Skąd czerpiemy wiadomości z kraju i ze świata?
2017-07-14 12:12
Portal internetowy © Andrey Popov - Fotolia.com
Przeczytaj także: Jakie będą media 2023? Oto najnowsze prognozy Kantar
Konsumpcja wiadomości z kraju i ze świata po nowemu
Przed nami rezultaty najnowszego raportu Attention Marketing Research - organizacji będącej połączeniem wiedzy i doświadczenia PMR Consulting & Research oraz Attention Marketing. Opracowanie dowodzi istotnej zmiany w sposobie konsumowania informacji.
Okazuje się bowiem, że już 54% badanych wiadomości z kraju i ze świata czerpie z zasobów publikowanych na łamach portali internetowych. Co piąty ankietowany wertuje w ich poszukiwaniu media społecznościowe oraz codzienną prasę (odpowiednio 21 i 22%), a 8% zasięga języka na blogach i vlogach.
– Badanie wyraźnie dowodzi, że konsumpcja mediów wygląda dziś wyraźnie inaczej niż jeszcze kilka lat temu. Serwisy internetowe tylko minimalnie ustępują popularnością telewizji, social media gazetom. To bardzo istotna w sposobie konsumowania informacji – uważa Adam Sanocki partner zarządzający w firmie doradczej Attention Marketing. – Tradycyjne media znajdują się pod niebywałą presją. Z jednej strony konkurują wiarygodnością i solidnością dziennikarską, z drugiej strony z czasem, aby być najszybszym źródłem wiadomości z kraju i ze świata. Trudno to często pogodzić i ta swoista schizofrenia odbija się na jakości prezentowanych tam materiałów. Jeżeli do tego dołożymy polityczne sterowanie to katastrofa murowana. Odbiorcy są rozdarci między brakiem zaufania do mediów, a świadomością, że internet pełen jest zarówno prawdy, jak i kłamstw, których najczęściej nie weryfikują – podsumowuje Adam Sanocki.
fot. mat. prasowe
Źródła informacji o aktualnych wydarzeniach
– Przede wszystkim mamy dużą i ciągle postępującą zmianę w korzystaniu z środków przekazu. Młodzi ludzie coraz rzadziej koncentrują swoją uwagę na mediach tradycyjnych – namacalnych. Raczej konsumują treści za pomocą komputerów i urządzeń mobilnych. Osoby starsze nadal są przywiązane do swoich telewizorów, prasy codziennej czy tygodników i w mniejszym stopniu przechodzą do świata online i mobile – twierdzi Błażej Dawid, badacz rynku w PMR Consulting & Research – Skoro nowe technologie wypierają starsze to również zwyczaje konsumpcji się zmieniają. Obecnie po kilku minutach od wydarzenia informacja idzie w świat i pojawia się na naszych telefonach, wallach czy w portalach informacyjnych, a konsument już nie musi czekać na wieczorny program czy poranną gazetę. Dostaje ją w pracy, w tramwaju czy podczas lunchu.
Według ekspertów Attention Marketing ze względu na atomizację i decentralizację systemu informacyjnego ludzie podatni są na funkcjonowanie w tzw. bańkach informacyjnych, manipulację, a wręcz wykluczenie informacyjne.
fot. mat. prasowe
Zaufanie do instytucji
– Media społecznościowe chcą nas zachęcić do spędzania z nimi możliwie największej ilości czasu.
W tym celu dbają o samopoczucie swoich użytkowników. Często więc otaczają ich informacjami, które potwierdzają ich poglądy i są zbieżne z ich zainteresowaniami. Tworzy to swego rodzaju bańkę filtrującą, nasz mikrosocialmediowy świat, który budujemy każdym kliknięciem w sieci – tłumaczy Adam Sanocki – Pokazywane są posty znajomych, z którymi użytkownik wcześniej rozmawiał, informacje ze stron, które wcześniej odwiedzał i lajkował. W rezultacie może powstać wrażenie, że cała rzeczywistość mu potakuje. A prawdziwy świat jest często zupełnie inny, wielowymiarowy i mniej oczywisty niż wydają się być opinie znajomych – podsumowuje Adam Sanocki. Nasze badania pokazują, że Polacy nadal korzystają z portali internetowych bezpośrednio, nie za pośrednictwem wyszukiwarek czy mediów społecznościowych. Te 21% dla których źródłem informacji są media społecznościowe to mniej niż połowa w porównaniu do amerykańskiego wyniku (PEW) i jest to niezła wiadomość pod kątem wspomnianych baniek filtrujących – dodaje Adam Sanocki
– Podobnie jak w rzeczywistości, w social mediach otaczamy się najczęściej ludźmi, którzy są do nas podobni i podzielają nasz punkt widzenia świata. Z jednej strony jest to naturalne zjawisko wynikające z istoty więzi społecznych. Z drugiej zaś, stwarza niebezpieczeństwo izolacji i braku pełnego obrazu danego zjawiska czy faktu – twierdzi Błażej Dawid. – Dlatego warto pamiętać, żeby ostrożnie podchodzić do treści umieszczanych na portalach społecznościowych, najlepiej weryfikując dane za pomocą innych środków przekazu. Dzięki temu będziemy mieli większą pewność, że lepiej ocenimy daną informację.
fot. mat. prasowe
Metodologia badania
Telewizja kłamie
Zdaniem 52% przebadanych Polaków telewizja publiczna w Polsce nie jest godna zaufania. Jedynie 18% wskazało, że ma zaufanie do publicznego nadawcy. Jednocześnie jest to źródło codziennych informacji dla 52% przebadanych. Telewizje prywatne dostarczają wiedzę o świecie dla 58% Polaków. 32% uważa je za niegodne zaufania.
– Dla wielu odbiorców oczywiste jest, czyje interesy realizuje telewizja publiczna – mówi Dawid Michnik, partner w Attention Marketing – Oznacza to, że widzowie w bardziej lub mniej świadomy sposób wiedzą lub wyczuwają, że przekaz telewizyjny służy „czemuś więcej” niż tylko informowaniu i nie zawsze jest to misja neutralnych politycznie mediów publicznych. Wątpliwości związane ze stronniczością telewizji publicznej to dosyć częsty problem na całym świecie i nawet BBC oskarżana jest o odchylenia w jedną lub drugą stronę.
Widać też, że telewizja publiczna jest na dużym zakręcie, wciąż stanowi poważne źródło wiadomości z kraju i ze świata, szkoda tylko że mało wiarygodne. Najczęściej ufają jej widzowie powyżej 55 lat (20%), a najczęściej nie ufają osoby w wieku 35-54 lata (aż 57%).
Lepiej w tym kontekście wypada telewizja niepubliczna. W grupie wiekowej powyżej 55 lat ufa jej 39% respondentów – prawie dwa razy tyle co ta sama grupa wiekowa w TV publicznej. Natomiast najczęściej nie ufają jej młodzi w wieku 18-34 lat – 42%. Ale to wciąż o 10 pkt procentowych mniej niż ta sama grupa wiekowa w przypadku telewizji publicznej.
Wciąż na fali
Podobnie wygląda sytuacja w przypadku nadawców radiowych. 47% badanych wskazało, że nie ufa rozgłośni publicznej, podczas gdy 24% ma do niej zaufanie. Jednocześnie 35% badanych nie wierzy nadawcom niepublicznym, a 30% im ufa.
– Media prywatne konkurują między sobą jakością wiadomości z kraju i ze świata oraz szybkością i kanałami jej dostarczenia. Z obserwacji wynika, że to jednak najczęściej media niepubliczne, czy to stacje TV czy radiowe, poza stałymi ramówkami informacyjnymi, wykorzystują również dynamiczne kanały społecznościowe takie jak chociażby Twitter – uważa Maciej Sokołowski, partner w Attention Marketing – W tym wyścigu nie można lekceważyć radia, bo dociera codziennie do tysięcy odbiorców, którzy, nawet mimo woli, w oparciu o usłyszane tam informacje, budują swoje poglądy.
Radio niepubliczne jest źródłem wiadomości z kraju i ze świata dla 27% badanych, podczas gdy rozgłośni publicznych słucha 28% respondentów.
– Ważny w kwestiach zaufania jest również kapitał społeczny, który w Polsce od wielu lat jest na bardzo niskim poziomie w porównaniu do większości państw Unii Europejskiej czy USA. Obecny klimat polityczny nastawiony jest wykorzystywanie braku zaufania Polaków do instytucji publicznych, autorytetów, mediów czy w końcu do siebie nawzajem. To powoduje dalszy spadek kapitału społecznego i w konsekwencji coraz większe podziały wewnętrzne – pisze Błażej Dawid – Stąd taka wyraźna polaryzacja, jeśli chodzi chociażby o korzystanie z mediów publicznych i niepublicznych, które mają zupełnie inne grupy odbiorców.
Efekt potakiwaczy
Dla 14% Polakó w źródłem wiedzy o bieżących wydarzeniach jest prasa opiniotwórcza, a 5% sięga w tym celu po czasopisma poradnikowe.
– Tak jak w przypadku telewizji, radia i portali internetowych poszczególne media konkurują w szybkości informowania, tak w przypadku prasy opiniotwórczej ścierają się idee i interpretacje. Bardzo wielu czytelników jest w stanie wskazać kierunki ideologiczne, a czasem nawet konkretne partie wspierane lub zwalczane przez czołowe tygodniki opinii – uważa Dawid Michnik, partner w Attention Marketing – Można więc mówić o wolności redakcji, ale wolność dziennikarska jest figurą raczej teoretyczną. Realia sią takie, że albo wpasujesz się w linię ideologiczną redakcji albo zmienisz redakcję. Poza nielicznymi wyjątkami, brakuje pluralizmu opinii w obrębie jednego medium. Trudno więc dziwić się, że podziały są między nami tak silne, skoro nasze medialne autorytety są tak czarno-białe.
– Na świecie oraz w Polsce obserwujemy efekt przekształcania się czasopism opinii w tzw. media tożsamościowe, które zamiast rzetelnych wiadomości z kraju i ze świata oraz zróżnicowanych opinii oferują paletę jasno sprecyzowanych poglądów. Wraz z rosnącą liczbą źródeł informacji konkurowanie o czytelnika staje się coraz trudniejsze, a wyostrzenie przekazu przyciąga odbiorcę. To droga na skróty i niestety na ogół donikąd – podsumowuje Adam Sanocki.
oprac. : eGospodarka.pl
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)