliskie lub przekraczające cenę zakupu problemem jest wyraźne przekroczenie przez saldo zadłużenia obecnej wartości zabezpieczenia. W praktyce oznacza to konieczność dokonania znaczącej dopłaty w przypadku chęci sprzedaży mieszkania czy domu. Tacy kredytobiorcy znaleźli się w „pułapce frankowej” – analizują eksperci REAS.
Większość ekspertów uważa, że to konsekwencja błędu Komisji Nadzoru Finansowego (KNF), która zezwoliła na sprzedawanie konsumentom produktów obarczonych zbyt dużym ryzykiem.
– To było ze strony KNF nieostrożne, jednak należy pamiętać, że panowała wtedy entuzjastyczna atmosfera wysokiej fazy wzrostu gospodarczego – uważa dr Groszek z ZBP.
Prezydencki projekt pomocy dla frankowiczów ograniczał się do interwencji w przypadkach, gdy LTV przekracza 100 proc. Z szacunków KNF wynika jednak, że takich hipotek jest ok. 180 tys.
Jeśli chcieć pomagać tylko tym, którzy są w najgorszej sytuacji, należałoby użyć jednak kolejnych filtrów. Podstawowym jest data zawarcia umowy kredytowej. Osoby, które wzięły kredyt w pierwszych latach XXI w., zrobiły dobry interes i zasadniczo niepotrzebna im jest pomoc. W gorszej sytuacji (chociaż też nie zawsze) są kredytobiorcy, którzy zdecydowali się na produkt indeksowany do waluty obcej później.
Przeczytaj także:
Na co powinni przygotować się frankowicze?
oprac. : Maria Szurowska / Gazeta Bankowa
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)