Upadłość firmy I 2020. Jest poprawa, ale nie w produkcji i usługach
2020-02-27 14:01
Ile upadłości w styczniu 2020? © Sergey Nivens - Fotolia.com
Przeczytaj także: Euler Hermes: bankructwo dotyka najbogatsze firmy
Na wstępie tradycyjnie już przypominamy, że analizowane przez Euler Hermes przypadki niewypłacalności odnoszą się do niezdolności do regulowania zobowiązań wobec dostawców, której efektem jest upadłość firmy bądź też któraś z form postępowania restrukturyzacyjnego.Jak czytamy w najnowszym komunikacie Euler Hermes, skala odnotowanych w styczniu zmian w zakresie liczby właścicieli, który musieli zmierzyć się z upadłością firmy jest w głównej mierze efektem spadków niewypłacalności w tak kluczowych branżach jak budownictwo (-10), handel (-5) czy transport (-2).
fot. mat. prasowe
Liczba niewypłacalnych firm w styczniu 2020 roku w poszczególnych sektorach
O ile wyniki budownictwa w końcówce roku były nie najgorsze (pomimo tego, iż cały 2019 sprawił jednak zawód, biorąc pod uwagę oczekiwania na rynku), a uruchamiane nowe inwestycje zaowocowały bieżącym dopływem gotówki do branży, to trudno wskazać podobną przyczynę w transporcie, która uzasadniałaby zmniejszenie w nim liczby niewypłacalności, nawet tak nieznaczne. O braku odbicia w transporcie świadczą m.in. malejące zakupy ciężkich zestawów transportowych (zresztą to tendencja ogólnoeuropejska), których w styczniu sprzedano w Polsce mniej, niż np. w Holandii.
Handel dyskontował jeszcze zwiększenie programów socjalnych w ubiegłym, wyborczym roku (500+ na pierwsze dziecko, transfery dla emerytów), chociaż aktualne odczyty poziomu konsumpcji wskazują, że impuls ten może być krótkotrwały.
Czy odczyt z początku roku może świadczyć o odwróceniu trendu i po 4 latach wzrostu lub ostatnio utrzymywania się liczby niewypłacalności na wysokim poziomie ich liczba zacznie wreszcie spadać? Odpowiedź dadzą dopiero kolejne miesiące, ale od razu można zauważyć, że mówimy bardziej o efekcie statystycznym, niż o rzeczywistej poprawie. Kilka lat wzrostu ryzyka niewypłacalności w Polsce sprawiło, że nawet 14% spadek r/r za okres jednego miesiąca cofa nas najwyżej o rok, do poziomu z 2018 roku, który nie był w tym względzie łaskawy dla firm, a już na pewno nie był rokiem hossy pod kątem ich płynności finansowej i w efekcie – niewypłacalności – mówi Tomasz Starus, Członek Zarządu Euler Hermes odpowiedzialny za ocenę ryzyka.
fot. mat. prasowe
Liczba opublikowanych w styczniu informacji o niewypłacalnych firmach
Przemysł – ryzyko wzrosło, zwłaszcza w produkcji art. inwestycyjnych, części i komponentów
Euler Hermes pisze również, że wzrost liczby niewypłacalności w przemyśle o 30% r/r nie ma jednej przyczyny, wskazać można ich kilka – zależnie od rodzaju produkcji. Producenci art. inwestycyjnych, których niewypłacalności w styczniu były prawie dwukrotnie liczniejsze (19) niż tych konsumpcyjnych (11) byli tym razem względnie mało zróżnicowaną grupą. Ich profil produkcji to różnego rodzaju części i konstrukcje metalowe oraz dostarczanie rodzaju maszyn dla przemysłu i obsługa procesów inwestycyjnych. Ponowne spowolnienie inwestycji przedsiębiorstw w ostatnim czasie nie pozostało więc bez echa. Dobre wyniki eksportu ogółem nie muszą zaś świadczyć o równomiernym utrzymywaniu się popytu na wszystkie grupy towarowe – dostawcy części musieli odczuć m.in. spowolnienie aktywności przemysłu w Niemczech.
Czy na tym tle sektor produkcji art. konsumpcyjnych, odpowiadający za 1/3 niewypłacalności przemysłu jest w zdecydowanie odmiennej kondycji? Na pewno nie ta część, która zajmuje się produkcją i przetwórstwem żywności. Pomimo utrzymującego się wysokiego popytu wewnętrznego jak i eksportowego aż 6 niewypłacalności w skali miesiąca potwierdza duży problem z utrzymaniem marż, rentownością pogłębianych przez różne chwilowe czynniki (ASF, susza, ptasia grypa etc.).
fot. mat. prasowe
Liczba niewypłacalności według województw
Wspomniane problemy i spowolnienie przekładające się na liczbę niewypłacalności nie miały jak dotąd związku z koronawirusem i jego skutkami dla gospodarki. Zanim więc polski przemysł doczekać się może odbicia w europejskiej produkcji przemysłowej, której jest częścią w łańcuchu dostaw, spodziewać się może pogłębienia sygnalizowanych tendencji na skutek wspomnianej epidemii. Polski przemysł nie jest samowystarczalny, co jest efektem rosnącej specjalizacji i udziału w globalnym łańcuchu dostaw – tak jak przemysł w innych krajach korzysta z importowanych komponentów, m.in.; elektronicznych i elektrycznych z Dalekiego Wschodu czy z innych krajów europejskich, które też wykorzystują podstawowe półprodukty z całego świata. Mowa tutaj o elektronice w produkcji części samochodowych, artykułów AGD ale też o tekstyliach i półproduktach do produkcji odzieży, obuwia i artykułów wyposażenia wnętrz. Zaraz po problemie dostępności półproduktów i części pojawi się kwestia popytu na wyroby polskich producentów – jego redukcji w odpowiedzi na zakłócenia w łańcuchach dostaw czy z powodu upadłości wielu firm nieprzygotowanych na takie zakłócenia produkcji i sprzedaży – dodaje Tomasz Starus.
oprac. : eGospodarka.pl
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)